Kanais – Jan Drożdż
"Na szlakach wieczności istnieje tylko jedna opowieść – historia zbawienia, poza nią roztacza się mrok".
W literaturze science-fiction najbardziej cenię sobie możliwość przeniesienia się do zupełnie alternatywnego świata, w którym jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia kreującego go autora. Do takiego uniwersum zaprosił mnie po raz kolejny Jan Drożdż, serwując wizję ludzkości, która w końcu rozprawiła się z problemem śmiertelności. Kusząca perspektywa, ale czy na pewno? Autor znowu zadaje niełatwe pytania, czerpiąc tym samym z klasyki gatunku.
Jan Drożdż to urodzony w 1988 r. pochodzący z Nowego Sącza, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Autor na co dzień mieszka w Warszawie, jest prawnikiem. Zadebiutował w 2015 r. powieścią pt. "Nieskończona Przestrzeń Snu", a następnie w 2017 r. wydał kolejną pt. "Pola Księżycowe". Swoje natchnienie czerpie ze snów, będącymi dla niego twórczą inspiracją.
Odległa przyszłość, rok 2183. Dzięki odkryciu cudownych właściwości planety Kanais, ludzkość poradziła sobie z problemem śmiertelności. Marek Puławski, niszowy pisarz i urzędnik, nieoczekiwanie zostaje pozbawiony umiejętności widzenia zmarłych w swoich snach. Bohater postanawia skorzystać więc z właściwości radioaktywnego meteorytu z Kanais, aby ponownie nawiązać połączenie z zaświatami.
Jan Drożdż posiada niebywałą umiejętność kreowania rzeczywistości, która z jednej strony, poprzez realistycznie skomponowaną fabułę, intryguje prawdopodobieństwem zaistnienia, a z drugiej, wywołuje nieco strachu tym, co nieznane. Mowa tutaj oczywiście o stworzonym przez autora uniwersum, czyli świecie przyszłości, w którym emerytów wysyła się na cudowną planetę Kanais, posiadającą pewny pierwiastek konserwujący i gdzie powszechne zastosowanie ma nowatorska metoda odżywiania. Ten obraz społeczeństwa przyszłości, tak różnego od naszego, a jednak pod pewnymi względami zbliżonego to fascynująca płaszczyzna, pobudzająca do refleksji w temacie tego, dokąd zmierza technologia i czy istnieją jakiekolwiek granice, których nie powinno się przekraczać. Tego właśnie szukam w powieściach osadzonych w konwencji fantastyki naukowej.
Główny bohater czerpie inspirację do pisania ze swoich snów. Snów, w których spotyka i rozmawia ze zmarłymi - z ludźmi, którzy przekroczyli granicę życia i śmierci. Sen to powtarzający się motyw w twórczości Jana Drożdża, stanowiący niejako punkt wyjścia do jego dalszych rozważań egzystencjalnych, których w tej książce nie brakuje. Płaszczyzna ta obfituje bowiem w roztrząsanie takich kwestii jak wieczne oczekiwanie na coś, niezakończone sprawy, znaczenie religii, czy też istota zbawienia. Warto także dodać, że bohater w swoich wędrówkach spotyka znane osobistości, jak Gabriela Garcia Marqueza czy też papieża Pawła VII. Senne wędrówki Marka, Amelii i małoluda to pełne symboliki podróże po ludzkich oczekiwaniach, nasyconych nadzieją. Dość ponure i mroczne, ale przy tym niezwykle odkrywcze i zajmujące.
"Kanais" to w mojej opinii opowieść o znaczeniu śmierci w naszym życiu i skutkach ewentualnej nieśmiertelności. Wewnętrzna przemiana głównego bohatera, podyktowana sennymi wędrówkami doskonale obrazuje ekspresję ludzkich pragnień dotyczących tego, co człowiek może, a czego robić nie powinien. Subtelnie wpleciony w tę płaszczyznę wątek miłosny jedynie dodaje atrakcyjności całej fabule powieści.
Najnowsze dzieło Jana Drożdża nie jest łatwą książką, gdyż ukazana w niej historia, posiada kilka płaszczyzn jakie należy odkryć. Jeśli chcecie się przekonać, czy po poznaniu losów Marka i jego towarzyszy, zdecydowalibyście się na ewakuację na planetę Kanais, zachęcam was do lektury tej książki.
"Kanais" można zakupić wyłącznie za pośrednictwem strony internetowej www.jandrozdz.pl
Wpis powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem Tatiana Malinina
Książka wydaje się być nawet ciekawa :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jeśli nadarzy się okazja przeczytania tej książki, to chętnie po nią sięgnę. 😊
OdpowiedzUsuńJa też - jeśli nadarzy się okazja Wiolu - to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńIntrygująca recenzja :)
OdpowiedzUsuńSci-fi to gatunek dość wymagający i, szczerze mówiąc, sięgam po niego dość sporadycznie. Twoja recenzja jednak brzmi tak zachęcająco, że mam ochotę polecieć od razu do sklepu, kupić książkę i zacząć czytać. :P Muszę sobie zapisać tytuł. :)
OdpowiedzUsuńOstatnio nie przepadam science-fiction, ale książka wydaje się całkiem ciekawa.
OdpowiedzUsuńLubię science-fiction. Ta książka mnie zaciekawiła, więc myślę, że po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Lubię science-fiction. Ta książka mnie zaciekawiła, więc myślę, że po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Wydaje się być ciekawa, myślę że po nią sięgnę - zwłaszcza, że nie mam już co czytać! ;)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tą książkę. Chętnie wpiszę ją sobie na listę do przeczytania.
OdpowiedzUsuńMyślę, że dla koneserów gatunku będzie to ciekawa książka. Mnie ogromnie podoba się stylistyka okładki.
OdpowiedzUsuńOo muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńRaczej się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńCzuję się zachęcona bardzo :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy opis książki, to coś nowego, intrygującego. Nie czytam dużo tego typu książek, ale się zdarza i ta zdecydowanie mnie zaciekawiłaś. :) Pozdrawiam cieplutko. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, potwierdzam, polecam :)
OdpowiedzUsuńNiestety za literaturą science-fiction nie przepadam ale na pewno jest to ciekawa propozycja dla jej miłośników.
OdpowiedzUsuńNa razie raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuń