MG proponuje Pustelnię parmeńską i rekomenduje Lorda Jima - wielką powieść o honorze
Pustelnia parmeńska Stendhala to mistrzowskie opisy uczuć, zawiłe intrygi i znakomite portrety psychologiczne. A także opis uroczego świata, którego dawno już nie ma.
Autor przedstawiam dzieje Fabrycego del Dongo – młodszego syna mediolańskiego arystokraty i bogacza, który odrzuca syna, ponieważ ten przejawia fascynację Napoleonem. Brak miłości ojcowskiej z nawiązką rekompensują Fabrycemu kobiety, od ukochanej ciotki, przez markietanki, aktorki i właściwie wszystkie, które spotyka na swej drodze. Stendhal cudownie plecie burzliwą historię miłości między Fabrycym, hrabiną Sanseverina i córką strażnika więzienia.
Wydawnictwo chciałoby także zaproponować czytelnikom najwyżej dziś cenioną powieść Josepha Conrada (choć wcześniej dostrzegli ją czytelnicy niż krytycy). Uderza w tej historii wielość narratorów i związana z tym zmienność punktów widzenia oraz rozmaitość perspektyw czasowych. Wyjątkowość Lorda Jima wynika również z faktu, że wywodzi się z różnych rodzajów literatury.
Poznajemy młodego Anglika, najpierw jako oficera marynarki handlowej, potem pracującego w portach południowo-wschodniej Azji, a wreszcie w roli przywódcy na Borneo. A jednak przede wszystkim jest to opowieść o utraconym i odzyskanym honorze, głęboko zakorzeniona w polskiej literaturze romantycznej.
Lord Jim ukazał się 13 kwietnia.
Czytaliście? Skusicie się na którąś z tych książek?
Dawno już nie miałam w rękach dobrej książki , której akcja nie toczyłaby się obecnie. Jakoś same współczesne mi się teraz trafiają. A zawiłe intrygi tak lubię.
OdpowiedzUsuńeh,nic dla mnie...
OdpowiedzUsuńJa niestety pasuje.
OdpowiedzUsuńpustelnie chcialabym przeczytac p raz drugi oraz lorda jima po raz pierwszy :D
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś ten pierwszy tytuł.
OdpowiedzUsuńJeśli wpadnie mi w ręce to czemu by nie ;)
OdpowiedzUsuń"Pustelnię" posiadam, ale w innym, starym wydaniu. Właśnie zerka na mnie z półki, ale jeszcze sobie poczeka, zanim po nią sięgnę...
OdpowiedzUsuńWarto też wiedzieć, że Joseph Conrad to tak naprawdę Józef Teodor Konrad Korzeniowski, który nie ukończywszy gimnazjum wyemigrował do Anglii :)
OdpowiedzUsuńMoże się skuszę :) Pośredniczka
OdpowiedzUsuńNie, tym razem nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńLorda Jima mamy w jakimś starszym wydaniu, ale nie czytałam jeszcze.
OdpowiedzUsuńMowa! Ja chcę oba tytuły :3
OdpowiedzUsuńCo do Stendhala, to "Czerwone i czarne" czeka na swoją kolej do przeczytania, a niestety "Lord Jim" okazał się lekturą nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńObie już dawno za mną. Cieszę się, że wydawnictwa robią malutki ukłon w stronę klasyki :)
OdpowiedzUsuńokładka ładna;)
OdpowiedzUsuńStendhala nie czytałam, przygodę z nim zacznę chyba prędzej od "Czerwonego i czarnego" (ze względu na słynne zdanie o tym, czym jest powieść). "Lorda Jima" tak - prawdę mówiąc, pozostawił fatalne wspomnienia, nie trawię u Conradowskich bohaterów tej duchowej pustki i oślego uporu w spełnianiu obowiązków nawet, gdy są bez sensu.
OdpowiedzUsuńAle i tak przesyłam propsy za blogowanie o klasyce <3
samaporcelana.blogspot.com
Chętnie bym się zapoznała, zwłaszcza z "Lordem Jimem".
OdpowiedzUsuńSzczególnie podoba mi się seria książek Stendhala - piękne wydania. Cieszą tak wznawiane klasyki:)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji czytać żadnej. "Lorda Jima" mam w swojej biblioteczce, ale jakoś nie miałam okazji go przeczytać. Może kiedyś nadrobię.
OdpowiedzUsuńStendhal pięknie wydany, ale okładka "Lorda Jima" też przykuwa uwagę.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam Lorda w sumie to czeka w kolejce :)
OdpowiedzUsuń