"Młodość spotyka się na moich kartkach ze starością". Paweł Jaszczuk o swojej książce "Szczęśliwa Przystań"

 

Nowa powieść Pawła Jaszczuka pt. "Szczęśliwa Przystań" mocno zaskakuje, gdyż do tej pory czytelnicy kojarzyli twórczość autora z klimatycznymi kryminałami i mrokiem surrealistycznej rzeczywistości, wywołującej sporą dowolność interpretacyjną. Dlaczego więc powstała ta książka i co dało autorowi jej pisanie? Zapraszam do przeczytania mojej rozmowy z Pawłem Jaszczukiem.


Recenzja książki "Szczęśliwa Przystań" - KLIK



Paweł Jaszczuk to dramaturg i prozaik, autor sztuk scenicznych, który debiutował w 1991 r. powieścią pt. "Testament Schlichtingera". Za wydaną w 2004 r. pierwszą część serii kryminałów o Jakubie Sternie, czyli "Foresta Umbra" otrzymał w 2005 r. Nagrodę Wielkiego Kalibru. Autor mieszka w Olsztynie.



Wioleta Sadowska: Gdzie podziały się mroczne kryminały z których słynie Paweł Jaszczuk?

Paweł Jaszczuk:  Za każdym razem pisząc kolejną powieść, zdobywam nowe doświadczenia i nie są to doświadczenia wyłącznie literackie. Przeszedłem przez sferę bolesnych pytań i nigdy bym nie znalazł na nie odpowiedzi, gdybym nie napisał „Przystani”. Długo zastanawiałem się, czy iść pod prąd, czy warto powoływać bohaterów, którzy nie nadążają za pociągiem, w którym my jedziemy. Pociągiem, który może zjechać na boczny tor i się wykoleić. Jednakże nie zapomniałem o czytelnikach, którzy wiążą mnie z kryminałami. Jeden kryminał czeka na dokończenie, a ja na spokojnie przygotowuję research, bez którego nie da się pisać w gatunku wymagającym od autora rzetelności. 

Wioleta Sadowska: Przenośnia z pociągiem jest bardzo wymowna. Czy starość jest niemodna?

Paweł Jaszczuk: Muszę odpowiedzieć twierdząco, bo starość bardzo rzadko jest tematem powieści. 

Wioleta Sadowska: Czy ten brak zainteresowania przemijaniem może wynikać z wszechobecnej komercji każdego aspektu naszego życia?

Paweł Jaszczuk: Tak to właśnie odczuwam. Wyrzekliśmy się siebie, przyjmując bezkrytycznie dyktat mediów, w które wlała się rzeka komercji. Łapiemy chwilę, dzielimy sekundę na części, by nic z niej nie uronić. Chcemy być wszędzie i wszystko „zaliczyć”, odfajkować, oczekując kolejnych wrażeń, jakbyśmy grali w jakąś zwariowaną grę, zastępującą życie.


Wioleta Sadowska: Obraz ośrodka Szczęśliwa Przystań nie pasuje do realiów domów spokojnej starości. Skąd więc taka kreacja tego miejsca?

Paweł Jaszczuk: W mojej powieści łączę wyobraźnię literacką z doświadczeniem, jakie zdobyłem odwiedzając miejsca, gdzie niektórym przyszło kończyć życie. Kilkakrotnie byłem w domach spokojnej starości. Mimo, że piszę „krwiste” kryminały wrażenia wyniesione z tych wizyt były tak mocne, że zostały we mnie na zawsze. Dawno temu, kiedy byłem druhem instruktorem, odwiedzałem takie miejsca ze swoimi kolegami i koleżankami z drużyny. Ktoś wpadł na genialny pomysł, byśmy tam odkryli prawdę o życiu i nie rozpychali się w nim zanadto łokciami. Zapis w mojej pamięci pozostał i nie wytarło go pół wieku przebywania w innej przestrzeni. 

Wioleta Sadowska: Czy „Szczęśliwa Przystań” to książka o swoistym spotkaniu pokoleń?

Paweł Jaszczuk: To właściwe odczytanie powieści. Młodość spotyka się na moich kartkach ze starością. Dzieli je historia, która zmieniła nie tylko jednostki, ale cały świat, więc przyglądają się sobie podejrzliwie, a ja pozwalam im na wyjątkowo dłuuugie spojrzenie, bez odwracania głowy. 

Wioleta Sadowska: Z tym spojrzeniem nieodłącznie związana jest fotografia, będąca ważnym elementem fabularnym powieści. Czy robienie zdjęć to również Pana pasja?

Paweł Jaszczuk: Tak, ale nie zawsze tak było. Zainteresowanie fotografią przyszło z czasem. Każdą wyprawę krajoznawczą starałem się przechować w swojej pamięci. Najlepszym sposobem kolekcjonowania wrażeń były „zamrożone” obrazy, takie, jakie zapisywałem w głowie, na kliszy albo w pamięci przenośnej aparatu. Stopniowo dokonywałem surowej selekcji zdjęć, odrzucając te, które nie przetrwałyby próby czasu. 

Wioleta Sadowska: Greta Gawor, główna bohaterka powieści widzi świat w kadrach robionych starym aparatem, a nie nowoczesną lustrzanką. Czy Pan także właśnie tak postrzega robienie zdjęć?

Paweł Jaszczuk: Tak. Łapię się na tym, że pewne miejsca zasługują na więcej uwagi, i że kadr  fotograficzny jest na tyle pojemny, że może pomieścić moje emocje.

Wioleta Sadowska: Pamięta Pan moment otrzymania swojego pierwszego aparatu fotograficznego?

Paweł Jaszczuk: Kupiłem go sobie, kiedy jako student byłem wychowawcą na kolonii u przyjaciół za zachodnią granicą. Był to bardzo funkcjonalny aparat Penti II, złoty aparat NRD. Ręcznie ustawiana ostrość, szybkie przewijanie filmu. Takie reporterskie cudeńko. 

Wioleta Sadowska: Do takich rzeczy z pewnością można mieć sentyment. W Pana książce dużą rolę odrywają barwne postacie drugoplanowe, w tym niezapomniane siostry Wolne, które spisują sny mieszkańców ośrodka. To swoiste kolekcjonowanie jest wyznacznikiem ich egzystencji, co jest zarazem śmieszne i przygnębiające. Jak wypośrodkować w powieści o takiej tematyce komedię z tragedią?

Paweł Jaszczuk: W mojej powieści tragedia z komedią są mocno splecione i nie da się ich łatwo rozdzielić. Bliźniaczki Wolne, Irena oraz Kwiryna, żyją cudzym życiem, nie mając własnego.

Wioleta Sadowska: Dlaczego „Szczęśliwą Przystań” zadedykował Pan swojej mamie?

Paweł Jaszczuk: Bo nie tylko robiła najlepszy tort makowy na świecie, ale dawała mi pierwsze lekcje, jak ten świat rozumieć. Im więcej czasu dzieli mnie od jej śmierci, tym bardziej ją podziwiam i doceniam. Tą króciutką dedykacją postanowiłem podziękować jej za wszystko i uhonorować. 

Wioleta Sadowska: Wiemy komu Pan ją dedykuje, a do kogo zatem adresuje?

Paweł Jaszczuk: Do czytelnika wrażliwego, stawiającego podobne pytania jak ja i poszukującego na nie odpowiedzi.

Wioleta Sadowska:  Czy praca nad tą powieścią coś Panu dała?

Paweł Jaszczuk: Nabrałem pokory opisując dramaty, które wpisane są w ludzkie życie. W trakcie pisania otworzyły mi się oczy na tych, którzy żyją w cieniu innych, z dala od wydarzeń komentowanych przez media. 

Księżyc i wrona

Wioleta Sadowska: Czy pandemia koronawirusa wpłynęła w jakiś sposób na Pana twórczość?

Paweł Jaszczuk: Na twórczość raczej nie. Pandemia zmieniła za to moje otoczenie i czuję się, jakbym trafił do jakiegoś tajemniczego pomieszczenia, w których ktoś ustawił dziesiątki krzywych luster. Z tych zdeformowanych obrazów, które widzę, próbuję teraz rozpoznać „ostatni kadr” przed pandemią.

Wioleta Sadowska: Co na koniec chciałby Pan przekazać czytelnikom Subiektywnie o książkach?

Paweł Jaszczuk: Ostrzeżenie: jeśli ktoś lubi lukrowane powieści, odradzam mu lekturę „Szczęśliwej Przystani”, bo to raczej śmiech przez łzy i nie znajdzie w niej usypiającego wytchnienia. Wydawca, „Szara Godzina” twierdzi, że to opowieść o namiętności życia, która nie gaśnie mimo upływu lat oraz o poszukiwaniu straconych marzeń. Zgadzam się z tym w pełni.


Każda moja kolejna przygoda z prozą Pawła Jaszczuka jest jak jedna wielka niewiadoma. Poznajcie koniecznie "Szczęśliwą Przystań".


Wpis powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem Szara Godzina

15 komentarzy:

  1. Bardzo fajne pytania zadałaś w tym wywiadzie.
    Książka mnie zaciekawiła :D Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może uda się niedługo poznać twórczość autora :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawy wywiad i interesująca sylwetka autora:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Autora kojarzę dzięki Twojemu blogowi, ale jeszcze nie miałam okazji czytać nic tego twórcy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli ktoś lubi tego autora i ten typ publikacji będzie wniebowzięty lecz to wszystko w przekazie. Brak mi jest czegoś, co zatrzymałoby mnie na dłużej. Tematy, które porusza autor są jakby wyjęte z szablonu. O wielu pisarzach można pisać to samo i tak samo. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że będę miała okazję pzonać twórczość tego autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wrażliwy czytelnik, odbiorca... mam wrażenie że dzis sporo osób stara sie ukryć tą cechę, więc odbiorców publikacji może być więcej:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Genial entrevista medio ganas de leer a l autor. Te mando un beso

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ciekawy wywiad, gratuluję Wiolu. I to zdjęcie wrony na tle księżyca - urokliwe. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  10. Chcę przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam okazję uczestniczyć w dwuch spotkaniach autorskich z autorem. Uważam, że Pan Paweł jest wspaniałym człowiekiem. Książkę na pewno przeczytam, a wywiad, jak zwykle świetny.

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny tekst, warto się zatrzymać przy nim na dłużej.

    OdpowiedzUsuń
  13. Co do tej młodości ze starością ... jak w życiu

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo mi się podoba Twoja recenzja. Zachęca do czytania :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger