"Opisuję świat ze swojej strony", czyli o spotkaniu z Małgorzatą Kalicińską



W ramach VI Łódzkich Senioraliów, Księgarnia Internetowa Gandalf zaprosiła do Sukcesji Małgorzatę Kalicińską, która opowiedziała czytelnikom o swojej najnowszej książce pt. "A miało być tak pięknie!" napisanej wspólnie z bratanicą, Katarzyną Kalicińską. Miałam przyjemność poprowadzić to spotkanie autorskie, także zapraszam was do przeczytania mojej fotorelacji z tego wydarzenia.
Najnowsza książka to niespotykany duet bo Kalicińska & Kalicińska. Autorka stwierdziła, że tak się w życiu zdarza, a u niej to przecież nie pierwszy raz, gdyż napisała już dwie książki razem z córką. "A miało być tak pięknie!" to powieść z kluczem, ale Małgorzata Kalicińska wolałaby o tych kluczach nie mówić. Przyznała jednak, że osoby młode, z tak zwanego mainstreamu z pewnością go odnajdą. Inni czytelnicy natomiast mogą czytać tę książkę bez klucza, ale za to będą miały swój własny, życiowy wytrych.

Jaka jest geneza powstania tej wspólnej książki? Otóż Małgorzata Kalicińska pisała swoją poprzednią powieść pt. "Miłość na walizkach" i chciała w niej opowiedzieć o prawdziwych historiach, jakie zbiera jej bohaterka. Te historie dotyczą małżeństw i związków, które najpierw się rozstały, a potem do siebie wróciły, gdyż to wydawało się autorce bardzo ciekawe. Zbierała więc takie historie i zadzwoniła do Kasi Kalicińskiej z zapytaniem, czy ona też nie ma kilku takich w zanadrzu. Oczywiście miała, a potem rozmawiając z Kasią stwierdziła, że jej własne doświadczenia są niezwykle ciekawe. Autorka próbowała je wykorzystać, ale stwierdziła, że jest to tak smakowita opowieść życia, że zasługuje na odrębną książkę. Katarzyna Kalicińska zaproponowała więc swojej ciotce napisanie takiej powieści, ale ta odmówiła, namawiając do tego bratanicę. Summa summarum rolą Małgorzaty Kalicińskiej było swoiste "przetłumaczenie" języka Katarzyny dla czytelnika z zachowaniem odpowiedniego klimatu i nastroju. Autorka stwierdziła, że to tak naprawdę książka Kasi - to jej opowieść, jej fabuła i jej wymysł. Poza tym, nie ma w niej żadnych ozdobników tak charakterystycznych dla prozy Kalicińskiej.

To sfabularyzowana historia własna Katarzyny Kalicińskiej i nie można jej nazwać autobiografią. Aczkolwiek, środowisko warszawskie bliskie telewizji, szybko odgadnie, kto pojawia się na łamach tej książki. Tak naprawdę jednak ważna jest sama historia młodej kobiety, bowiem bohaterka jest osobą bardzo ciekawą charakterologicznie, w której życiu nie brakuje dramatów. "A miało być tak pięknie!" to powieść o wybaczaniu, gdyż siłą Katarzyny Kalicińskiej jest to, że potrafi wybaczać i nie wplątuje się w żadne plotki ani awantury, co nie jest łatwe działając w show-biznesie.

Małgorzata Kalicińska podkreśliła, że swoją twórczością stara się walczyć z mroczną i psychodeliczną literaturą. Zarzucono jej nawet kiedyś, że jest zbyt kolorowa, zbyt powierzchowna i zbyt słodka. Autorka jest za tym, aby opisywać świat ze swojej strony. Jej powieści okrzyknięto mianem powieści terapeutycznych i "A miało być tak pięknie!" również zalicza się do tego grona. Dramaturgia jest w tej książce oczywiście widoczna, ale od głównej bohaterki można się wiele nauczyć. Przede wszystkim tego, jak walczyć o to, aby było pięknie oraz jak wybaczać. Być może za rok pojawi się druga część losów Miki, gdyż książka jest tak naprawdę "urwana" w połowie.

Mika, główna bohaterka książki, już w młodym wieku musiała sprostać roli matki. W książce ukazano wiec życie matki w latach dziewięćdziesiątych, które skonfrontowane ze współczesną rzeczywistością, generuje ciekawe wnioski. Otóż współczesne, najmłodsze matki tworzą martyrologię macierzyństwa, a mają przecież wszystko, co oszczędza ich czas. Kiedyś przecież nie było takich udogodnień, więc ten dysonans jest aż nadto widoczny. 

"A miało być tak pięknie!" to także powieść o miłości. W książce pojawia się mądra myśl mówiąca o tym, że: "porcelanę da się skleić, a miłość rzadko". Według autorki, dzisiaj mamy takie czasy, że załatwiamy nasze życie jednorazówkami, albo wywalaniem na śmietnik. Nie reperujemy, ale wyrzucamy. Małgorzatę Kalicińską przestały także zadziwiać rozwody, gdyż uważa, że lepiej rozstać się, niż męczyć. Związek dwojga ludzi jest bowiem związkiem dynamicznym, wiec stale się rozwija.

Książka zawiera także warstwę stricte rozrywkową, czyli szalone lata 90., haust wolności i plotki z telewizyjnych korytarzy. Czytelnicy nie będą więc zawiedzeni. Doświadczenie telewizyjne autorki pomogło jej w budowaniu klimatu telewizyjnego, gdyż dobrze pamięta te korytarze, tę atmosferę, redaktorów, oraz to, co działo się w kawiarenkach. Tym lepiej więc "przekładało" się jej tę książkę. Małgorzata Kalicińska stwierdziła także, że dzisiaj bogiem w telewizjach jest słupek, czyli byle jak, ale żeby sprzedać. To wywołuje w niej tęsknotę do takiej telewizji, która była medium pociągającym ludzi intelektualnie do góry.

Na spotkaniu porozmawiałyśmy także o słodko gorzkim smaku popularności, o odważnym komentowaniu rzeczywistości przez autorkę, o najtrudniejszych momentach w pisaniu, o literaturze dla kobiet, oraz o serialu "Miłość nad rozlewiskiem".



Z Małgorzatą Kalicińską
Małgorzata Kalicińska to ambasadorka kobiet dojrzałych. W końcu nazywa już siebie pisarką, a nie kobietą piszącą. Jeśli będziecie mieli okazję to zajrzyjcie do najnowszej książki autorki, bowiem odgadywanie zawartego z niej klucza jest bardzo intrygujące.

9 komentarzy:

  1. Bardzo interesujące spotkanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super spotkanie. Bardzo lubię twórczość pani Małgorzaty 💜💛💚

    OdpowiedzUsuń
  3. To musiało być niezwykłe spotkanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniale spotkanie, tylko pozazdroscic. Lubie powiesci Pani Malgorzaty, takze i na ta skusze sie wkrotce:) Pozdrawiam Wiolu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne spotkanie. Ciekawa jestem jej książki 😊
    Pozdrawiam 😀
    www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger