"Stąd nie widać gwiazd" - Leszek Celer
"Świat jest popieprzony i nie ma żadnej siły wyższej, jesteś sam ze sobą".
Świat policji i przestępców dzieli bardzo cienka granica. Czasami nawet zupełnie się zaciera i nie sposób wówczas odróżnić, kto jest obrońcą prawa, a kto to prawo łamie. Niebezpieczeństwo z tym związane czyha na każdym kroku, o czym w swojej książce przekonuje Leszek Celer.
Komisarz Krzysztof Wójcik to policjant, który dorabia sobie do pensji prowadząc wraz ze swoim szefem nieuczciwe interesy z przestępczym półświatkiem. Mężczyzna jest do tego stałym bywalcem nocnych klubów. Pewnego dnia dowiaduje się o istnieniu tajemniczego Zamku, czyli miejsca oferującego VIP-om różnorodne, niecodzienne rozrywki. Wiedza ta okazuje się być dla niego nieprzyjemna w skutkach.
Leszek Celer w swojej sensacyjnej powieści o zabarwieniu kryminalnym, wykreował bardzo ciekawą charakterologicznie postać komisarza Wójcika, która wzbudziła moje największe zaintrygowanie. To bowiem protagonista bardzo mocno niejednoznaczny – przykład skorumpowanego gliny, który etos dobrego policjanta dawno zgubił gdzieś po drodze. Dobitnie potwierdzają to jego poboczna działalność, liczne układy z przestępcami oraz wykorzystywanie swojego stanowiska do wymuszania pewnych zależności. A jednak mężczyzna ten, wpadając na trop potwornego domu uciech, stara się zachować przyzwoicie. Trudno w tym przypadku o większy dysonans, wywołujący w głowie czytelnika sporo różnych myśli. Uwielbiam takie kreacje.
Przyznam szczerze, że informacja zawarta na początku książki mówiąca o tym, że opowieść autora została zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami, zmroziła moją krew. Autor pokazał bowiem cząstkę świata, w którym liczą się wyłącznie ludzkie żądze i zboczone pragnienia, a moralność jest nic nie znaczącym pojęciem. Wykreowany w powieści Zamek to upiorne miejsce, które staje się symbolem totalnego upadku człowieczeństwa.
Leszek Celer operuje dość prostym językiem, posługując się w dużej mierze dobrze skrojonymi dialogami z pewną pulą wulgaryzmów. Dzięki temu, książkę tę czyta się dość szybko, a samo zakończenie funduje czytelnikowi pewną niespodziankę, której się nie spodziewa.
"Stąd nie widać gwiazd" to książka, która z pewnością nie jest lekturą, jaka wpłynie jakoś znacząco na mój ogląd świata, gdyż zdaję sobie sprawę z tego, że obok nas funkcjonuje mnóstwo tak zdemoralizowanych policjantów, jakim jest komisarz Krzysztof Wójcik. Jak jednak pokazuje autor, warto mieć nadzieję, gdyż świat nie jest tylko czarno-biały.
Egzemplarz recenzencki otrzymany od autora.
Dziękuję za recenzję Wiolu. Wiem już, komu polecić :)
OdpowiedzUsuńMoże sięgnę, zważywszy na to, że zachęciłaś mnie tym zaskakującym zakończeniem.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Zapisuję na listę. Jak dla mnie idealna książka na jesien
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie, lubię tego typu książki :)
OdpowiedzUsuńTo zaskakujące zakończenie bardzo mnie frapuje, więc chętnie poznam opisywaną w książce historię. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, że kiedyś się na nią skuszę.
OdpowiedzUsuńJeszcze się zastanowię nad lekturą, aż tak mnie nie kusi ;)
OdpowiedzUsuńMoje klimaty :)
OdpowiedzUsuńCiekawe z tą siłą wyższą....
OdpowiedzUsuńHmmm niby moje klimaty, chociaż ja policjantów cenię.
OdpowiedzUsuńCiekawa postać. Przedstawiciele prawa w książkach przedstawiani są zazwyczaj jako uczciwe ideały o niezachwianej moralności.
OdpowiedzUsuńMoze szokowac
OdpowiedzUsuńZdecydowanie muszę przeczytać- totanie mój klimat książkowy :-) Mega lubię takie klimaty
OdpowiedzUsuńChyba jednak nie. Jakoś nie przepadam za tego typu lekturami :(
OdpowiedzUsuńZastanowię się nad tym tytułem :)
OdpowiedzUsuń