Czarne Koty – Edgar Hryniewicki
"Wniosek sam ciśnie się na język: marzenia są piękne, dopóki istnieją w sferze chmur. Ziemska rzeczywistość jest zbyt przytłaczająca dla ducha".
Głównym wyróżnikiem powieści z gatunku fantasy jest dla mnie bezkarna możliwość przeniesienia się do zupełnie innego świata, jaką wykreował w swojej głowie jej autor. Taką podróż proponuje Edgar Hryniewicki, którego książka zaprasza do uniwersum pełnego intryg, wojen i politycznych spisków. Jest jeszcze magia, baśniowe istoty i piwo "Mrok Góry", którego smak chętnie bym poznała.
Edgar Hryniewicki, rocznik 2000 to student Wydziału Mechanicznego na Politechnice Białostockiej. Miłośnik książek, gier komputerowych i sportu, w tym piłki nożnej i jazdy na rowerze. "Czarne Koty" to jego debiut literacki pisany od siedemnastego roku życia i zarazem pierwsza część planowanej trylogii.
Mins to nastoletni syn szkutnika mieszkający w handlowym mieście Thornis, któremu zagrażają wrogo nastawione Królestwa Południa. Chłopiec nie chce klepać biedy do końca swojego życia, dlatego postanawia wejść w szeregi tajnej organizacji mającej na celu obronę Thornis przed zdrajcami. Mins wraz ze swoimi przyjaciółmi wykonuje zlecone zadania, a przy okazji zarabia pieniądze. Wkrótce chłopcy zaczynają jednak poddawać w wątpliwość szlachetność celu, ku jakiemu podążają Czarne Koty.
Edgar Hryniewicki w swoim debiucie zaprasza czytelnika do bogato wykreowanego uniwersum, którego liczne detale świadczą o rozwiniętej wyobraźni tego młodego autora. Wraz z Minsem, odbiorca przechadza się bowiem uliczkami miasta Thornis, zaglądając w jego reprezentacyjne miejsca, jak i te, do których lepiej się nie zapuszczać. Czytelnik poznaje także przekrój całego społeczeństwa miasta – od plebsu po uprzywilejowane elity. Nie da się ukryć, że warstwa opisowa jest w tej powieści niezwykle rozbudowana, co dla miłośników klimatów fantasty, nie powinno stanowić problemu. Bogate opisy to bowiem nieodłączny element dobrze skrojonej powieści z tego gatunku, gdyż tylko dzięki temu czytelnik ma szansę tak namacalnie wejść w świat ukazany na łamach takiej historii.
Minsa oraz jego przyjaciół Joima i Menelaosa spotykają różne przygody – mniej i bardziej niebezpieczne. Począwszy od prób, jakim muszą podołać, aby dostać się do organizacji, a skończywszy na zadaniach, jakimi obarcza ich szefostwo Czarnych Kotów. Interesującym jest jednak sam wydźwięk ich poczynań, który z zadania na zadanie, staje się coraz bardziej wątpliwy etycznie. Muszę przyznać, że w toku rozwoju akcji, moją głowę coraz bardziej nawiedzały pytania o tym, czym naprawdę są Czarne Koty i dlaczego chłopcy zarabiają na swoich patriotycznych pobudkach? Do tego wszystkiego, trudno nie zauważyć, że granica pomiędzy tym co dobre, a co złe w poczynaniach Minsa i jego przyjaciół jest dość niejasna. Ten główny wątek książki intryguje i pozostaje w głowie czytelnika na dłużej.
"Czarne Koty" to z pewnością powieść przygodowa, gdyż jej fabuła nacechowana jest licznymi wydarzeniami, jakie stają się udziałem bohaterów. Akcja w wielu rozdziałach książki jest dynamiczna, ale zdarza się także, że zostaje przerwana poprzez bogate opisy, w których lubuje się autor. Warto także dodać, że swoją uwagę zwraca niecodzienny język bohaterów, nieco stylizowany na archaiczny poprzez wstawki pojedynczych słów typu "waszmość" czy "kamraci". Język ten jest nieco trudniejszy w odbiorze, jednak idealnie wpasowuje się w całe ramy ukazanego uniwersum.
Edgar Hryniewicki swoją debiutancką powieścią fantasy zapewnił mi godziwą, literacką rozrywkę. Autor zaprosił mnie do świata, który pomimo swobodnej kreacji, przypomina nieco ten, w którym żyjemy na co dzień. Ta odczuwalna aluzja do współczesności to z pewnością wartość dodana tej książki. Jestem ciekawa, jak potoczą się losy Minsa i jego kamratów, gdyż otwarte zakończenie rodzi wiele pytań o dalsze wydarzenia.
Wpis powstał w ramach współpracy z autorem
Such a wonderful post
OdpowiedzUsuńWidzę, że to pozycja idealna dla mnie. Uwielbiam fantastykę, co zapewne już wiesz, dlatego jak tylko książka mi się nawinie, na pewno przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie, chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńSkłamałabym pisząc, że książka mnie w ogóle nie interesuje. Naprawdę wydaje się intrygująca, ale generalnie nie czytuję fantastyki. Nie lubię jej i już nie mogę się odnaleźć w tym gatunku. Boję się, że nie odnajdę się w tej powieści i nie będę umiała jej (d)ocenić.
OdpowiedzUsuńja nie przepadam za fantasy:)
OdpowiedzUsuńfantasy nie dla mnie, ale kto wie;)
OdpowiedzUsuńLubię ten gatunek, więc może kiedyś skuszę się na ten debiut.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tym tytule i nazwisku :)
OdpowiedzUsuńJa również lubię ten gatunek, więc to książka dla mnie :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy nowy, dobry debiut. Chętnie sięgnę po tą książkę i dam porwać się przygodzie :)
OdpowiedzUsuńVery interesting :)
OdpowiedzUsuńWydaje się ciekawa! :)
OdpowiedzUsuńSporadycznie sięgam po fantasy. Muszę mieć do tego gatunku odpowiedni nastrój.
OdpowiedzUsuńWielbiciele gatunku na pewno zainteresują się tym debiutem. Ja jednak nie należą do tej grupy osób.
OdpowiedzUsuńUwielbiam dobre debiuty. Jeszcze z fantastyki. Zapowiada się, że to książka idealna dla mnie.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Nice review dear!
OdpowiedzUsuńFantasy? Coś zatem dla mnie :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już kilka recenzji na jej temat i czuję się zaintrygowana :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie.
OdpowiedzUsuńPrzeczytam jak tylko skończę detoks od fantastyki
OdpowiedzUsuń