Wygraj "Diabelski młyn"
Zapraszam was do wzięcia udziału w konkursie patronackim, w którym możecie wygrać dwa egzemplarze książki Darii Orlicz pt. "Diabelski młyn".
Zasady konkursu:
- W konkursie mogą wziąć udział wszyscy posiadający adres na terenie Polski.
- Konkurs trwa od dzisiaj do 18.01.2019 r., do północy.
- Aby wziąć udział w konkursie, należy wykonać poniższe zadanie konkursowe:
Z kim chciałbyś przeżyć swoją pierwszą przejażdżkę diabelskim młynem?
- Swoją odpowiedź należy zostawić pod tym postem, jako komentarz.
- Wśród odpowiedzi, jakie pozostawicie pod ogłoszeniem, wybiorę dwie, które najbardziej mi się spodobają.
- Wyniki zostaną ogłoszone w ciągu dwudziestu dni od zakończenia konkursu. Zwycięzcy winni skontaktować się ze mną na podany adres e-mail: subiektywnie.o.ksiazkach@gmail.com w ciągu trzech dni. Nagroda zostanie wysłana w ciągu miesiąca.
UWAGA:
Możecie w ogłoszeniu podać swój adres e-mail, ale robicie to na własną odpowiedzialność, gdyż w ostatnim czasie wystąpiły przypadki wykorzystywania tychże adresów przez oszustów wyłudzających pieniądze. Pamiętajcie, nie wymagam uzupełniania żadnych formularzy ani podawania numeru telefonu.
Do dzieła!
Powieść już czytałam, więc życzę powodzenia innym w konkursie.
OdpowiedzUsuńPowieść jest świetna, więc tym bardziej życzę powodzenia.
OdpowiedzUsuńNa diabelski młyn chętnie wybiorę się z siostrą, aby zobaczyć jej mine radosną:) kobieta raz na jakiś czas zaszaleć musi, bo jak nie,to inaczej się udusi �� dzieci, dom,dom,dom,dom, dzieci, siostra dom praca dom praca- należy sie wesołe miasteczko ze spa ��
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za wszystkich uczestników konkursu, bo ja książka już posiadam. 😊
OdpowiedzUsuńŻyczę wszystkim powodzenia :D Z chęcią wzięłabym udział w konkursie, ale nie przepadam zbytnio za taką tematyką powieści :) Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny!
OdpowiedzUsuńwy-stardoll.blogspot.com
Powodzenia!
OdpowiedzUsuńpowodzenia!
OdpowiedzUsuńpowiesc przeczytana :)
Powodzenia !
OdpowiedzUsuńpowodzenia
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam Warto zawalczyć! Powodzenia
OdpowiedzUsuńSwoją pierwszą przejażdżkę diabelskim młynem chciałabym przeżyć że swoją córką wariatką, może bym wyrzuciła z niej tego diabełka. Monika Deja
OdpowiedzUsuńJak "Diabelski młyn "to tylko z córką. Niech moc i siła będzie z nami
UsuńJa wybrałabym się z moim narzeczonym, a przyszłym mężem :D Zrobiłabym z tego nasz prezent ślubny, bo obydwoje lubimy takie szalone i świetne przygody :)
OdpowiedzUsuńLitości! Radości! Najbardziej brakuje mi właśnie tej spontanicznej, dziecięcej radości i odwagi.
OdpowiedzUsuńA skoro na duże kłopoty małych ludzi często pomaga bajkoterapia, to i może mnie pomoże przejażdżka z Małgorzatą Strzałkowską. Autorka „Diabelskiego młyna” to mistrzyni kolaży słownych i rymowanych patchworków. Umie dać rady nie od parady, przytulić stracha, oswoić potwora
i zarazić taką radością, że ho ho!
Witam. Ja bardzo bym chciała na moja pierwszą przejażdżkę na diabelskim młynie zabrać mojego najukochańszego męża. Niestety wiem że jest to nie możliwe bo po prostu ma paniczny lęk wysokości, a ja nie chciałabym go aż tak forsować... No ale pomarzyć zawsze można! Magda.
OdpowiedzUsuńBez wątpienia na taką przejażdżkę wybrałabym się z moim przyszłym mężem. Obok niego zawsze czuję się bezpiecznie i nawet lęk wysokości nie jest mi straszny.
OdpowiedzUsuńJa biorę moje dzieciaki
OdpowiedzUsuńMałe łobuziaki
One strachu nie mają
I się ciągle uśmiechają
Z nimi przejażdżka byłaby fantastyczna
Zabawna i magiczna
Trzymali bym nie za rękę za pewno
I mówili "Nie bój się nasza Królewno"
Pozdrawiam serdecznie. :)
dkowalewska362@gmail.com
Z moją mamą, by zawarły się między nami wszelkie granice a uprzedzenia zagłuszone zostały naszym radosnym śmiechem, gdy trzymając się za rękę zrozumiemy, że jesteśmy częścią siebie, ja jej uzupełnieniem, ona moim wsparciem. To byłoby niesamowite przeżycie.
OdpowiedzUsuń*zatarły
Usuń*ręce
Ach ta autokorekta 😂
Diabelski Młyn zarówno uwielbiam jak i go się boję. Tak więc zabrałabym ze sobą swoją szwagierkę, która ma takie samo podejście jak ja. W trakcie przejażdżki miałabym zbyt duży ubaw z niej by pamiętać o tym, że sama też sie boję. Tak, wiem - wredna jestem. :)
OdpowiedzUsuńZ moim M... Co tu dużo mówić - gdy leciałam pierwszy raz samolotem, dzielnie "pocieszał" mnie opowiadając podczas lotu o wszystkich katastrofach lotniczych jakie pamiętał. Jestem pewna, że i na diabelskim młynie by coś ciekawego wymyślił. A poza tym On boi się trochę takich miejsc...więc tym razem to może ja bym go "pocieszała" ;))))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Witam,
OdpowiedzUsuńNa swoją pierwszą przejażdżkę diabelskim młynem wybrałbym się z osobą mającą ADHD i lęk wysokości, by przeżywać dodatkowy dreszczyk emocji.
Pozdrawiam,
Romek
roman.lucky7@wp.pl
Jak byłam dzieckiem uwielbiałam wesołe miasteczka i najwyższe karuzele, na które nikt nie chciał ze mną iść, bo się bali. Teraz, po wielu latach sama mam lęk wysokości. Widząc diabelski młyn jednocześnie czuję chęć ale i strach. Za to wiem kogo bym zabrała na swoją pierwszą przejażdżkę diabelskim młynem. Tą osobą byłaby moja teściowa. Ciągle narzeka na wszystko i "marudzi", że się nudzi. Chętnie bym jej dostarczyła takiej atrakcji. Już to widzę jak razem wsiadamy na diabelski młyn. Oj działo by się, działo!
OdpowiedzUsuńJa zabieram siostrę! Najbardziej szalone pomysły zawsze realizujemy razem :)
OdpowiedzUsuńDiabelski młyn? Z moim narzeczonym. To były dobry sprawdzian - taka namiastka wspólnego życia!
OdpowiedzUsuńOczywiście zabrałabym mojego kochanego męża! bo dobry z niego diabeł A ja chętnie zafunduje mu młyn :)
OdpowiedzUsuńNa pierwszą przejażdżkę diabelskim młynem zabrałabym moją o siedem lat starszą siostrę, która mimo tej różnicy wieku jest takim samym cykorem jak ja. Myślę, że razem przełamałybyśmy strach i dobrze się bawiły :)
OdpowiedzUsuńNo, chyba, że w międzyczasie padłybyśmy na zawał.
A ja wybrałabym się z mężem, żeby w razie potrzeby mieć komu miażdżyć rękę ze strachu :D
OdpowiedzUsuńSwoją pierwszą przejażdżkę diabelskim młynem, chciałabym przeżyć ze swoją mamą, która bałaby się tego doświadczenia tak bardzo jak ja. Możliwe, że nawet jeszcze bardziej, co zdecydowanie podniosłoby mnie na duchu! Ponadto dla niej też byłby to pierwszy raz, a metryka nie ma tutaj znaczenia ;)
OdpowiedzUsuńNa Diabelski młyn zabrałabym mojego wariata , drugą połówkę , która mym światem wymiata:) Diabelski Młyn jest pełen wrażeń a my oboje potrzebujemy takich zdarzeń:) Wsiadamy , pasy zapinamy:) i do nieba wyruszamy:) Piękne widoki podziwiamy , do tego szeroko się uśmiechamy:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńGdy przeczytałam pytanie od razu pomyślałam o mężu, ponieważ wszystkich nowych rzeczy próbujemy razem, ale tu bym jednak zrobiła wyjątek i wybrałabym się z … moją mamą!;) Zaznaczę, że moja mama nie jest fanką mocnych wrażeń, ale chciałabym, żebyśmy razem odczuwały to samo, początkowo strach, później być może złość na myśl, że tam jesteśmy, następnie ulga i znając rodzicielkę dopiero po kilku godzinach radość i wspomnienie tej nietypowej przygody. ;) Ale kto wie, może na jednej przejażdżce by się nie skończyło. ;)
OdpowiedzUsuńWynajęłabym Diablera, łowcę demonów! To w takim diabelskim młynie czułabym się w jego towarzystwie bezpiecznie :)
OdpowiedzUsuńJa wybieram mojego ukochanego - to oaza spokoju, na pewno przy nim czułabym się bezpiecznie i wpadałbym w panikę :)
OdpowiedzUsuńNa moją pierwszą przejażdżkę wybrałabym zdecydowanie mojego chłopaka. Z nadzieją, że przy nim mój paniczny lęk wysokości by zmalał. No i oczywiście ufam, że on jako jedyny nie wyrzuciłby mnie z tego diabelskiego młyna haha
OdpowiedzUsuńdaria0102@onet.pl
Na pierwszą przejażdżkę diabelskim młynem wzięłabym swoją mamę. Mimo, że zbliża się już do pięćdziesiątki, jest babcią i ma dość poważny zawód to lubi czasem zaszaleć i jest otwarta na przygody. Po za tym jest moją najlepszą przyjaciółką, która rozumie mnie jak nikt inny i z którą dzielę wszystkie tajemnice i powierzam wszelkie problemy czy wątpliwości. Taka przygoda pozwoliłaby jej odetchnąć od codziennych obowiązków, a dla nas byłaby to okazja do spędzenia czasu razem. Nie wyobrażam sobie, żeby zaprosić na tą przejażdżkę kogoś innego.
OdpowiedzUsuńroksanawieprzycka@wp.pl
Na pierwszą przejażdżkę diabelskim młynem najchętniej wybraabym się z siostrą, gdyż nikt tak jak ona nie roztca wokół mnie aury bezpieczeństwa. Starsza o 6 lat już od dziecka opiekowała się mną i nie pozwalałaby stało się mi cokolwiek złego. Nie jeden raz pozwala stawić czoła strachu i ocierała łzy tam gdzie mimo wszystko brał nade mną górę. Poza swą rolą opiekunki zawsze też odgrywała doskonale rolę świetnej towarzyszki i przyjaciółki z którą nie chce się dielić opowieściami a przeżyciami! Z chęcią więc właśnie z siostrą wybiorę się na diabelski młyn, bo z nią z pewnością strach uda się pozostawić pod młynem a ze sobą zapakujemy za to mnóstwo dobrego humoru :)
OdpowiedzUsuńkasia2006222@interia.pl
Z tajemniczym nieznajomym... Takim, który by się do mnie dosiadł w wagoniku. Dostarczyłoby mi to więcej adrenaliny niż sama przejażdżka.. Mocny, silny mężczyzna o dziwnej twarzy. Nie brzydki, ale miałby coś zastanawiającego w spojrzeniu. Chwila ciszy, ale nie tej krępującej. Gdy tylko diabelski młyn ruszy - rozpoczęłaby się niezobowiązująca rozmowa na temat podziwianego krajobrazu. Niedokończone, pourywane słowa i porozumiewawcze spojrzenia. Z jednej strony bałabym się tajemniczego nieznajomego, z drugiej fascynowałby mnie, a zwłaszcza to, dlaczego się do mnie dosiadł. A może pod koniec przejażdżki jego tajemnica by się rozwiązała?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Agata (gatkens@autograf.pl)
Na swoją pierwszą przejażdżkę diabelskim młynem zabrałabym mojego Tatę. Dlaczego? Ponieważ jest to nasze niespełnione marzenie, które czaka na swój czas już ponad 20 lat!
OdpowiedzUsuńTo właśnie z Tatą po raz pierwszy byłam w wesołym miasteczku. Chociaż minęło tak dużo czasu ja nadal wiele pamiętam. Był to letni, ciepły dzień, na miejscu stawiliśmy się jeszcze przed otwarciem (nigdy nie zapomnę jak bardzo byłam podekscytowana gdy staliśmy w kolejce do kasy). Przez wiele godzin odwiedzaliśmy przeróżne kolejki, karuzele, domki tematyczne (było przy tym tak wiele frajdy!). Wisienką na torcie miał być właśnie diabelski młyn, niestety pech chciał, że był on nieczynny z powodu awarii... Rozczarowana popłakałam się i wtuliłam w Tatę. To właśnie wtedy obiecaliśmy sobie, że jeszcze odwiedzimy go aby z góry podziwiać piękne widoki.
Jednak jak to w życiu bywa brak tej atrakcji w naszej okolicy, liczne obowiązki, ograniczenia finansowe sprawiły, że do dzisiaj tego nie zrobiliśmy. Wierzę jednak, że jeszcze wszystko przed nami :)
Gosia W.
e-mail: gosia910723@wp.pl
Lubię przygody i wyzwania, ale jednego w życiu nie cierpię - wesołego miasteczka! Moja fobia trwa od czasu moich pierwszych pełnoletnich wakacji. Mój chłopak zabrał mnie do wesołego miasteczka: próbowaliśmy wszystkiego, bo po to jest młodość, by szaleć bez ograniczeń. Po młocie czułam się już niezbyt dobrze, ale poszliśmy jeszcze na kolejną przejażdżkę, gdzie piski były jeszcze głośniejsze. Po 5 minutach trzeba mnie było pod rękę sprowadzić i ruszyliśmy prosto do samochodu. Jechałam prawie 30 km ekskluzywnym Fiatem 126P (starsze pokolenie wie o czym piszę), a ja z głową za szybą. Nie wiem, jakim cudem nie zapaskudziłam mu tego autka...
OdpowiedzUsuńTen chłopak serwuje mi życiowy "diabelski młyn" od ponad 20 lat, bo tyle już jesteśmy razem! I z nim wsiądę z nim do kolejnych wagoników, przez wszystkie lata, które jeszcze przed nami. Na prawdziwy diabelski młyn już nigdy nie wsiądę, ale zapraszam na niego mojego największego wroga - niech zakosztuje tej wątpliwej przyjemności :)
Pierwszą przejażdżkę diabelskim młynem chciałabym przeżyć z osobą,która zna mnie najlepiej i wie jak reaguję w podobnej sytuacji ( krzyk,pisk,machanie rękami we wszystkich kierunkach jednocześnie ). Nie ukrywam,że boję się takich atrakcji,bo przyprawiają mnie nie tylko o gęsią skórę ale palpitację serca i chyba nie chciałabym się kompromitować w obecności obcych osób. Wiem,że potem mielibyśmy niezły ubaw z mojego zachowania,pewnie taki sam jak po wspólnym seansie horroru.
OdpowiedzUsuńMimo,że na tym świecie żyję ładnych parę lat, nigdy nie odważyłam się na przejażdżkę diabelskim młynem.To byłby naprawdę pierwszy raz i chciałabym go przeżyć z... Supermanem. Panicznie się boję tych "diabelskich" wynalazków, zawsze obawiałam się, że zwymiotuję albo wpadnę w panikę. Wiem, tchórz ze mnie. Dlatego dobrze mieć obok siebie osobę, która ma nadludzką siłę, kondycję, szybkość, jest niezniszczalny i potrafi latać. W razie niebezpieczeństwa i nieprzewidzianych "atrakcji" z mojej strony, weźmie na ręce i bezpiecznie sprowadzi na ziemię.
OdpowiedzUsuń