Jak ograłem PRL. Z gitarą – Witek Łukaszewski

 


Książka wydana pod patronatem medialnym Subiektywnie o książkach


"Socjalizm w swoje DNA miał po prostu wpisane bylejakość i beznadziejność".


Kiedyś ulice polskich miast były nimi niemal "usiane". Niestety obecnie coraz rzadziej możemy je spotkać. Kioski Ruch-u, w których można było kupić szydło, mydło i powidło powoli znikają z mapy naszego kraju, dlatego też cieszę się, że te kultowe relikty minionej epoki zyskują wieczne życie na łamach takich książek, jak ta. Ależ to była arcyciekawa wędrówka w przeszłość!

Witek Łukaszewski to pisarz i gitarzysta, prekursor gatunku flamenco & rock w Polsce. Jest autorem i kompozytorem 15 albumów z pogranicza rocka, popu, flamenco i jazzu. Współpracuje z najlepszymi muzykami w naszym kraju, w tym z Marylą Rodowicz i Mieczysławem Jareckim. Jest założycielem i liderem kilku grup muzycznych. Literacko zadebiutował w 2007 r. książką o zespole Led Zeppelin. 

Lata 70. XX wieku. Na scenę polityczną socjalistycznej ojczyzny wkracza towarzysz Gierek, który niesie ze sobą powiew nadziei na lepsze życie. Franek Lipa obserwując codzienność w PRL-u nie porzuca swoich marzeń o sportowym sukcesie i każdego dnia daje z siebie więcej, by wejść na sam szczyt. Oprócz kolarstwa, zaczyna go interesować także gitara, a dzięki swojemu przyjacielowi odkrywa zbawienną moc muzyki. Nowa pasja pozwala mu przetrwać to, co szykuje dla niego nieprzewidywalny los.

"Z gitarą" to drugi tom cyklu "Jak ograłem PRL", który zaprasza czytelnika do czasów, które dla współczesnych młodych ludzi mogą wydawać się kompletnie niezrozumiałe. Cieszy więc fakt, że właśnie poprzez taką fabularyzowaną opowieść z historią w tle, właśnie o tej historii można sporo się nauczyć i sporo dowiedzieć. Witek Łukaszewski wplata bowiem w losy głównego bohatera mnóstwo faktów i ciekawostek, o jakich czasami próżno czytać w podręcznikach. I ta warstwa okazuje się najbardziej frapującą, bo odsłaniającą absurdy PRL-owskiej rzeczywistości, z którą trzeba było sobie codziennie jakoś radzić.

Czy zdziwi was informacja o tym, że w tamtych czasach kupowanie drogiego proszku E do automatów oznaczało, że jest się kimś? Czy wiedzieliście, że cukier w kostkach stał się szlagierem ery Gierka, a "mieć chody" oznaczało mieć znajomości, które były główną składową powodzenia, czyli zdobycia jakiegoś towaru? W historii Franka co chwilę pojawiają się takie właśnie smaczki, które autor umiejętnie wplata w fabułę, budując klimat PRL-u, dzięki czemu książka oprócz swojej warstwy rozrywkowej, posiada zdecydowanie walor edukacyjny.

Franek Lipa to podobnież alter ego autora więc nie sposób nie doszukiwać się punktów wspólnych życiorysu protagonisty i Witka Łukaszewskiego. W tej części bohater zauważalnie dojrzewa i ewoluuje charakterologicznie, gdyż w jego życiu następuje sporo zmian, począwszy od tych związanych z edukacją i pasją, a skończywszy na życiu miłosnym. W jego historii pojawia się także  wyzwalający wiele emocji i wzruszenia wątek prawdziwej przyjaźni ze Zdzichem, któremu autor dedykuje swoją książkę.

Z pewnością warto rozpocząć poznawanie losów Franka od pierwszego tomu cyklu "Jak ograłem PRL", aby rozpędzonym rowerem zmierzać w kierunku gitary i muzyki, jaka w kontynuacji zaczyna wieść prym. Witek Łukaszewski niewątpliwie posiada mocno rozbudowany zmysł obserwacji, który podlany humorem i ironią, pozwolił mu stworzyć tak udaną opowieść o czasach, jakie na szczęście bezpowrotnie minęły, a które najlepiej opisuje rada ojca bohatera: "bądź głuchy, ale usłysz wszystko, bądź ślepy, ale obserwuj wszystko uważnie, bądź niemową i pozostań niemową". Czekam z niecierpliwością na trzeci tom tego wciągającego cyklu.


Recenzja została opublikowana w ramach współpracy reklamowej z Wydawnictwem Szara Godzina.

3 komentarze:

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger