Skradziona kołysanka na mojej półce
Żywiołem Barbary jest scena, a wielką miłością rodzina: mąż i mała córeczka. To dla niej przerywa karierę i to jej śpiewa kołysankę, którą skomponowała. W jeden zwyczajny dzień szczęście zamienia się w koszmar. Oszalała z rozpaczy Barbara zamyka się przed światem i pogrąża w samotności i cierpieniu. Ucieka z Łodzi jak najdalej od miejsca budzącego złe wspomnienia i wiedziona głosem serca osiedla się w bieszczadzkiej wiosce. Jaką tajemnicę skrywa zielony dom z drewna z brązowymi okiennicami? Czy dzięki usłyszanej melodii kołysanki Barbara odzyska szansę na nowe życie?
W patronackiej recenzji "Skradzionej kołysanki" napisałam, że ta książka was emocjonalnie "przeczołga", zmusi do przewartościowania pewnych rzeczy oraz skłoni do refleksji nad tym, jak łatwo nam oceniać innych.
Bohaterka książki Anny Stryjewskiej nuci, że na wszystko przychodzi czas. Na przebaczenie i zrozumienie. Na ufność i zapomnienie. Tylko czas pokona wszystko, tylko czas…
Tak, tylko czas Wiolu :-) . Gratuluję nabytku :-) .
OdpowiedzUsuńNa pewno na wszystko przychodzi czas.
OdpowiedzUsuńŚwietna lektura :)
OdpowiedzUsuńCieszę się Wiolu, że obie mogłyśmy patronować tak wspaniałej książce.
OdpowiedzUsuńgratuluję!
OdpowiedzUsuńGratuluję!
OdpowiedzUsuńWow, nie wiem, czy obecnie jestem gotowa na takie "przeczołganie emocjonalne". Spodziewałam się po tytule lekkiej i przyjemnej powieści, a tu proszę, jaki przewrotny tytuł.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobała ta książka! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję patronatu
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji poznać tej książki, ale na pewno to nadrobię.
OdpowiedzUsuń