"Świat Ruty" – Iwona Żytkowiak
"Człowiek musi być skądś (…) Człowiek musi mieć swoją opowieść".
Nie przestaje zaskakiwać mnie fakt, że obecnie wydawcy potrafią tak zręcznie zmylić polskiego czytelnika opakowaniem książki. Pisząc o opakowaniu, myślę oczywiście o okładce, która w tym przypadku poprzez kobietę trzymającą swoje włosy, zapowiadała lekką powieść obyczajową, w sam raz na jakieś leniwe popołudnie. Jak się okazało to tylko pozory, gdyż książka ta skrywa w sobie dość ciężki ładunek emocjonalny nawiązujący do nadal krwawiących w naszym narodzie ran.
Iwona Żytkowiak to absolwentka polonistyki i studiów filozoficzno-etycznych na Uniwersytecie Szczecińskim. Mieszka i pracuje w Barlinku, jest członkiem Związku Literatów Polskich. Matka czterech synów, lubiąca spacery po Bieszczadach i grę na pianinie z najmłodszym dzieckiem. Autorka wielu powieści oraz poetka.
Irena jadąc samochodem w pewien mglisty poranek potrąca nie ze swojej winy kobietę. Pełna wyrzutów sumienia postanawia odwiedzić ranną w szpitalu. Ofiara to Ruta - artystka i kobieta, która ku zdumieniu lekarzy nie odzyskuje przytomności. Irena w szpitalu poznaje rodziców Ruty i tym samym przeszłość, o której istnieniu nie miała pojęcia.
"Świat Ruty" to niepozorna książka, która dość mocno zaskoczyła mnie siłą swojej treści oraz całego przekazu, jaki ze sobą niesie. Autorka w dość powtarzalną historię o samotności, wplata bowiem metafizyczną płaszczyznę pod postacią ukazania wewnętrznego świata tytułowej bohaterki, która leży w śpiączce. W śpiączce, którą sama kontroluje i przedłuża świadomie. Ruta to spoiwo łączące przeszłość z przyszłością, bohaterka łącząca w sobie nienawiść, smutek, wybaczenie i wojenną traumę, która przenosi się na kolejne pokolenia. Kreacja jej osoby to wymowna próba udowodnienia tego, że każdy z nas pragnie posiadać własną tożsamość, jaka by ona nie była – polska, niemiecka, żydowska czy też romska. Ukazane przez Iwonę Żytkowiak losy Ireny i Ruty, oraz Estery i Anzelma, a także widoczne spoiwa jakie ich łączą to dowód na to, że historii nie da się zapomnieć. Ona nadal żyje, w kolejnych pokoleniach, na zawsze. I to od nas tylko zależy, czy wywoływać będzie nienawiść, czy może jednak wybaczenie. Muszę przyznać, że zupełnie nie spodziewałam się tego wszystkiego po tej właśnie powieści.
Podczas lektury tego dość cienkiego utworu, moją szczególną uwagę zwróciła płaszczyzna pierwszoosobowej narracji Ruty – napisana kursywą, pełna tragizmu, smutku i refleksji. Ta warstwa fabularna chyba najbardziej oddziaływała na moje zmysły, a swoiste zawieszenie tytułowej bohaterki na granicy światów, było bardzo wymowne.
"Świat Ruty" to wielopłaszczyznowa opowieść o ludzkich tragediach, o wybaczeniu, o traumach i nienawiści, która niszczy wszystko na swojej drodze. Mocno refleksyjna, wywołująca sporo emocji, proza po którą warto sięgnąć.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka
Lubię ostatnio takie książki choć czasem czyta się je ciężko zaciekawiłaś mnie .
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, a że bohaterka jest związana z moimi stronami to raczej w niedalekiej przyszłości sięgnę po tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńPewno będę chciała przeczytać, gdyż czytałam jej "Tam, gdzie twój dom" i książka mi się podobała a też własnie poruszała takie problemy.....
OdpowiedzUsuńWywarla na mnie ogromne wrazenie i wiedzialam, że tak bedzie juz gdy zobaczylam okladkę :)
OdpowiedzUsuńWielokrotnie widziałam ją ostatnio w bibliotece, nawet dziś. Nie sądziłam, że będzie to jakaś głębsza powieść.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu Twojego wpisu wiem, że warto jest przeczytać tą książkę! Bardzo lubię tego typu fabuły :)
OdpowiedzUsuńInteresujaca pozycja. Tematyka wojennych traum - nie tego sie po tej okladce spodziewalam.
OdpowiedzUsuńOo tak! Tematyka zdecydowanie dla mnie! Książka leci na listę: "do przeczytania" :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, okładka potrafi zmylić i tak właśnie jest w tym przypadku. Nie spodziewałam się, że pod taką oprawą graficzną kryje się taka historia.
OdpowiedzUsuńJak ciężki ładunek emocjonalny to na pewno muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńI ja poczułem zaciekawienie.. Jednak mam takie zaleglosci w ksiazkach, ze musi ta zaczekac;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, okładka myli. Tutaj wydawcy się nie popisali. Chcę przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńTeż mnie zainteresowała
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja :)
OdpowiedzUsuńKusisz!
OdpowiedzUsuńjakoś chyba nie moje klimaty:)
OdpowiedzUsuńNie znam tej książki i na chwilę obecną nie jestem nią zainteresowana.
OdpowiedzUsuńZ miłą chęcią bym ją przeczytała w tej przerwie od uczelni :)
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl - propozycje sylwestrowe ;)
Uwielbiam refleksyjne powieści :)
OdpowiedzUsuńAbsolutely interesting
OdpowiedzUsuńHave a great Christmas time
U mnie akurat zaczął się czas na książki. Tej nie znam ale z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńOkładka rzeczywiście sugerować może zwyczajną, "kobiecą powieść", jednakże jeśli jest ona o wiele bardziej wartościowa, to z pewnością będę miała tę książkę na uwadze.
OdpowiedzUsuńNa razie trochę za ciężki ładunek emocjonalny dla mnie.
OdpowiedzUsuńCzytałam, polecam!!! To bardzo wartościowa, poruszająca książka.
OdpowiedzUsuńs-a
Szczerze mówiąc nie lubię gdy okładki nie oddają treści książki. Zdarza mi się przez to przegapić naprawdę dobry tytuł. Na szczęście można liczyć na innych blogerów. :)
OdpowiedzUsuń... zaciekawiła mnie ta recenzja ... już dopisałam książkę do listy chcę przeczytać ;-) :-) ...
OdpowiedzUsuńPewnie gdyby nie Twoja recenzja to bym na ten tytuł nie zwróciła szczególnej uwagi, a teraz wiem, że kryje się w niej mnóstwo emocji.
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o zwodniczości tej okładki. I chociaż coś mnie ciekawi w tej książce, to jeśli będę chciała po nią sięgnąć, to będzie musiała poczekać trochę czasu, bo teraz nadrabiam to, co kupiłam w tym roku, a trochę tego jest. ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, okładka nie pasuje do treści, całkiem myślałam, że książka będzie o czymś innym. Mimo wszystko wzbudziła moje zainteresowanie
OdpowiedzUsuńojej! Ta książka leży u mnie i czeka a dopiero u Ciebie dowiaduję się, że może być interesująca. Dziękuję za motywację
OdpowiedzUsuńFaktycznie okładka jest myląca. Też spodziewałabym się obyczajówki :)
OdpowiedzUsuńKiedy zobaczyłam okładkę, myślałam sobie, że to musi być właśnie lekka książka :). Ależ się zdziwiłam, jak przeczytałam Twój wpis :). Myślę, że kiedyś z chęcią sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuń