Ostatni goblin – Edgar Hryniewicki
Książka wydana pod patronatem medialnym Subiektywnie o ksiązkach
Recenzja przedpremierowa - premiera 10.01.2022 r.
"(…) na każde wzgórze prowadzi kilka dróg".
Nie spodziewałam się, że dalsze, wyczekiwane przeze mnie losy bohatera "Czarnych kotów" zostaną ubrane w konwencję powieści drogi. Drogi będącej podróżą nie tylko po intrygującym uniwersum zrodzonym w wyobraźni autora, ale także podróżą w głąb siebie, odsłaniającą uktyte oblicze natury człowieka. Widać wyraźnie, że Edgar Hryniewicki dojrzał literacko, a wraz z nim jego bohater.
Edgar Hryniewicki, rocznik 2000 to student Wydziału Mechanicznego na Politechnice Białostockiej. Miłośnik książek, gier komputerowych i sportu, w tym piłki nożnej i jazdy na rowerze. Autor zadebiutował w 2020 r. pisaną od siedemnastego roku życia powieścią pt. "Czarne Koty” będącą pierwszą częścią planowanej trylogii.
Błąd z przeszłości związany z naiwnością i wiarą w patriotyczne ideały, rzuca Minsa daleko od rodzinnej wyspy. Bohater pragnie wrócić do domu, ale najpierw postanawia odnaleźć swoich przyjaciół. Podczas gdy Thornis przygotowuje się do wojny, Mins przemierza różnorakie krainy, a w podróży niespodziewanie towarzyszy mu pewien goblin, pomagający bohaterowi przetrwać najtrudniejsze chwile oraz uczący go prawdy o życiu i o samym sobie.
Już debiut autora pokazał, jak mocną stroną jego rozwijającego się warsztatu pisarskiego jest kreacja świata przedstawionego. W kontynuacji "Czarnych kotów" widać to jeszcze bardziej dobitnie, gdyż Mins próbując odnaleźć swoich kamratów, przemierza nieznane krainy, poznając świat poza Thornis. Uniwersum to okazuje się jeszcze bardziej fascynujące, jeszcze bardziej intrygujące, a także bardziej brutalne i mroczne. To, co czytelnik widzi oczami bohatera nie zawsze bowiem zachwyca, a często przeraża i budzi konsternację, ale potwierdza zdolność autora do kreacji tak istotnych szczegółów jak opisy fauny i flory, czy też zwyczajów ludności, nadających klimat całej powieści.
Niewątpliwie dość znaczącym elementem fabularnym "Ostatniego goblina" są zwracające uwagę swoim surowym wydźwiękiem, soczyste opisy tego, co z miejscową ludnością robi zwycięska armia Królestwa Krotosu i Protosu. Fragmenty te pełne obrazowych opisów zbrodniczego piekła, jakie na swojej drodze spotyka Mins, robią wrażenie i dość długo zapadają w pamięci niczym wołyńskie opowieści, stając się nieodłącznym elementem całej książki.
Mamy głównego bohatera, który dojrzewa odkupując swoje przewinienie, ale przecież zgodnie z tytułem powieści, pojawia się także goblin. Postać dość tajemnicza, a co za tym idzie intrygująca, która staje się swoistym drogowskazem życiowym dla protagonisty. Wprowadzenie tego bohatera i zawiązanie wokół niego własnej historii w połączeniu z ciekawymi rozmowami, jakie przeprowadza z Minsem, wpływa na podniesienie atrakcyjności całej fabuły. Mam także wrażenie, że bardziej dogłębna kreacja tego bohatera nie zaszkodziłaby całej opowieści, ale wręcz przeciwnie, mogłaby ją wzbogacić. Poza tym goblin to dobry materiał na zupełnie odrębną powieść, taki spin-off całej trylogii.
Edgar Hryniewicki po raz kolejny zaprasza do świata tak różnego od naszego, a jednak pod wieloma względami, bardzo podobnego. "Ostatni goblin" zabierze was bowiem w podróż po niezwykłych krainach pełnych sprzeczności, gdzie trudno odnaleźć własną drogę, a patriotyzm dla wielu staje się zwykłym interesem. Autor w tym tomie skoncentrował się bardziej na emocjach protagonisty oraz jego życiu wewnętrznym, a także znacznie zmniejszył warstwę opisową, co jedynie jakościowo wyszło całej tej opowieści na lepsze. Czekam więc teraz niecierpliwie na finał prosto z magicznego Thornis.
bardzo zachęcająca okładka :) fabuła też mnie zaciekawiła:)
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się naprawdę bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńTak ciekawie opisałaś tę książkę, że nie mogę przejść obok niej obojętnie.
OdpowiedzUsuńJaka fajna książka, warta uwagi :-)
OdpowiedzUsuńTo chyba nie moje klimaty czytelnicze, chociaż książka brzmi ciekawie. Albo po prostu masz talent do pisania :)
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja na pewno zachęci wielu czytelników do poznania tej książki.
OdpowiedzUsuńGratuluję patronatu Wiolu. Dawno nic z Novae Res nie czytałem . Nie wykluczam, że sięgnę :-) . Serdecznie pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie o niej piszesz :)
OdpowiedzUsuńto musi być naprawdę ciekawa książka:)
OdpowiedzUsuńLubię takie klimaty!
OdpowiedzUsuńTwoje recenzje często mnie skłaniają do poszerzenia mojej listy czytelniczej :D
OdpowiedzUsuńU Ciebie to zawsze można znaleźć coś ciekawego.
OdpowiedzUsuńW podróż to ja bym się wybrała, ale prawdziwą.
OdpowiedzUsuńTym razem nie moje klimaty ❤
OdpowiedzUsuńŚliczna okładka, rzuca się w oczy, twoja recenzja jest bardzo pochlebna, więc warto się nad tą pozycją zastanowić
OdpowiedzUsuń😊