"Para zza ściany" - Shari Lapeña
Recenzja przedpremierowa
Premiera - 24.10.2016 r.
"Prawda leży blisko. Zawsze jest blisko. Trzeba tylko ją zauważyć".
Po przeczytaniu tej książki obiecałam sobie, że nigdy, przenigdy nie dopuszczę do tego, by stracić z oczu choć na krótką chwilę swoje dziecko. Motyw przewodni tego thrillera bowiem dość mocno wpłynął na moją psychikę. Jestem pewna, że w przyszłości ktoś zekranizuje to dzieło i jeśli uda mu się zachować jego klimat, będzie to wielki, kasowy sukces.
Shari Lapeña zanim zaczęła pisać, pracowała jak prawnik oraz jako nauczyciel angielskiego. Obecnie jest autorką dwóch książek, z czego "Para zza ściany" jest jej debiutem literackim.
Anne i Marco Conti pozostawiają swoją sześciomiesięczną córkę Corę w domu, a sami bawią się na przyjęciu urodzinowym u sąsiadów za ścianą, co pół godziny sprawdzając, czy z dzieckiem wszystko dobrze. Po powrocie z imprezy, rodzice orientują się, że Cora zniknęła. Porwanie niemowlęcia zaprząta uwagę mediów, a policja nie wyklucza żadnego scenariusza. Prawda jest jednak bardziej złożona, niż ktokolwiek sądzi.
Thriller Shari Lapeña zaczęłam czytać późnym wieczorem i muszę przyznać, że nie mogłam oderwać się od tej lektury. Wydźwięk kryminalny oraz psychologiczny tej książki wywołał bowiem we mnie napięcie oraz sporą dozę niepewności, które to utrzymywały się niemal do samego końca. W zasadzie przez całą lekturę w mojej głowie mnożyły się różne scenariusze, jakie wraz z postępem toczącego się śledztwa, upadały. Autorka w mistrzowskim stylu budowała napięcie, stosując zupełnie nieprzewidywalne zwroty akcji w fabule, by na samym końcu zastosować suspens dotyczący rozwiązania tajemnicy.
Akcja utworu toczy się w obrębie kilku dni, w czasie których co chwilę wychodzą na jaw nowe sekrety bohaterów. Ze strony na stronę okazuje się, że małżeństwo Anne i Marca nie jest takie idealne, jakie mogłoby się wydawać. Z dnia na dzień okazuje się, że każdy z bohaterów posiada w swojej przeszłości pewne epizody, do których lepiej się nie przyznawać. Z dnia na dzień okazuje się także, że relacje, jakie wiążą bohaterów z rodziną i przyjaciółmi nie są do końca kryształowe. Shari Lapeña dzięki stopniowemu odkrywaniu wszystkich kart, umiejętnie zabawia się z umysłem czytelnika, pozwalając mu kreować różne rozwiązania. Czytelnik nie wie jednak jednego – prawda jest kompletnie nieprzewidywalna.
Podczas lektury tej powieści swoją uwagę zwraca niewątpliwie polifoniczna narracja, gdyż w książce poznajemy coraz to nowsze fakty poprzez pierwszoosobowe relacjonowanie wydarzeń przez Anne, Marca oraz detektywa Rasbacha. Takie uczestnictwo w rozwoju śledztwa z perspektywy kilku bohaterów, okazuje się niezwykle wciągające. Do tego wszystkiego dochodzą wplatane gdzieniegdzie retrospekcje, które zamiast przybliżać czytelnika do odkrycia prawdy, jeszcze bardziej komplikują całą intrygę.
"Para zza ściany" to tytuł dość zwodniczy, nasuwający od pierwszej strony, gotowe rozwiązanie zagadki, które dość długo nie mogło wyjść z mojej głowy. Jego dwojakie znaczenie w połączeniu z nieszablonową intrygą kryminalną oraz zupełnie zaskakującym zakończeniem, niemalże nakazują mi polecić wam tę książkę. Na jesienny, długi wieczór to idealna, prozatorska rozrywka.
Shari Lapeña Źródło zdjęcia - KLIK |
Ogromnie intryguje nie ta książka i jak znajdę chwilę wolnego czasu,t o chętnie ją poznam.
OdpowiedzUsuńPrzekonałaś mnie pod każdym względem - zapisuję więc ten tytuł, mam nadzieję, że uda mi się go przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńZostawiają dziecko samo w domu? ... książkę mogłabym przeczytać, ciekawa jestem, co tam tak naprawdę się wydarzyło.
OdpowiedzUsuńJa sobie odpuszczę, nie moje klimaty...
OdpowiedzUsuńcudowneksiazki.blogspot.com/
Bardzo kusząco przedstawiasz fabułę tej książki, szkoda tylko, że jakoś klimatycznie mnie nie pociąga. Nie mówię jej nie, gdyż ta powieść ma coś w sobie.
OdpowiedzUsuńOsttanio trochę wypadłam z obiegu, nie słyszałam o tej zapowiedzi. Muszę się jej bliżej przyjrzeć :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się skuszę.
OdpowiedzUsuńTen tytuł bardzo mnie kusi - sięgam po wszelkie książki jakkolwiek poruszające temat macierzyństwa czy dzieci, więc nie przejdę też obojętnie obok tej. Ja osobiście nie wyobrażam sobie wyjść z domu jedynie z elektroniczną nianią - nawet do bliskich sąsiadów. Albo zostawiłabym dziecko z kimś bliskim, np. moją mamą, albo brałabym dziecko ze sobą, albo zostałabym w domu. Nie ma innej opcji.
OdpowiedzUsuńOj tak. Książka robi wrażenie. Chętnie zobaczyłabym jej ekranizację. Kiedy ją czytałam, przeżywałam wszystko podwójnie. Bo nie mogę sobie wyobrazić zostawienia mojej córeczki samej w domu choćby na minutę. Niemniej jednak emocje u boku prozy tej autorki - gwarantowane.
OdpowiedzUsuńEchhhh...moje klimaty...
OdpowiedzUsuńzaciekawiłaś mnie:)
OdpowiedzUsuńAleż mnie zaciekawiłaś! Przeczytam, na pewno i już nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńCoś fajnego na jesienny wieczór :)
OdpowiedzUsuńInteresting.
OdpowiedzUsuńHave a good time dear
Kisses for you
Interesting.
OdpowiedzUsuńHave a good time dear
Kisses for you
Chętnie zobaczę tę książkę na swojej półce ;)
OdpowiedzUsuńNiedawno zmieniłam adres bloga z littledecoy7.blogspot.com na znalezionewsrodwielu.blogspot.com . Jeśli widnieję na twojej liście odwiedzanych blogów, bardzo proszę o zamianę.
Pozdrawiam!
Strasznie nieodpowiedzialni ci bohaterowie, skoro tak bez problemu zostawiają dziecko w domu bez opieki. ;/ Ale nie powiem, zaginięcie i coraz to nowsze wychodzące na jaw fakty - to brzmi intrygująco.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie, choć pewnie gęsią skórkę miałabym podczas jej czytania.
OdpowiedzUsuńooo tak to dla mnie;D
OdpowiedzUsuńTajemnicze znikniecie dziecka w thrillerze psychologicznych- nie mogę ominąć, ogromnie mnie zaintrygowałaś.
OdpowiedzUsuńCzuję, że mogłabym rzucić wszystko dla tej książki. Taka, jakie lubię najbardziej :')
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki od których nie można się oderwać :) Z chęcią bym ją przeczytała. Poczekam aż trafi ona do biblioteki :)
OdpowiedzUsuńBędę Ci bardzo wdzięczna,jeśli klikniesz w reklamy na moim blogu :)
Zapraszam http://natalie-forever.blogspot.com
Koniecznie muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuńZapamiętam ten tytuł i może kiedyś sięgnę po niego. Okładka jest jednak genialna! :)
OdpowiedzUsuńJuż widzę komentarze idealnych rodziców: jak można zostawić swoje dziecko same!
OdpowiedzUsuńNormalnie krwawa jatka.
Książka zdecydowanie ciekawa, mam nadzieję, że trafi kiedyś w moje ręce.
To takie trochę dziwne, że rodzice zostawiają dziecko samo i idą na przyjęcie, ale książka może być ciekawa :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ta książka z dreszczykiem. Jak wpadnie mi w ręce to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńAleż narobiłaś mi ochoty na tę książkę:)
OdpowiedzUsuńA zostawić dziecko samo w domu? Nie wyobrażam sobie.