Kim Jiyoung. Urodzona w 1982 - Cho Nam-Joo

 

Recenzja przedpremierowa.

 Premiera 24 marca 2021 r. 

"Świat chce, żeby nasze macice były czyste. Jak ziemia święta w dziewiczym lesie".


Przed przeczytaniem tej książki nie wiedziałam, że Korea Południowa w 2016 r. została uznana przez brytyjski magazyn "The Economist" za najgorszy kraj dla kobiet pod względem pracy dla nich. Jest to niewątpliwie niepokojąca informacja. Pojawiło się jednak światełko w tunelu, gdyż ta specyficzna, feministyczna powieść w samej Korei sprzedała się w ponad milionie egzemplarzy. To dobrze, bo przecież o prawach kobiet trzeba rozmawiać.


Cho Nam-Joo była przez dziewięć lat scenarzystką telewizyjną. "Kim Jiyoung. Urodzona w 1982" to książka częściowo oparta na doświadczeniu własnym autorki. Powieść została przetłumaczona na 18 języków i wywołała w Korei Południowej ogólnonarodową debatę. W 2020 r. powstał na jej podstawie film.


Kim Jiyoung jest zwyczajną kobietą mieszkającą w Korei Południowej. Bohaterka na wielu płaszczyznach swojego życia spotyka się z przeszkodami, których nie potrafi obejść przez to, że jest kobietą – począwszy od awansu w pracy, a skończywszy na relacjach z rodzicami, dla których najważniejszy jest syn. Gdy rodzi dziecko, podejmuje się przeznaczonej jej przez społeczeństwo roli pełnoetatowej matki, która sprowadza na nią chorobę.


Podczas lektury tej książki, trudno nie ulec wrażeniu, że historia Kim Jiyoung jest naznaczona głęboko odczuwalnym uniwersalizmem, bez względu na to z jakiej szerokości geograficznej się wywodzimy. Cho Nam-Joo ukazała losy głównej bohaterki w sześciu rozdziałach oznaczając konkretne ramy czasowe jej życia. W ten sposób, autorka pokazuje jak na każdym etapie egzystencji Koreanki, jej płeć determinuje praktycznie każdy aspekt codzienności. Niestety, nie jest to obraz, który wywołuje nadzieję na polepszenie tego stanu rzeczy, a wręcz przeciwnie, o czym świadczy ostatni rozdział książki, będący smutną konkluzją problemu poruszanego w utworze.


"Kim Jiyoung. Urodzona w 1982" jest dość osobliwą książką, gdyż autorka w jej fabule dość często odnosi się do danych statystycznych, w tym między innymi do aktywności zawodowej Koreanek. Sporo w tej nietuzinkowej opowieści takich informacji, które w bezsprzeczny sposób ukazują niektóre strony problematyki gender i z którymi zwyczajnie nie da się dyskutować. Muszę przyznać, że podczas poznawania życia Kim, zaskoczyła mnie dość mocno informacja o obaleniu systemu hoju, czyli nadawania noworodkom nazwisk ojców, a do refleksji skłoniła koncepcja "matczynej miłości", o której tak trafnie pisze autorka.


Nie zaklasyfikowałabym tej książki do powieści, gdyż to raczej zbiór najważniejszych obrazów z życia protagonistki, okraszony twardymi danymi naukowymi, potwierdzającymi, jak wielkie różnice na wielu płaszczyznach życia dzieli płeć damską od męskiej. Autorka chcąc podkreślić to, jak wielkie szkody wywołuje ta nierówność, wplata w fabułę dziwną chorobę Kim, będącą dla niej swoistą ucieczką od narzuconych jej z góry ról dobrej matki i żony. Myślę, że na kartach tej książki odnalazło się wiele Koreanek, stąd taki sukces tego dzieła i podobnie będzie w naszym kraju.


Urodziłam się 1986 r., ale niewiele różni mnie od Kim Jiyoung, gdyż jej historia jest w pewnej części opowieścią o każdej z nas. Jestem bowiem kobietą, a to już z samej definicji determinuje niektóre aspekty codziennego funkcjonowania i staje się czynnikiem wpływającym na mój niezwykle emocjonalny odbiór książki Cho Nam-Joo. Mimo wszystko, polecam jej lekturę każdemu, bez względu na płeć i wiek.



Wpis powstał w ramach współracy z Wydawnictwem Mando

19 komentarzy:

  1. Książka na pewno godna uwagi ze względu na możliowść poznania realiów życia kobiety w kulturze odmiennej od naszej.

    OdpowiedzUsuń
  2. dla lubiących takie klimaty spoko książka;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Temat jest tak na uniwersalny, że każdy powinien przeczytać tą książkę. Ja jestem pierwsza w kolejce :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po twojej recenzji z chęcią się zapoznam, z tą książką.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  5. wow, amazing post dear :) so nice!

    https://bubasworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja równiez urodziłam się w 1982 roku, może dlatego łatwiej wiekowo będzie mi się z autorką utożsamić- faktycznie książek o Korei w takim wydaniu jest niewiele. Pozycja zanotowana do przeczytania.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Również urodziłem się w 1982 roku. I z przyjemnością sięgnę po tę książkę, poszukam jej w formie e - booka. Pozdrawiam Wiolu i wielkie dzięki za tę świetną przedpremierową recenzję :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka szczerze mnie zaciekawiła.

    OdpowiedzUsuń
  9. Brzmi interesująco. Lubię literaturę azjatycką, a Korea od jakieś czasu mnie niezwykle ciekawi. Może sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Książka wydaje się ciekawa, chciałabym poznać tę historię 😊

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiem czy to prawda, ale czytałem, że Koreańczycy mają narodowy problem z okazywaniem sobie uczuć i emocji. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Myślę, że ją bym ominęła, ale po twoich słowach chcę ją poznać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobrze, że jest to powieść dla każdego niezależnie od wieku i płci.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie przekonuje mnie duża ilość statystyk.

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo chętnie obejrzałabym film🙂Na czytanie bym się nie skusiła.

    OdpowiedzUsuń
  16. Mamy XXI wiek, a stale trzeba o takich tematach rozmawiać. Tak jak piszesz, uniwersalność problemu nie zależy od geografii.

    OdpowiedzUsuń
  17. To naprawdę może być uniwersalna opowieść, w końcu pewne ograniczenia ze strony społeczeństwa dotyczą kobiet na całym świecie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger