"Chciałam napisać książkę, która ukaże inne oblicze Łodzi". Spotkanie z Anną Stryjewską
Anna Stryjewska to nasza łódzka, lokalna pisarska, która odwiedziła Empik w Manufakturze przy okazji premiery swojej najnowszej książki pt. "Kochankowie miasta". Miałam okazję prowadzić to spotkanie autorskie, także zapraszam was do obejrzenia mojej fotorelacji z tego wydarzenia.
Głównymi bohaterami powieści są dwaj bracia - Damian i Tomek, oraz ich wspólnik Aron, którzy zakładają spółkę deweloperską. W książce pojawiają się także kobiety, w tym między innymi Marta, żona Tomka, która namiesza w życiu bohaterów. Autorka kreując swoje postacie, pozwala im żyć tak długo, dopóki książka nie zostanie napisana. Czy więc pierwszoplanowi bohaterowie męscy żyli swoim życiem, czy może Anna Stryjewska miała dla nich z góry zaplanowany los? Otóż autorka zaczęła pisać już dawno temu książkę o dwóch braciach, których łączy jedna kobieta. Początkowo miała jednak zupełnie inny zamysł na powieść, a mianowicie taki, że mieli się oni wywodzić z zamożnej rodziny i prowadzić wielką firmę. I to właśnie między nimi miała toczyć się walka o majątek i pozycję. Jednak w toku pisania nowej książki, zapożyczyła sobie ten wątek i tak właśnie powstała całkiem nowa historia pod postacią "Kochanków miasta".
Akcja powieści dzieje się w latach 2013-2014, jednak jej rys fabularny powstał w ubiegłym roku. Anna Stryjewska dlatego cofnęła się do tamtego czasu, gdyż właśnie wtedy zaczynała pracę w nieruchomościach. Wiedziała więc jak to wszystko się odbywa i znała dobrze sektor tej branży. Trudno więc przy lekturze książki nie odnieść wrażenia, że autorka przekazała swoim bohaterom sporo własnych doświadczeń zawodowych. I tak faktycznie jest, bowiem ryzyko pracy z różnymi klientami, jakie Anna Stryjewska uwidacznia w swojej powieści, rzeczywiście występuje dość często. Autorka podkreśliła, że trzeba się w tej branży odnaleźć, a nie każdy to potrafi. Praca pośrednika nieruchomościami jest bowiem o tyle trudniejsza, że zwykle ludzie ci są pośrodku strony sprzedającej i kupującej, a czasami między nimi jest niestety konflikt. Większość wydarzeń z tej branży, jakie autorka opisała w powieści, miało miejsce w rzeczywistości. To według niej bowiem specyficzny rodzaj pracy i właśnie to chciała także ukazać w "Kochankach miasta".
Anna Stryjewska porusza w swojej powieści także kontrowersyjny temat pozyskiwania mieszkań poprzez licytacje komornicze. Autorka zapytana o tę warstwę fabularną, nie była w stanie stwierdzić, czy taki proceder dorabiania się na ludzkiej krzywdzie jest specyficzny dla Łodzi, ale jest przekonana, że istniał taki okres w naszym mieście, kiedy bardzo często dochodziło do tego typu wydarzeń. Autorka przyznała także, że znała osoby, które się zajmowały takim rodzajem działalności i to, co opisała w książce, rzeczywiście się wydarzyło.
Rynek nieruchomości to jedna warstwa "Kochanków miasta". Kolejną jest miasto Łódź, będące swoistym drugoplanowym bohaterem książki. Autorce zależało przede wszystkim na tym, aby w odróżnieniu od powieści "Chłopiec z ulicy Wschodniej", w której ukazała jedynie wycinek Łodzi kojarzący się z przestępczością i patologią, w nowej książce ukazać zupełnie inne oblicze tego miasta. Takie, które się rozwija, pięknieje w oczach, ma wspaniałą historię i dobre uczelnie, a przede wszystkim miejsce, w którym żyjemy i pracujemy, przeżywamy radości oraz smutki. Ta książka spełnia więc rolę odczarowującą obraz Łodzi, jako miasta fabrycznego, ponurego i ciemnego. Autorka ma nadzieję, że czytelnik nie związany z Łodzią, zainteresuje się jej miastem, spojrzy na nie inaczej i zechce do niego przyjechać oraz je pozwiedzać.
W "Kochankach miasta" tradycyjne poglądy kolidują z nowoczesnością. Dwaj bracia są bowiem przedstawicielami dwóch różnych poglądów, które stale ścierają się ze sobą. Autorka widzi to na co dzień wokół siebie, pracując w Łodzi. Otwarte zakończenie książki w kwestii tego konfliktu, pozwoliło mi więc zadać pytanie o kontynuację. Anna Stryjewska pisząc tę powieść nie przewidywała kolejnej części, ale słyszy głosy od czytelników mówiące o tym, że po lekturze czują niedosyt. Czas więc wszystko pokaże.
Podczas lektury dużo emocji wywołuje także wątek staruszki Emilii, który jak zdradziła nam Anna Stryjewska, został stworzony z historii kilku osób, jakie autorka poznała w swojej pracy zawodowej. Tacy ludzie bardzo często nie mają świadomości, że są oszukiwani i dlatego wpadła na pomysł aby stworzyć taką właśnie postać.
Podczas lektury dużo emocji wywołuje także wątek staruszki Emilii, który jak zdradziła nam Anna Stryjewska, został stworzony z historii kilku osób, jakie autorka poznała w swojej pracy zawodowej. Tacy ludzie bardzo często nie mają świadomości, że są oszukiwani i dlatego wpadła na pomysł aby stworzyć taką właśnie postać.
W powieści została także zaakcentowana niejako w tle, płaszczyzna historyczna. Ma ona wpływ na bohaterów i na ich losy. Pojawia się wątek Wielkiej Szpery, czyli zagłady łódzkich Żydów, podczas której wywieziono ponad 16 000 ludzi. Jak narodził się pomysł na ten wątek? Otóż autorka dowiedziała się o tym wydarzeniu podczas pewnego pobytu w muzeum, w którym opowiadano także o działalności Chaima Rumkowskiego - przełożonego Starszeństwa Żydów w Litzmannstadt Ghetto. To postać kontrowersyjna, wywołująca ambiwalentne uczucia do dziś. Anna Stryjewska dużo czytała na ten temat i grzebała w wielu źródłach. Dlatego też postanowiła połączyć tę historię z jej historią, co okazało się dość trudnym zadaniem.
Jak wygląda system pracy autorki? Anna Stryjewska pisze głównie wieczorami i w nocy. Nie pisze codziennie, ale dzień bez pisania jest dla niej dniem straconym. "Kochankowie miasta" to był jej rekord jeśli chodzi o czas pisania, bo tworzyła tę powieść w cztery miesiące. Według niej rozwój social mediów pozwala pisarzom wybić się oraz pokazać swoją twórczość szerszemu gronu odbiorców.
Na spotkaniu porozmawiałyśmy także o genezie samego tytułu, o początkach drogi pisarskiej autorki, o terapeutycznej roli literatury, o jej pierwszym recenzencie, o lekturach, jakie ukierunkowały jej poglądy na życie, o tym, jakim jest czytelnikiem, o definicji literatury obyczajowej oraz o planach literackich.
Z Anną Stryjewską
Cieszę się, że Łódź pozyskała kolejną pisarkę, która pokazuje oblicze tego miasta z zupełnie innej perspektywy. Zajrzyjcie koniecznie do najnowszej książki autorki. Znajdziecie w niej bowiem kochanków, ale i miasto.
Od urodzenia mieszkam w Łodzi, ale książki Anny Stryjewskiej (zarówno "Chłopiec...", jak i "Kochankowie...") na nowo otworzyły mi oczy na to miasto. Po lekturze przyglądam mu się bardziej wnikliwie, szukam walorów, a nie tylko słabych punktów. Może nawet je polubię... Dlatego polecam te powieści nie tylko antuzjastom, ale też osobom, które nie znają Łodzi lub nie darzą jej sympatią :)
OdpowiedzUsuńCiekawa książka i fajne spotkanie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że spotkanie się udało :)
OdpowiedzUsuńGratuluję spotkania !
OdpowiedzUsuńPani Wiolu dziękuję za tak miłą niespodziankę, ale to Pani i jej niezwykła osobowość tworzą za każdym razem klimat i atmosferę każdego spotkania:) Pozdrawiam ciepło. Anna S
OdpowiedzUsuńŚwietne spotkanie. Książka już wkrótce będą czytała. 😊
OdpowiedzUsuńZ łodzią kojarzy mi się przede wszystkim piękno Manufaktury, mogłabym tam codziennie jeździć, jest tam bardzo klimatycznie.
OdpowiedzUsuńŁódź uwielbiam, a więc i książka pewnie by mi się spodobała.
OdpowiedzUsuńWidzę że z kolejnymi spotkaniami radość Twoja sie nie zmniejsza. Cudownie że kochasz swoja pasje.
OdpowiedzUsuńŁódź ostatnio jest popularnym tłem dla różnych historii, więc na pewno kolejne spojrzenie na to miasto przybliży jego charakter tym, którzy tego miasta nie znają :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za fotorelację.
OdpowiedzUsuńPS Kwitniesz, Wiolu!
Moją ukochaną Łódź jakoś bardziej wolę w książkach historycznych. Ale bardzo mnie cieszy, że współcześni autorzy decydują się osadzać w naszym mieście swoje fabuły! <3
OdpowiedzUsuńciekawa ksiazka !
OdpowiedzUsuńAutorka na pewno jest Ci bliższa, niż inne. W końcu chodzi o Łódź :) Piękne spotkanie. Widać, że i Ty i autorka kwitłyście :)
OdpowiedzUsuńZnam inne książki autorki. Tej, niestety jeszcze nie mam.
OdpowiedzUsuń