"Anioł z Auschwitz" - Eoin Dempsey
Recenzja przedpremierowa.
Premiera - 14.08.2019 r.
"(…) nadal można liczyć na prawdziwe szczęście, nawet w świecie, który stworzył Buchenwald, Belsen i Auschwitz".
Literatura nawiązująca swoją treścią do tematyki obozowej zawsze wywołuje we mnie wiele emocji, które skłaniają do szeroko zakrojonej refleksji dotyczącej ogromu zła jakiego dopuszczają się ludzie. Namacalnie odwiedziłam Auschwitz tylko raz, ale literacko wracam do tego miejsca dość często. Teraz za sprawą książki, która bardzo dobitnie pokazuje złożoną naturę dobra i zła.
Eoin Dempsey to pochodzący z Dublina pisarz, który w 2008 r. przeprowadził się do Filadelfii. Autor pracuje obecnie jako nauczyciel, dzieląc swoje życie ze wspaniałą żoną Jill i dwoma synami. "Anioł z Auschwitz" to jego debiut literacki wydany w 2012 r.
Christopher poznał Rebeccę, gdy miał sześć lat. Ona, Żydówka pochodząca z dysfunkcyjnej rodziny. On, Niemiec, wychowujący się w porządnym domu. Ich przyjaźń, a potem miłość kwitła na wyspie Jersey do czasu wybuchu II wojny światowej. Wtedy bowiem Rebecca zostaje deportowana z wyspy, a Christopher w celu odnalezienia ukochanej, wstępuje w szeregi SS i zatrudnia się w Auschwitz. Tam, będąc w piekle na Ziemi, musi grać rolę swojego życia.
"Anioł z Auschwitz" to książka dotykająca uniwersalnego tematu, jakim jest dwoistość natury człowieka, która może przybierać formę bestialstwa nazistów oraz bezwarunkowej miłości do bliźniego, jaką przedstawia główny bohater. Eoin Dempsey podjął się prozatorskiej analizy naszej natury, osadzając większą część akcji swojej książki w Auschwitz, czyli w miejscu, którego sama nazwa wywołuje w milionach ludzi, dreszcze na całym ciele. Temu trudnemu wyzwaniu udało się autorowi sprostać, gdyż pokazał on w pełni wpływ ówczesnej ideologii nadczłowieka na psychikę ludzi. I to zarówno w kontekście Niemców wzorowo wypełniających swoje obowiązki wobec Hitlera, jak i w kontekście psychiki Christophera, który wielokrotnie musiał walczyć ze samym sobą, aby nie pogubić się gdzieś po drodze.
W powieści znajduje się sporo scen, które wywołują rozpacz, niezgodę na okrutny los oraz złość spowodowaną niemocą. Eoin Dempsey nie koloryzuje codzienności w niemieckim obozie zagłady, przytacza bezsporne fakty dotyczące całej machiny urzędniczej w takim miejscu, działalności kapo oraz nieludzkiego traktowania więźniów. Trudno zapomnieć o oddziałujących na wyobraźnię opisach Żydów czekających na "oczyszczający prysznic", czy też tych, pokazujących rozdzielanie matek z ich dziećmi. Oczami głównego bohatera, który przecież nie może niczego zrobić, aby się nie zdemaskować, czytelnik widzi te przerażające obrazy, wywołujące wiele skrajnych emocji.
Wydawałoby się, że w książce tej to właśnie właśnie miłość pomiędzy Christopherem, a Rebeccą, będzie jej wiodącym wątkiem fabularnym. Jak się jednak okazuje, uczucie bohaterów staje się preludium do ocalenia setek niewinnych istnień, pozostając gdzieś na drugim planie. Dopiero pod koniec powieści, ich miłość znowu wiedzie prym, wywołując wielką dozę wzruszenia. Takie swoiste zachwianie równowagi wyszło tej historii na dobre, nie czyniąc z niej melodramatycznego romansu na tle wojennym.
"Anioł z Auschwitz" nie jest łatwą książką, podobnie jak cała obozowa literatura. Jest jednak na pewno wartościową powieścią pokazującą ogrom zła, jaki uczyniła nazistowska ideologia oraz ogrom dobra, które się jej przeciwstawiło. Pokazuje także, że nic nie jest tylko białe i tylko czarne. Samo zakończenie tej historii wzrusza i daje nadzieję na to, że warto walczyć o ludzi, o każde istnienie.
Wpis powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem Niezwykłe.
Domyślam się, że książka nie jest lekka i że budzi ogromne emocje. Na to będę liczyć, kiedy po nią sięgnę. Moją uwagę wzbudziła już przy zapowiedziach wydawnictwa. Musze to przeczytac.
OdpowiedzUsuńto może być mocne
OdpowiedzUsuńDla mnie lektura obowiązkowa :)
OdpowiedzUsuńNiełatwa lektura ale na pewno ciekawa.
OdpowiedzUsuńNa pewno nie jest to łatwa książka.
OdpowiedzUsuńJuż dawno mam tę książkę na oku, więc myślę, że jak już będzie w księgarniach, to szybko ją kupię. Uważam, że warto patrzeć w przeszłość i wyciągać wnioski z tych strasznych czasów.
OdpowiedzUsuńMam wielki i to bardzo wielki zamiar ją przeczytać bo to coś co lubię i lubię poznawać różne historie z tego miejsca.
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM NA MÓJ BLOG
Uważam, że książki tego rodzaju warto, a nawet należy czytać. Ja na pewno sięgnąć po ten tytuł. 😊
OdpowiedzUsuńkoniecznie przeczytam!
OdpowiedzUsuńCzekam na nią. Jestem szalenie jej ciekawa.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać, bo lubię literaturę obozową.
OdpowiedzUsuńWzbudza wielkie emocje ta książka...
OdpowiedzUsuńTematyka obozowa jest ciężka, emocjonalna ale ma w sobie coś co pcha do jej przeczytania.
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać aż sama przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNiby nie mój gatunek, ale zapowiada się tak interesująco, że jak mi wpadnie w ręce to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNiemiecka Narodowosocjalistyczna ideologia tak jest poprawnie
OdpowiedzUsuńKsiazka warta uwagi. Ze tez wczesniej o niej nie słyszałam
OdpowiedzUsuńzdecydowanie łatwa być nie może, poruszając tak trudny temat. Od jakiegoś czasu mam problem z taką literaturą, bo boję się swojej reakcji na opisane sytuacje. Nie czuję się emocjonalnie silna na zderzenie z taką tematyką. Ale ta książka łącząc w sobie dwoistość człowieczeństwa budzi moje zainteresowanie. Zastanowię się czy już jestem gotowa na to spotkanie.
OdpowiedzUsuńNa razie odpoczywam od tematyki obozowej.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie czekam na premierę tej książki.
OdpowiedzUsuńCzytałam wcześniejszą książkę tego autora i podobał mi się styl. Mam nadzieję, że ta również przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że literatura obozowa nie należy do moich ulubionych. Zbyt mocno do mnie przemawia, zbyt sugestywnie dozuje emocje. Tym razem pozycja zdecydowanie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Książka jest nie do końca zgodna z rzeczywistością w obozie przedstawia tylko ból Żydów wspomina autor jeszcze o Romach i Sowietach całkiem ignorując Polaków. Powiem tak w Auschwitz nie było aniołów!
OdpowiedzUsuń