"Afryka nie dla mięczaków" - Andrzej Śliwa
"Nie potrafię przewidzieć przyszłości Afryki. Nic mi zresztą do tego. Mieszkańcy kontynentu sami tworzą jego przyszłość".
Od połowy XX wieku Afryka przeobraża swój wizerunek, co w konsekwencji powoduje szybki rozwój nowoczesności na tym kontynencie z równoczesnym zanikiem jego egzotyki. Takie publikacje jak ta pozwalają zrewidować nasze wyobrażenia o tym miejscu na Ziemi, które już dawno przestało przypominać to utrwalone przez XIX-wieczną literaturę.
Andrzej Śliwa to geolog, który przez kilkadziesiąt lat zajmował się eksploatacją złóż, najczęściej w Afryce i w Azji. W firmach, w których pracował wykonywał wiele funkcji, od geologa terenowego do szefa przedsiębiorstwa, a nawet dyrektora kopalni złota. Autor w trakcie swojego zawodowego życia poszukiwał i eksplorował także złoto oraz szmaragdy. Wydał do tej pory dwie książki: "Notatki geologa – szmaragdy, złoto i smak przygody" oraz "Ścigając marzenia – w pogoni za złotem".
"Afryka nie dla mięczaków" to książka w formie fotoesejów, podzielona na dziewięć rozdziałów, które zawierają zdjęcia i materiały zbierane przez autora w latach 1978 – 2018. Publikacja dotyka głównie tematu ewolucji zmian, jakie nastąpiły w Afryce na wielu płaszczyznach – od życia w miastach i prowincji do afrykańskiej przyrody.
Muszę przyznać, że Andrzej Śliwa zaskoczył mnie zupełną zmianą formy swojej książki. Dwie poprzednie publikacje autora charakteryzowały się bowiem zasadą maksymalnej treści i minimalnej ilości zdjęć. W tej jest natomiast zupełnie inaczej – po pierwsze została wydana w dużym formacie A-4 na dobrej jakości, błyszczącym papierze, a do tego pełna jest kolorowych zdjęć, których dopełnieniem jest oczywiście tekst. W kontekście tym podtytuł "Fotoeseje" trafnie definiuje tę formę wydania, która dzięki takiej dwutorowości staje się uniwersalną lekturą dla młodszych i starszych czytelników, a poza tym zwyczajnie wygląda atrakcyjnie wizualnie.
Andrzej Śliwa dotyka w swoim zbiorze wielu tematów. Wspomina o symbolach Afryki, opisuje niewyobrażalny dla nas obrzęd inicjacji we wsi Pendwe, pokazuje, że nawet w największym buszu można spotkać emancypantki, a także punktuje zagrożone zwierzęta wyliczając, że co roku ginie około dziesięciu tysięcy słoni i tysiąc sto nosorożców. Takich odniesień i takich ciekawostek podanych w przystępnej formie, jest o wiele, wiele więcej w tej książce. W zasadzie na każdej stronie można znaleźć coś interesującego.
Podczas czytania "Afryki nie dla mięczaków" trudno nie oprzeć się wrażeniu, iż książka ta zawiera subiektywne wnioski, jakie autor wysnuł na podstawie swoich wieloletnich obserwacji życia w Afryce. Andrzej Śliwa pokazuje bowiem kontrasty widoczne na tym kontynencie, których sam był świadkiem – pokazuje drzemiącą w mieszkańcach Afryki apatię połączoną z energią. Przywołując historię swojej bytności w pewnej wiosce, w której dzieci nie znały smaku cukru i podkreślając przy tym, że nigdy już takowego miejsca nie znalazł, udowadnia, że Afryka się zmienia, unowocześnia i ciągle ewoluuje. To myśl przewodnia zapisków autora, która przyświeca powstaniu tej publikacji.
Przyznam, że odkrywczym dla mnie tematem było omówienie tego, że w Afryce ochrona przyrody nie jest żadnym priorytetem ani dla władz, ani dla społeczeństwa. Trzy podejścia mieszkańców Afryki do przyrody, jakie opisał autor, dają sporo do myślenia w kontekście naszej, europejskiej polityki ochrony przyrody oraz tego, jakie my sami mamy na ten temat wyobrażenia.
Andrzej Śliwa napisał w swojej najnowszej książce: "Chciałbym utrwalić ulotne chwile, zatrzymać pojedyncze kadry, wrażenia kolejnych pokoleń czasu wielkich zmian". W moim przekonaniu za pomocą swoich fotoesejów autorowi udało się to właśnie osiągnąć. W sposób lapidarny przekazał polskim czytelnikom wiedzę będącą wynikiem jego własnych doświadczeń, ale także mnóstwo inspirujących, unikatowych zdjęć, które zachwycają. A mnie po lekturze tej publikacji marzy się zobaczenie na własne oczy najstarszej rośliny świata, czyli welwiczji przedziwnej, która rośnie na pustyni Namib.
Z Andrzejem Śliwą
Wpis powstał w ramach współpracy z autorem.
Bardzo ciekawa książka, no i gratuluję spotkania z Autorem !
OdpowiedzUsuńNaprawdę jestem ciekawa tej książki. 😊
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś zwiastun tego spotkania i wreszcie się doczekałam. Bardzo ciekawe 💛
OdpowiedzUsuńGratuluję spotkania z pisarzem. A co do książki, wydaje się bardzo ciekawa. Pozdrawiam i dzięki za pamieć.
OdpowiedzUsuńzapowiada się ciekawa książka:)
OdpowiedzUsuńnie dla mnie:)
OdpowiedzUsuńMoją drugą połówkę na pewno by zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńNa razie mam w planach inne lektury.
OdpowiedzUsuńDwie poprzednie książki autora bardzo mi się podobały ;)
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu sięgam po literaturę tego gatunku. To musi być dobra książka. Chciałabym ją poznać.
OdpowiedzUsuńVery true I have a dear friend who is telling me a lot about Africa I'm fascinated
OdpowiedzUsuńMoże się okazać interesująca nawet dla osoby, która nie interesuje się taką tematyką.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sara's City
Dobrze czasem poczytać coś innego. Mam sentyment do Afryki.
OdpowiedzUsuńCiekawa książka :)
OdpowiedzUsuńWydaje się intrygującą lekturą :)
OdpowiedzUsuńWidzę słowo "Afryka" i od razu mam ochotę jakoś bardziej przeczytać wpis. ;) Zachęca mnie ta książka, nie słyszałam o niej wcześniej, ale myśl, że obala te stereotypy, które mamy w głowie o Afryce jest wielką zaletą.
OdpowiedzUsuńI dodam, że bardzo zaskoczył mnie fakt, ile słoni jest zabijanych w ciągu roku. Byłam pewna, że ta liczba jest znacznie mniejsza!
Pozdrawiam i życzę jak najwięcej książkowych perełek :)
Coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki o tej tematyce. Pewnie dlatego,że zakochałam się w Afryce. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się tam wrócić.
OdpowiedzUsuńZ wielką chęcią sięgnęłabym po tą książkę! Afryka to niezbadany ląd, pełen tajemnic...
OdpowiedzUsuń