Wskrzesina – Artur Boratczuk
Książka wydana pod patronatem medialnym Subiektywnie o książkach
Recenzja przedpremierowa
"Im bardziej zastanawiamy się nad sensem wszystkiego, tym bardziej ten sens nam umyka".
W literaturze najbardziej cenię sobie możliwość dowolnej interpretacji utworu, który poprzez swoją wielopłaszczyznowość, otwiera taką właśnie furtkę. Można o tym mówić w przypadku tej książki, gdyż dla jednych "Wskrzesina" będzie opowieścią o ludzkich namiętnościach, osadzoną w złudnym podziale naszego świata na dobro i zło. Dla drugich natomiast, książką o wiecznej wędrówce w poszukiwaniu dowodu na istnienie siły wyższej. Jedno jest w tym wszystkim pewne – ludzie nigdy nie nauczą się tego, że piękno może przybierać różnorakie barwy, podobnie jak wyczekiwana wieczność.
Artur Boratczuk, rocznik 1972 to mieszkaniec wsi w województwie zachodniopomorskim. Autor pracował jako dziennikarz w lubuskiej prasie regionalnej, szukał skarbów, a także prowadził restaurację. Jest autorem opowiadań, z których kilka zdobyło nagrody i wyróżnienia. Obecnie prowadzi małą firmę produkującą ule dla pszczół.
Michał Serpina to mieszkaniec Fraudencji, miasteczka w zachodniej Polsce, poszukujący osoby, której będzie mógł przekazać rodzinną pasiekę wraz z pozostałym majątkiem w zamian za dożywotnią opiekę. Do jego domu trafia czterdziestoletni Adam, z zawodu informatyk. Od czasu przybycia mężczyzny, we Fraudencji nastają zmiany, które na zawsze odmieniają lokalne relacje.
"Wskrzesina" należy do tego typu książek, które można odczytywać dwutorowo, co niewątpliwie świadczy o wysokim kunszcie pisarskim Artura Boratczuka. Wszystko bowiem tak naprawdę zależy od chęci i intencji czytelnika – czy potraktuje tę historię jako opowieść o skomplikowanych, ludzkich układach generujących zarówno dobro, jak i zło, czy też jako swoistą przypowieść o wiecznym poszukiwaniu sensu istnienia. Te dwie, rozwarstwione płaszczyzny znaczeniowe, można analizować zupełnie odrębnie od siebie, gdyż rozszyfrowanie przez czytelnika przesłania autora wcale nie jest kluczowe dla zrozumienia głębi tej historii. Mam nawet wrażenie, że owo przesłanie, myśl przewodnia, będzie się zmieniało w zależności od danego czytelnika i to w dużej mierze stanowi o wartości literackiej tego dzieła, a także o jego przewrotności interpretacyjnej.
Artur Boratczuk osadza akcję swojej książki w zupełnie zmyślonej Fraudencji, będącej niejako symbolem miejsca, które każdy z nas dobrze zna. Wszędzie bowiem, w większym i w mniejszym mieście, a także na wsi, odnaleźć można takiego Michała Serpinę, który będąc człowiekiem z przeszłością, pragnie zachować do końca życia namiastkę normalności. Trudno nie spotkać także Adama, człowieka uwikłanego w przestępcy proceder, czy też Krzysztofa Gałana, trzymającego się sztywno litery prawa, znienawidzonego przez sąsiadów. Paleta barwnych postaci budujących tę opowieść nastręcza w głowie szereg myśli dotykających prostych spraw, ale jakże przy tym ważnych, bo jak mówi jeden z bohaterów : "życie jest takie dziwne (…) Wydaje się, że nad nim panujemy, a toczy się po swojemu". Postacie te, oprócz swojej cielesności, posiadają także swoisty wymiar symboliczny, którego odkrywanie sprawia niewiarygodną frajdę.
Autor nie ukrywa, że "Wskrzesina" jest dla niego swoistą próbą określenia swojego stosunku do Boga. I właśnie Boga na kartach tej powieści można odnaleźć, chociażby w stwierdzeniu, że "życie bez Boga nie miałoby sensu, ale jest fajnie i bez niego". Boga rozumianego, jako dobro, które czasami przybiera postać zła. Bo słowami kluczami do zrozumienia tej historii są właśnie dobro, zło, a także sens. A konflikty, jakie pojawiają się za sprawą tychże, prowokują do szeroko zakrojonej analizy w temacie wzajemnego przenikania się ze sobą ludzkich poczynań
Jest także pszczoła. Pszczoła w fabule i pszczoła na okładce, pełnej symboli, chociaż komercyjnie nietrafionej. Pszczoła powiązana ściśle z symboliką tytułu, jaką czytelnik odnajduje w toku zagłębiania się w losy mieszkańców Fraudencji. I tutaj również odnaleźć można nawiązanie do Boga, gdyż te "małe służki boże" pozwalają na to, aby życie i śmierć były łatwiejsze, a przy tym także o wiele bardziej smaczne. To kolejna, paraboliczna warstwa, jaką warto odnaleźć na łamach tej powieści.
"Wskrzesina" jest w mojej subiektywnej ocenie bardzo nieoczywistą książką, pełną ukrytych znaczeń i symboli. Na jej łamach na pewno więc odnajdą się czytelnicy zafascynowani odkrywaniem tego, co autor miał na myśli oraz ci, którzy uwielbiają konfrontować własne tezy z innymi. A jeśli, ktoś nie tego akurat szuka, to z pewnością wystarczy mu napisana dobrym stylem opowieść o ludzkich namiętnościach i miłości oraz szaleństwie na miarę naszych czasów.
Wpis powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem JanKa
To fajnie, że książka można odebrać na różne sposoby, w zależności od tego, czego od niej oczekujemy. 😊
OdpowiedzUsuńFajnie, że ta książka jest dwuznaczna. Warto chyba ten tytuł zapamiętać.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Już ją mam na swojej liście :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa książka :)
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo interesująca :D Myślę, że przyjemnie mogłoby mi się ją czytać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
może w wolnej chwili pozycja będzie i dla mnie dobra
OdpowiedzUsuńciekawi mnie ta pozycja :)
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl
Jestem nią zaintrygowana :)
OdpowiedzUsuńJuz wczesniej zwróciłam uwage na twoja zapowiedź tej książki
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Patrząc na okładkę, myślałam, że to książka dla dzieci, a tu takie zaskoczenie. :)
OdpowiedzUsuńLubię symbole w książkach, więc ten aspekt do mnie przemawia :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, że już kiedyś o tej książce wspominałaś, mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńZapowiada się naprawdę interesująco, podoba mi się mnogość jej interpretacji :-)
OdpowiedzUsuńciekawy post :) interesujaco sie zapowiada
OdpowiedzUsuńlubię takie wielopłaszczyznowe powieści ;)
OdpowiedzUsuńTakie książki to z pewnością wyzwanie dla czytelnika :)
OdpowiedzUsuńNie mówię nie.
OdpowiedzUsuńPięknie piszesz i zawsze z wielkim zainteresowam czytam Twoje teksty :)
OdpowiedzUsuńWydaje się być ciekawą propozycją, chociaż nie zgadzam się z cytatem zamieszczonym na początku tego wpisu. Uwielbiam rozmyślać, a bez tego nie byłoby filozofii, która jest jednym z fundamentów każdej książki, nawet jeśli autor o tym nie wie, tak samo każdej wypowiedzi, w zasadzie każdej narracji.
OdpowiedzUsuń