"Rodzinne historie często są bardzo poplątane i różne cuda z nich wychodzą". Fragment książki "Pruskie Baby"
Nikt tak nie potrafi zepsuć świąt jak własna rodzina. Zwłaszcza gdy znienacka postanawia dać się zabić...🔪 Edyta, uciekająca od nieszczęśliwego małżeństwa na rodzime Podlasie, niespodziewanie znajduje się w centrum kryminalnej intrygi. Rodowe sekrety jeden po drugim wdzierają się w sielską atmosferę Wielkanocy. Komendzie Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu patrzy na ręce ABW, w Augustowie na jaw wychodzą zaskakujące koligacje, a zbiegi okoliczności mnożą się niczym grzyby po deszczu. Nieszczęśliwa dziewczyna, samolubny maminsynek, zdemoralizowana kuzynka, przebojowa babcia i błyskotliwy policjant. A nawet trzech policjantów.
„Pruskie baby” to ciepła, pełna humoru opowieść o poszukiwaniu siebie, sile rodziny i tajemnicach z przeszłości. Czy ta Wielkanoc mogłaby wyglądać inaczej? Z pewnością, gdyby tylko przytrafiła się komuś innemu. Do lektury tej książki zapraszam was razem z jej autorką Małgorzatą Starostą. Dziś możecie przeczytać jej premierowy fragment:
Po tym, jak wieści z Wrocławia zaczęły napływać rwącymi potokami, augustowski dom państwa Prusków przeobraził się w centrum wymiany informacji, przez które niczym tajfun przewijało się mnóstwo ludzi. Zupełnie nikt nie przejmował się nieustannym otwieraniem i zamykaniem drzwi ani bez przerwy dzwoniącymi telefonami. Wszyscy, z rekonwalescentką panią Basią na czele, zdawali się przeżywać najlepsze chwile w swoim życiu. Momentami trudno było nawet się zorientować, ile osób przebywa w tym niewielkim domu. Edytka, przepełniona szczęściem niepojętym, spędzała każdą sekundę, niosąc pomoc zdrowiejącej mamie. Przez trzy dni niemal nie zdejmowała piżamy, nie mówiąc o umyciu włosów czy poprawieniu nieco sfatygowanego manikiuru. Czuła się przy tym spełniona jak nigdy i z pewnością na jej stan ducha nie miały wpływu coraz częstsze wizyty Andrzeja. Ależ skąd!
Komisarz Lewczyński wszedł jak do siebie, z telefonem przyciśniętym ramieniem do lewego ucha. Drugą ręką grzebał w kieszeni, z której w końcu wyjął mocno podniszczony notatnik.
— Aha, aha, zgadza się — rzucił do słuchawki.
— Dobrze, zaraz sprawdzimy. Dzięki. — Sprawnym gestem wysunął telefon spod policzka i odłożył na stół w kuchni. — O, hej, Edzia. Fajna piżama. Kawki?
— Dziękuję, poproszę. — Edytka, zupełnie nie zwracając uwagi na wątpliwy komplement, uśmiechnęła się do niego. — Kto dzwonił?
— Bączek. Rozpuszczalnej? Parzonej?
— Z ekspresu, podwójną. I co chciał? — Usiadła na krześle i podciągnęła nogi pod brodę. Słońce wpadające przez kuchenne okno rozświetliło jej blond włosy, nadając iście anielskiego wyglądu.
— Prosił, żebyśmy sprawdzili, czy Ula szukała informacji w archiwum miejskim. Wypiję kawę i podejdę. Może chcesz mi potowarzyszyć? — zapytał zupełnie naturalnym tonem Lewczyński.
— No nie wiem… Chyba wolałabym zostać z mamą — odparła w zadumie Edyta.
— Ależ daj spokój, dziecko — wtrąciła się pani Krystyna. — Idźże do ludzi, ubierz się wreszcie, ja zostanę z mamą. Nie będziesz mi tu gnić w piżamie.
— No to postanowione — ucieszył się Andrzej.
— Mleka?
— Kleksik poproszę.
Wypiwszy kawę, Lewczyński cierpliwie poczekał półtorej godziny, aż Edyta doprowadzi się do stanu używalności, po czym pojechali do archiwum miejskiego. Wbrew początkowym obawom dziewczyny udostępniono im pełny zasób, a to za sprawą magicznego hasła, które zdawało się otwierać wszystkie drzwi.
— Z polecenia pana Henryka? Oczywiście, proszę za mną. — Szefowa zespołu archiwistów urzędu
miasta zaprosiła ich w głąb wielkiej sali przypominającej bibliotekę z opowiadania Borgesa. — Proszę bardzo, przygotowałam dla państwa spis wypożyczanych akt. Te, które państwa interesują, znajdują się na regale pod literą „W”.
— Wojnarscy? — domyśliła się Edyta. — Zerknij no, Jędrek, kiedy ona to sprawdzała.
— Urszula Wierszycka, kwiecień dwa lata temu. To by się zgadzało.
— Z czym? — zainteresowała się dziewczyna.
— Z teorią Bączka, którą podziela też Henryk.
Pokaż no to pudło, co tam ciekawego. W kartonie znaleźli dane meldunkowe i notatki pochodzące ze spisów ludności dotyczące szeroko pojętego rodu Wojnarskich, a także Dębińskich. Poza znanymi Edycie z opowieści babci dziedzicem Wacławem i jego małżonką Anną na kartach pojawiały się również nazwiska oraz daty narodzin i śmierci wstępnych i zstępnych obu rodów.
— O, patrz, to mój cztery razy pradziadek, czyli pradziadek babci Krysi. — Edyta pokazała palcem na znajome nazwisko. — Jego ojciec, tego Amadeusza Prusko, był nieślubnym synem sarmaty Joachima Wojnarskiego. W ten sposób właśnie jestem spokrewniona z Ulką. A Ulka z Jowitą Jasińską, która w prostej linii pochodzi od Krysi Dębińskiej.
— O co chodzi z tą jakąś Krysią Dębińską? — zapytał zaskoczony Andrzej. — Ciągle o niej słyszę, ale zupełnie nie mam pojęcia, kto to taki.
— Nie pamiętasz opowieści ciotki Marysi? — rzuciła Edyta, przekładając kolejne kartki. Nagle zastygła w bezruchu. — Oczywiście, że nie pamiętasz! Przecież jej nie słyszałeś! To po to właśnie przyszłam do ciebie we wtorek, ale zajęliśmy się niedoszłą śmiercią łajzy!
Edyta streściła Andrzejowi urastającą do rangi legendy historię tragicznej miłości Krysi Dębińskiej, jeszcze raz naświetliła koligacje, w tym swoje, z Wojnarskimi, a Wojnarskich z Dębińskimi. Zastopowało ją lekko przy Rafale.
— Babcia z Marysią mówiły, że bawiły się kiedyś w poszukiwanie nieznanych członków familii i tym sposobem trafiły na rodzinę Rafała. Ale właściwie ja niewiele o tej części jego rodziny wiem. Popatrz tam, czy jakiejś kobiety Dębińskiej de domo nie ma, może tędy znajdziemy związek…
Kobiet w tych potężnych zbiorach znaleźli sporo, zwłaszcza w okolicach roku tysiąc osiemset pięćdziesiątego dużo ich się pojawiało, w końcu znaleźli wzmiankę o niejakiej Helenie, która wyszła za Józefa Suryma, kupca. Na tym informacje się urywały, bowiem, jak przypuszczała Edyta, bogata szlachta ziemska brzydziła się mezaliansami i postanowiła rodzinę kupiecką z drzewa genealogicznego usunąć. To samo zresztą stało się z rodziną Prusków, mimo że nie o mezalians, a o cudzołóstwo szacownego pana szlachcica w tym przypadku chodziło.
— Aż mnie ciarki przechodzą na samą myśl, że mogę mieć chociaż jedną kroplę krwi wspólną z kochaną teściową. — Przy tych słowach rzeczywiście się wzdrygnęła.
— Z nią raczej nie bardzo — zaśmiał się Andrzej.
— Jeśli już to z teściem. Z nim też nie chcesz?
