"Numer telefonu" – Anna Kucharska
"Wiedziałam już, że miłość to wspólny poranek przy otwartym oknie w letni dzień, o którym marzysz, aby nigdy się nie skończył".
Żałoba po stracie ukochanej osoby może przybierać różnorakie formy – wielkiej rozpaczy, smutku, zamknięcia się w sobie, ale także sięgnięcia po rożnego rodzaju używki i niekończącą się zabawę. Niektórzy jednak wypracowują w sobie zupełnie inny mechanizm obronny, który pozornie nieszkodliwy, może w dłuższej perspektywie spowodować większe spustoszenie niż chwilowe odreagowanie. Z rzeczywistością trzeba się bowiem zmierzyć prędzej czy później, o czym przekonuje się bohaterka książki pod wiele mówiącym tytułem stanowiącym słowo klucz, czyli "Numer telefonu".
Anna Kucharska to pochodząca z Rzeszowa, urodzona w 1987 r. absolwentka politologii na Uniwersytecie Rzeszowskim, mieszkająca obecnie w Nisku. W 2014 r. autorka wydała swoją debiutancką powieść pt. "Całkiem dobra książka o miłości". Jej wcześniejsze sukcesy to bycie w 2011 r. laureatką konkursu "Blogowe Dbajki", a także znalezienie się jej opowiadania w zbiorze pt. "Wyjątkowe święta Kiko, Niko i Sokratesa".
Dwudziestoośmioletnia Zuzanna Piątek dwa lata temu została osierocona przez swoją mamę, która była jej najlepszą przyjaciółką. Od tego czasu bohaterka funkcjonuje w miarę normalnie – pracuje do późnych godzin w miejscu, którego nie lubi. To jednak tylko pozory, bowiem Zuza wypracowała sobie codzienny rytuał pod postacią dzwonienia na ciągle czynny telefon mamy, by za pomocą monologu wyrzucać z siebie nagromadzone emocje. Pewnego dnia jednak, telefon zostaje odebrany przez nieznaną jej kobietę. Od tego momentu życie bohaterki wkracza na zupełnie inne tory.
"Numer telefonu" to książka ukazująca dość głęboko panoramę życia osoby, która nie jest w stanie pogodzić się z odejściem najbliższego sobie człowieka. I przyznam szczerze, że spoglądając na okładkę, nie spodziewałabym się tak trudnego tematu, o którym przecież nie jest łatwo pisać. Czy obrazek przedstawiający zamyśloną, młodą kobietę i czarnego kota może być więc mylący? Biorąc pod uwagę całą fabułę powieści myślę, że niekoniecznie, aczkolwiek z pewnością nie wskazuje na aż tak niewdzięczny temat.
Anna Kucharska stworzyła zapadający w pamięć portret psychologiczny Zuzanny, czyli osoby, która nie potrafi normalnie żyć, odkąd zmarła jej matka. Autorka daje czytelnikom możliwość wejścia w umysł bohaterki i poznania jej najskrytszych myśli, które wzbudzają ambiwalentne uczucia. Trzeba bowiem przyznać, że wyrzuty sumienia jakimi stale karmi się Zuza oraz wspomnienia to przejmujące elementy jej kreacji psychologicznej. Trudno jednak zrozumieć wybory bohaterki pod postacią zerwania kontaktu z ojcem czy też strachu przed nowym uczuciem. Z pewnością więc dość niejednoznaczna kreacja Zuzanny będzie budzić w czytelnikach wiele odczuć, łącznie z takimi jak konsternacja, zdziwienie i złość.
W powieści znajdziecie wiele wątków, bowiem pojawia się miłość, przyjaźń, cierpienie, wybaczenie sobie samemu, ale także pojawia się ukazany na okładce kot. Kot Behemot, którego główna bohaterka dosłownie nie znosi, reagując z wściekłością na każde jego syczenie. I jak to w życiu bywa, nigdy nie można niczego być pewnym, bowiem los Zuzanny odwraca się, a wraz z tym do jej życia wkracza właśnie tenże kot. To taki śmieszny akcent fabularny, który oczywiście mnie, wielbicielkę kotów, bardzo przypadł do gustu.
"Numer telefonu" to ciepła opowieść z lekką nutką przewidywalności, która w pewnych elementach potrafi zaskoczyć. I pomimo faktu, iż wątek pod postacią pojawienia się podwójnego romansu jest nieco naciągany i mało realistyczny, książka ta zapewniła mi mile spędzone popołudnie. Najważniejsze jest jednak to, że po jej lekturze pojawiło się w moim umyśle sporo refleksji na temat śmierci i niedoceniania codzienności. Telefon do mamy także się pojawił, na szczęście odebrała.
Anna Kucharska Źródło zdjęcia - KLIK |
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce
Bardzo lubię takie psychologiczne powieści, dam szansę tej książce :)
OdpowiedzUsuńJa również jak koleżanka lubię takie powieści, jednak nie każda mnie do siebie przekonuje, tej się udało ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi całkiem ciekawie. Chyba już gdzieś o tej książce czytałam.
OdpowiedzUsuńGdyby wątki zostały mocniej rozbudowane, to byłby wielki hit. Autorka ma niebanalne pomysły i za to nalezy jej się wielki plus. Poza tym jest pełną pokory, cudowną osobą, która bez fochów przyjmuje krytykę i wyciąga wnioski. Choćby dlatego sięgnę po każdą jej kolejną książkę.
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się bardzo ciekawa, mam nadzieję, że uda mi się ją niedługo przeczytać;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że to dość przygnębiająca książka.
OdpowiedzUsuńA właśnie tworzę listę książek, które chcę przeczytać i ta z pewnością znajdzie się na liście - zainteresował mnie opis:)
OdpowiedzUsuńSandicious
Jest coś takiego w tym pomyśle, że mam łzy w oczach. Strasznie współczuję bohaterce i chętnie poznam jej historię! :)
OdpowiedzUsuńWiele osób mówi o tej książce, wiec i ja mam ją w planie ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam o niej chyba u Cyrysi i mam na nią wielką ochotę.
OdpowiedzUsuńciekawy tytuł:)
OdpowiedzUsuńksiążka do polecenia lubującym się w tego typu powieściach :)
OdpowiedzUsuńTrochę smutny temat ale czasami lubię takie książki.
OdpowiedzUsuńTematyka niełatwa, ale kiedyś trzeba się z nią zmierzyć.
OdpowiedzUsuńOkładka zupełnie nie zapowiada takiej poważnej i smutnej treści. Jesień już wystarczająco mnie przygnębia, więc na razie nie planuję sięgać po tę książkę.
OdpowiedzUsuńDziękuję za opinię, chętnie przeczytam tą książkę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam http://cudowneksiazki.blogspot.com/
Mam na nią ochotę od dawna, a każda kolejna pozytywna opinia mnie tylko utwierdza :D
OdpowiedzUsuńniestety nie znam książki
OdpowiedzUsuńpiękny cytat na rozpoczęcie recenzji wybrałaś
OdpowiedzUsuńKsiążkę już czytałam, chociaż jak dla mnie ma ona nieco "anemiczną" akcję. Niemniej jednak całość, według mnie, wypada całkiem ok.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście okładka nie wskazuje na tak smutną treść. Książka zaciekawiła mnie.
OdpowiedzUsuńKsiążka już za mną i osobiście bardzo pozytywnie ją wspominam.
OdpowiedzUsuńDla mnie osobiście ta książką mogłaby być za trudna...
OdpowiedzUsuńTakich ciepłych opowieści teraz mi trzeba :)
OdpowiedzUsuńTa książka na pewno mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńhm klimat całkiem zachęca!
OdpowiedzUsuńCzytałam "Numer telefonu" i książka bardzo mi się podobała. Niesamowicie dobrze ją wspominam. :)
OdpowiedzUsuńNa jesienny klimat pasuje idealnie.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście okładka nie zapowiada tak przejmującej treści.
OdpowiedzUsuńJestem zainteresowana tą książką.
OdpowiedzUsuńLubimy takie książki i na pewno po Twojej recenzji po nią sięgniemy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy!
rodzinne-czytanie.blogspot.com
A jaka książke poleciłabys mi na poczatek, jakas o miłości...?
OdpowiedzUsuńMoże i jest to przewidywalna opowieść, ale czasem i na takie mam ochotę. Też chciałabym spędzić z tą książką miłe popołudnie :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już kilka recenzji tej książki, ale jakoś nie mam na nią ochoty...
OdpowiedzUsuńOkładki bywają bardzo mylące i gdybym miała wybierać książkę kierując tylko grafiką, to nie zdecydowałabym się na ten tytuł, a tak - dzięki Tobie - bardzo chętnie ją przeczytam, bo lubię poruszające tematy.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, co to za kobieta odebrała telefon i co z tego wynikło. ;)
OdpowiedzUsuńSame pozytywne opinie. Ta pozycja pojawia się na liście do Mikołaja :)
OdpowiedzUsuńTematyka nawet przypadła mi do gustu, o ile większość książki nie jest "dołująca", to chętnie bym po nią sięgnęła. W sumie jestem też ciekawa jak zakończyła się ta historia z telefonem i nieznajomą kobietą, no i z kotem. Będę pamiętała o tej ksiażce!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej książki :)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu mam wielką ochotę na tę powieść :) Z pewnością dam jej szansę, no i ta okładka bardzo przyciąga moją uwagę, te zielone, kocie oczy... :)
OdpowiedzUsuń