"Nie chodziło nam o to, żeby ta książka była straszna", czyli o spotkaniu z Magdaleną Witkiewicz i Stefanem Dardą


Wielu czytelników poczuło wielkie zaskoczenie, gdy dowiedziało się, że Magdalena Witkiewicz i Stefan Darda wydają wspólną książkę. Nikt chyba bowiem nie spodziewał się tego, że Matka Polka Pisarka, specjalistka od szczęśliwych zakończeń oraz polski mistrz grozy, stworzą coś wspólnego. Jak widać jednak, przeciwieństwa lubią się przyciągać. Miałam okazję porozmawiać z autorami na temat "Cymanowskiego Młyna", więc zapraszam was na moją fotorelację z tego wydarzenia.
Magdalena Witkiewicz stwierdziła, że jej duet ze Stefanem Dardą jest jak czekolada z chili, gdyż są od siebie zupełnie różni i im bardziej poznaje Stefana to zastanawia się nad tym, jak udało im się napisać wspólną książkę. Autorzy podkreślili, że podczas wspólnej pracy nie przeszkadzali sobie w tych elementach, w których tworzeniu dobrze się czują. A dlatego czekolada z chili, bo pozornie ze sobą nie pasuje, a jednak całościowo wychodzi całkiem nieźle.

Magdalena Witkiewicz pomimo tego, że jest autorką powieści obyczajowych i romansów, to najbardziej lubi czytać thrillery i powieści grozy. Koncepcja wspólnej książki pojawiła się z ramienia autorki już w 2015 r., gdyż wówczas zaczytywała się w książkach Stefana Dardy. Stwierdziła, że chciałaby napisać coś strasznego i odezwała się do niego na FB z propozycją. Autorzy nie znali się osobiście, wiedzieli jedynie o swoim istnieniu i dopiero na Pyrkonie porozmawiali dłużej. 

Podczas swojego dialogu na messengerze stworzyli zręby wspólnej fabuły. Mieli poczucie, że wymyślili coś nietuzinkowego, jednak sam pomysł przeleżał od 2015 roku. Stefan odezwał się do Magdy na początku ubiegłego roku i wtedy zapytał autorkę o ty, czy będą coś razem działać. Magdzie Witkiewicz nie było to wówczas zbytnio na rękę, gdyż pisała powieść wspólnie z Alkiem Rogozińskim. Pomimo wszystko, zafascynowała ją ta wymyślona historia, a jak już był początek to trzeba było iść dalej. Na pewno trafionym okazał się pomysł na strukturę "Cymanowskiego Młyna", gdyż każdy z autorów miał swoją przestrzeń i nie było żadnego wymuszania. Za warstwę obyczajową odpowiedzialna była Magda, a za warstwę grozy Stefan, z tym, że lalki były wyłącznie autorki. Ta książka nie miała być straszna - czytelnicy mieli odczuwać wyłącznie niepokój.

Autorzy początkowo wzajemnie się badali, ale nie dogadywali wcześniej w kwestii tego, ile będzie w książce grozy, a ile warstwy obyczajowej. Każdy z nich wiedział, czego może oczekiwać po drugiej osobie. Wzajemnie się uzupełniali, gdy dostawali kolejne partie tekstu. Przyznali także, że te bardziej brutalne sceny powstawały w trakcie pisania. To była swoista, interaktywna powieść, ciężka praca, ale fajna przygoda. Dla Stefana Dardy to coś zupełnie nowego. 

Magdę i Stefana dzieli wiele, ale łączy jedno - debiutowali w tym samym czasie, 10 lat temu. Podczas pisania wspólnej książki nauczyli się wiele od siebie. Stefan łatwości pisania od Magdy, a Magda od Stefana swoistej skrupulatności i manipulacji czytelnikiem w dobrym tego słowa znaczeniu. Autorka już teraz także wie, że nie zawsze musi się wszystko dobrze kończyć, co ją najbardziej zaskoczyło. Zapytani o przepis na trafne połączenie wątku obyczajowego z grozą, stwierdzili, że takowy nie istnieje. Na pewno ważne jest jednak to, żeby tworzący dobrze się dogadywali i każdy wiedział czego chce.

Tytułowy "Cymanowski Młyn" jest zlokalizowany na Kaszubach, czyli las, jeziora i bagna. Dlaczego akurat to miejsce? Otóż dlatego, że pomysł na napisanie wspólnej książki wypłynął od Magdaleny Witkiewicz, a autorka kocha Kaszuby, ma tam także domek letniskowy, w którym wisi na ścianie portret starego księdza ze szramą na policzku. W jej rodzinie mówiło się od zawsze, że to portret przodka, choć to nieprawda. To bowiem obraz uratowany z muzeum. Magdalena bała się tego obrazu, gdy była mała. I tak sobie wymyśliła, że na Kaszubach warto by osadzić akcję takiej książki, ale podkreśliła jednocześnie, że jest ona na tyle uniwersalna, że mogłaby wydarzyć się wszędzie. 

Jeden z bohaterów książki mówi, że liczą się fakty i dowody. A jednak w powieści mamy okultyzm, niewyjaśnione zjawiska i tajemnice. Czy autorzy sami wierzą w nadprzyrodzony świat? Stefan Darda stwierdził, że żeby napisać dobry horror, twórca musi uwierzyć w to, o czym pisze. Autor wierzy więc w to, że istnieją ludzie, którzy głębiej odczuwają ten pozazmysłowy świat. Magdalena natomiast wierzy w podświadomość i intuicję. Czy według autorów ludowe wierzenia mogą stać się  naszym, polskim towarem eksportowym za granicę? Stefan Darda uważa, że wcale nie jesteśmy gorsi od zachodu. Mamy się bowiem czym podzielić i czym pochwalić. Obecnie jest spore zainteresowanie słowiańską demonologią, z czego autor bardzo się cieszy. Polscy czytelnicy cenią sobie także coraz bardziej polskich autorów.

Na spotkaniu porozmawialiśmy także o początkach pisarskich Stefana Dardy, o trendzie we współczesnych małżeństwach, o piosenkach Starego Dobrego Małżeństwa, o planach literackich autorów, o kreacji postaci Jerzego, o ekranizacji "Cymanowskiego Młyna", o ewentualnej kontynuacji i o pomyśle na okładkę.

Z Magdaleną Witkiewicz i Stefanem Dardą.
To było niesamowicie pozytywne spotkanie i jak widać, czasami takie eksperymenty literackie mają swoją rację bytu. Przeczytajcie koniecznie wspólne dzieło autorów, gdyż pomimo tego, że wieś Cymany i sam Cymanowski Młyn to miejsca fikcyjne, to jednak wykreowany przez autorów klimat, jaki je otacza, dostarcza wielu wrażeń. Ja natomiast na pewno spróbuję rosołu z cynamonem.

16 komentarzy:

  1. Świetnie, że mogłaś ponownie uczestniczyć w takim spotkaniu :D Chętnie zapoznam się z tym dziełem autorów :D Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Na takim spotkaniu sama z przyjemnością bym się wybrała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, ale przyjemnie było poczytać o kulisach powstania tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna fotorelacja. Szkoda, że nie mam możliwości uczestniczyć w takich spotkaniach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja książki jeszcze nie znam, ale już zacieram na nią łapki ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. No proszę, autorka jedno pisze, a co innego lubi czytać :) Życie lubi zaskakiwać. To na pewno było piękne spotkanie. Chętnie poznam także twórczość pani Witkiewicz w takim wydaniu w duecie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zwykle ciekawe spotkanie :) A po tę książkę chętnie sięgnę. Zapisałam sobie tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja bym chciała jednak, żeby ciut bardziej straszyła :P

    OdpowiedzUsuń
  9. To na pewno było ciekawe spotkanie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnie się przy tm wywiadzie bawiłaś, Wiolu. A książka zapowiada się interesująco.

    OdpowiedzUsuń
  11. To musiało być świetne spotkanie!! Ach, czemu ja tak daleko mieszkam?!

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam w planach tę książkę! :)

    Pozdrawiam serdecznie ♥♥
    Nie oceniam po okładkach

    OdpowiedzUsuń
  13. To musiało być niesamowite spotkanie. A książka... trzeba koniecznie przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger