"Pragnąłem dać przyszłym czytelnikom coś nowatorskiego i nieszablonowego – coś, czego sam zawsze oczekiwałem, czytając powieści". Dex Carster o swojej książce pt. "Błyszczące sześciany"
Lubię prezentować wam ciekawie zapowiadające się debiuty literackie. Jednym z nich jest powieść "Błyszczące sześciany" osadzona w nurcie science fiction. Jej autor, Dex Carster odpowiedział na kilka moich pytań, więc zapraszam was do przeczytania naszej rozmowy.
Recenzja książki "Błyszczące sześciany" - KLIK
Wioleta Sadowska: „Błyszczące sześciany” to książka osadzona w nurcie science fiction. Czy ten gatunek literacki jest Panu szczególnie bliski jako czytelnikowi?
Dex Carster: Nie tylko science fiction. Gustuję w szeroko pojętej fantastyce. Niewątpliwie jest to gatunek najbardziej pobudzający wyobraźnię, w tworzeniu którego jedyne granice wyznacza fantazja autora. Jako czytelnikowi niełatwo mi jednak dogodzić. W całym swoim życiu przeczytałem zaledwie kilka książek, które naprawdę mnie oczarowały. To właśnie między innymi często towarzyszący mi niedosyt, związany z deficytem prawdziwie interesujących lektur, popchnął mnie ku pisarstwu. Pragnąłem dać przyszłym czytelnikom coś nowatorskiego i nieszablonowego – coś, czego sam zawsze oczekiwałem, czytając powieści. Po odrzuceniu dziesiątek niesatysfakcjonujących koncepcji i porzuceniu wielu rozpoczętych projektów, ostatecznie wpadłem na pomysł sześciennych skrzyń i Aylonu.
Wioleta Sadowska: Pomysł pod postacią istnienia tajemniczych sześcianów od razu skojarzył mi się z fabułą serii filmów "Cube". Jestem więc ciekawa, co było inspiracją do stworzenia tego motywu?
Dex Carster: O istnieniu filmu „Cube” przypomniałem sobie bodajże dopiero w trakcie pisania „Błyszczących sześcianów” i faktycznie zgadzam się, że może budzić on pewne skojarzenia. Sama koncepcja eksplorantów przyszła mi do głowy nagle i nie potrafię powiedzieć, co tak naprawdę stanowiło główną inspirację. Na powstanie tego motywu prawdopodobnie wpływ miało wiele rzeczy, które w życiu przeczytałem, zobaczyłem czy usłyszałem. Moje procesy myślowe bywają czasami bardzo zagmatwane.
Wioleta Sadowska: Dzięki temu zagmatwaniu, w swojej książce serwuje Pan czytelnikowi dość niepokojącą wizję naszej niedalekiej przyszłości, w szczególności pod postacią wszechobecnej inwigilacji. Czy taki scenariusz jest prawdopodobny?
Dex Carster: Gdy dogłębnie przeanalizuje się rzeczywistość, w której przyszło nam egzystować i zauważy pewne nasilające się tendencje, można dojść do wniosku, że w świetle globalnie zapowiadanych obecnie zmian, przedstawiona przeze mnie wizja przyszłości jest wręcz optymistyczna! Scenariusz powszechnej inwigilacji i idącego w parze z nią stopniowego zwalczania własności prywatnej już teraz bowiem realizuje się na naszych oczach. W obecnej sytuacji widać to szczególnie dobrze. Prognozy na najbliższe lata nie napawają optymizmem.
Wioleta Sadowska: Czy to samo dotyczy sztucznej inteligencji do której nawiązuje Pan w powieści? Może stać się swoistym zagrożeniem dla ludzkości?
Dex Carster: By sztuczna inteligencja sama z siebie stała się zagrożeniem dla ludzkości, konieczne jest zyskanie przez nią czegoś na kształt samoświadomości. Osobiście uważam, że to niemożliwe. Według mnie zdolność pojmowania abstrakcyjnych pojęć już na zawsze pozostanie cechą charakteryzującą wyłącznie ludzi. Maszyny staną się w stosunku do nas wrogie tylko wówczas, gdy człowiek zaprojektuje je i zaprogramuje w takim celu. Inteligentne androidy stanowią dla mnie jedynie ciekawy motyw science fiction i nic ponad to.
Wioleta Sadowska: Przenieśmy się zatem na chwilę do świata powieści. Czy nacisnąłby Pan guzik skrzynki przenoszący do innego wymiaru, ryzykując przy tym swoje życie?
Dex Carster: Świetne pytanie, nie zastanawiałem się nad tym wcześniej. Dobrowolnie najpewniej nie, aczkolwiek życie pisze różne scenariusze. Musiałbym mieć naprawdę dobry powód, by przejść przez portal. Gdyby na przykład od tego, czy wejdę do kreacji zależało czyjeś życie, chciałbym mieć w sobie wystarczająco odwagi, by to uczynić. Trudno mi jednak powiedzieć, co zrobiłbym ze zdobytą nagrodą. Posiadanie fantu mogłoby się wiązać z wieloma pokusami.
Wioleta Sadowska: Wspomniane fanty to niezwykle intrygujący element fabularny „Błyszczących sześcianów”. Który z nich jest według Pana najbardziej genialny w kontekście rozwoju ludzkości?
Dex Carster: W książce poznajemy zaledwie kilka z nich. W prologu wspomniane zostaje tajemnicze urządzenie, które pozwoliło na znaczne udoskonalenie technologii budowlanej, a co za tym idzie – niebywale szybki rozrost struktur Aylonu. Między innymi to właśnie dzięki temu fantowi w niespełna dwie dekady udało się powołać do życia monstrualnych rozmiarów urbanistyczny twór, stanowiących główne miejsce akcji „Błyszczących sześcianów”. Sądzę, że w kontekście rozwoju ludzkości wskazałbym właśnie ten artefakt.
Wioleta Sadowska: Twierdzi się, że pisarze oddają najwięcej z siebie w swojej pierwszej książce. Ile jest więc Pana w głównym bohaterze powieści?
Dex Carster: Względnie niedawno uświadomiłem sobie, że o wiele więcej, niż początkowo sądziłem. W obliczu tego faktu ktoś złośliwy mógłby teraz zażartować, że nie bez powodu postać Rogera często wywołuje dosyć negatywne emocje wśród czytelników lub jest wręcz przez nich nielubiana 😀 Skoro już wspomniałem o jego trudnym charakterze, pragnę zaznaczyć, że nie jest on dziełem przypadku. Kreując głównego bohatera chciałem dodać pierwszoosobowej narracji nieco realizmu. Niektórzy być może nazwaliby go samolubnym, aroganckim draniem, ale prawda jest taka, że gdybyśmy mieli wgląd w umysły nawet najmilszych i najbardziej ułożonych ludzi, prędko przekonalibyśmy się, że to, co widzimy, nie zawsze odzwierciedla prawdziwe myśli i intencje poszczególnych jednostek. Wbrew temu, co chce nam się dzisiaj wmówić, człowiek to skomplikowana i podatna na zło istota. Między innymi to właśnie chciałem ukazać w powieści. Roger nie był ideałem, ale któż z nas nim jest?
Wioleta Sadowska: Czy działalność Rogera, jednego z najlepszych creseekerów, można nazwać obsesją?
Dex Carster: Zdecydowanie tak. Na początku creseekerskiej przygody bohatera dotyczyła ona jedynie samych skrzyń eksploracyjnych, a później – osoby Kreatora. Można powiedzieć, że w dużej mierze to właśnie ta obsesja sprawiła, że Roger w pewnym momencie całkowicie stracił kontrolę nad swoim życiem i przez pewien czas miał spore problemy z właściwym rozróżnieniem dobra od zła.
Wioleta Sadowska: Wspomina Pan o osobie Kreatora. Czego symbolem jest ta postać?
Dex Carster: Wiele osób zwracało mi uwagę, że „Błyszczące sześciany” zawierają sporo elementów, które można traktować jako symbole. Choć bardzo mnie to cieszy, to muszę zaznaczyć, że moim celem było głównie zapewnienie czytelnikom rozrywki na wysokim poziomie i pobudzenie ich wyobraźni. Nie siliłem się na tworzenie symboli, to wyszło dosyć naturalnie. Nie chciałbym nikomu narzucać swojej interpretacji, spotkałem się jednak wśród znajomych z opinią, jakoby Kreator był uosobieniem diabła. Coś w tym chyba jest.
Wioleta Sadowska: To ciekawe, bo mnie przypomina on zupełnie przeciwstawną postać, czyli boga… Co było najtrudniejsze w budowie świata przedstawionego „Błyszczących sześcianów”?
Dex Carster: Wykreowanie środowiska, tła społeczno-politycznego oraz elementów fantastycznych okazało się dla mnie o wiele łatwiejsze niż na przykład praca nad wyrazistością postaci drugoplanowych, czy konstruowanie dialogów. Znajdzie się kilka rzeczy, które dzisiaj napisałbym zupełnie inaczej, albo przynajmniej bardziej dopracował.
Wioleta Sadowska: Odwieczna pokusa pisarzy, by stale udoskonalać swoje dzieła… Dlaczego ukrywa się Pan pod obcobrzmiącym pseudonimem literackim?
Dex Carster: Ponieważ uznałem, że pseudonim „Dex Carster” będzie się znacznie lepiej prezentował na okładce niż moje imię i nazwisko. Tak nazywała się pewna postać w jednej z niedokończonych przeze mnie powieści. Postanowiłem więc, że skoro porzucam projekt, to wykorzystam chociaż najlepiej brzmiące nazwy. Oto cały sekret 😀
Wioleta Sadowska: Z pewnością często słyszy Pan to pytanie: Czy powstanie kontynuacja „Błyszczących sześcianów”?
Dex Carster: Kilka dni temu skończyłem pracę nad kolejną powieścią osadzoną w uniwersum sześcianów, choć nie jest to kontynuacja przygód Rogera, a historia z całkowicie innym bohaterem. Na razie mogę zdradzić tylko tyle. Bardzo liczę na to, że wkrótce uda mi się ją wydać.
Wioleta Sadowska: Brzmi intrygująco. Co na koniec chciałby Pan przekazać czytelnikom Subiektywnie o książkach?
Dex Carster: Oczywiście chciałbym życzyć wszystkim pogody ducha i odwagi w tych trudnych czasach, a także zachęcić do sięgnięcia po „Błyszczące sześciany”. Sądzę, że nawet czytelnicy niegustujący w fantastyce mogą znaleźć w mojej powieści coś dla siebie.
Książka zapowiada się ciekawie, podobnie jak ten wywiad.
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad zachęcjący do sięgnięcia po ten tytuł.
OdpowiedzUsuńPrzeprowadziłeś kolejną świetną rozmowę z autorem Wiolu.
OdpowiedzUsuńmoże i bym czytnęła w wolnej chwili:)
OdpowiedzUsuńPrzez pryzmat wywiadu ten tytuł wydaje się interesujący.
OdpowiedzUsuńJa już pisałam, że chcę ją przeczytać, ale po zapoznaniu z wywiadem, ta pozycja wydaje się jeszcze bardziej interesująca.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Gratuluję wywiadu Wiolu :) Bardzo ciekawy powstał :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad, książka to jednak nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńJak zwykle udany wywiad :)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że ta książka to fantastyka. Chętnie przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńFajny wywiad. Podobało mi się kilka myśli pisarza :).
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o fantastykę, to wolę ją w filmach a;e kto wie może książka doczeka się kiedyś ekranizacji :).
Nice book =)
OdpowiedzUsuńThis book must be very interesting. Thank you for sharing.
OdpowiedzUsuńNew Post - https://www.exclusivebeautydiary.com/2021/01/rose-infused-products.html
Ciekawe pytania, i równie ciekawe odpowiedzi ;)
OdpowiedzUsuńTen gatunek jakoś nie często u mnie gości :P ale może kiedyś się skuszę :)