"Wiedziałam, że tak będzie" – Kasia Pisarska
"Tylko co można wymyślić, gdy ma się możliwość wydania stu dwudziestu czterech tysięcy złotych dziennie przez kolejne pięćdziesiąt lat?!".
Lubię
czytać bajki. Lubię, gdy wszystko dobrze się kończy, a bohaterowie pomimo
wszelakich przeciwności losu, są szczęśliwi. Nie lubię jednak, gdy książka
mająca być bajką, zapewniającą bezcenne chwile relaksu, zamienia się w swoistą
zupełnie nieprawdopodobną historię, która w swej istocie irytuje. Nie
wiedziałam, że tak właśnie będzie w tym przypadku. Któż mógł to bowiem przewidzieć?
Katarzyna
Pisarska to niepoprawna optymistka, która kocha zwierzęta. Jej miłość do
czworonogów zaowocowała zaangażowaniem się w promowanie adopcji psów. Autorka
jest także pomysłodawczynią takich akcji społecznych jak "Weź mnie", "Miasto
Misek", "Pocker the Polish DOGtrotter". Uwielbia podróże, gotowanie oraz
oczywiście pisanie.
Weronika
i Laura to dwie przyjaciółki, które jeszcze nie przekroczyły magicznego progu
czterdziestki w dowodzie. Weronikę zdradza mąż, a Laura jest singielką,
pracującą w piśmie dla kobiet, gdzie tworzy mało ambitne artykuły. W życiu
bohaterek wszystko zmienia się, gdy Weronika odkrywa swoją wielką wygraną we
włoskiej loterii. Przyjaciółki z perspektywą otrzymania milionów euro,
wyjeżdżają do Włoch. Ta podróż zmienia ich dotychczasowe życie.
Marzenia
o lepszym losie warto spełniać i warto o ich realizację zabiegać. Jednak łatwo
jest o tym pisać, gdy bohaterkom zostaje dana szansa jedna na milion, a
w zasadzie na kilka milionów, czyli wygrana w loterii. Szczęście to bowiem
staje się przepustką do wielu możliwości, o jakich zwykły człowiek może jedynie
pomarzyć, a czasem nawet nie. I niestety historia stworzona piórem Katarzyny
Pisarskiej nie porwała mnie, nie przyniosła chwilowego oddechu i ukojenia od
codzienności oraz nie zaspokoiła chwilowej potrzeby relaksu. Dlaczego? Nie
dlatego, że powieść była przewidywalna – to bowiem cechuje dużą część
literatury kobiecej. Nie dlatego, że z każdej niemal strony wyzierała z niej sztampa.
Dlatego bowiem, że perypetie bohaterów były tak
nieprawdopodobne, że często w trakcie lektury tej książki zastanawiałam się czy
czytam powieść obyczajową dla kobiet,
czy może jednak książkę science-fiction, w której wyobraźnia autora może
dowolnie kształtować fabułę, naginając rzeczywistość do własnej wizji. Lubię od czasu
do czasu przeczytać jakiś lekki utwór, który zaspokoi zwykłą potrzebę
odprężenia, jednak w tym przypadku poziom absurdu w postaci wydarzeń, jakie
spotykają Weronikę i Laurę, przekroczył wytyczone przeze mnie granice.
Rozwiązania fabularne, jakie autorka wplotła w powieść kompletnie mnie nie
przekonały. Czy wyobrażacie sobie bowiem, że mając ukryty w staniku szczęśliwy
los warty miliony euro, zapominacie, że zostawiliście biustonosz w hotelowej
łazience? Nieprawdopodobne? A to tylko jeden przykład tego, co czeka na
czytelników w tej powieści.
W "Wiedziałam, że tak będzie" ujął mnie tylko jeden element składowy fabuły, a
mianowicie wątek pomocy opuszczonym zwierzakom pod postacią
przybliżenia czytelnikom idei akcji "Przygarnij Pockera". Nie da się bowiem nie
zauważyć podczas zgłębiania tej książki miłości Kasi Pisarskiej do czworonogów.
A wątek przygarnięcia przez jedną z bohaterek psa, niewątpliwie wzrusza i nastraja
optymistycznie.
Piękna,
kolorowa i przede wszystkim żywa okładka oraz kuszący tytuł zręcznie podkusiły
mnie, bym przeczytała tę powieść. Niestety podczas jej lektury pojawiło się dość
duże rozczarowanie, bowiem nie zachwyciły mnie nieco przerysowane i kompletnie
oderwane od rzeczywistości, kreacje głównych bohaterek, ani nawet włoskie akcenty. Wielka
szkoda, niestety na przekór tytułowi - nie wiedziałam, że tak będzie.
"Nadchodzi
jednak taka chwila, że by się rozwijać, trzeba zacząć podnosić sobie i swoim
marzeniom poprzeczkę".
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu MUZA S.A.
No cóż,czasem bywa i tak,że gorzko się rozczarujemy... Taki urok czytania :) Nie mniej jednak mam nadzieję,że książka kiedyś wpadnie w moje ręce i dane mi będzie ją ocenić :) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńSzkoda. Zapowiadała się obiecująco :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że treść cię rozczarowała..
OdpowiedzUsuńZbyt wiele takich nieprawdopodobnych zdarzeń mnie zniechęca.
OdpowiedzUsuńRaczej się nie skuszę. To nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
zapoczytalna.blogspot.com
Okładka bardzo optymistyczna i wakacyjna, a w środku coś co zapewne i mnie by rozczarowało. Chyba nie sięgnę po tę książkę... choć włoskie akcenty kuszą.
OdpowiedzUsuńA tak ciekawie się zapowiadała! Nie będę na nią szczególnie polować, jednak jeśli wpadnie w moje ręce to z chęcią wyrobię sobie własną opinię;) Polecam Ci jednak książkę, której recenzja dziś pojawiła się u mnie. Myślę, że z niej może będziesz bardziej zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńA okładka bardzo kusząca!
Szkoda, że lektura Cię zawiodła.
OdpowiedzUsuńMnie od początku okładka wydawała się sztuczna, a skoro twierdzisz, ze rozwiązania fabularne są bardziej w stylu science fiction, to ja sobie daruję tę powieść.
OdpowiedzUsuńNa pewno wiedziałabym, co zrobić z taką kasą :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka Cię rozczarowała, ale bywa i tak - będą kolejne ;)
szkoda, że książka Cię rozczarowała
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam i mnie osobiście też rozczarowała.
OdpowiedzUsuńWielka szkoda, że się zawiodłaś. I powiem, że po Twojej recenzji moja chęć sięgnięcia po nią ogromnie się zmniejszyła.
OdpowiedzUsuńOkładka powala, ale sama okładka to nie wszystko. Magia rozczarowania jest czasami potrzebna. Czy bym przeczytała? Hmm... nie wiem. Podoba mi się twoja recenzja jest szczera... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w planach i szalenie bardzo podoba mi się okładka :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że odpuszczę ją sobie póki co :)
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
Też spodziewałam się czegoś więcej po tej książce.
OdpowiedzUsuńA mi książka bardzo się podobała i czekam na kontynuację;) Choć zgadzam się z Tobą, że wiele jest w niej wydarzeń nieprawdopodobnych, ale z drugiej strony: w co drugiej książce z zakresu literatury kobiecej mam kompletnie odrealniony obraz związków, więc takie to już prawo literatury;)
OdpowiedzUsuńPS: Chyba jest jakiś problem z Twoim blogiem, bo ciągle mnie z niego wyrzuca i pojawia się jedynie biała strona ;/
Szkoda, że się rozczarowałaś. Jednak moim zdaniem miałaś zbyt wielkie oczekiwania. Dla mnie to nic i negocjuj jak urocza komedia o obyczajowa, a takie mogą być nierealne ☺
OdpowiedzUsuńNic innego miało być, ale słownik wie lepiej :p
UsuńRozczarowania są bolesne, sama ostatnio znowu się o tym przekonałam :)...
OdpowiedzUsuńChciałam czytać, ale nie dobrnęłam do końca. Strasznie mnie nużyła i rozczarowała.
OdpowiedzUsuńTo mnie się taki przypadek z bielizną w hotelu mógłby przytrafić;) Chyba, żeby kto pilnował mnie, stanika i kuponu;)
OdpowiedzUsuńłe by mnie znudziła
OdpowiedzUsuńkolejny dowód na to, że lepiej nie kusić się okładkami, pewnie bym sięgnęła choćby z ciekawości.
OdpowiedzUsuńDziękuję za przestrogę, ale na szczęście nie zawsze opakowanie musi rekompensować niedostatki treści
OdpowiedzUsuńSama na pewno nie przeczytam tej książki, może jednak jak się trafi okazja to podrzucę ją mojej mamie, która jest zaangażowana w pomoc zwierzakom :) Skoro da się zauważyć motyw pomocy zwierzakom to jej na pewno się spodoba i nie będzie zwracać uwagi na absurdalność wydarzeń w książce :D
OdpowiedzUsuńoj tak rozwijać sie trzeba:)
OdpowiedzUsuńJa czasami lubię sobie przeczytać właśnie taką książkę.. Pośród innych ksiąg, które czytam z anatomii i fizjologii, dużo też czytam książek o mózgu (to z prawdziwej miłości), poradników i psychologicznych... Jak czasami taka mi w ręce wpadnie, to jedna droga do szkoły pociągiem i przeczytana na raz ;)
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że skuszę się na tę pozycję. Dobrze, że czytam Twoje recenzje do samego końca bo skończy się chyba tylko nad zachwytem nad okładką. Niestety czasem i tak bywa.
OdpowiedzUsuńRaz na jakiś czas lubię takie książki dla relaksu.
OdpowiedzUsuńO szkoda, bo patrząc na tło okładki i tytuł myślałam, że zapiszę sobie tą książkę do kupienia.
OdpowiedzUsuńNiekiedy może warto trzymać się jednego gatunku, a nie łączyć na siłę kilku. A mogło być tak fajnie ...
Szkoda, że ten tytuł Cię rozczarował, bo mogła być z tego lekka i wzbudzająca ciepłe emocje lektura. Przypomniała mi się inna książka polskiej autorki, która może nie jest jakąś wymagającą lekturą, ale broni się właśnie włoskim klimatem i być może by Ci się spodobała - "Włoskie sekrety" Małgorzaty Yildirim :)
OdpowiedzUsuńMiałam podobne odczucie podczas lektury. To też była kwestia oczekiwać - założyłam (czytając opis), że powieść zainspiruje mnie do zmian, będzie przygoda i piękną bajką...
OdpowiedzUsuńTeż czasami lubię takie bajki- ale nie pełne absurdu i nierealnych sytuacji.
OdpowiedzUsuńCzeka na mnie na półce. Bardzo podziwiam, co p.Kasia robi dla zwierząt i marzylam, aby przeczytać jej książkę :)
OdpowiedzUsuńMi osobiście książka się podobała. Fakt, że nie zachwyca jednak spędziłam z nią miły wieczór. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń