Nie umarłem w 27 urodziny - Stanisław Rohnka
"Mówienie o wolności to jedno, a bycie wolnym to drugie. Ludzie boją się być wolni, potrzebują nakazów".
27 lat, czyli około 10 000 dni to tysiące godzin obserwacji świata i ludzi. To czas wyciągania wniosków, analizowania otaczającej rzeczywistości, czas straconych szans i wykorzystanych okazji. Dla niektórych, w szczególności tych z mitycznego "Klubu 27" to także czas śmierci, do którego autor bezpośrednio nawiązuje w tytule. W tej książce jednak głównie o życie się rozchodzi, które budują kolejne pokolenia młodych, kiedyś gniewnych, a dzisiaj chyba zagubionych.
Seweryn, Borys, Fabian, Gabriel, Karakan, Zygmunt, Borsuk, Kiara, inni i On - 27-letni młody chłopak, który w rozmowach ze swoimi znajomymi, dotyka ważnych i współczesnych tematów. Trzy dni z życia protagonisty obfitują w imprezy, alkohol i niezwykle dojrzałe dyskusje, dotykające sedna i celu naszego życia.
"Nie umarłem w 27 urodziny" to debiut literacki Stanisława Rohnki, który pod wieloma względami staje się debiutem świadomie traktującym o wolności w różnej postaci. Główny bohater, będąc bowiem aktywnym członkiem towarzyskich spotkań, wyrusza w swoistą podróż. Z jednej strony w tę znaną, do miasta, w którym na co dzień egzystuje, a z drugiej, w tę zupełnie nieodkrytą, bo kierującą do swojego jestestwa. Zarówno jedna, jak i druga, przynosi ze sobą frapujące wnioski, które pozwalają czytelnikowi poczuć własne lęki i pragnienia. Wszystko to zostaje okraszone pogłębioną warstwą psychologiczną z elementami filozofii.
Stanisław Rohnka kreśli niejednorodny portret współczesnych młodych ludzi, którzy muszą mierzyć się z problemami dorosłości. Autor za pomocą bogatego słownictwa, funduje czytelnikowi książkę dosłownie naszpikowaną niebanalnymi dialogami, które poruszają szerokie spektrum zjawisk i mechanizmów budujących naszą teraźniejszość. Począwszy od tematu rozwoju sztucznej inteligencji i wszechobecnego konsumpcjonizmu, a skończywszy na pojęciu wolności i postawy "współczesnego cynika". Mnóstwo w tej wydawałoby się krótkiej opowieści, intelektualnych zajawek, które skłaniają do głębokiej refleksji. Z kilkoma tezami zawartymi w książce można oczywiście się nie zgodzić, ale jedno jest pewne, stanowią one świetne pole do dalszej dyskusji i polemiki, co samo w sobie jest wartością dodaną tego debiutu.
Użyta przez autora pierwszoosobowa narracja protagonisty to trafiony środek przekazu, dzięki któremu czytelnik patrzy na świat oczami młodego człowieka, szukającego swojej życiowej drogi. Komentarze bohatera, wnioski, jakie wysnuwa podczas imprezowych rozmów i trafne obserwacje, kreślą w pewnej mierze portret pokolenia ludzi urodzonych pod koniec XX wieku, nazywanego "pokoleniem pustki".
Okładka książki "Nie umarłem w 27 urodziny" okazuje się myląca pod względem tego, co czytelnik znajdzie w jej środku, ale jednocześnie urzeka prostotą i doborem żywych barw. Dość niejednoznaczny i jednocześnie zaskakujący staje się także ostatni akt tego epickiego dramatu, który z twardego podłoża realizmu przenosi czytelnika wprost w odmęty surrealizmu, pełnego symboliki. Wisienką na torcie okazuje się natomiast samo miejsce akcji książki, czyli Poznań, którego zakamarki autor nam dość plastycznie przybliża.
Stanisław Rohnka debiutuje utworem, który niesie ze sobą niekwestionowaną wartość literacką i poznawczą. Trochę szkoda, że taka proza ginie niezauważona w gąszczu miałkich i bliźniaczo podobnych do sobie książek. Czytajmy takie odżywczo intelektualne dzieła, by jedna z tez zawartych w tej opowieści nie miała jednak racji bytu: "Byliśmy zwycięzcami loterii genetycznej, ale szybko zbankrutowaliśmy".
No i takie książki są Wiolu potrzebne, i takie trzeba czytać też, pozdrowienia :-) .
OdpowiedzUsuńNie jestem do końca przekonana czy odnalazłabym się czytając taką lekturę.
OdpowiedzUsuńChętnie dałabym jej szansę
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie poznam tę historię.
OdpowiedzUsuńNamówiłaś mnie na tę lekturę.
OdpowiedzUsuńLubię bogate słownictwo :D
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz czytam o tej książce, wydaje się kusząca :)
OdpowiedzUsuńciekawy tytuł!
OdpowiedzUsuńCiekawa propozycja czytelnicza.
OdpowiedzUsuńOsobiście bardzo lubię takie książki- tytuł sobie zanotowałam, bo chętnie po tą książkę sięgnę :-)
OdpowiedzUsuńNie przekonuje mnie ta książka.
OdpowiedzUsuńmoże kiedyś - zapowiada się interesująco
OdpowiedzUsuńTo fakt, bywa, że okładka jest myląca.
OdpowiedzUsuńOkładka naprawdę zachwyca i myli. Książka mnie zaciekawiła, bo jestem niewiele młodsza od protagonisty i trochę czytałam o Klubie 27. Chętnie przeczytam, bo czuję, że to o moim pokoleniu.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam określenia "pokolenie pustki". Wczytałabym się w dialogi.
OdpowiedzUsuń