"Powieść kryminalna to świat zbrodni, pokazuje jak bardzo odeszliśmy od dekalogów". Beata i Eugeniusz Dębscy o swojej książce "Dwudziesta trzecia"

 

"Dwudziesta trzecia" to współczesny miejski kryminał pełen barwnie nakreślonych postaci i podszyty sardonicznym poczuciem humoru, do tego wznowiony w nowej odświeżonej wersji. Jego autorzy, Beata i Eugeniusz Dębscy opowiedzieli mi o kulisach powstawania tej książki. Zapraszam do przeczytania naszej rozmowy.


Recenzja książki "Dwudziesta trzecia" - KLIK





Eugeniusz Dębski to pisarz fantasy i science-fiction oraz tłumacz rosyjskiej fantastyki. Autor przeszło 100 opowiadań i ponad 20 powieści, uhonorowany Śląkfą, kilkukrotnie nominowany do nagrody Zajdla. Beata Dębska to żona autora, absolwentka Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, która zawodowo zajmuje się prowadzeniem biura rachunkowego. Obydwoje mieszkają we Wrocławiu.





Wioleta Sadowska: Podobno aby przestraszyć czytelnika, najpierw trzeba przestraszyć samych siebie. Czy więc przestraszyli się Państwo pierwszej, mrożącej krew w żyłach sceny, jaką serwujecie w „Dwudziestej trzeciej”?

Eugeniusz Dębski: Mnie cała “Mechaniczna pomarańcza” przeraziła i ugruntowała przekonanie, że Malcolm McDowell genialnym aktorem jest. Niestety, tylko ten film i “Lucky Man” były skrojone dla niego. Potem już było tylko gorzej, znacznie gorzej. Tak więc postać z pierwszej sceny znalazła się tam, w charakterze upostaciowienia moich lęków.

Beata Dębska: Ja tak. Nawet próbowałam tę scenę wygładzić, odokrutnić, ale współautor był twardy, zostało “na ostro”.

Wioleta Sadowska: Trzeba przyznać, że to mocne wejście. Tomasz Winkler to ekspolicjant za którym ciągnie się zła sława. Jak wyglądał research w przypadku relacji byłego policjanta z jego dawnym środowiskiem zawodowym?

Eugeniusz Dębski: Mamy skolegowanych policjantów, i byłych i czynnych. Nie pytaliśmy ich, jak się zachowują policjanci na emeryturze, wnioskowaliśmy to z ich zachowań, ze znajomości, rzecz jasna ostrzegając, że cokolwiek powiedzą!..

Beata Dębska: Urodziłam się we Wrocławiu, mam tutaj mnóstwo znajomych, takich “z podwórka”, “od podstawówki”, “od liceum” i “ze studiów”. To bardzo zróżnicowane środowisko, są wśród nich prokuratorzy, sędziowie, policjanci, patolodzy. Pomogli, tyle na ile mogli. Teraz pewnie sami ocenią, czy udało się przedstawić to środowisko prawdziwie.

Wioleta Sadowska: Tomasz i babcia Roma to specyficzny duet. Jak udało się Państwu połączyć w iście ironiczny sposób, świat dwóch tak odległych od siebie pokoleń?

Eugeniusz Dębski: Jak się udało? Po prostu talent! I praca! Skoro ktoś powiedział, a sądzę, że to nie byłem ja, “Dajmy mu babcię?!”, to należało popracować nad ulepieniem takiej babuni, jaką każdy by chciał mieć, a niektórzy mają. I tak - nie wszyscy kochają Romcię. Znamy taką miłośniczkę, która utopiłaby Romę w beczce octu, ale jej córka Romcię uwielbia. No, tak, to jest z czytelniczymi gusłami i nienawiściami.

Beata Dębska: W mojej rodzinie instytucja babci była nieoceniona, ja miałam fantastyczne dwie babcie, które pomagały w moim wychowaniu. Kiedy urodziłam syna, moja mama stała się fantastyczną babcią dla niego. Ich relacja do dziś jest naprawdę godna opisywania i podziwiania. A teraz sami jesteśmy dziadkami, kto wie, może sama będę kiedyś babcią Romcią ze szkaneczką whisky i ostrym dowcipem?

Wioleta Sadowska: Mam wrażenie, że Państwo sami dobrze bawiliście się, kreując niezapomniane rozmowy i słowne utarczki pomiędzy Romą a Winklerem?

Eugeniusz Dębski: No ba! Naszą ulubioną dedykacja to: “Obyś bawił się czytając równie dobrze, jak my pisząc!”. Przecież pisze się dla przyjemności, przyjemność stosunkowo łatwo można osiągnąć, sława, pieniądze, Noble przychodzą dużo trudniej, a skoro tak, to koniecznie należy coś z pisania wyciągnąć. My wyciągamy przyjemność.

Beata Dębska: Wiadomo! Część naszych domowych dialogów przeszła w tryb “Romcia-Tomasz”, czasem wyartykułujemy jakieś powiedzonko niemal równocześnie i zaraz leci do “notesika”, a potem do powieści, Mamy też taką zabawę, że podkładamy dialogi przechodniom lub sąsiadom, nadajemy im imiona i odstawiamy scenki. Często taka scenka też trafia do książki. Zabawa jest po pachy!

Wioleta Sadowska: Wspólne życie to wyzwanie, a wspólna książka to prawdziwa próba. Kiedy i w jakich okolicznościach pojawił się pomysł na napisanie „Dwudziestej trzeciej”?

Eugeniusz Dębski: Moja żona, muzą będąc, ciągle wypominała mi angażowanie do powieści, utrzymanych w konwencji kryminału SF jakichś stworów, glutowatych, oplutych śluzem, szponiastych i bełkocących niemrawo. W końcu, nieco poirytowany łagodną krytyką, zaproponowałem napisanie powieści bez guimonów, skoków w czasie, wylegiwania się w podprzestrzeni, krótko rzecz ujmując - kryminału. Bo poza fantastyką wielbię kryminał właśnie. Ku mojemy zdziwieniu Beata podniosła rękawicę, odstawiła do kąta kosę, którą dźgała Moherfuckera i przysunęła do siebie klawiaturę, odsuwając część numeryczną i koncentrując się na alfabetycznej. I się zaczęło!

Beata Dębska: Sprawa była prosta. Ponieważ nie przepadam za literatura fantasy i s-f, a bardzo lubię styl pisania Dębskiego, trzeba było tylko go przekonać żeby, na próbę, zrezygnował z całej tej nieziemskiej otoczki, a fabułę i intrygę prowadził jak dotąd i będzie git. Zgodził się, ale postawił warunek - współudział. I stało się.

Wioleta Sadowska: Jak wyglądał podział pracy w duecie?

Eugeniusz Dębski: Jak to w duecie, często niesprawiedliwie, chłe… Obgadujemy fabułę, nie - najpierw postacie… Nie, jednak najpierw fabułę. Potem dokrawamy do niej postacie. Nie postaci - nie cierpię tej formy! Postacie - potem się pisze. Często na dwa kompy. U mnie Winkler wraca w deszczu do Wrocławia, u Beaty dwa dni później jedzie do Długopola, potem ja go odbieram z Długopola i wiozę do domu, a Beata rozwiązuje z Romą sudoku. I tak dalej...

Beata Dębska: Jeżeli pisać, jeżeli pisać, jeżeli pisać… Jeżeli pisać to nie indywidualnie… Jak w każdej innej dziedzinie życia. Bez kompromisów nie da rady. Bez focha, sprzeczki i bez “a to pisz sobie sam/a” też nie. Ale finał! Finał nagradza cały trud.

Wioleta Sadowska: Finał z pewnością docenią czytelnicy. Jaką prawdę o naszym świecie można zapisywać poprzez kryminały?

Eugeniusz Dębski: Jest w nim dużo niesprawiedliwości i niegodziwości, ale można, należy z tym walczyć. Od drobiazgu począwszy, od zbierania psich kupek - Tomasz przez jakiś czas nie zbiera, bo sądzi, że płacąc podatek od psa kupuje sobie komfort spacerów z psem. Dopiero Roma uświadamia mu, że podatek został zniesiony kilka lat temu, nie zostaje mu więc nic innego jak nosić w kieszeni woreczki. I idąc dalej - skoro są ludzie niegodziwi muszą być i ci rycerze na białych rumakach. Ja bym chciał być takim, zacząłem więc od kreowania tej postaci, może kiedyś mocniej zaakcentuję swoją przydatność w społeczeństwie. Na razie noszę woreczki w kieszeni...

Beata Dębska: Jeśli konkretny gatunek miałby opisywać jakąś prawdę o świecie, to pewnie kryminał najlepiej opisuje tę mroczną część naszej natury, pierwiastek zła, jaki podobno każdy nosi w sobie. Powieść kryminalna to świat zbrodni, pokazuje jak bardzo odeszliśmy od dekalogów. To gatunek, odsłaniający mroki tego świata i szukający genezy zła w zbrodniarzu.

Wioleta Sadowska: A czy zgodzicie się Państwo z tym, że podstawowa formuła kryminału jest niezmienna od lat i stanowi połączenie trzech składników: atmosfery, trupa i człowieka?

Eugeniusz Dębski: Może też być trup w wyniku pozbawienia człowieka atmosfery przez robota. A zasadniczo - tak, bez trupa będzie co najwyżej obity kochanek i podrapana kochanka, romans czyli. Bez klimatu - będzie referat. A bez ludzi instrukcja obsługi pralki. Schemat jest, jest nośny, no to korzystamy. Jak się coś wymyśli innego - spróbujemy. Ale - jak napisałem wyżej - może się znaleźć ktoś, kto powie, że niepotrzebnie łamiemy schematy, skoro są dobre?

Beata Dębska: Trup! Trup jest kluczowy. Jest taka czeska komedia kryminalna, parodia filmów gangsterskich - “Trup w każdej szafie”, gdzie trup ściele się bardzo gęsto, a atmosfera jest bardzo komediowa. A serio, wystarczy jeden trup, gęsta atmosfera zbrodni i jeden człowiek, który dąży do rozwiązania makabrycznej zagadki i ukarania winnego!

Wioleta Sadowska: „Dwudziesta trzecia” to kryminał miejski. Czy Wrocław staje się drugoplanowym bohaterem Państwa powieści, uwiarygadniając w ten sposób ukazaną przestrzeń?

Eugeniusz Dębski: My żyjemy we Wrocławiu, przyjechałem tu na studia, zakochałem się w tym mieście, przysięgłem sobie, że nic mnie z niego nie wymiecie i trzymam się przysięgi. Naturalne więc, że trzymamy się go. Poza tym, korzystając z istniejącej tkanki miejskiej upraszczamy sobie zadanie, nie musimy lepić czegoś nowego, uzgadniać, pamiętać…

Beata Dębska: Najukochańsze miasto na świecie! Moje rodzinne, uwielbiane przez tych, którzy tu są od zawsze, i tych którzy tu przybyli. Jak się gdzieś żyje niemal 60 lat i nigdy nie miało się ochoty na przeprowadzkę, to znaczy że jest chemia! Zatem, nie dało się inaczej, Winkler to nasz ziomal, nawet mieszka w naszej dzielnicy. Karolina Micuła, która mieszkała jakiś czas we Wrocławiu wydała ostatnio singla i clip “Miasto na Wu”, uwierzcie mi, to miasto kradnie duszę. …”Pocałuj mnie w du-szę miasto na Wu, przy Tobie się kru-szę, więc mocno mnie tul”.

Wioleta Sadowska: Pierwsze wydanie „Dwudziestej trzeciej” miało miejsce w 2014 r. Czy zatem we wznowieniu, pojawiły się jakieś istotne zmiany, o jakich warto wspomnieć?

Eugeniusz Dębski: Zmiany są, zabił kierowca, trup jest nie w studni, a w spiżarni, no i rzecz się dzieje nie zimową nocą, a upalnym dniem. Poza tym wszystko się zgadza. I detal - prędzej zdradzę wysokość honorarium niż faktyczne zmiany-zamiany-wymiany. Ale są.

Beata Dębska: Refreszing, tak bym to nazwała, taki lifting leciutki. Moim zdaniem to było potrzebne i wyszło powieści na dobre. Kłaniam się tutaj nisko naszemu redaktorowi, Pawłowi Sajewiczowi, który potraktował nasz kryminał z ojcowską czułością i doradzał twórczo, jak odświeżyć pierwszy tom, żeby lepiej współgrał z kolejnymi. Dzięki, Paweł.

Wioleta Sadowska: Co na koniec chcielibyście Państwo przekazać czytelnikom Subiektywnie o książkach?

Eugeniusz Dębski: Czytajcie. Czytajcie dużo. To jest zajęcie szlachetne, pożyteczne i smakowite. No ktoś musię ciągnąć tę naszą polską przeciętną jedną książkę na rok!

Beata Dębska: Czytanie jest sexi. od 2011 roku działa taka kampania społeczna “Nie czytasz, nie idę z Tobą do łóżka”, kibicuję im na Fb i na instagramie, uważam że trzeba promować czytanie, jak tylko i gdzie tylko można. Statystyki mówią, że kobiety czytają więcej. Niechaj te kobiety, dziewczyny, dziewuchy pochowają swoim chłopakom konsole i podłożą dobrą książkę, bo inaczej… Nie czytasz…. głowa mnie boli.



Wspólna książka małżeństwa Dębskich to wciągający, miejski kryminał, który idealnie sprawdzi się, jako wakacyjna lektura czy też dobra rozrywka na letni wieczór. Polecam wam gorąco "Dwudziestą trzecią". Książki z autografem autorów można kupić tu: https://bit.ly/2SyAFCa


Wpis powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem Agora

20 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawa rozmowa, a książka jeszcze przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kim by był mężczyzna bez żony? Widać kobiety rządzą. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo dobrze przeprowadzony wywiad;)

    OdpowiedzUsuń
  4. sardoniczne poczucie humoru w kryminale to coś co sprawia że fajniej sie czyta

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe pytania. Zawsze się zastanawiałam jak wygląda pisanie książki w duecie. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że w każdym przypadku może wyglądać to inaczej.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawy wywiad, - jak zawsze Wiolu. Gratulacje. Ja teraz jak wiesz - mam inne lektury. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  7. Genial entrevista te mando un beso

    OdpowiedzUsuń
  8. I read little about the police, but I'm interested in that.

    OdpowiedzUsuń
  9. Great interview and book. Thank you so much for sharing.

    New Post - https://www.exclusivebeautydiary.com/2021/05/wella-system-professional-luxe-oil.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem coraz bardziej ciekawa tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny duet literacki :)
    Na pewno książka godna uwagi :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo ciekawy wywiad, w którym widać różnice ale też wszystkie łączące współautorów rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Na upalny czas książka w sam raz:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo lubię czytać Twoje wywiady Wiolu. Gratuluję.

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetna rozmowa. Podziwiam autorów, dla mnie to niewyobrażalne pisać z kimś.

    OdpowiedzUsuń
  16. Aż mam ochotę poznać babunię z powieści.!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger