Miasto w moim sercu - wyniki konkursu!
Każdy z nas nosi w sercu jakieś miasto, kochając je poprzez pryzmat marzeń, wspomnień, czy też pięknej architektury. Wraz z Joanną Stovrag poznałyśmy wasze miasta i wybrałyśmy trzy odpowiedzi, które zostaną nagrodzone książką "Chwila na miłość" oraz zakładką.
Zadaniem konkursowym było polubienie naszych dwóch stron na facebooku oraz:
Joanna Stovrag pokochała Sarajewo - tam spotkała miłość swojego życia. A jakie jest Twoje ukochane, ulubione miasto lub jakie cię oczarowało? Dlaczego?
Oto zwycięzcy:
Kinga Kosiek31 marca 2017 19:21
Lubię obydwie strony jako Kinga Kosiek
Moim ulubionym, zaczarowanym miastem jest ...Rzym. A to uczucie jest tak naprawdę równie niewytłumaczalne jak miłość:). Byłam tam tylko raz, i to krótko, bo w ciągu jednego majowego weekendu, ale to wystarczyło, żeby dać się zaczarować na wieki wieków amen. Mogę śmiało powiedzieć, że to był jeden z najszczęśliwszych weekendów w moim życiu, a może nawet najszczęśliwszy? Zobaczenie Rzymu było od zawsze na mojej ścisłej liście marzeń, ale wydawało mi się, że to nastąpi KIEDYŚ. KIEDYŚ znaczyło, że pewnie za wiele lat, jak już będę stara i bogata ( to pierwsze mam jak w banku jeśli dożyję;), na to drugie wciąż nie tracę nadziei;) ). Tymczasem podczas pobytu na południu Włoch, u moich cudownych Przyjaciół, poznałam ich Przyjaciół, mieszkających w Monterotondo pod Rzymem i to oni, gdy usłyszeli, że jeszcze nie widziałam Wiecznego Miasta, spontanicznie zaprosili mnie do siebie na majowy weekend. Boże, ileż wrażeń:)! Dotarliśmy do Rzymu wieczorem w sobotę. Do końca życia nie zapomnę widoku Koloseum obleganego przez ...pary nowożeńców:)! Okazało się, co w sumie nie dziwi, że to bardzo popularne miejsce ślubnych sesji zdjęciowych;). Moja włoska Przyjaciółka zrobiła sobie nawet na pamiątkę zdjęcie z jedną z par nowożeńców;). Potem poszliśmy na dłuuuugi spacer po rzymskiej Starówce, choć brzmi to śmiesznie, bo przecież cały Rzym jest jedną wielką Starówką;). Ale tak ją nazwali moi Przyjaciele. Jakie to było piękne obserwować owo włoskie dolce vita:). Włosi umieją celebrować chwile. Do dziś to pamiętam: gwar na ulicach, wszystkie stoliki licznych restauracji dosłownie oblężone, pokazy połykaczy ognia, tancerzy, grajków, innymi słowy ŻYCIE, ŻYCIE, ŻYCIE:)! Wróciłam na ostatnich nogach, ale szczęśliwa:). A w niedzielę plan mieliśmy bardzo napięty, począwszy od zwiedzania Watykanu ( wspinałam się na szczyt Bazyliki Świętego Piotra klaustrofobicznym korytarzem liczących chyba coś koło trzystu schodków;) ), przez obowiązkową sesję zdjęciową przy Fontannie di Trevi;), wizytę w rzymskiej lodziarni, sesję na słynnych Hiszpańskich Schodach, całych w kwiatach, a także wizytę ...w niesamowitej krypcie Kapucynów przy Via Veneto, w kościele Santa Maria della Concezione... Chyba trudno byłoby sobie wyobrazić bardziej znaczące zderzenie życia ze śmiercią niż oglądanie tych mrożących krew w żyłach ekspozycji z kości zmarłych zakonników po wejściu wprost z tętniącej życiem i radością rzymskiej Via Veneto. Minęło już chyba czternaście lat, a ja mam każdą chwilę tego rzymskiego weekendu przed oczami. Ale nie byłoby go bez moich włoskich Przyjaciół i dlatego uważam, że moja miłość do Rzymu to połączenie oczarowania miastem i sympatii do ludzi, w których towarzystwie to miasto zwiedzałam:). Stąd siła tego uczucia i tęsknota za Rzymem. Muszę tam wrócić:), bezwarunkowo:)!
Moim ulubionym, zaczarowanym miastem jest ...Rzym. A to uczucie jest tak naprawdę równie niewytłumaczalne jak miłość:). Byłam tam tylko raz, i to krótko, bo w ciągu jednego majowego weekendu, ale to wystarczyło, żeby dać się zaczarować na wieki wieków amen. Mogę śmiało powiedzieć, że to był jeden z najszczęśliwszych weekendów w moim życiu, a może nawet najszczęśliwszy? Zobaczenie Rzymu było od zawsze na mojej ścisłej liście marzeń, ale wydawało mi się, że to nastąpi KIEDYŚ. KIEDYŚ znaczyło, że pewnie za wiele lat, jak już będę stara i bogata ( to pierwsze mam jak w banku jeśli dożyję;), na to drugie wciąż nie tracę nadziei;) ). Tymczasem podczas pobytu na południu Włoch, u moich cudownych Przyjaciół, poznałam ich Przyjaciół, mieszkających w Monterotondo pod Rzymem i to oni, gdy usłyszeli, że jeszcze nie widziałam Wiecznego Miasta, spontanicznie zaprosili mnie do siebie na majowy weekend. Boże, ileż wrażeń:)! Dotarliśmy do Rzymu wieczorem w sobotę. Do końca życia nie zapomnę widoku Koloseum obleganego przez ...pary nowożeńców:)! Okazało się, co w sumie nie dziwi, że to bardzo popularne miejsce ślubnych sesji zdjęciowych;). Moja włoska Przyjaciółka zrobiła sobie nawet na pamiątkę zdjęcie z jedną z par nowożeńców;). Potem poszliśmy na dłuuuugi spacer po rzymskiej Starówce, choć brzmi to śmiesznie, bo przecież cały Rzym jest jedną wielką Starówką;). Ale tak ją nazwali moi Przyjaciele. Jakie to było piękne obserwować owo włoskie dolce vita:). Włosi umieją celebrować chwile. Do dziś to pamiętam: gwar na ulicach, wszystkie stoliki licznych restauracji dosłownie oblężone, pokazy połykaczy ognia, tancerzy, grajków, innymi słowy ŻYCIE, ŻYCIE, ŻYCIE:)! Wróciłam na ostatnich nogach, ale szczęśliwa:). A w niedzielę plan mieliśmy bardzo napięty, począwszy od zwiedzania Watykanu ( wspinałam się na szczyt Bazyliki Świętego Piotra klaustrofobicznym korytarzem liczących chyba coś koło trzystu schodków;) ), przez obowiązkową sesję zdjęciową przy Fontannie di Trevi;), wizytę w rzymskiej lodziarni, sesję na słynnych Hiszpańskich Schodach, całych w kwiatach, a także wizytę ...w niesamowitej krypcie Kapucynów przy Via Veneto, w kościele Santa Maria della Concezione... Chyba trudno byłoby sobie wyobrazić bardziej znaczące zderzenie życia ze śmiercią niż oglądanie tych mrożących krew w żyłach ekspozycji z kości zmarłych zakonników po wejściu wprost z tętniącej życiem i radością rzymskiej Via Veneto. Minęło już chyba czternaście lat, a ja mam każdą chwilę tego rzymskiego weekendu przed oczami. Ale nie byłoby go bez moich włoskich Przyjaciół i dlatego uważam, że moja miłość do Rzymu to połączenie oczarowania miastem i sympatii do ludzi, w których towarzystwie to miasto zwiedzałam:). Stąd siła tego uczucia i tęsknota za Rzymem. Muszę tam wrócić:), bezwarunkowo:)!
Anonimowy3 kwietnia 2017 08:38
Lubię obydwie strony jako Beata Górniewicz.
Odpowiedż: Najpiękniejszym miastem, które ukochałam i marzę, żeby jeszcze kiedyś tam powrócić jest Edynburg! Stolica Szkocji oczarowała mnie zarówno swoim położeniem, jak i architekturą. Z jednej strony miasta morze, z drugiej góry. Ze względu na położenie na wzgórzach, uliczki ciągną się w górę lub opadają nagle w dół. Piękno architektury miasta powala, piękne kamieniczki, Stare i Nowe Miasto i magiczny, dwunastowieczny zamek na wzgórzu, z którego widok zapiera dech w piersiach. Edynburg jest miastem średniowiecznym i na każdym kroku czuć i widać tu historię. Piękno Edynburga jest naprawdę wyjątkowe, co prawda nie mam wielkiego doświadczenia w podróżowaniu po świecie, nie widziałam ani Paryża, Rzymu, Londynu czy wielu najpiękniejszych miast europejskich, więc nie mam porównania. Jednak Edynburg na zawsze pozostanie w moich wspomnieniach!
Odpowiedż: Najpiękniejszym miastem, które ukochałam i marzę, żeby jeszcze kiedyś tam powrócić jest Edynburg! Stolica Szkocji oczarowała mnie zarówno swoim położeniem, jak i architekturą. Z jednej strony miasta morze, z drugiej góry. Ze względu na położenie na wzgórzach, uliczki ciągną się w górę lub opadają nagle w dół. Piękno architektury miasta powala, piękne kamieniczki, Stare i Nowe Miasto i magiczny, dwunastowieczny zamek na wzgórzu, z którego widok zapiera dech w piersiach. Edynburg jest miastem średniowiecznym i na każdym kroku czuć i widać tu historię. Piękno Edynburga jest naprawdę wyjątkowe, co prawda nie mam wielkiego doświadczenia w podróżowaniu po świecie, nie widziałam ani Paryża, Rzymu, Londynu czy wielu najpiękniejszych miast europejskich, więc nie mam porównania. Jednak Edynburg na zawsze pozostanie w moich wspomnieniach!
Izabela Łęcka-Wokulska21 marca 2017 07:18
Lubię obydwie strony jako Izabela Łęcka-Wokulska
Odpowiedź...
Miasto, które jest w moim sercu, to mimo wszystko Zamość. Był czas, gdy chciałam od niego uciec, bo Polska B, bo stare chodniki, bo wszyscy się znają, ale jak to bywa z pierwszą miłością - Zamość w moim sercu pozostanie. Lubię od czasu do czasu pojechać sobie do Zamościa, pochodzić po Starówce, która pamięta Jagiellonów, która nie poddała się żadnemu najazdowi: ani Kozakom, ani nikomu, ale po której chodzili Niemcy i Rosjanie. Ostatnio czytałam, że żołnierze niemieccy w czasie okupacji wysyłali rodzinom pocztówki z Zamościem.
A jak chodziłam do liceum to moją ulubiona rozrywką była wędrówka po zamojskich księgarniach.
Zamość jest najpiękniejszym miastem, po prostu.
Odpowiedź...
Miasto, które jest w moim sercu, to mimo wszystko Zamość. Był czas, gdy chciałam od niego uciec, bo Polska B, bo stare chodniki, bo wszyscy się znają, ale jak to bywa z pierwszą miłością - Zamość w moim sercu pozostanie. Lubię od czasu do czasu pojechać sobie do Zamościa, pochodzić po Starówce, która pamięta Jagiellonów, która nie poddała się żadnemu najazdowi: ani Kozakom, ani nikomu, ale po której chodzili Niemcy i Rosjanie. Ostatnio czytałam, że żołnierze niemieccy w czasie okupacji wysyłali rodzinom pocztówki z Zamościem.
A jak chodziłam do liceum to moją ulubiona rozrywką była wędrówka po zamojskich księgarniach.
Zamość jest najpiękniejszym miastem, po prostu.
Gratuluję! Czekam na wasze adresy trzy dni!
Dziewczyny, gratuluję!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:)!
UsuńDziękuję! Bardzo się cieszę!
UsuńAle się cieszę:)! Dziękuję bardzo:)! Gratulacje dla pozostałych Laureatek:)! Adres już wysłany na podany w poście konkursowym mail:).
OdpowiedzUsuńGratlacje!
OdpowiedzUsuńWysłałam adres do wysyłki.
OdpowiedzUsuńDziękuje pięknie i gratuluję pozostałym laureatkom! Beata
OdpowiedzUsuńGratulacje!
OdpowiedzUsuńGratuluję!
OdpowiedzUsuńGratulacje!
OdpowiedzUsuń