"Bo trzeba żyć - dla siebie, ale przede wszystkim dla innych". Rozmowa z Ewą Szymańską



"Apolonia. Bo trzeba żyć" to bardzo życiowa książka, bo właśnie opowiadająca o zwykłym życiu Polaków w niespokojnych czasach. Z jej autorką, Ewą Szymańską porozmawiałam na temat samego procesu pisarskiego oraz nadrzędnego przesłania towarzyszącego tej powieści. Zapraszam do przeczytania naszej rozmowy.

Recenzja książki - KLIK









Ewa Szymańska to urodzona i wychowana na Podlasiu, mama dwóch dorosłych córek, która czyta od zawsze. Autorka interesuje się historią, przede wszystkim tą lokalną, która ma istotny wpływ na życie zwyczajnych ludzi. Domatorka, która lubi odpoczywać, popijając z mężem czerwone wino, uprawiając ogródek bądź słuchając muzyki.






Wioleta Sadowska: Nie każdy zgodzi się z tym, że trzeba żyć. Dlaczego „trzeba”, a nie „warto”? Czy tytuł książki oddaje jej główne przesłanie?


Ewa Szymańska: Muszę przyznać, że długo wahałam się, zanim wybrałam taką wersję tytułu, jaka widnieje na okładce książki. Ostatecznie jednak uznałam, że słowo „trzeba” lepiej oddaje mój zamysł. „Warto” sugeruje bowiem jakąś nagrodę, coś co zrównoważy człowiekowi wszelkie negatywy i ostatecznie przyniesie satysfakcję. Tylko, że ktoś przytłoczony nieszczęściem, czasem po prostu w to nie wierzy. Mimo to żyje, bo trzeba żyć - dla siebie, ale przede wszystkim dla innych. Bo nasze życie kształtuje życie wielu osób, bo bez nas czyjeś życie mogłoby stracić sens, bo to po prostu nasz obowiązek. Zdaję sobie sprawę z tego, że dla niektórych może brzmieć to nieco pesymistycznie, ale zapewniam, że ostateczne przesłanie mojej książki takie nie jest.


Wioleta Sadowska: Tytuł na pewno zwraca uwagę. Skąd czerpała Pani wiedzę dotyczącą życia w czasach, w których rozgrywa się akcja książki?


Ewa Szymańska: Zewsząd. W trakcie pisania powieści sięgałam do najróżniejszych źródeł: przeglądałam różne książki, artykuły prasowe sprzed lat, dokumenty, szukałam informacji w internecie. Gdyby ktoś prześledził historię moich wyszukiwań, mógłby się bardzo zdziwić, na jak dziwne strony wchodziłam – parafialne, rolnicze, wojskowe, ekonomiczne, genealogiczne, medyczne, numizmatyczne, meteorologiczne... To zdumiewające, jak wielu pasjonatów ma każda z tych dziedzin! Zdarzało się, że szukając jakiejś konkretnej informacji, na całe godziny dawałam się wciągnąć np. w dzieje polskich leśników albo tragiczną historię Żydów. Czasem moje poszukiwania okazywały się bezowocne, ale zdarzało się i tak, że znaleziona całkiem przypadkiem ciekawostka podsuwała mi pomysł, który potem wykorzystywałam w książce. Nie jestem historykiem, ale przeszłość zawsze mnie interesowała. Lubię słuchać opowieści starszych osób, czytać wspomnienia, uwielbiam oglądać stare fotografie. No i sama wiele pamiętam. Urodziłam się na wsi, tam spędziłam dzieciństwo i wiele z moich wspomnień z tamtych czasów znalazła swoje odzwierciedlenie w powieści. Ktoś powie, że to niemożliwe, bo przecież nie urodziłam się sto lat temu. A jednak. Polska wieś zaczęła się dynamicznie zmieniać dopiero w latach osiemdziesiątych, a nawet dziewięćdziesiątych. W czasach, gdy byłam dzieckiem, ciągle jeszcze można było tam znaleźć ślady przeszłości – budynki, sprzęty, zwyczaje, język. Dopiero, gdy zaczęłam pisać książkę, zdałam sobie sprawę z tego, jak wiele z tych rzeczy przechowałam w pamięci.


Wioleta Sadowska: To musiała być niesamowita wędrówka w przeszłość. Historia determinuje w pewnym stopniu losy Pani bohaterów. Czy można więc nazwać ją bohaterką drugoplanową?


Ewa Szymańska: Jak najbardziej. Historia odgrywa w mojej książce naprawdę istotną rolę, chociaż akurat w pierwszej części jest to jeszcze najmniej widoczne. Owszem, w powiedzeniu, że każdy z nas jest kowalem własnego losu, jest sporo prawdy, ale nie da się zaprzeczyć, że nasze plany i zamierzenia w dużym stopniu zależne są od wydarzeń historycznych. Nawet jeżeli człowiek nie interesuje się tym, co się wokół niego dzieje, czasy, w których żyje, zawsze determinują jego losy. A przecież pierwsza połowa dwudziestego wieku, w której rozgrywa się akcja mojej książki, to okres niezwykle gwałtownych przemian – politycznych, społecznych, ekonomicznych, obyczajowych. Wszystko to musiało mieć wpływ na życie stworzonych przeze mnie postaci.


Wioleta Sadowska: W powieści wyczuwalna jest stylizacja językowa podkreślająca specyfikę tamtych czasów. Ciekawi mnie więc, czy trudno było zastosować przez Panią ten zabieg?


Ewa Szymańska: Cieszę się, że zwróciła Pani na to uwagę. Warstwa językowa powieści jest dla mnie niemal tak samo ważna jak jej fabuła i nie ukrywam, że włożyłam sporo wysiłku w to, aby język moich bohaterów pasował do miejsca, warunków i czasów, w których żyją. Nie chciałam przesadzić – w końcu powieść jest adresowana do współczesnych czytelników – ale czułam, że lekka stylizacja uprawdopodobni stworzone przeze mnie postacie. Dlatego zastosowałam ją nie tylko w dialogach, ale i w tych fragmentach narracji, w których wykorzystuję mowę pozornie zależną, czyli opowiadam z punktu widzenia któregoś z bohaterów. Bardzo lubię ten zabieg, bo pozwala on lepiej ukazać psychikę postaci bez konieczności stosowania narracji pierwszoosobowej.


Wioleta Sadowska: Udało się Pani niewątpliwie wyważyć odpowiednie proporcje w zastosowaniu tego zabiegu. Zastanawiam się, czy słowo mezalians ma jeszcze rację bytu w naszych czasach?


Ewa Szymańska: Moim zdaniem jak najbardziej. Co prawda dzisiaj słowo to brzmi może już trochę staroświecko, ale jeśli chodzi o samo zjawisko, wydaje mi się, że niewiele się zmieniło. Myślę, że kryteria, według których opinia społeczna uznaje jakieś małżeństwo za dobrze lub źle dobrane, również pozostają te same – dla wielu osób różnice w pochodzeniu społecznym, wykształceniu czy stanie majątkowym nadal są bardzo istotne. Nawet jeśli poddawana ocenie para darzy się prawdziwym uczuciem.


Wioleta Sadowska: W swojej powieści pokazuje Pani przepaść dzielącą życie codzienne szlachty i chłopów. A jednak na przykładzie małżeństwa Bąków widać, że te dwa światy były w stanie ze sobą współistnieć. Jestem więc ciekawa, czy Apolonia i Franciszek mają swoje pierwowzory w rzeczywistości?


Ewa Szymańska: Chociaż prawie wszyscy bohaterowie pojawiający się w mojej powieści to postacie fikcyjne, niektórzy z nich mają swoje pierwowzory. Tak jest właśnie w przypadku Apolonii i jej męża, od których zaczęła się cała historia. Pewnego dnia usłyszałam bowiem rodzinną opowieść (nie do końca zresztą potwierdzoną) o niepełnosprawnej szlachciance, która wbrew woli rodziców wyszła za mąż za chłopa i mimo wielu przeciwności losu wychowała i wykształciła dziewięcioro dzieci. Pamiętam, że od razu pomyślałam, iż mógłby to być świetny pomysł na serial albo książkę. Oczywiście życie tej prawdziwej Apolonii potoczyło się zupełnie inaczej niż mojej bohaterki, ale historia tego nietypowego małżeństwa stała się główną osią konstrukcyjną pierwszej części mojej powieści.


Wioleta Sadowska: Jak widać, życie pisze najlepsze scenariusze. Dla Apolonii rodzina jest niezwykle ważna, a nawet najważniejsza. To bowiem dla niej ostoja i punkt odniesienia. Czy można więc powiedzieć, że powieść przemyca przesłanie dotyczące nadrzędnej wartości rodziny, która w dzisiejszych czasach w obliczu konsumpcyjnego stylu życia, zostaje zepchnięta na dalszy plan?


Ewa Szymańska: Rodzina – i to niezależnie od tego, o jakim jej modelu mówimy – odgrywa ogromną rolę w życiu każdego człowieka. I proszę mnie źle nie zrozumieć – nie idealizuję tu jej wpływu, bo mam świadomość, że czasem zdarzają się po prostu rodziny złe, a traumy wyniesione z dzieciństwa ciążą ich dorosłym członkom przez całe życie. Jednak są to skrajne sytuacje. W większości przypadków nawet nie całkiem doskonała czy nie mieszcząca się w stereotypowych ramkach rodzina jest lepsza niż jej brak. Bo to ona przede wszystkim kształtuje nasze postawy, naszą hierarchię wartości, naszą tożsamość, a przez to sama staje się wartością.


Wioleta Sadowska: „Apolonia. Bo trzeba żyć” to pierwszy tom sagi rodzinnej. Ile części planuje Pani wydać w jej ramach?


Ewa Szymańska: Kończę właśnie trzecią – ostatnią część. Książka będzie więc trylogią.


Wioleta Sadowska: „Gabrynia” to drugi tom sagi. Jaki okres historyczny będzie obejmowała fabuła tej książki?


Ewa Szymańska: Drugi tom jest bezpośrednią kontynuacją wydarzeń z pierwszej części. Fabuła rozpoczyna się więc pod koniec lat dwudziestych i ciągnie się przez kilkanaście lat aż do lipca 1944 roku, czyli do wyzwolenia Łukowa spod okupacji niemieckiej i utworzenia na wschodnich terenach kraju tzw. Polski Lubelskiej.


Wioleta Sadowska: Czy drugi tom pojawi się jeszcze w tym roku?


Ewa Szymańska: Z informacji, jakie mam od Wydawcy, wynika, że druga część mojej książki ukaże się na początku przyszłego roku, najprawdopodobniej w lutym.


Wioleta Sadowska: Musimy zatem uzbroić się w cierpliwość. Na czym najbardziej zależy Pani w swoim pisaniu?


Ewa Szymańska: Chyba na tym, aby to, co piszę, wywoływało emocje, poruszało czytelnika, skłaniało do refleksji. I aby było prawdziwe.


Wioleta Sadowska: Czy posiada Pani już jakieś swoje rytuały pisarskie?


Ewa Szymańska: Nie wiem, czy można nazwać to rytuałami, ale mam już pewne nawyki związane z pisaniem. Na przykład taki, że zawsze piszę w kuchni. I prawie zawsze wieczorem. Poza tym za każdym razem, gdy siadam do pisania, najpierw czytam klika ostatnich stron. To pomaga mi przypomnieć sobie dokładnie, na czym stanęłam oraz wychwycić ewentualne błędy, których nie zauważyłam wcześniej. Przede wszystkim jednak pozwala mi to na nowo wejść w klimat stworzonego przeze mnie świata.


Wioleta Sadowska: Co na koniec chciałaby Pani przekazać czytelnikom Subiektywnie o książkach?


Ewa Szymańska: Myślę, że w kontekście mojej książki świetnie pasuje tu cytat z Norwida: „Przeszłość - jest to dziś, tylko cokolwiek dalej”. Żyjąc dla przyszłości, nie zapominajmy więc o tym, co było. Nasze korzenie są bowiem naszą wartością.



Zajrzyjcie koniecznie do książki Ewy Szymańskiej, gdyż to bardzo wartościowa proza. A ja czekam z niecierpliwością na kontynuację losów bohaterów przedstawionych w powieści.


Wpis powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem Szara Godzina.

10 komentarzy:

  1. Takie książki z pewnością są większym wyzwaniem niż te, których akcja dzieje się we współczesności.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię serii, sięgam do nich w ostateczności gdy opinie o kontynuacji pierwszego tomu są pozytywne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trudno się z Ewą nie zgodzić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozmowa niezwykle wciągająca aż chce się przeczytać książkę autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam twórczości autorki, ale rozmowę przeczytałam z ogromną przyjemnością. 😊

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger