Gadżet książkoholika, czyli o tym, kiedy niezbędny jest koc!
Jestem bardzo ciepłolubną osobą i nic na to nie poradzę. 20 stopni Celsjusza to dla mnie prawie mróz więc gdy temperatura dobija do trzydziestu, zaczyna mi być dopiero ciepło. Praktycznie zawsze mam zimne ręce i zimne stopy, a krew w moich żyłach płynie niestety dość wolno. Dlaczego jednak o tym piszę? Bardzo często w luźnych wpisach nawiązujących do gadżetów każdego mola książkowego, pisze się o kubkach, zakładkach, lampkach, półkach, obwolutach czy też torbach na książki. Nigdzie jednak nie spotkałam się z chociażby wzmianką o czymś, co chyba każdemu ksiązkoholikowi płci żeńskiej jest niezbędne przy chłodniejszych wieczorach, takich jak dzisiaj. Czy wyobrażacie sobie bowiem jesienny, zimowy czy nawet wiosenny wieczór z książką i kubkiem waszego ulubionego kakao, herbaty czy też kawy, bez koca?
Ja sobie tego nie wyobrażam, bowiem praktycznie przez 10 miesięcy w roku nie rozstaje się z kocami, które grzeją moje stopy i całe ciało, podczas wędrówek w świat literackiej fikcji. Słaby krwiobieg wymusza bowiem na mnie posiadanie niezwykle ciepłego koca, który spełni dwie funkcje - będzie ciepły i stylowy. Mając w planach otworzenie w przyszłości swojego antykwariatu z kawiarnią, pomyślałam sobie także, że goście powinni mieć zapewnione takowe koce praktycznie od ręki. Jak jednak znaleźć coś ciekawego, co będzie przyciągało uwagę i będzie przede wszystkim praktyczne?
Na pomoc przyszedł mi oczywiście internet, którego moc jest niezawodna. Poznajcie więc, moi drodzy książkoholicy, model koca idealnego dla każdego z was - Knitted Sleep Cell Mermaid Blanket, czyli dzianinowy, ciepły koc dający mnóstwo ciepła.
Jak widzicie, koc jest przeznaczony raczej dla kobiet, bowiem każda z nas może poczuć się w nim jak prawdziwa morska syrena :)
I nawet ja, wieczny "zmarzluch", nie muszę zakładać pod niego dodatkowych ciepłych skarpet, gdyż dzianina, z której został zrobiony, jest naprawdę ciepła i rozgrzewająca. Mogę skupić się jedynie na czytanej książce.
Koc na stronie sklepu Zaful.com kosztuje niecałe 40 $ i jest dostępny w jednym rozmiarze. Myślę, że warto zainwestować takie pieniądze w rzecz, która będzie służyć nam przez lata.
Nie mogę doczekać się letnich wieczorów, podczas których będę mogła na swoim hamaku czytać dobre książki opatulona pokazanym wam właśnie kocem. Coś pięknego!
Jestem bardzo ciekawa, czy podoba się wam zaprezentowany przeze mnie koc? Skusicie się na taki zakup?
Nigdy nie widziałam tak oryginalnego koca. Normalnie się w nim zakochałam. :D
OdpowiedzUsuńOj ja też należę do ciepłolubów. Przydałby mi się taki kocyk :) Chociaż mam swój. Styrany już, ale zdecydowanie ulubiony i chyba póki co nie będę się z nim rozstawać :)
OdpowiedzUsuńOj ja też należę do ciepłolubów. Przydałby mi się taki kocyk :) Chociaż mam swój. Styrany już, ale zdecydowanie ulubiony i chyba póki co nie będę się z nim rozstawać :)
OdpowiedzUsuńMała syrenka ;)) ciekawy pomysł z tym kocykiem w przyszłości;)
OdpowiedzUsuńKoc pierwsza klasa. Widzę, że jest jeszcze niebieski, ale ten Twój kolor zdecydowanie bardziej mi się podoba.
OdpowiedzUsuńCudny jest! :)
OdpowiedzUsuńTen koc jest po prostu przepiękny :D Coś czuje,że znacząco też nadszarpnie mój majowy budżet ,ale trudno :D
OdpowiedzUsuńjak syreni ogon:D
OdpowiedzUsuńfajne zdjecia:)
OdpowiedzUsuńGenialne! :D
OdpowiedzUsuńKto by nie chciał takiego cudeńka? :D
Ja również jestem strasznym zmarzluchem. Dla mnie kocyk byłby za krótki, bo muszę mieć również przykre ramiona :D
OdpowiedzUsuńCalkiem fajny :-)
OdpowiedzUsuńSuper ktoś miał pomysł, nie trzeba się męczyć z opatulaniem :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę taki kocyk, ciekawy pomysł! A hamaki są genialne, szkoda, że nie mam :) Ja sobie chyba na zimę sprawię jakiś fajny termofor - dotychczas to zadanie spełniała butelka z gorącą wodą, ale termofor z fajnym wzorkiem to byłoby coś :D
OdpowiedzUsuńOj, dla mnie koc jest niezbędny nie tylko podczas czytania, bo i przy oglądaniu TV, siedzeniu przed komputerem, słuchaniu muzyki... Lubię ciepełko ;) Ten, przyznaję, bardzo mi się podoba - świetnie to wygląda :D
OdpowiedzUsuńFantastyczny!!! <3
OdpowiedzUsuńHaha. Super patent. Ja też mam swój "czytelniczy" kocyk ;)
OdpowiedzUsuńJa też lubię czytać pod kocem i mam swój taki mega gruby i przytulny :)
OdpowiedzUsuńKoc jest pomysłowy, ale nie dla mnie, ponieważ mnie jest wiecznie gorąco :P Temperatura około 20 stopni to mój ideał :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem zmarzluchem :D Już jakiś czas temu zwróciłam uwagę na ten koc, jest świetny! :)
OdpowiedzUsuńPrzybija piątkę ta, co też ma zawsze lodowate ręce i stopy;) Wczoraj mąż twierdził, że jest całkiem ciepło, a ja siedziałam pod kocykiem, ale nie tak oryginalnym, jak Twój;)
OdpowiedzUsuńSuper! Ja też wiecznie marznę i taki koc byłby dla mnie idealny. :)
OdpowiedzUsuńNo świetny! :D Bardzo mi się podoba. :D
OdpowiedzUsuńteż się lubię zawinąć w kocyk:D
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę taki koc!
OdpowiedzUsuńCiekawy kocyk, chociaż ja mam swój ulubiony, który otrzymałam w prezencie :) Też jestem zmarzluch.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy koc ;) Można rzeczywiście wyglądać jak syrena :)
OdpowiedzUsuńJaki cudowny! Na jesień na pewno go sobie kupię :)
OdpowiedzUsuńWyglądasz jak syrena pod tym kocem ;)
OdpowiedzUsuńkocyk syrenka:))
OdpowiedzUsuńFajny koc, ale ja już mam swój ulubiony :)
OdpowiedzUsuńPomysł świetny. Aż myślę czy by nie wydziergać sobie. U mnie kocyków sporo, ale niestety na dłuższą metę, każdy zostaje zaanektowany przez kota, więc otulanie nie wchodzi w rachubę, zostają mi ciepłe skarpetki i termofor, bo tak jak Ty mam niskie ciśnienie i wiecznie zimne stopy ;)
OdpowiedzUsuńPomysł genialny! i ten kształt syrenki, cudo!
OdpowiedzUsuńTen syrenkowy koc jest fantastyczny! :) Też lubię czytać pod kocem albo kołdrą, ale raczej jakimś wielkim zmarzluchem nie jestem ;). Poza tym nie znoszę upałów powyżej 30 stopni. Dla mnie temperatura 20-25 stopni jest jak najbardziej idealna.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o czytanie, to najlepiej czyta mi się jesienią :).
Świetny! No i juz nie trzeba się martwić, że stopa wyhynie zza kocyk i Inne powietrze ja I wieje :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny ten koc, i dobrze wykonany :)
OdpowiedzUsuńKochana mogłabyś kliknąć w linki w najnowszym poście ?
Dzięki ;*
Świetny ten kocyk :) Ja czytam wieczorami, więc już pod pierzynką, ale też należę do grono zmarzluchów ;)
OdpowiedzUsuńJakie cudo :)) Ja nie mogę obejść się bez koców :)
OdpowiedzUsuńJa też jestem zmarźlak, ale nie aż taki jak Ty :D
OdpowiedzUsuńTwój antykwariat będzie się chyba nazywał "U syreny" :)
Też jestem ciepłolubna i najlepiej mi się czyta jak jestem czymś przykryta, bo inaczej zaraz moje stopy stają się lodowate :D
OdpowiedzUsuńŚwietny ten kocyk! Moje pierwsze skojarzenie było również SYRENA! :)
OdpowiedzUsuńMega super kocyk taki syrenkowy, także jestem zmarzluchem ;-)
OdpowiedzUsuńTen koc jest super! Nie dość, że ciepły, to jeszcze mogę czuć się jak syrena, czyli moja kiedyś ulubiona postać z dziecięcych bajek! No cudo!
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o temperatury, mam dokładnie taki sam problem co Ty! :) I ludzie się ze mnie śmieją, że przy 20 stopniach ja pod kocem siedzę! :)
www.zksiazkadolozka.blogspot.com
Mega fajny kocyk! Pamiętam, że jak byłam mała to miałam fazę na H2O wystarczy kropla. W tamtych czasach taki kocyk to marzenie i istne szaleństwo. Mega, mega, mega!
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkiwidzianeoczaminatalii.blogspot.com/
Lubię ciepło, kocyk to podstawa! Twój mi się podoba :). Jest taki oryginalny!
OdpowiedzUsuńI można zostać syreną? Można :D. Koc to rzeczywiście niezbędny dodatek mola książkowego! :) Ja mam aż dwa, bo jeden domowy, a jeden na studia. Oba mega puszyste :). Ten domowy z lwem, bo miałam kiedyś cały pokój w stylu safari :)
OdpowiedzUsuńMam tak samo jak Ty, z tymi kocami! Wiecznie siedzę pod kocem i się grzeje, wiecznie mam zimne ręce i stopy. Koc syrenka jest genialny! Zawsze zawijam sobie tak koc, ale nigdy nie wpadłabym na to, aby coś takiego wypuścić na rynek. A koce w antykwariacie to genialny pomysł :)
OdpowiedzUsuńJa sama marznę kiedy wszystkim ciepło więc taki koc przydałby mi się! Sama chodzę w zawijakach jak mi już bardzo zimno! Więc tak - taki koc okazuje się ciekawą opcją :)
OdpowiedzUsuńPs i notes w pepitkę.
Świetny pomysł:)Też nie wyobrażam sobie czytania bez koca:)
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że koc to niezbędny gadżet każdego miłośnika książek! Ja bez mojego ulubionego nigdzie się nie ruszam :) Muszę sprawić sobie chyba drugi, bo kiedy mój jest w praniu to naprawdę silnie odczuwam jego nieobecność. Fajne modele widziałam ostatnio na https://flhf.com.pl/asortyment/koce/henry/ ale muszę przejść się też po sklepach stacjonarnych, żeby zobaczyć czy mają coś nowego.
OdpowiedzUsuń