"Ciekawi mnie Sztuka - teatr, literatura, film - płynna, niedefiniowalna, której nie mogę złapać i nazwać" – wywiad z Łukaszem Chotkowskim
Jako patron medialny książki “Męskość. Opowieść o uzależnieniu” chciałabym was dzisiaj zaprosić do przeczytania rozmowy z jej autorem Łukaszem Chotkowskim, który opowiedział mi nieco o kulisach powstania swojego prozatorskiego debiutu.
"Męskość. Opowieść uzależnieniu" - recenzja
Łukasz Chotkowski to urodzony w 1981 r. dramaturg i reżyser, który pracował w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Jest współautorem spektakli granych na całym świecie, w tym między innymi "Wściekłości" według Elfriede Jelinek pokazywanej na Biennale w Wenecji. Był kuratorem festiwali, drukował teksty teoretyczne o Marinie Abramović, Sarah Kane, Elfriede Jelinek.
Wioleta Sadowska: Jak to się
stało, że dramaturg i reżyser, a także współautor spektakli postanowił napisać książkę
prozatorską?
Łukasz Chotkowski: Działam na kilku polach,
płynność w Sztuce jest inspirująca.
Wioleta Sadowska: Sztuka to
jedna wielka inspiracja. Dlaczego akcja Pana książki została osadzona podczas
medytacji w Nepalu?
Łukasz Chotkowski: Jeżdżę do Azji od siedemnastu lat, najwięcej czasu
spędziłem w Indiach i Nepalu, wracam do Birmy, Tajlandii. Pozorny chaos i
spokój w rozedrganiu, którym przesiąknięta jest Azja, dał mi wiele dobrego. Mam
W Indiach i w Nepalu ludzi, przy których uczyłem się, którzy oddarli mnie z
histerycznych złudzeń. Aśram medytacyjny jest miejscem ekstremalnym,
konfrontującym i kojącym. Odbyłem wiele rozmów z ludźmi z całego świata na
temat ich doświadczeń medytacyjnych, w
książce jest mnóstwo śladów z tych rozmów.
Wioleta Sadowska: To z
pewnością niesamowite doświadczenia. Bohater Pana książki w kilkunastogodzinnej
podróży przenosi się w czasie i w przestrzeni. Skąd pomysł na to, aby zawęzić w
ten sposób ramy czasowe?
Łukasz Chotkowski: Ramy czasowe określają standardowy dzień w aśramach
medytacyjnych. Dzień zaczyna się koło piątej rano, kończy koło dwudziestej
pierwszej.
Wioleta Sadowska: Ile jest
Pana w głównej postaci? Czy bohater to w jakiejś części Pana alter ego?
Łukasz Chotkowski: Tworzenie to żonglerka, fikcja staje się osobistym i
osobiste staje się fikcją. Tworzenie o sobie musi być bardzo nudnym zajęciem. W
Sztuce ciekawi mnie kiedy Ja, staje się tworem Ja. Kiedy aktor pracując w
teatrze nad rolą daje postaci cząstkę siebie i tworzy Ja zmutowane,
rozpadnięte, zlepione z dziesiątków zdarzeń i inspiracji. Dla aktora jako
człowieka, niektóre zdarzenia mogą być nie interesujące, ale dla postaci, która
wykluła się z aktora już bardzo. Ciekawi
mnie Sztuka - teatr, literatura, film - płynna, niedefiniowalna, której nie
mogę złapać i nazwać.
Łukasz Chotkowski: Siłą na redefinicję emocji, pojęć, odrzuceniem schematów
funkcjonowania, które zbierałem i badałem podczas pisania książki. Bohater
„Męskości” przez introspekcję orientuje się, że jako mężczyzna nie musi być
ciągłym dostarczycielem, nie musi spełniać oczekiwań, nie musi poddawać się
kulturowym normom, poddawać się temu, że ktoś ciągle oczekuje od niego siły i
słabości zależenie od kontekstu. Bohater ustanawia w sobie swój kanon. Żyjemy w
patriarchalnym społeczeństwie, gdzie odejście od schematu budzi paniczny
lęk.
Wioleta Sadowska: Nasze
społeczeństwo toleruje tylko to, co znajome. Pana styl literacki jest dość
lapidarny. Z czego to wynika?
Łukasz Chotkowski: Forma wyniknęła z tematu. W „Męskości” wyjąłem ścięgna ze
słów, zostawiłem zdania które uruchamiają obrazy. Zapętliłem jak w medytacji
uporczywie nawracające słowa, myśli, które często w medytacji mutują się i
przychodzą do nas w innym kontekście. Wyrzuciłem więcej niż połowę z tego co
napisałem. Ogołociłem tekst z ozdobników, dygresji. Chciałem by czytelnik,
chłonął emocjonalność, którą nasiąknięta jest książka, w ciszy, bez
rozpraszania się. Kondensacja była dla mnie podstawą przy pisaniu, kiedy
gubiłem się, zdjęcia Diane Arbus i malarstwo Rembrandta były inspirującą
siłą.
Wioleta Sadowska: Każdy,
kolejny etap podróży głównego bohatera rozpoczyna się od nowej pory czasu,
nowej ilości stopni Celsjusza i procentu wilgotności powietrza. Jakie
symboliczne znaczenie mają te informacje?
Łukasz Chotkowski: Ciągła zmiana i obumieranie wpisane są w codzienność.
Czas i myśli, które non stop przepływają przez człowieka, mogą być
destrukcyjne, kiedy się nad nimi ciągle skupiamy. Czas, myśli wywołują emocje.
Bohater obserwuje, które myśli rozbudzają emocje. Stara się je ujarzmić.
Traktuje się jak larwa pod mikroskopem.
Wioleta Sadowska: Mocne
porównanie. W Pana debiucie duchowość przenika się z fizycznością - szeroko
pojętą fizjologią. Jak według Pana we współczesnych czasach można zachować
równowagę pomiędzy dbaniem o te dwie sfery życia?
Łukasz Chotkowski: Duchowość i fizjologia, to dwie sfery, które zaniedbane
mogą przynieść upokorzenie i psychiczne rozszczepienie. Obserwując ludzi i
siebie, zauważyłem, że uważność i ciągłe podważanie pcha ku rozwojowi. Nie ma
nic danego raz na zawsze. Życzeniowo myślenie, pewność, że coś jest stałe, nie
sprawdza się.
Wioleta Sadowska: To bardzo
trafna myśl. Ile zajęło Panu napisanie i doszlifowanie „Męskości”?
Łukasz Chotkowski: Książka powstawała dwa i pół roku. Moi przyjaciele i
znajomi, komentowali kolejne wersje tekstu. Za każdym razem, kiedy wysyłałem do
kogoś tekst walczyłem ze wstydem. Obserwowałem z czego się on bierze, jak
ustaje. Inspirujące doświadczenie. Kategoria wstydu: zintegrowania go, uznania
i porzucenia to ważny temat książki.
Wioleta Sadowska: Czy Pana
debiut to gotowy scenariusz na spektakl w teatrze?
Łukasz Chotkowski: Kiedy pisałem „Męskość” myślałem kadrami filmowymi,
konsultowałem je z filmowcami. „Męskość” nadaje się na film.
Wioleta Sadowska: Być może
doczekamy się jego powstania. Jaka jest geneza okładki Pana książki?
Łukasz Chotkowski: Autorką zdjęcia na okładce jest wybitna fotografka Magda
Hueckel, która sportretowała Tomasza Śliwińskiego, mojego przyjaciela, reżysera
m.in.: nominowanej do Oskara „Naszej klątwy”. We wspólnych rozmowach z Tomkiem,
rozmontowujemy od dłuższego czasu konstrukt męskości. Kiedy Magda pokazała mi
zdjęcie, instynktownie poczułem, że musi to być okładka „Męskości”. Ten portret
łączy w sobie siłę i słabość, ma tajemnicę i emocjonalną ciszę.
Wioleta Sadowska: Okładka
wywołuje niewatpliwie wiele skojarzeń. Co na koniec chciałby Pan przekazać
czytelnikom mojej strony?
Łukasz Chotkowski: Zawstydzające pytanie, może tyle, że byłoby super, gdyby
po przeczytaniu „Męskości” poczuli radość.
Zachęcam was do przeczytania książki Łukasza Chotkowskiego. Jeśli was zainteresowała, zajrzyjcie na mój fanpage, trwa tam właśnie konkurs, w którym możecie wygrać 3 egzemplarze “Męskości. Opowieści o uzależnieniu”.
Bardzo fajnie się czytało:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
szczyt grafomanii
UsuńCiekawy wywiad :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam z przyjemnością. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa rozmowa! :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa rozmowa :)
OdpowiedzUsuńAutor mądrze odpowiada, tak ze od razu przekonuje do swojej książki :)
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się ciekawie. Świetny wywiad Wiolu.:)
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad :)
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad, a porównanie rzeczywiście szokujące.
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy wywiad, z wielką przyjemnością go przeczytałam:)
OdpowiedzUsuń