Jaką książkę zabierzesz ze sobą na bezludną wyspę? Konkurs!
Wakacje w pełni, a więc czas na wakacyjny konkurs z książką. Cóż bowiem możecie robić na urlopie, czy też podczas przerwy od szkoły i innych zajęć? Oczywiście czytać!
Zanim jednak zadam wam magiczne pytanie konkursowe, sama na nie odpowiem!
Jaką książkę zabrałabym ze sobą na bezludną wyspę?
Najchętniej oczywiście całą swoją biblioteczkę, ale specjalnie dla was wybrałam jedynie 3 książki. A dlaczego właśnie one? Powód jest bardzo prosty - jeszcze ich nie czytałam, więc miałabym czym zapełnić swój czas na wyspie, na której byłabym zupełnie sama. Oto moje propozycje:
Marta Guzowska - "Chciwość"
Gdy kieruje tobą żądza, jesteś zdolny do najgorszego.
Simona to świetna archeolożka, znawczyni starożytnych kultur i ceniona specjalistka w swoim fachu. Pracuje na największych wykopaliskach na całym świecie. Ma też oryginalne hobby, kradzieże dzieł sztuki. W tym też jest świetna i podobnie ceniona. Różnica tylko taka, że kto inny ceni ją za pierwszy fach, a kto inny za ten drugi. No i ci drudzy zazwyczaj lepiej płacą.
Pewnego dnia dostaje zlecenie kradzieży legendarnego złotego diademu pochodzącego ze skarbu Priama. Przyjmuje to zlecenie bez wahania. Honorarium jest warte ryzyka. Opracowuje inteligentny plan i wprowadza go w życie. Jak się okazuje nie ona jedna dostała to zlecenie.
Czy można okraść złodzieja? Ile można poświęcić, gdy kieruje tobą żądza zysku? Czy warto ufać innym?
Pewnego dnia dostaje zlecenie kradzieży legendarnego złotego diademu pochodzącego ze skarbu Priama. Przyjmuje to zlecenie bez wahania. Honorarium jest warte ryzyka. Opracowuje inteligentny plan i wprowadza go w życie. Jak się okazuje nie ona jedna dostała to zlecenie.
Czy można okraść złodzieja? Ile można poświęcić, gdy kieruje tobą żądza zysku? Czy warto ufać innym?
Kinga pracuje w redakcji pisma modowego `Pearl`. Jej życie jest idealnie poukładane i pozbawione problemów. Fajna praca i zakochany w dziewczynie po uszy fotograf Daniel są cudownym uzupełnieniem sielanki. Nic nie zapowiada nagłego załamania?
Życie Kingi zmienia się jednak diametralnie, gdy dziewczyna dowiaduje się, że jej ukochany wyjeżdża na międzynarodowy kontrakt do Afryki i zostawia ją na kilka miesięcy. Ale nie jest to jedyna szokująca wiadomość?
Uczucia Kingi zostaną wystawione na ciężką próbę. Będzie musiała znaleźć w sobie odwagę, by stawić czoła przeciwnościom. Na szczęście może liczyć na wsparcie rodziny i niezawodnej przyjaciółki. Czy z taką pomocą Kinga zdoła odnaleźć utracone szczęście i spełnić swoje marzenia?
`Mniej złości, więcej miłości` to historia o przyjaźni, uczuciach, rodzinnych więziach, nierozwikłanych zagadkach, niedopowiedzeniach i ogromnym poświęceniu. Burzliwe emocje biorą tu górę, złość pojawia się niejednokrotnie, a miłość odgrywa jak zwykle bardzo ważną rolę.
Życie Kingi zmienia się jednak diametralnie, gdy dziewczyna dowiaduje się, że jej ukochany wyjeżdża na międzynarodowy kontrakt do Afryki i zostawia ją na kilka miesięcy. Ale nie jest to jedyna szokująca wiadomość?
Uczucia Kingi zostaną wystawione na ciężką próbę. Będzie musiała znaleźć w sobie odwagę, by stawić czoła przeciwnościom. Na szczęście może liczyć na wsparcie rodziny i niezawodnej przyjaciółki. Czy z taką pomocą Kinga zdoła odnaleźć utracone szczęście i spełnić swoje marzenia?
`Mniej złości, więcej miłości` to historia o przyjaźni, uczuciach, rodzinnych więziach, nierozwikłanych zagadkach, niedopowiedzeniach i ogromnym poświęceniu. Burzliwe emocje biorą tu górę, złość pojawia się niejednokrotnie, a miłość odgrywa jak zwykle bardzo ważną rolę.
Tannie Maria kocha gotować, rozkoszować się jedzeniem i obdarowywać nim innych. W kuchni mogłaby spędzić całe życie. Prowadzi nawet rubrykę kulinarną w lokalnej gazecie - do czasu gdy okazuje się, że czytelnicy bardziej spragnieni są porad sercowych niż kulinarnych. Wtedy odkrywa, że potrafi znaleźć lekarstwo na kłopoty miłosne niemal każdego. Nie może jednak zapobiec tragedii, która wstrząsa społecznością Karru Małego. Tannie Maria wplątuje się w krwawą intrygę i sprowadza na siebie śmiertelne niebezpieczeństwo. A gdy poznaje komisarza Henka Kannemeyera, wpada jak śliwka w kompot...
Smakowita kompozycja miłosnych i kryminalnych przypadków doprawiona odrobiną egzotyki. Pochłoniesz ją jak ulubione danie i będziesz marzyć o dokładce!
A teraz konkurs dla was!
Zasady konkursu:
· W konkursie mogą wziąć udział wszyscy, bez wyjątku.
· Konkurs trwa od dzisiaj do 28 lipca 2016 r., do północy.
· Aby wziąć udział w konkursie, należy odpowiedzieć na pytanie:
Napisz, jaką książkę zabrałbyś ze sobą na bezludną wyspę? Krótko uzasadnij swoją odpowiedź.
· Swoją odpowiedź należy zostawić pod tym postem, jako komentarz.
· Wśród odpowiedzi, jakie pozostawicie pod ogłoszeniem, wybiorę trzy, które najbardziej mi się spodobają.
· Zwycięzcy otrzymają 3 vouchery o wartości 30 zł do wykorzystania w sklepie www.gandalf.com.pl
· Wyniki zostaną ogłoszone w ciągu trzech dni od zakończenia konkursu. Zwycięzcy winni skontaktować się ze mną na podany adres e-mail: subiektywnie.o.ksiazkach@gmail.com w ciągu trzech dni.
UWAGA:
Możecie w ogłoszeniu podać swój adres e-mail, ale robicie to na własną odpowiedzialność, gdyż w ostatnim czasie wystąpiły przypadki wykorzystywania tychże adresów przez oszustów wyłudzających pieniądze. Pamiętajcie, nie wymagam uzupełniania żadnych formularzy ani podawania numeru telefonu.
Do dzieła! Bony czekają na najlepsze odpowiedzi!
Z chęcią zabrałabym też "Chciwość" Marty Guzowskiej, gdyż aktualnie czytam ten kryminał, jestem prawie w połowie i z ciekawości poznałabym jej zakończenie. Na bezludnej wyspie z pewnością miałabym na to sporo czasu :)
OdpowiedzUsuńJa najchętniej wzięłabym wszystkie książki z mojej kolejki, szybciej rzeczone kolejki by się zmniejszyły. ;)
OdpowiedzUsuńAle skoro jedną, to może "Regulamin tłoczni win" Johna Irvinga. Tytuł jest intrygujący i książka może mnie zaskoczyć. Tylko co zrobić jak się książkę przeczyta, a ma się tylko jedną? ;)
sarajewianka
OdpowiedzUsuńTo ja dziś za udział w konkursie podziękuję, ale chętnie podzielę się moimi ulubionymi książkami, które zabrałabym na bezludną wyspę.
Z literatury "mojego Południa" to:
- "Prokleta avlija" ("Przeklęte podwórze") - opowiadanie jedynego pisarza z krajów b. Jugosławii, który otrzymał nagrodę Nobla, czyli Ivo Andrića, piewcy wielonarodowej, wielokulturowej Bośni. Więzienie z "Przeklętego Podwórza" to metafora całego świata!
- "Derviš i smrt" ("Derwisz i śmierć") oraz "Tvrdjava" ("Twierdza") Mešy Selimovića, długoletniego dyrektora Teatru Narodowego w Sarajewie, w których przedstawił wnikliwe portrety nabożnych, ubogih, ascetycznych derwiszów. Mądrości całego świata w tych książkach!
Z polskiej literatury zdecydowanie:
- "Przekroczyć próg nadziei" Jana Pawła II. Wspaniała, głęboka!
A z innych...:
- "Na wschód od Edenu" Johna Steinbecka,opowieść o rodzinie kalifornijskich ranczerów, w warstwie filozoficznej nowoczesna wersja biblijnego mitu o Kainie i Ablu... To książka, którą mogę czytać "Na okrągło" :)
- "Księga z San Michele" Axela Munthe - niezwykła opowieść lekarza-neurologa o życiu, przemijaniu oraz o malowniczych zakątkach na CAPRI, gdzie spędził wiele czasu...
Hm... Ja wbrew pozorom zabrałabym Biblię, czyli Stary i Nowy Testament. A dlaczego? Bo w końcu miałabym czas i święty spokój aby dogłębnie je przeczytać. I jest gruba, więc myślę, że nie połknęłabym jej w jeden dzień :)
OdpowiedzUsuń"Przepisy na miłość i zbrodnię" bym przeczytała:)
OdpowiedzUsuńPowodzenia ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia. :)
OdpowiedzUsuńWiem, że na bezludną wyspę zabrałabym "Małą Księżniczkę" - Burnetta. Dlaczego akurat tę książkę? Przecież jestem już dorosła! No właśnie, ta książka od kiedy pamiętam przenosiła mnie do zupełnie innego świata, a dzięki opowieściom małej Sary nigdy się nie nudziłam. Zawsze byłam oczarowana jej stylem, postawą i odwagą pomimo tak młodego wieku. Z całą pewnością byłaby dla mnie swego rodzaju wzorem i autorytetem. Do tego, na pewno nie wybrałabym się na bezludną wyspę bez mojej córeczki, a tę książkę z wielką przyjemnością czytałabym jej na głos, patrząc, jak uśmiecha się na każde przeczytane słowo :)
OdpowiedzUsuńkrainaksiazkazwana@gmail.com
Ja wzięłabym ze sobą powieść Chłopaki Anansiego Gaimana z dwóch powodów! Po pierwsze to powieść, której przekaz mówi: możemy wszystko, potrafimy wszystko wystarczy chcieć, a to jest bardzo ważne, gdy pozostajemy sami zdani na łaskę natury. Drugi powód to ten, iż często do niej wracam zauważając coś nowego. Po co nam książka na bezludnej wyspie, którą przeczytamy raz i potem już nie będzie nas cieszyć, inspirować czy nie będziemy poznawać jej innych oblicz?
OdpowiedzUsuńJa wzięłabym ze sobą powieść Chłopaki Anansiego Gaimana z dwóch powodów! Po pierwsze to powieść, której przekaz mówi: możemy wszystko, potrafimy wszystko wystarczy chcieć, a to jest bardzo ważne, gdy pozostajemy sami zdani na łaskę natury. Drugi powód to ten, iż często do niej wracam zauważając coś nowego. Po co nam książka na bezludnej wyspie, którą przeczytamy raz i potem już nie będzie nas cieszyć, inspirować czy nie będziemy poznawać jej innych oblicz?
OdpowiedzUsuńNie wiem czy zabrałabym książkę, ale życzę powodzenia uczestniczkom. Tytuł jaki m przyszedł na myśl jest pamiętna: "Dżuma" Camus
OdpowiedzUsuńPowodzenia życzę!
OdpowiedzUsuńPowodzenia :)
OdpowiedzUsuńja na bezludną wyspę bym zabrała pewnie jakiś poradnik psychologiczny w tylu jak nie zwariować xd
OdpowiedzUsuńJedną? Jak byłam w czwartej klasie to takie pytanie mieliśmy na klasówce. Odpowiedziałam wtedy, ze baśnie Andersena. Teraz zabrałabym Biblię.
OdpowiedzUsuńSkoro nie mam wyboru i ksiązka ma być tylko jedna to ja chętnie zabiorę ze sobą "Przepisy na miłość i zbrodnię"....Tytuł brzmi ciekawie a poniewaz z gruntu jestem "półgłówkiem kulinarnym" i z gotowaniem mi nie po drodze to chętnie poczytam jak inni robią to po mistrzowsku wręcz...Przepis na miłość? Dlaczego nie, może i taki istnieje ale przepis na zbrodnię? No w tym przypadku chyba mnie ciekawość zżera ....:-)))
OdpowiedzUsuńJa na bezludną wyspę zabrałabym najgrubszą książkę, której jeszcze nie przeczytałam, czyli "Pretendenta do ręki" Vikrama Setha, gdyż:
OdpowiedzUsuń- książka ma 1400 stron i jest w trzech tomach, więc miałabym co czytać przez długi czas
- to książka o miłości, a szczypta uczuć przyda się nawet na odludziu
- to powieść o egzotycznym kraju, czyli Indiach, w sam raz na egzotyczną wyspę
- podobno to książka o wielu kulturach, więc gdyby jednak na wyspie byli jacyś tubylcy, na pewno przekonałabym ich, żeby mnie odesłali do domu, albo chociaż posłuchali tej historii przy ognisku, choć pewnie minąłby szmat czasu zanim by mnie zrozumieli.
Szkoda, że można wybrać tylko jedną książkę, ale muszę się zdecydować i moim typem będzie "Real" Katy Evans. Bezludna wyspa, więc i gorąco, temperatura wysoka, po prostu nie dałoby się wytrzymać. A tak, kiedy książka jest bardziej gorąca od największego upału, kiedy rozpala do czerwoności może się dziać co tylko chce. Choćby piasek zaczął płonąć a woda wyparować. Do tego byłabym z moim książkowym mężem, a wtedy to już prawdziwa pełnia szczęścia. Mogłabym tam spędzić trochę czasu i nie tęskniłabym za niczym. No, może tylko za drugą częścią i trzecią, choć ona jeszcze nie jest wydana...
OdpowiedzUsuńCiekawy konkurs :) Może uda mi się coś wymyślić w tym temacie :)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńNa bezludną wyspę zabrałabym "Shantaram" i całą pewnością z taką książką bym się tam nie nudziła :)
OdpowiedzUsuńChciwość chętnie przeczytam, zaciekawiła mnie ta książka :)
OdpowiedzUsuńJest tyle pieknych powieści ktorych jeszcze nie zdazylam przeczytac...Tylu pisarzy,ktorzy zaciekawili mnie swoimi propozycjami ksiazkowymi...a doba ma tylko 24h...
OdpowiedzUsuńCiezko powiedziec jaka jedna jedyna ksiazke zabralabym na wyspe.Od dawna mam ochote siegnac po Eperu Augusty Docher i mysle ze to wlasnie ta ksiazke bym ze soba zabrała.Jest podobno bardzo interesujaca i ma mnostwo stron takze starczylaby mi na dluzszy czas mojego odizolowania od spoleczenstwa.
Ja zabrałabym ze sobą jakiś poradnik dla rozbitków, w którym byłaby instrukcja zbudowania bezpiecznej tratwy. Kiedy już bym stworzyła swój pseudostatek, pływałabym co niedzielę na stały ląd, aby chodzić do bibliotek i księgarni! Bo nie oszukujmy się, z jedną książka po prostu nie da się przeżyć całej egzystencji!
OdpowiedzUsuńMoim wyborem na bezludną wyspę byłaby książka pod tytułem "Mały Książę". Powodów mogłabym wymieniać wiele, takich jak jej walory artystyczne, czy mnogość możliwych nauk z niej płynących, ale czy to jest w niej najważniejsze? Co doskwierałoby rozbitkowi najbardziej? Samotność, a postać zamknięta w tej krótkiej książce jest moim najwierniejszym przyjacielem. Zabrałabym ją, ponieważ kiedyś Mały Książę mnie oswoił.
OdpowiedzUsuńNa bezludną wyspę zabrałabym książkę Tomka Michniewicz "Świat równoległy". Bez wątpienia!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze książka jest genialna a czytałam ją tylko raz. Myślę, że przy drugim czytaniu wyjęłabym z niej jeszcze więcej ;-)
Po drugie aby nie zapomnieć o wspomnianym w książce istnieniu dwóch równoległych światów - tego, który mamy w głowie i tego który jest kreowany głownie przez media ale i przez nie bezstronnych ludzi.
Po trzecie Tomek Michniewicz do moje absolutne guru jeżeli chodzi o Podróżnika. Jego spojrzenie na świat, wiedza poparta doświadczeniem na pewno nie pozwoliłoby mi oszaleć :d
Po czwarte - książka jest po prostu tak dobra, że w każdych warunkach można ją chłonąć. Ze względu na podział książki na rozdziały można się nią delektować a jednocześnie korzystać z uroków bezludnej wyspy!
Powodzenia:)
OdpowiedzUsuńNa bezludną wyspę zabrałabym książkę "Jesteś cudem" Reginy Brett. Jeszcze się z nią nie zapoznałam, ale czytałam "Bóg nigdy nie mruga" tej autorki i wiem, że byłaby to idealna pozycja. Książka pomaga zmienić się na lepsze i dostrzegać pozytywne strony każdej sytuacji a co jak co, ale bezludna wyspa to chyba nie jest najlepsza sytuacja, więc książka dostarczyłaby wskazówek jak odnaleźć szczęście. Autorka pisze prostym i zabawnym językiem, więc z pewnością bym się ne nudziła :)
OdpowiedzUsuńNa bezludną wyspę zabrałabym książkę ,,Hopeless". Mam do niej wielki sentyment, ponieważ to dzięki niej rok temu zaczęła się moja przygoda z czytaniem. Mam nadzieję, że takie uzasadnienie jest skarbem, ponieważ zarówno grono czytelników jak i blogerów się poszerzyło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
rzecz o moich smutbnych dziwkach marqueza
OdpowiedzUsuńJa bym też zabrała Biblię pewnie, choć przydałyby się też jakieś teksty objaśniające :)
OdpowiedzUsuńNatomiast jeśli chodzi o lżejsze książki to zdecydowanie Steinbecka! Wiem, że Ulica Nadbrzeżna i Cudowny czwartek są dostępne w jednotomowym wydaniu i takie chciałabym ze sobą zabrać. Już czytałam te książki, jak wiesz, ale byłam nimi zachwycona i na pewno do nich wrócę! Mają taki świetny klimat i wspaniałych bohaterów! Poza tym Steinbeck pisze w taki sposób, że czujesz jakbyś tam była. Coś wspaniałego.
Najchętniej zabrałabym Wszystko za Everest Jona Krakauera, ponieważ na wyspie pewnie byłoby gorąco. Książka, która przenosi czytelnika w wysokie góry pełne śniegu, z pewnością ochłodzi mnie skuteczniej niż mrożona herbata.
OdpowiedzUsuńMyślę, że z "Chciwością" dobrze byś się bawiła na bezludnej wyspie. :)
OdpowiedzUsuńNo ja bym zabrałabym Przypadki Robinsona Kruzoe idealnie wczuwa się w klimat bezludnej wyspy by była dla mnie mega encyklopedią jak sobie tam poradzić jak zaaklimatyzować oraz jak przeżyć taka wielka skarbnica wiedzy na temat bezludnej wyspy która zakończyła się happy endem mam nadzieje że nie spędziałabym tam aż 28 lat, Mail emilla.2421@poczta.onet.pl
OdpowiedzUsuń„Plaża, dzika plaża - morze dookoła…” – chyba raczej ocean, myślę sobie. Miały być drinki z parasolką, leżaki, wyspa na wyłączność, a tu co…? Jakoś tak dziwnie, cicho, samotnie… I nie ma zasięgu. Jak okiem sięgnąć tylko woda.
OdpowiedzUsuńMoże jednak powinnam była zabrać tego Robinsona albo chociaż Beatę Pawlikowską czy Wojciecha Cejrowskiego? A zresztą – co oni by mi tu pomogli? To miały być eleganckie wakacje, a nie survival „Jak przetrwać w dziczy z samym sobą i jedną książką?”
No to siedzę tu teraz z najsłynniejszym francuskim chłopcem na świecie i zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam. „Mikołajek” patrzy na mnie z okładki i – daję słowo – podśmiewuje się z mojej niefrasobliwości! Ach… Biorę książkę do ręki, otwieram pierwsze opowiadanie i… sama nie wiem, kiedy zaszło słońce! Przegapiłam pierwszy zachód słońca na wyspie przez małego smyka, który swoimi psotami rozbawia kolejne pokolenia, który w tak uroczy sposób opowiada, że rzeczywistość przestaje istnieć, który sprawia, że odnajdujemy w nim lub jego kolegach dawnego siebie i chcemy zrobić kawał jakiemuś dorosłemu ;-) Możemy na chwilę przenieść się do magicznego świata pełnego francuskiego czaru, usłyszeć akordeonistę przy rogu ulicy, poczuć zapach świeżo wypiekanych croissantów i natknąć się na wybiegające ze szkoły dzieciaki w krótkich portkach. Możemy w wyobraźni dotknąć tego świata przepełnionego dziecięcą radością. Możemy zapomnieć, gdzie jesteśmy i jakie mamy troski…
Wszystko powoli znika, rozmazuje się…
Gdzie ja jestem? W moim łóżku?! To był tylko sen?! No tak… Ale wiecie co? I tak wzięłabym któreś z przygód Mikołajka R. Goscinny’ego i J. J. Sempe’a. No bo co w końcu, kurczę blade!
Pozdrawiam,
Dosia :-)
Odwaga.
OdpowiedzUsuńSiła.
Wola walki.
Tych trzech cech będę potrzebować, aby przetrwać, a więc nie pozostaje mi nic innego, jak zamknąć je w kartach powieści i sprawić, aby serce broczyło mi tuszem tych słów.
A więc wybrałabym powieść ,, Delirium" autorstwa Lauren Oliver z kilku powodów.
Po pierwsze nie pokazała mi, jak być silną i odważną, ona mnie taką u c z y ni ł a. W chwilach słabości, załamania przypominam sobie poczynania bohaterów i od razu wiem, jak należy postąpić. Uważam, że taka droga jest potrzebna każdemu z nas.
Następnie muszę wspomnieć o bohaterach, którzy zawładnęli mną ABSOLUTNIE! Są tak prawdziwi, czasem słabi, żywi do bólu i pozostają obok nas na zawsze. A wsparcia będę potrzebowała na pewno.
Ostatnim argumentem będzie język; pierwszoosobowa narracja poprowadzona z taką lekkością, iż przeczytałam książkę w absurdalnym tempie i miałam przy tym wrażenie, że dryfuję na falach oceanu i co chwila zanurzam się, aby zaczerpnąć tych cudownych liter. Z pewnością oddychałam słowami autorki i myślami bohaterów. Po makabrycznych przeżyciach tak skuteczna odskocznia będzie prawdziwym wybawieniem.
Mam nadzieję, że jeśli nie uda mi się przetrwać, pozostawię choćby część siebie w tej niesamowitej książce.
Na bezludną wyspę bym zabrała książkę Daniela Defoe „Przypadki Robinsona Crusoe”, a to dlatego, że:
OdpowiedzUsuńGdy już dotrę na wyspę bezludną,
Aby nie było mi na niej zbyt nudno,
Zamiast się opalać, pływać i się byczyć,
Chcę sobie poradzić samotnie w tej dziczy,
Może wyczytam jak chałupę sklecić,
Taką co od razu mi się nie rozleci.
Mam problem, bo nie wiem, jak długo miałbym na tej bezludnej wyspie przebywać i czy byłaby możliwość skonstruowania jakiejś tratwy, którą mógłbym wrócić.
OdpowiedzUsuńJeśli miałbym tam mieszkać do końca życia, to wziąłbym coś dobrego, coś, co się nie znudzi - taki "Walc pożegnalny" Milana Kundery na przykład. Świetna pozycja, przy której można zapomnieć o całym świecie, a na bezludnej wyspie to można by zapomnieć o swojej beznadziejnej sytuacji bez wyjścia.
Jeśli miałbym jakieś narzędzia i materiały, z których mógłbym zrobić tratwę i wrócić do świata z ludźmi (i książkami oczywiście), to wolałbym coś, czego czytać bym nie chciał. Takie "50 twarzy Grey'a" przykładowo. Myśl o przeczytaniu choćby strony tego kunsztownego dzieła gnała by mnie od razu do działań związanych z budową morskiego środka transportu. Tak, w tej sytuacji to byłby na pewno dobry wybór!
Zabrałabym na bezludną wyspę "Pamiętnik z mrówkoszczelnej kasety" Marka Helprina, dlatego że uwielbiam rozpływającą się po ustach gorycz kawy, jej aromat i pobudzające działanie. Brak dostępu do niej mój organizm mógłby zinterpretować jako zamach na dobre samopoczucie i odpowiedziałby silnym bólem głowy, a musi mi ona sprawnie działać, abym wymyśliła jak się z tej wyspy wydostać. Dlatego przydałaby mi się ta książka, która w tak sugestywny sposób opisuje kawę jako siłę nieczystą i kwintesencję zła na ziemi, że rozum musiałby to przyjąć do wiadomości i nie protestować ;) A poza tym jest to świetna książka, zawierająca taki mix gatunkowy, że nie nudziłabym się, posiadając dużo wolnego czasu :)
OdpowiedzUsuńedyta.cha@wp.pl
Na bezludną wyspę zabrałabym ze sobą jakąś książkę, której jeszcze nie czytałam.
OdpowiedzUsuńNajlepiej żeby była to bardzo obszerna powieść obyczajowa, w której występują ciekawie wykreowane postaci z życiową mądrością i ogromnym bagażem doświadczeń. Muszą być tam emocje, napięcie, niepewność, tajemnice. Musi to być książka o miłości, przyjaźni i przezwyciężaniu problemów, koniecznie z dobrym zakończeniem. No chyba, że zakończenie będzie "otwarte" i czytając wielokrotnie tę książkę będę mogła za każdym razem tworzyć sobie w głowie inne (także dobre) zakończenie.
magdalenardo@wp.pl
Tytułu książki Ci nie podam ale wiem, że na pewno byłaby, to najgrubsza książka jaką bym znalazła. I w twardej oprawie żeby mi się nie zniszczyła :).
OdpowiedzUsuńNie czytam już przeczytanych książek więc na pewno byłoby, to coś nowego.
A, że wolno czytam, to miałabym zajęcie na dłuuuugi czas :).
Nawet nie mam wątpliwości co do tytułu książki-na bezludną wyspę zabrałabym "Jesteś cudem" Reginy Brett. Czytam ją za każdym razem gdy potrzebuje słowa otuchy, gdy trochę się pogubię... Czasami wystarczy jeden rozdział. Piękna, motywująca, inspirująca książka o tym, że nasze szczęście zależy przede wszystkim od naszego podejścia do świata. Codziennie możemy dokonać cudu. :)
OdpowiedzUsuńNa bezludną wyspę zabrałabym "Marsjanina", bo to jest bardzo inspirująca książka. I sytuacja byłaby bardzo podobna, ponieważ główny bohater, Mark Watney, znalazł się na bezludnej planecie. :D Dzięki niej może dowiedziałabym się, jak sobie poradzić, skąd wziąć jedzenie, jak się o siebie zatroszczyć i przetrwać. Ponadto myślę, że dzięki tej książce zwyczajnie bym się nie nudziła, bo Mark to przezabawny, mądry człowiek. Poza tym Mark zachowuje przez cały pobyt na Marsie zimną krew, wiec z nim na pewno nie wpadłabym w panikę, że jestem samiuteńka na wyspie. :>
OdpowiedzUsuńNa bezludną wyspę zabrałabym "Bezcenny dar". Autor książki (Jim Stovall) jest niewidomy a jednak widzi więcej niż inni ludzie. Książka na pewno pomogłaby mi w trudnych chwilach, podniosłaby mnie na duchu i sprawiłaby, że nigdy nie poddałabym się. Piękna, wzruszająca, przypomina o najważniejszych wartościach w życiu. Pomimo ciężkich momentów przypomiałaby mi o wyrażaniu wdzięczności nawet za małe rzeczy,dzięki temu może ominęłaby mnie depresja. Zawsze do niej wracam kiedy brakuje mi motywacji do osiągniecia wyznaczonego sobie celu.
OdpowiedzUsuńJa na bezludną wyspę niewątpliwie zabrałabym niezrównanego „Lesia” mojej ukochanej polskiej „kryminalistki” Joanny Chmielewskiej. Jest to zdecydowanie moja ulubiona książka, powalająca poczuciem humoru Autorki. Wciąż pamiętam, jak udało mi się ją wreszcie dorwać w bibliotece miejskiej prawie 20 lat temu, miesiąc przed maturą (dzisiaj mam już własny egzemplarz). Jak zaczytywałam się w niej zamiast w „Vademecum maturzysty z biologii”. Jak siłą odrywałam się od niej, żeby zaoszczędzić sobie trochę „na potem”. Jak zaraziłam miłością do Chmielewskiej siostrę, gdy czytałyśmy sobie na zmianę „Lesia” na głos, zaśmiewając się do łez. Pomimo, że tyle razy przeczytany, wciąż nie przestaje nas śmieszyć (podobnie jak „Wszyscy jesteśmy podejrzani”-jak dla mnie, prequel „Lesia”). Ponadto na cześć mojej ulubionej powieści-i postaci literackiej-moja chomisia miała na imię Lesia (miał być oczywiście Lesio, ale okazało się, że to dziewczynka :) ). Nie można też nie wspomnieć o tym, że Lesio wychodził cało z różnych opresji (w które najczęściej sam się pakował), więc dzięki niemu i ja pewnie poradziłabym sobie na bezludnej wyspie :P
OdpowiedzUsuńMałgorzata Bula
melisa2004@gmail.com
Jak to jedną? Nie mogę zamienić ciuchów na książki? Plissssss. Gdybym mogła to zabrałabym wypchaną po brzegi walizkę z książkami. Po co mi ciuchy? Wystarczy bikini, szorty i kilka t-shirtów. Ale dobrze, jeśli mam się zdecydować na jedną to bez chwili wahania biorę Reginę Brett i jej "Bóg nigdy nie mruga. 50 lekcji na trudniejsze chwile w życiu" Bo przecież pobyt na bezludnej wyspie należy do trudniejszych...
OdpowiedzUsuńBiorę ją jako lekarstwo na:
- nudę
- tęsknotę za bliskimi
- brak towarzystwa
- głód
- depresję
- napad piratów
- dzikie zwierzęta
- smutek, złość i bezsilność.
Regina Brett to niezwykle mądra babeczka, która potrafi podnieść na duchu, zmotywować, dodać odwagi - taka ciocia dobra rada. Myślę, że takie wsparcie przyda się na bezludnej wyspie. Ona mówi "Hej, jesteś
wyjątkowy taki jaki jesteś", "Nie załamuj się", "Żyj odważnie, spełniaj marzenia." Książka jest piękna, wzruszająca, zmusza do refleksji ale wyłącznie pozytywnych. Na bezludną wyspę, na chwilę zadumy jak w
sam raz! :)
Na bezludną wyspę zabrałbym ze sobą "Małego Księcia". Z tą książką i Małym Księciem za towarzysza nie czułabym się osamotniona. Dwie samotne osoby tworzą parę, a parze lepiej niż w pojedynkę :) Dzięki Niemu miałabym zapewnioną rozrywkę i uczyłabym się jak rysować baranki i węża boa, który trawi słonia. Ilekroć spojrzałabym na gwiazdy, wiedziałabym, że Mały Książkę na którejś z tych gwiazd się znajduje, pielęgnuje swoją różę i mi towarzyszy :) Kto wie, może usłyszałabym Jego śmiech :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
"Lisią dolinę" Charlotte Link, by przypomnieć sobie tę mroczną historię, która zauroczyła mnie i pochłonęła bez reszty kilka lat temu. Odtworzyłabym ją chętnie na nowo w całkowitej ciszy natury oraz jedynie swojej obecności. Ależ byłyby dreszcze nocą! Wszystko inne przestanie mieć znaczenie, świat się zatrzyma, a ja stanę się bohaterką tajemniczych historii. Mam nadzieję, że po raz kolejny ten thriller przeszyłby mnie na wylot, zbudził ogień niepewności, dreszczyku i dostarczył niesamowitych emocji. Bo kryminały to nie są zwykłe książki, proste miłości, uczucia, kłótnie, ale sprytnie zaplanowane morderstwa, psychologie umysłu bohaterów oraz niesamowite sytuacje. Z książką Charlotte Link nudy nie będzie, przeniosę się w inny świat, zapomnę o wszystkim i będę w innej przestrzeni, by dowiedzieć się co dobra książka może zrobić i jak może oczarować...
OdpowiedzUsuńw pobycie na bezludnej wyspie nijak miałyby się książki o tematyce miłości, kochania, bo smutek prowadziłby w takich okolicznościach do własnej dewastacji.
OdpowiedzUsuńPolecałbym książkę o intrygującej okładce oraz tytule. Chciwość się w to wpisuje. I już sam tytuł wmusza poniekąd wyrzut, tak jak bezludna wyspa, czemu bezludna i czemu ja na niej.
Chciwość budzi skrajne emocje, mamy głównego bohatera, którego można polubić, w którego charakter wpisana jest bezpośredniość. W książce znajdują się momenty, w które wpleciono poczucie humoru.
Myślę, że spectrum emocji lepiej sprawdzi się na bezludnej wyspie niż popadanie w jedną konkretną emocję.
Bez wątpienia książkę o survivalu :D
OdpowiedzUsuń