"Ludzie zawsze byli wielowarstwowi i interesujący, nie jest to domena jedynie naszych czasów". Urszula Gajdowska o swojej książce "Panna bez majątku"
Urszula Gajdowska na szczęście nie kazała nam zbyt długo czekać na kolejną część swojego wyśmienitego cyklu pt. "W dolinie Narwi". Dlatego też, przy okazji premiery nowej książki, musiałam autorce zadać kilka pytań dotyczących "Panny bez majątku", etykiety pierwszej połowy XIX wieku, a także poznać genezę przemycania historycznych ciekawostek. Zapraszam do przeczytania naszej rozmowy.
Recenzja książki "Panna bez majątku" - KLIK
Urszula Gajdowska to mieszkanka Białegostoku, pochodząca z małej wsi Rusaki koło miasteczka Mońki. Jest absolwentką Wyższej Szkoły Gospodarowania Nieruchomościami w Białymstoku, Studium Agrobiznesu w Mońkach oraz Ekonomii na Uniwersytecie Białostockim. Zadebiutowała powieścią pt. "Zadziorna baronówna" będącą jednocześnie pierwszym tomem cyklu pt. "W dolinie Narwi".
Wioleta Sadowska: Wiemy już, że z „Zadziorną baronówną” nie warto toczyć sporów. Kim natomiast jest „Panna bez majątku”?
Urszula Gajdowska: Małgorzata to młodsza z sióstr Strzeleckich. W powszechnej opinii uważana za nazbyt oczytaną, wymądrzającą się ekscentryczkę. Po roztrwonieniu majątku przez jej starszego brata trafia do dworu stryja, hrabiego Strzeleckiego i choć planuje spędzić tam spokojne lato u boku ciotki Heleny, co rusz popada w jakieś tarapaty. Dziewczyna ma dość skomplikowaną osobowość. Można nawet odczuć, że chwilami sama siebie nie rozumie i jest zaskoczona własnym postępowaniem.
Wioleta Sadowska: Ujęła mnie niezdarność i celowa skromność w ubiorze Małgorzaty Strzeleckiej. Jak tworzyło się Pani tę nieszablonową postać?
Urszula Gajdowska: Postać ta w pewnym zakresie inspirowana była osobą realną. Małgorzata od wczesnego dzieciństwa porównywana była do starszej siostry, uważanej za najpiękniejszą, doskonale wychowaną i ukształtowaną młodą kobietę. Krytykowana i przebierana przez matkę w kogoś, kim się nie czuje, zaczęła się buntować najpierw zdobywając coraz szerszą wiedzę, później przerabiając swoją garderobę. Niestety popadła z jednej skrajności w drugą i lekko pogubiła w postrzeganiu siebie samej ulegając narracji otoczenia.
Przyznam, że bardzo przyjemnie tworzyło mi się tę postać, zresztą jak i pozostałe. Starałam się, by wszystkie miały szansę wzbudzić w czytelnikach jakieś emocje, czy to pozytywne, czy wręcz przeciwnie. Mam nadzieję, że chociaż częściowo się udało.
Urszula Gajdowska: Szczerze mówiąc - nieszczególnie. W każdej z części cyklu pojawi się inna główna bohaterka i z pewnością będą miały one kilka cech wspólnych (nie da się tego uniknąć), każda na pewnym etapie swego życia będzie musiała zmierzyć się z własnymi słabościami, uczuciami, lękami i szansą na odmianę losu. Każda z nich zrobi to jednak we własny sposób.
Wioleta Sadowska: Małgorzata stara się wyjść poza etykietę czasów, w jakich żyje. Zasadnym więc staje się pytanie, czego w pierwszej połowie XIX najbardziej brakowało kobietom?
Urszula Gajdowska: Aby właściwie odpowiedzieć na to pytanie, musiałabym przenieść się w czasie. Mogę jedynie przypuszczać, że część z nich pragnęła studiować, pozyskiwać wiedzę dostępną jedynie mężczyznom, podróżować swobodniej, porzucić konwenanse, decydować o własnych wydatkach, mieć prawo głosu, udzielać się politycznie; lub bardziej przyziemnie - rozluźnić ciasny gorset, założyć wygodne spodnie czy posiadać w domu łazienkę. Jeszcze inne pragnęły mieć buty, sukienkę na zmianę i pełen żołądek (jeśli weźmiemy pod uwagę nie tylko szlachtę).
Urszula Gajdowska: Trzeba byłoby ją zapytać. Podejrzewam, że niemal wszystko by ją zaskoczyło. Mnie niezmiennie zaskakuje to, że ludzie, dzięki postępowi technologicznemu, mając łatwy dostęp do informacji niemal z każdej dziedziny, zamiast poszerzać horyzonty szukają w Internecie filmów nie wnoszących zupełnie nic do ich życia. O konwenansach i etykiecie nie ma sensu wspominać, choć społeczeństwo jest tak zróżnicowane, że wiele zależałoby, gdzie konkretnie trafiłaby ciotka Helena. Z pewnością mogłaby stwierdzić, że w jej wieku ma prawo już pewnych rzeczy całkiem nie rozumieć.
Wioleta Sadowska: Czy tworząc ten cykl, zastanawia się Pani czasami jak żyło się ludziom w tamtych czasach, jakie mieli plany, marzenia?
Urszula Gajdowska: Owszem. Naturalnym było zastanawianie się choćby po to, by wykreować jak najbardziej zbliżone do realiów historycznych plany i marzenia moich bohaterów. Okres, w którym toczy się akcja (pierwsze lata istnienia Królestwa Polskiego po Kongresie Wiedeńskim) stanowi oryginalny historycznie epizod. Początki panowania Aleksandra I były przez znaczną część Polaków postrzegane pozytywnie. Dopiero później swobody obywatelskie stopniowo zaczęto ograniczać. Dlatego też to na ten okres przypada żywsze zainteresowanie balami, sensacjami, plotkami, duchowością i takim życiem codziennym.
Wioleta Sadowska: Postać męska także zaskakuje. Dlaczego zdecydowała się Pani na to, aby obdarzyć Ksawerego pewną ułomnością, z którą stara się walczyć?
Urszula Gajdowska: Na początku chciałam Ksaweremu przypisać mutyzm wybiórczy (wówczas jeszcze niezdefiniowany), później zdecydowałam się mu jednak nieco odpuścić i uczynić nieporadnym jedynie w stosunku do kobiet (zwłaszcza stanu wolnego), czego przejawem jest jego jąkanie. Większość ludzi ma jakieś swoje ułomności (nieprzepracowane lęki) i stara się z nimi godzić lub walczyć. Ksawery dzięki swojej przypadłości mnie samej wydał się bliższy, bardziej ludzki.
Wioleta Sadowska: Ta ułomność zdecydowanie nadała mu charakteru. Skąd pomysł na wątek celtyckich manuskryptów?
Urszula Gajdowska: Akcja części tomów w pierwszej wersji rozgrywała się w Anglii, Szkocji i Irlandii, a zapoznając się z ich historią nietrudno natknąć się na wzmianki o celtyckich manuskryptach. Wątek ten wydał mi się na tyle ciekawy, że przenosząc świat bohaterów do Królestwa Polskiego nie mogłam go pominąć.
Urszula Gajdowska: Uwielbiam ciekawostki historyczne, a już zwłaszcza takie zakrawające o skandal. O kolekcji pukli lorda Byrona dowiedziałam się całkiem przypadkiem przed kilkoma laty, a pisząc tę część zgłębiłam nieco temat. Okazuje się, że takich smaczków można znaleźć naprawdę wiele. Ludzie zawsze byli wielowarstwowi i interesujący, nie jest to domena jedynie naszych czasów. Podobnie było ze zjawiskami meteorologicznymi. Rok 1816 przeszedł do historii jako „rok bez lata”, a niespotykane klimatyczne aberracje spowodowane zimą wulkaniczną wywołaną wybuchem wulkanu Tambora dotknęły niemal całej kuli ziemskiej. Majowe mrozy zniszczyły wówczas uprawy w Stanach Zjednoczonych i Europie Północnej, we Włoszech obserwowano czerwony śnieg, na Węgrzech – brązowy, itd.
Wioleta Sadowska: Czytelnicy będą odkrywać te smaczki podczas lektury powieści. Czy „Pannę bez majątku” można czytać bez znajomości „Zadziornej baronówny”?
Urszula Gajdowska: Jak najbardziej. To zupełnie odrębna historia. Co prawda akcja rozgrywa się rok po wydarzeniach pierwszego tomu i pojawiają się niektórzy bohaterowie z „Zadziornej baronówny”, jednak znajomość ich przygód nie ma wpływu na odbiór drugiego tomu.
Wioleta Sadowska: Kiedy możemy spodziewać się wydania kolejnego tomu cyklu „W dolinie Narwi”?
Urszula Gajdowska: Tekst jest już po redakcji i właściwie czeka na swoją kolej. Ukaże się w pierwszym kwartale 2022 roku. Główną bohaterką będzie Aurelia – starsza siostra Małgorzaty. Bohaterowie z pierwszego i drugiego tomu spotkają się tam na chwilę, by pomóc jej w rozwikłaniu zagadki pewnych anonimów. Oczywiście, podobnie, jak w przypadku dwóch pierwszych, będzie to odrębna historia.
Wioleta Sadowska: Cudowna wiadomość. Czy ma już Pani wybrany tytuł trzeciej części?
Urszula Gajdowska: Pierwotnie tytuł trzeciego tomu brzmiał "Najpiękniejsza z dam". Na tym etapie to "Zakochana wdowa". Czy taki będzie w ostatecznej wersji? Przekonany się.
Wioleta Sadowska: Co na koniec chciałaby Pani przekazać czytelnikom Subiektywnie o książkach?
Urszula Gajdowska: Chciałabym podziękować za wszystkie opinie. Staram się je analizować i wyciągać wnioski. Z jakim skutkiem? To już trzeba ocenić sięgając po kolejne tomy. Mam nadzieję, że bohaterowie ich wszystkich zyskają sympatię czytelników, rozbawią ich, przestraszą, a może nawet wzruszą.
Nie radziłam wam toczyć sporów z "Zadziorną baronówną", a poznając "Pannę bez majątku" narażacie się na spore ryzyko. Ryzyko wybuchu namiętności w najmniej spodziewanych momentach, ryzyko narażenia reputacji, a nawet ryzyko utraty życia. Przeczyajcie koniecznie!
Bardzo interesująca rozmowa, zachęcająca do sięgnięcia po te książki.
OdpowiedzUsuńMożna powiedzieć, że autorzy książek często sięgają po elementy autobiograficzne w swoich publikacjach ;)
OdpowiedzUsuńciekawa rozmowa, kusi do sięgnięcia po ksiażkę.
OdpowiedzUsuńbrzmi ciekawie;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa rozmowa. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńPiękny wywiad :)
OdpowiedzUsuńNo proszę... i jakie ilustracje
OdpowiedzUsuńDobrze, że można ją czytać bez znajomości poprzedniej części.
OdpowiedzUsuńWywiad przeczytałam z ogromną przyjemnością.
OdpowiedzUsuńGenial entrevista
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad👌. Czyta się go z zaciekawieniem i przyjemnością🥰. A rysunki cudne😍. E. J.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad👌. Czyta się go z zaciekawieniem i przyjemnością🥰. A rysunki cudne😍. E. J.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem rozmowy. Z racji wątków historycznych zamierzam sięgnąć po książki Autorki. Pozdrawiam serdecznie Wiolu w czwartek. Chyba też czekasz na Literackiego Nobla? Bo ja tak ;-)
OdpowiedzUsuńInteresujący wywiad.
OdpowiedzUsuńMam ochotę zapoznać się z jej książkami.
OdpowiedzUsuńAutorka ma również talent do rysunku :)
OdpowiedzUsuńBędę te książki kupować, jestem ich bardzo ciekawa. Śliczne rysunki:)
OdpowiedzUsuńNabrałam smaka na książki. Zapisałam sobie tytuły.
OdpowiedzUsuń