Uznanie – W. & W. Gregory
Książka wydana pod patronatem medialnym Subiektywnie o książkach.
Recenzja przedpremierowa. Premiera książki 16.08.2023 r.
"Całe życie walczyłem o uznanie, by być taki jak oni".
Czytając oficjalną notę wydawniczą tej książki i patrząc jednocześnie na jej okładkę, można poczuć spory dysonans, gdyż widoczna grafika "Uznania" przywodzi na myśl powieść science-fiction, a nie literaturę obyczajową. Uczucie to jednak mija z każdą kolejną stroną tej powieści, zastąpione uznaniem dla tak odważnego ukazania symbolu walki, jaka staje się esencją przedstawionej historii.
W. & W. Gregory to piszący pod pseudonimem, absolwent Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Krakowskiej, a także Scenariopisarstwa w AMA Film School. Autor o dwóch obliczach – ścisłym i humanistycznym, który lubi smacznie zjeść oraz poznawać nowe kultury. Pisze głównie o człowieku, tworząc w różnych gatunkach literackich. Mieszka na Górnym Śląsku, jest mężem, ojcem i rogatą duszą.
Jan Sikora, ojciec i zarazem wdowiec jest uznawanym trenerem judo, który jako wychowawca młodzieży, realizuje swoje niespełnione sportowe marzenia. Syn Jana, Michał, ma szesnaście lat i w niczym nie przypomina swojego ojca. Mężczyźni mieszkają wspólnie pod jednym dachem, ale żyją zupełnie osobno. Gdy Jan zatraca się w pracy, Michał znajduje pomysł na zwrócenie uwagi ojca. Pomysł, który generuje nieprzewidziane w skutkach wydarzenia.
"Uznanie" to dogłębna wiwisekcja obrazu relacji ojca z synem, która dzięki umiejętności autora w zakresie kreowania autentycznych postaci, zyskuje tytułowe uznanie. W. & W. Gregory wnika bowiem w umysły dwóch zupełnie różnych mężczyzn, obnażając przy tym problemy oraz niedające się od razu dostrzec traumy wynikłe z przeszłości, jakie rzutują na życie obydwu bohaterów. To książka, która lepiej niż jakikolwiek poradnik, uzmysławia skalę przepaści, jaka może dzielić dwa współczesne pokolenia. W niektórych momentach to obraz nieco przejaskrawiony, ale dzięki temu oddający sedno tego, że "Nie trzeba bić dzieci, żeby je skrzywdzić. Wystarczy nie mieć dla nich czasu, uciekać w pracę".
Autor w swojej książce zastosował trafiony dwugłos narracyjny, ale to ustami Jana ukazuje większą część tej historii. Dzięki temu czytelnik poznaje dogłębnie postać ojca, który w pewnym momencie stwierdza, że "Przecież rodzice nie muszą kochać swojego dziecka, nie ma w prawie takiego obowiązku, nieprawdaż?". Postać niezwykle kontrastową, bo z jednej strony będącą uznanym trenerem i autorytetem dla młodzieży, a z drugiej kompletnie nieudanym ojcem. Jan to bohater pokazujący w pełni to, czym może skończyć się pielęgnowanie własnych kompleksów i karmienie perfekcji. Ta postać ma wzbudzać ambiwalentne uczucia, ma skłaniać do refleksji i ma być swoistą przestrogą dla rodziców patrzących nie w tym kierunku, co powinni. Tak widzę jej rolę, pomimo odczuwalnego w niektórych partiach tekstu, humorystycznego fabularnego wydźwięku
Jakże trafionym jest tytuł tej książki, który odnosi się do kilku wątków tego obyczajowego dramatu. Jan walczy bowiem całe swoje życie o tytułowe uznanie, a w toku rozwoju akcji podejmuje się walki z samym sobą. Michał zaś walczy ze swoim ojcem. To zmagania na poziomie psychologicznym i emocjonalnym, ale czytelnicy dostają także prawdziwą walkę. Jest nią judo, czyli sport będący tłem ukazanej historii. Autor kreśli w obrazowy sposób etykietę tej honorowej walki, pokazując przy tym jak mocno filozofia judo może przekładać się na całe życie. Muszę przyznać, że ta płaszczyzna okazuje się niezwykle interesująca, głównie w zestawieniu ze skomplikowaną kreacją psychologiczną Jana Sikory.
"Uznanie" to książka niespodzianka z oryginalną okładką, jaką bezapelacyjnie powinien przeczytać każdy rodzic. Książka pokazująca, do czego doprowadzić może brak zwykłej rozmowy, brak czasu dla rodziny oraz brak zrozumienia dla samego siebie. Powieść odsłaniająca także piękny świat judo, jaki warto poznać. W. & W. Gregory historię Jana i Michała pozostawia otwartą, więc każdy z czytelników może sam dopowiedzieć sobie ich dalsze losy. Historię, w której każdy odnajdzie cząstkę siebie, bo to przecież opowieść o człowieku i o uznaniu będącym ważną częścią naszego życia.
Gdyby nie Twoja recenzja pewnie nie zwróciła bym uwagi na tę książkę. Za to teraz, bardzo chcę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńTo może być ciekawa podróż w głąb siebie...
OdpowiedzUsuńFaktycznie, okładka jest myląca. Też myślałam, że jest to science-fiction :) Gratuluję patronatu!
OdpowiedzUsuńJa mam trochę takie poczucie, że ten rozdźwięk między okładką a treścią (nawet jeśli później mija), może sprawić, że nie sięgną po nią osoby, które pomyślą, że to coś innego niż szukają. Ale na szczęście trafia się na takie blogi jak Twój, Wiolu, i można poczytać więcej o tym, o czym dana książka jest :)
OdpowiedzUsuńWow, zaskoczyło mnie to, że to jednak nie science-fiction.
OdpowiedzUsuńInteresująca opowieść się zapowiada. Można takie historie często spotkać w swoim środowisku, więc tym bardziej jestem ciekawa tej historii.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście okładka sporo się mija z treścią. Ale Twoja recenzja Wiolu jest tak doskonała,że warto będzie sięgnąć po tą powieść aby przemyśleć to i owo...
OdpowiedzUsuńale fajna okladka
OdpowiedzUsuńZapisuję sobie, zaciekawiła mnie
OdpowiedzUsuńBrzmi całkiem ciekawie.
OdpowiedzUsuńZainteresowała mnie
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, okładka a treść to jakby dwie inne bajki.
OdpowiedzUsuń