"Moje książki powstają po to, aby na pięć minut oderwać się od rzeczywistości z uśmiechem na twarzy ", czyli o spotkaniu z Alkiem Rogozińskim



Każde przybycie Alka Rogozińskiego do łódzkiego Empiku to gwarancja niezapomnianego wieczoru pełnego śmiechu, niesamowitej atmosfery i dużej dawki pozytywnej energii. Zapraszam was dzisiaj przeczytania przeczytania mojej relacji z marcowego spotkania z autorem, na którym poruszaliśmy temat najnowszej książki Alka pt. "Śmierć w blasku fleszy", ale nie tylko.
Geneza powstania pomysłu na tę powieść jest bardzo interesująca. Otóż jedna z gazet, w jakiej autor pracuje, organizuje od czasu do czasu przegląd aktualnej oferty polskich projektantów. Alek przybył więc na ten event i zauważył, że na początku wybiegu dla modelek jest sporo miejsca, więc sobie tam usiadł. Po kilku minutach zrozumiał dlaczego te miejsca były wolne - otóż prosto na niego został skierowany ostry nawiew. Dmuchawa w ucho, flesze w oczy i osoby na wybiegu - po 15 minutach  autor miał ochotę wszystkich zabić, a po kolejnych piętnastu, wymyślił morderstwo na wybiegu, które stało się intrygą jego najnowszej powieści kryminalnej. Jego pomysł wydał mu się dość skomplikowany, bo jeśli zamordujemy kogoś na wybiegu i to morderstwo zostanie dokonane na oczach setek gości, to czy jest w tym jakakolwiek intryga, skoro jest ofiara i jest morderca? Okazuje się, że jest i Alkowi udało się tę intrygę skonstruować.

Ciekawe jest to, że zamiast "Śmierci w blasku fleszy" miała powstać zupełnie inna książka, coś bardziej szalonego. Autor przedstawił bowiem wydawnictwu trzy pomysły i akurat ten miał być drugi. Jak to jednak w życiu bywa, plany często się nie sprawdzają.

Nie mogłam nie zapytać Alka o kreację najbarwniejszej postaci tej komedii, czyli Stefanię. Otóż autor pojechał na wakacje do La Palmy w towarzystwie dwóch przyjaciółek, będących siostrami, które cały czas opowiadały zabawne opowieści. Wszyscy z wielką uwagą słuchali tych historii i Alek stwierdził, że musi użyć ich do swojej książki. Tak właśnie powstała postać Stefanii, gdzie w 90% to kreacja z jego głowy, a w 10% skonstruowana z opowieści przyjaciółek o starszym pokoleniu. Alek podkreślił, że czytelniczki piszą w recenzjach, że uwielbiają Stefanię, ale kojarzy im się ona z ich własną matką, co pozwala autorowi stwierdzić, że chyba udało mu się wychwycić wspólny rys wszystkich matek w tej właśnie postaci.

Zemsta, jako motyw zabójstwa dobrze sprawdza się w powieściach kryminalnych. Czy w prawdziwym życiu negatywne uczucia także dominują? Autor nauczył się napędzać swój każdy dzień pozytywnymi uczuciami, bo te negatywne zawsze rujnują. To takie proste i banalne prawdy, które są wyświechtane, ale sprawdzają się w życiu. Od negatywnej energii trzyma się z daleka, stara się jej unikać. 

Na każdym spotkaniu autorskim pada pytanie, czy Alek Rogoziński kiedykolwiek napisze coś poważniejszego. Autor w którymś momencie pomyślał więc, że jeśli znowu wyda kolejną książkę naszpikowaną gagami i żartami to będzie monotonnie i nudno. Gdy więc przeszedł do innego wydawnictwa to podczas ustaleń stwierdził, że zaskoczy nieco czytelników, których nagromadzenie żartów nieco męczyło. "Śmierć w blasku fleszy" miał być więc kryminałem napisanym lekko, z komicznymi momentami, ale całość miała być o wiele bardziej wyważona. Alek stwierdził, że w tej właśnie książce proporcja jest wyrównana jeśli chodzi o warstwę kryminalną i humorystyczną.

Autor wprowadził do powieści odpowiednik naszego Pudelka, czyli Sensatek. Zapytany o ten wątek, stwierdził, że większość naszych gwiazd nie ma do siebie dystansu i rzeczywiście swój dzień zaczyna od zajrzenia na Pudelka.

Obecny w powieści pierścień z trucizną jest autentyczny. Alek widział go u swojej koleżanki, gdyż to jej rodzinny klejnot - swoiste arcydzieło sztuki, zrobione ze szlachetnych kamieni. Ale nie wiadomo, czy jest w nim cyjanek potasu, bo nikt tego nie sprawdzał. Zapytany o to, czy ogląda pokazy modelek odpowiedział ze śmiechem, że kiedyś owszem oglądał Fashion Week, ale teraz już tego nie robi, bo jest uzależniony od Netflixa.

Alek Rogoziński cieszy się, że komedia kryminalna wraca do łask wydawców, gdyż społeczeństwo dzięki temu odzyskuje trochę zdrowego humoru. W ostatnim czasie napisał trzy polecajki na okładkę książek nowych autorów w tym właśnie gatunku. Autor zgodził się także z opinią Dziennika Zachodniego, że przełamał nieco dominację kobiet w polskiej komedii kryminalnej. Nadal jednak gatunek ten jest traktowany trochę po macoszemu, a przecież to pełnoprawny członek w szeroko pojętym dziale kryminału. Według autora literatura nie dzieli się na gatunki, tylko na dobrą i złą, i to także subiektywne podejście. 

"Śmierć w blasku fleszy" to 10 książka autora, więc to taki jego mały jubileusz. Autor podkreślił, że nie ma naszykowanych pomysłów na kolejne książki na przyszłość, ale zdradził nam, że w jednej z jego powieści pojawi się Łódź i to szybciej niż się spodziewamy!

Na spotkaniu porozmawialiśmy także o wadach i zaletach internetu, o ulubionej kategorii recenzentów książkowych, o tym, dlaczego na okładce pojawia się znowu but, o trudach napisania komedii kryminalnej w duecie, o planach literackich i o planowanej książce historycznej.

Z Alkiem Rogozińskim


Muszę odpowiedzieć Alkowi na zadane przez niego pytanie na końcu jego najnowszej powieści - Jak najbardziej! Przeczytajcie koniecznie "Śmierć w blasku fleszy". Dobry humor i zabawa gwarantowane!


11 komentarzy:

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger