"Napisałam książkę, przy której czytelnicy będą się dobrze bawić", czyli o spotkaniu z Agnieszką Lingas-Łoniewską
"Randka z Hugo Bosym" to najnowsza powieść Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. I właśnie przy okazji premiery tej książki, miałam możliwość porozmawiać z autorką w Empiku w Manufakturze. Zapraszam was na moją fotorelację z tego wydarzenia.
Najnowsza powieść Agnieszki Lingas-Łoniewskiej to jedna z lżejszych książek w jej twórczości. Główna bohaterka Jagoda Borówko przypomina nieco autorkę, gdyż na pewno jest roztrzepana tak jak ona oraz często rozkojarzona przez zawód jaki wykonuje. Kolejnym punktem, jaki łączy autorkę z bohaterką jest praca w korporacji. W płaszczyźnie tej Agnieszka Lingas-Łoniewska wykorzystała sporo swoich własnych doświadczeń.
Skąd lapsus słowny w nazewnictwie głównych bohaterów? Otóż, gdy autorka nakreśliła sobie rysy psychologiczne pierwszoplanowych postaci stwierdziła, że musi ich jakoś nazwać. Z reguły w jej twórczości jest tak, że od razu wie, jak będą nazywali się bohaterowie, ale w tym przypadku akurat tak nie było. Pierwszego wymyśliła Hugo, a było to luźne skojarzenie ze znaną marką odzieżową. To była taka luźna konotacja. Ale o szalonej, rudowłosej kobiecie myślała i wiedziała, że musi to być coś wyjątkowego. Autorka zrobiła więc ankietę na swojej grupie Sekta Agnes i tam padały luźne propozycje od czytelniczek. Wśród nich były dwie, które mają na nazwisko Borówko, a jedna z nich ma do tego córkę Jagodę. I tak powstała Jagoda Borówko. Takie śmieszna nazewnictwo okazało się strzałem w dziesiątkę, gdyż od razu sygnalizuje, że będzie to zabawna lektura.
Po napisaniu "Randki z Hugo Bosym" okazało się, że fikcja przeniknęła do świata realnego, gdyż do autorki napisał pewien pan mieszkający w Lesznie, który nazywa się... Hugo Bosy. Napisał, że słyszał o tej książce od znajomych, którzy stwierdzili, że powieść jest właśnie o nim. Według Agnieszki Lingas-Łoniewskiej to niesamowita historia, bo Jagoda Borówko istnieje i Hugo Bosy również. W tej książce jest poza tym mnóstwo rzeczy, które wydarzyły się naprawdę. Taką prawdziwą historią jest na przykład obecna w książce historia miłosna Elwiry i Fortunata, która ma pokazać, że prawdziwa miłość istnieje i warto w nią uwierzyć.
W książce oprócz płaszczyzny komediowej jest także obecny przekaz, jaki Agnieszka Lingas-Łoniewska zawsze stara się oddać w swoich książkach. Dotyczy on tego, że warto dać szansę drugiemu człowiekowi i poczekać na tę prawdziwą miłość. Czy autorka sama wierzy w przeznaczenie? Wierzy i właśnie ono rządzi losem jej bohaterów. Wierzy także w to, że pewne rzeczy prowokujemy własnymi myślami.
Zapytana o przepis na stworzenie dobrej komedii romantycznej, stwierdziła, że trudno jej odpowiedzieć na to pytanie, gdyż swoje książki tworzy zawsze intuicyjnie i chronologicznie. Rozpisuje sobie jedynie bohaterów. Nie zna więc takiej receptury. Przy pisaniu swojej najnowszej powieści miała po prostu potrzebę stworzenia komedii romantycznej. Ale podkreśliła także, że ciężko jest napisać komedię, gdyż trudniej jest rozbawić niż przestraszyć. Autorka woli pisać thrillery, niż komedie romantyczne, ale przyznała także, że sama dobrze bawiła się przy pisaniu "Randki z Hugo Bosym".
W książce pojawia się także kilka autentycznych miejsc. Są nimi Warszawa, Wrocław, Gdynia i Chojna. W powieściach autorki często pojawiają się takie prawdziwe lokalizacje, gdyż lubi je opisywać i łatwiej jest jej oddać klimat miejsca, które widziała. Playlista znajdująca się na końcu książki składająca się z polskich kawałków jest możliwa do odsłuchania w internecie. Autorka podkreśliła przy tym, że dopasowywała konkretne piosenki do poszczególnych rozdziałów i według niej są one fajnym uzupełnieniem całej historii.
Na spotkaniu autorka opowiedziała nam także o współpracy z nowym wydawnictwem, o planach literackich, o wznowieniach, jakie pojawią się w tym roku, o opowiadaniach, jakie napisała, o promocji i marketingu książki, o kondycji rynku wydawniczego i o ewentualnej kontynuacji "Klubu niewiernych".
Z Agnieszką Lingas-Łoniewską
Agnieszka Lingas-Łoniewska pisze książki, gdyż odczuwa wewnętrzną potrzebę opowiedzenia jakiejś historii. Oby ta potrzeba pojawiała się jak najczęściej!
Świetne pomysły na imiona. Faktycznie od razu wskazują klimat, w jakim utrzymana będzie książka.
OdpowiedzUsuńO ile nie lubię komedii romantycznych, ta nawet mnie zainteresowała. Wydaje się być lekka i przyjemna.
Wspaniałe spotkanie. 😊
OdpowiedzUsuńSuper i piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńChętnie wybrałabym się na spotkanie z autorką :)
OdpowiedzUsuńkiedyś p. Agnieszka była u mnie we wsi. Niezapomniane spotkanie!
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą pisarkę i bardzo jestem ciekawa tej książki, jest bardzo w moim guście.
OdpowiedzUsuńCiekawa relacja
OdpowiedzUsuńByłam na spotkaniu z autorką w zeszłym roku i bardzo miło wspominam jej opowieści ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam, podobała mi się.
OdpowiedzUsuńCiekawie wyszło z tymi imionami bohaterów. Naprawdę interesująca relacja.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Uwielbiam książki autorki :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię powieści autorki, dlatego ogromnie zazdroszczę Ci tego spotkania :) I faktycznie w ksiażkach autorki zawsze znajduje się jakiś przekaz, o którym wspominasz.
OdpowiedzUsuńo proszę :)
OdpowiedzUsuńwidać ze spotkanie bardzo udane:)
OdpowiedzUsuńFajne spotkanie. "Randki..." jeszcze nie znam, autorkę bardzo lubię. Muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńSpotkanie na pewno było świetne :)
OdpowiedzUsuńTen tytuł mam w planach.
OdpowiedzUsuńWidzę, że świetnie się bawiłaś :)
OdpowiedzUsuń