"Gordian. Kara" - Melissa Darwood
Książka wydana pod patronatem medialnym Subiektywnie o książkach
"Nawet najmniejsza iskra może w końcu rozniecić ogień. Potrzeba tylko spokoju i cierpliwości".
Finał pierwszego tomu nasiąkniętej elektrycznym erotyzmem opowieści o niepokornym Gordianie, zostawił czytelników z jednym, wielkim znakiem zapytania. Na szczęście, na kontynuację nie musieliśmy zbyt długo czekać. "Kara" według mnie doskonale zamyka wszystkie wątki, fundując zadowalające zakończenie losów głównych bohaterów.
Melissa Darwood to ukrywająca się pod pseudonimem polska pisarka, pochodząca z małego, ale jakże urokliwego miasteczka w środkowej Polsce. Romantyczna dusza, kochająca przyrodę, zwierzęta i książki. Swoją twórczość kieruje do czytelniczek młodych duchem, spragnionych romantyzmu i intensywnych emocji. "Kara" to drugi tom serii "Gordian".
Gordian i Kira dochodzą do siebie po niebezpiecznym wypadku na łodzi. Ich uczucie powoli osiąga poziom stabilizacji, gdy nagle los rzuca Gordianowi wyzwanie, po którym już nic nie będzie takie samo, jak wcześniej. Mężczyzna musi raz na zawsze zmierzyć się z własnymi demonami, nie mając gwarancji, że będzie mu dane przeżyć szczęśliwą przyszłość z ukochaną.
W kontynuacji losów Gordiego i Kiry oczekiwałam, że autorka w dobrym stylu zobrazuje przemianę wewnętrzną głównego bohatera, którego postawa w pierwszym tomie nie rokowała szans na stworzenie dojrzałego i odpowiedzialnego związku. I właśnie to otrzymałam, aczkolwiek Melissa Darwood ku mojemu zaskoczeniu do tego wszystkiego zafundowała Gordianowi przeżycia, jakich nie chciałby doświadczyć nikt z nas. Dzięki temu autorce udało się wybrnąć z tajemniczego wątku głosów w głowie bohatera, a do tego, urealnić zmiany w jego podejściu do życia.
W drugiej części nie mogło zabraknąć oczywiście soczystych scen seksu, których budowanie autorce wychodzi nadzwyczaj dobrze, oraz towarzyszących Gordianowi, wulgaryzmów zwiększających przekaz jego filozofii życiowej i mądrości, którymi się kieruje. Główny bohater jest specyficzną postacią, którego kreacja wzbudza ambiwalentne uczucia. Z pewnością jednak nie można pozostać obojętnym wobec tego mężczyzny, którego wewnętrzna rewolucja okazuje się niezwykle fascynująca.
Melissa Darwood na łamach swojej powieści porusza także temat istnienia pornografii oraz jej skutków dla psychiki człowieka. Uświadamia, że oglądanie filmów porno oraz masturbacja to pewien sposób radzenia sobie z emocjami, który w konsekwencji może przerodzić się w nałóg. Odnosi się przy tym także do coraz częściej poruszanego problemu uzależnienia od seksu, który wpływa na każdy aspekt naszego życia.
"Gordian. Kara" to dobre zwieńczenie skomplikowanych losów Gordiana i Kiry. Mój czytelniczy głód został bowiem w pełni zaspokojony realistycznymi perypetiami bohaterów, a zakończenie mnie w pełni usatysfakcjonowało. Poza tym warstwa erotyczna także spełniła swoją rolę, pobudzając moją wyobraźnię. Jeśli więc spodobała się wam pierwsza część tej serii, zajrzyjcie koniecznie również do jej kontynuacji.
Z Melissą Darwood |
Gratuluję patronatu! Będę miała na uwadze obie części książki. :)
OdpowiedzUsuńKiedy będę miała ochotę na tego rodzaju lekturę, pomyślę o tej serii. Moje gratulacje.:)
OdpowiedzUsuńJa również gratuluję !
OdpowiedzUsuńOstatnio wszędzie widzę tę książkę, ma dobrą akcję promocyjną ;). Ale, że to totalnie nie moje klimaty czytelnicze, to się nie skuszę na jej poznanie... Niemniej, gratuluję kolejnego patronatu :)
OdpowiedzUsuńgratuluję patronatu, ale książka nie w moim stylu akurat :)
OdpowiedzUsuńUhu okładka ;D
OdpowiedzUsuńWygląda ciekawie :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ta okładka...
OdpowiedzUsuńno nie jest to książka dla mnie, chyba nigdy nie czytałam erotyka.
OdpowiedzUsuńDobrze, że ten tom zamyka wszystkie wątki.
OdpowiedzUsuńChyba nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńGdy tylko zobaczyłam okładkę tej książki na Twoim blogu, wydałam z siebie głośne: "OOOOO-OOOCH!" Chociaż ten pan z twarzy zupełnie nie jest w moim typie, to te mięśnie... Macałabym :D Przede wszystkim gratuluję patronatu. Z nazwiskiem autorki spotkałam się już w sieci wielokrotnie, ale jeszcze nie miałam okazji przeczytać żadnej jej książki. Fajnie, że kontynuacja okazała się równie dobra, jak i pierwsza część. Nie sięgam po taką literaturę zbyt często, ale jak "Gordian" trafi kiedyś w moje ręce, to nie odłożę go na półkę, by o nim zapomnieć ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki,
http://tamczytam.blogspot.com
Niestety okładka mnie skutecznie odstraszyla
OdpowiedzUsuń