— Nigdy go nie poznałam. Zostawił ją wieki temu i uciekł gdzieś na zachód. Wcale się chłopu nie dziwię, też bym uciekła. — Edyta zatrzymała się na chwilę i spojrzała na Andrzeja. — Myślisz, że to ma jakiekolwiek znaczenie? — zapytała. — Skoro i tak wszyscy tu jesteśmy ze sobą spowinowaceni?
— Może ma, a może nie ma — odpowiedział filozoficznie Andrzej, odkładając wielki karton na zakurzoną półkę. — Niczego bym już nie wykluczał. Rodzinne historie często są bardzo poplątane i różne cuda z nich wychodzą.
— Wiadomo — zgodziła się Edyta. — I choroby umysłowe też. Myślisz, że Ulka naprawdę leczyła się psychiatrycznie? Nigdy nie zauważyłam u niej żadnych objawów.
— Nie ty jedna. Jej matka też nie miała o niczym bladego pojęcia. Niezła musiała z niej być aktorka, skoro przez tyle czasu wszystkim kit wciskała.
— Taaa, albo ona taka utalentowana, albo my tacy naiwni. Ja na pewno. W życiu bym się nie spodziewała, że ta larwa jakiś niecny plan uknuła, w dodatku z Rafałkiem w roli głównej.
— Słuchaj, Edzia. — Lewczyński zastanowił się nad czymś. — A ty myślisz, że ona naprawdę chciała Rafała poderwać i się z nim związać? Ten Kępski mówił, że ona w nim zakochana była. To samo twierdzi Martyna. Co ona od twojego męża chciała?
— Bo ja wiem? — Dziewczyna wzruszyła ramionami.
— A może przed Kępskim też udawała?
W końcu znalazła dojną krowę. I nie wydaje mi się, żeby chwaliła się swojej świętszej od papieża matce, że jest utrzymanką. A może to w ogóle był jakiś sen wariata, a my na siłę się doszukujemy logicznych wyjaśnień?
Już niebawem poznacie moje wrażenia z lektury tej książki. Jesteście nią zainteresowani?
Czekam na Twój wpis o tej książce.
OdpowiedzUsuńNo pewnie :)
OdpowiedzUsuńmojej koleżance by się podobała ta pozycja;)
OdpowiedzUsuńCzekam na recenzję Wiolu. Dużo dobrego czytałem i słyszałem o tej książce. Pozdrawiam znad filiżanki bezkofeinowej kawy :)
OdpowiedzUsuńIntrygująca książka. Wydaje się, że jest ogromnie zawikłana i będzie się działo.
OdpowiedzUsuńTo czekamy na wrażenia :)
OdpowiedzUsuńCóż, to nie moje klimaty 🤨
OdpowiedzUsuńLubię takie książki i z chęcią po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że to książka idealna dla mnie.
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawa :)
OdpowiedzUsuńWiem dla kogo książka okaże się ciekawa :)
OdpowiedzUsuńJasne, że jestem zainteresowana! Czekam na Twoją recenzję już od zapowiedzi. :P
OdpowiedzUsuńUważam, ze brzmi nawet ciekawie. Mogłaby być świetną formą oderwania od tego, co się teraz dzieje.
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa, czy nasze wrażenia z tej lektury będą podobne.
OdpowiedzUsuńDobrze, że publikujesz fragmenty, bo dzięki temu każdy może zobaczyć czy to książka dla niego :)
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa
OdpowiedzUsuńMogłabym sięgnąć po tą książkę :)
OdpowiedzUsuńBardzo chcę!
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam całość!
OdpowiedzUsuńCzekam zatem na Twoją recenzję. Jestem książki bardzo ciekawa. Zdaje się, że może to być lektura w moim klimacie.
OdpowiedzUsuńRaczej książka nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńJuż tytuł sugeruje, że jest to zabawna lektura :)
OdpowiedzUsuńNa ten moment mam mieszane odczucia co do książki, ale czekam na recenzję. 😊
OdpowiedzUsuńJuz wiem, ze chętnie przeczytam
OdpowiedzUsuńJestem bardzo zachęcona i ciekawa tego debiutu.
OdpowiedzUsuń