"Na dnie duszy" – Anna Sakowicz
"Wiesz, czasami myślę, że miłość składa się też z milczenia albo nawet przemilczenia".
Już dawno żadne zwierzę nie przeraziło mnie w takim stopniu, jak czarna kura, która pojawia się w tej powieści. Pomyślicie sobie zapewne, że jak to możliwe – kura? Po lekturze "Na dnie duszy" zrozumiecie, co miałam na myśli. Od niej bowiem wszystko się zaczyna i powinno wszystko skończyć. Czy jednak oby na pewno?
Anna Sakowicz to absolwentka filologii polskiej, filozofii oraz edukacji filozoficznej na Uniwersytecie Szczecińskim, a także edytorstwa na Uniwersytecie im. kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Autorka swoje teksty publikowała w prasie pedagogicznej, debiutowała zaś zbiorem humoresek pt. "Żółta tabletka". Mieszka obecnie na Kociewiu, uwielbia wędrówki po meandrach literatury, kolekcjonuje stare książki.
Gdy umiera znienawidzona seniorka rodu Rozalia, cała rodzina wraz z jej córką Donatą oraz wnuczką Ingą, zbierają się w jej domu, by uporządkować rzeczy nieboszczki. Jak się jednak okazuje, Rozalia swoją śmiercią rozpoczęła grę z najbliższymi, sięgającą daleko wstecz do przeszłości, która zaważyła na życiu kolejnych pokoleń.
"Na dnie duszy" to powieść o pokoleniach trzech kobiet żyjących w zupełnie innych czasach, a które jak się okazuje, wiele łączy. To także powieść o tym, czym jest determinizm losu w opozycji do determinizmu wyboru. To powieść o tym, że nikt nie rodzi się z gruntu zły – to ludzie zmieniają innych ludzi, a czasy w jakich żyją, określają systemy wartości i normy społeczne. To smutna historia, ale jakże prawdziwa.
Anna Sakowicz kreśli swoim już wyrobionym piórem rasowej pisarki, kreacje psychologiczne trzech kobiet, których zachowanie zostało zdeterminowane poprzez czasy w jakich żyją. Mamy oto bowiem Rozalię, która wychowana na wsi, w rodzinie w jakiej rządził wyłącznie ojciec, nie potrafi przeciwstawić się mężczyznom, za co cierpi do końca życia. A co gorsze, próbuje narzucić swoje poglądy córce i wnuczce, nie widząc innej drogi. Jej córka Donata, odrzucona przez matkę od samego urodzenia, cierpi na nerwicę natręctw. A Inga mająca kłopot sama ze sobą, podporządkowuje się nieco mężowi, zapominając o własnych potrzebach. W kontekście tym przemykająca w fabule czwarta kobieta, czyli nastoletnia córka Ingi wydaje się swoistym dzieckiem oczyszczenia – nie poddająca się żadnym wpływom, wierna własnej ideologii.
Dzięki pamiętnikom Rozalii, czytelnik przenosi się wstecz do czasów sprzed II wojny światowej. Te retrospekcje ukazujące dramat polskiego narodu w czasie najazdu niemieckiego, a następnie krwawe wyswobodzenia ludności przez Armię Czerwoną, czy też wypędzenie Żydów już po wojnie to fakty historyczne do jakich odwołuje się autorka. Ukazując życie Rozalii na przestrzeni kilkudziesięciu lat pokazuje jednocześnie, jak bardzo mentalność naszego społeczeństwa uległa zmianie. Jak zacofanie społeczne przerodziło się w pełen postęp. Ten kontrast pomiędzy życiem Rozalii, a jej prawnuczki Ewy jest niezwykle widoczny.
Czy błędy popełniane przez przeszłe pokolenia mają wpływ na życie współczesnych ludzi? Odpowiedzi na to pytanie należy szukać wśród losów własnej rodziny, gdyż każdy z nas zna historie przywołujące odległe zdarzenia z przeszłości. Po lekturze książki Anny Sakowicz zaczęłam się zastanawiać, czy gdyby moja prababcia zostawiła po sobie dziwny testament i pamiętniki to czy potrafiłabym nie ulec pokusie i nie szukałabym prawdy w jej przeszłości. Raczej byłoby to chyba niemożliwe. Swoją drogą, niecny plan wymyśliła sobie ta staruszka, bowiem finał tej historii jest zaskakujący. Tylko ta czarna kura jest taka przerażająca, tfu kłobuk.
Uwielbiam powieści wielopokoleniowa, tym bardziej jeśli autor pozwala się cofnąć daleko w przeszłość! :) Jestem jak najbardziej na tak! :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawa lektura 😊
OdpowiedzUsuńCzas akcji może nie do końca mój ale ogółem myślę, że się skuszę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sara's City
Dziękuję pięknie. Uwielbiam czytać Twoje recenzje. :) :)
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Bardzo lubię twórczość Pani Ani, więc z pewnością przeczytam tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńUwielbiam twórczość tej autorki. Ma niesamowity dar do tworzenia ciekawych historii. Na pewno zapoznam się z tą publikacją.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej przerażającej kury.
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie, idealna na lipcowy wieczór , pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZachęcająca okładka i recenzja :)
OdpowiedzUsuńPiękny cytat o miłości. :)
OdpowiedzUsuńoj nie moje klimaty...
OdpowiedzUsuńsam tytuł już zachęca do przeczytania...
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do mnie!
Czytałam trzy książki p. Ani ale tej jeszcze nie czytałam. Myślę że niedługo się skuszę :) pozdrawiam :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńchcę to:D
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł na fabułę :)
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńJaka cudowna okładka :)
OdpowiedzUsuńBardzo chce przeczytać :)
OdpowiedzUsuńChciałabym poznać ten zaskakujący finał i to, co kryje się pod tak piękną, delikatną okładką. Zainteresowałaś mnie.
OdpowiedzUsuńZaciekawiły mnie te portrety kobiet na przestrzeni lat i rola czarnej kury.
OdpowiedzUsuńOstatnio coraz częściej sięgam po książki naszych rodzimych pisarzy, myślę, że i tą się zainteresuje ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki gdzie przeszłość miesza się z teraźniejszością...
OdpowiedzUsuń