"Ciiichooo... miłość się rodzi" - Iwona Paulewicz
Wiadomość, jaką otrzymałam jakiś czas temu okazała się dla mnie prawdziwym zrządzeniem losu. Jak bowiem wytłumaczyć fakt, że do kobiety będącej na początku swojej drogi w staraniach o dziecko, pisze inna kobieta, artystka, która wydała książkę o 9-miesięcznym czasie oczekiwania na narodziny cudu, czyli nowego życia. Nic nie dzieje się przypadkowo, wiem to na pewno.
Iwona
Paulewicz to urodzona w 1970 r. w Gdańsku, absolwentka malarstwa
Wydziału Sztuk Pięknych, a także ceramiki na Akademii Sztuk
Pięknych w Gdańsku. W latach 1998-1999 artystka otrzymała
stypendium Ministerstwa Kultury i Sztuki w Warszawie i Rządu
Greckiego, zaś w latach 1999-2001 stypendium Greckiej Fundacji
Stypendiów. Autorka wydaje książki artystyczne, jest obecnie
nauczycielką malarstwa w szkołach średnich w Grecji, a także
współzałożycielką wydawnictwa "Paulewicz".
"Ciiichooo... miłość się rodzi" to wielka i przede wszystkim ciężka książka
artystyczna, w dosłownym tego słowa znaczeniu, ważąca bowiem co najmniej 1 kilogram, która z pewnością nie
zmieści się na każdej półce biorąc pod uwagę zarówno jej
gabaryt, jak i wymiary. Ale to tylko warstwa zewnętrzna pod którą
kryje się równie nietuzinkowa treść nacechowana minimalizmem
doboru słów i równoczesnym maksymalizmem przekazu, jaki ze sobą
niesie.
Cała książka
to rozczulający obraz tego, co dzieje się w głowie i z ciałem
kobiety, która całe dziewięć miesięcy oczekuje narodzin nowego
życia. Nie dziwi więc fakt, że dzieło to zostało podzielone na
dziewięć części, wśród których pierwsza rozpoczyna tę wędrówkę małym punktem na całej kartce. Niewątpliwie to wymowny początek, bowiem czym jest
dziecko w pierwszych tygodniach ciąży, jeśli nie małym punktem zlokalizowanym w naszym
ciele?
Bohaterka,
przyszła mama jest osobą pełną przeróżnych uczuć, jakie
targają nią w okresie dziewięciu miesięcy poprzedzających poród. Zdziwienie,
akceptacja, strach, samotność i wielka, wielka radość na myśl o
tym, co ją czeka.
"Rośnie góra. Na szczycie otwarty krater. Rety! To kiedyś był mój mały pępek".
"Nie odchodź".
Myśli
bohaterki to proza o silnym ładunku emocjonalnym, o widocznym
charakterze refleksyjnym, nosząca znamiona prozy poetyckiej. Czasami
bowiem na stronie występuje tylko jedno zdanie, a czasami cały,
obszerny opis uczuć z licznymi metaforami. Iwona Paulewicz w prosty i trafiony sposób udowadnia, że czasami nie
potrzeba wielu słów, by opisać swój stan emocjonalny.
"Łatwiej mogę pojąć, że są we mnie: krasnoludki, koty, słońca, wulkany... niż to, że jesteś ty".
Nie sposób
nie wspomnieć o wydaniu całego tego artystycznego dzieła, bowiem
to bardzo ważna, część składowa całej książki. Uczucia
przyszłej matki ilustrują bowiem często abstrakcyjne ilustracje
autorstwa Iwony Paulewicz, które można interpretować na wiele
sobie znanych sposobów. Wielość różnorodnych barw jest w nich niezwykle odczuwalna.
Zachwyca także
niezwykle estetyczne wydanie, czyli gruby, dobrej jakości papier,
twarda oprawa i duży format. To "porządna" książka, której na półce nie trzeba specjalnie eksponować, broni się bowiem sama.
"Ciiichooo... miłość się rodzi" to książka nietuzinkowa, która
trafiła do mnie w najbardziej odpowiednim czasie. Już teraz, gdy będę oczywiście w ciąży, planuję sobie umieszczać na jej stronach własne refleksje, obok zapisów autorki. A na koniec tej niezwykłej podróży cytat, który wzbudził we mnie najwięcej refleksji:
"Dziecko nie jest naszą własnością.
Jest naszą tęsknotą".
Za możliwość odbycia takiej wspaniałej podróży dziękuję autorce
Podoba mi się to wydanie, ilustracje są oryginalne i przyciągają uwagę.
OdpowiedzUsuńWyjątkowe wydanie, robi wrażenie :)
OdpowiedzUsuńKochana mogłabyś poklikać w linki w poście :
http://rzetelne-recenzje.blogspot.com/2015/11/shein-azurowy-sweterek-i-bluzeczka-z.html
Z góry bardzo dziękuję :*
Ciekawy projekt:)
OdpowiedzUsuńzgadzam się:)
UsuńJestem pod wrażeniem... Świetny pomysł :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę piękne wydanie :-) Wróżę powodzenie tej pozycji.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe, coś innego. :-)
OdpowiedzUsuńNiesamowite i na pewno nietuzinkowe wydanie. Życzę Ci powodzenia.
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł :)
OdpowiedzUsuńCiekawe wydanie, warto by było się zapoznać ;)
OdpowiedzUsuńTakie książki już za mną, ale wiem, jak wiele one mogą wnieść w życie ciężarnej kobiety, szczególnie podczas pierwszej ciąży. :)
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że rzeczywiście wydanie daje do myślenia. Można spokojnie przemyśleć każdy etap ciąży. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł, żeby książka posłużyła jako baza / fundament pod Twój osobisty pamiętnik, na pewno po latach będziesz do niego wracała z większym sentymentem.
OdpowiedzUsuńWydanie faktycznie wygląda niesamowicie! Musi być to szczególna pozycja dla przyszłych i obecnych matek. :)
OdpowiedzUsuńCiekawa sprawa :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę taką książkę, inną :)
OdpowiedzUsuńLubię takie nietuzinkowe wydania :)
OdpowiedzUsuńTa książka jest przepiękna - to znaczy, wydanie przyciąga wzrok, niezwykle. :)
OdpowiedzUsuńMusi wzbudzać tyle pięknych uczuć.. Z chęcią bym podarowała ją tym, które chcą zabić dziecko aborcją, ale tym które oddają dzieci lub zostawiają w szpitalach. Może mogłyby się nawrócić, może by zdążyły.
OdpowiedzUsuńjaka piękna odmiana przy innych książkach o ciąży :)
OdpowiedzUsuńNiezwykłe wydanie. Będę miała go na uwadze przy wyborze prezentu dla mojej koleżanki, która stara się o dziecko. I mam nadzieję, że jej się w końcu uda.
OdpowiedzUsuńFaktycznie nietuzinkowa książka :)
OdpowiedzUsuńCiekawy projekt :)
OdpowiedzUsuńCoś zupełnie innego :)
OdpowiedzUsuńciekawe:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście ciekawe wydanie:)
OdpowiedzUsuńCiekacja pozycja, idealna na prezent dla przyszłej mamy;)
OdpowiedzUsuńPiękna:) idealna na prezent dla przyjaciółki :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, może jest i w tym duża dawka emocji spotęgowana przez minimalizm, ale ilustracje do mnie po prostu nie przemawiają. Mam wrażenie, jakby powstawały od niechcenia ("nawet przedszkolak by tak narysował"). Abstrakcja do mnie nie przemawia, nie rozumiem jej. To jest jak wiersze, które rozumie tylko autor. Czytelnicy tylko mogą domyślać się o co chodzi, ale chyba nigdy nie zrozumieją w pełni.
OdpowiedzUsuńchyba na tym polega sztuka, że ktoś namalował coś tak niby zwyczajnie od niechcenia,
UsuńSztuka jest szerokim pojęciem, nie polega tylko na tym, by od niechcenia malować, ale żeby patrząc na dane dzieło czuć pewne emocje. Ja czuję pewne emocje, Ty Anonimie też czujesz pewne (domyślam się, że sprzeczne z moimi) emocje. Ja np. nie potrafię malować "tak zwyczajnie od niechcenia", bo wszystko, co w ten sposób powstanie, mam wrażenie, że jest niedokończone.
Usuńco innego jest malować od niechcenia, a co innego, że wygląda coś jak namalowane od niechcenia. Duża różnica. Pozdrawiam Jane White
UsuńŻyczę Ci, abyś jak najszybciej mogła robić swoje zapiski na kartach tej książki. Kto wie, może kiedyś też kogoś tak ucieszą i oczarują jak Ciebie :)
OdpowiedzUsuńWydanie bardzo ciekawe, a Tobie życzę, żeby starania jak najszybciej zakończyły się sukcesem. :)
OdpowiedzUsuńKsiazka Iwony Paulewicz zostala mi polecona przez moich przyjaciol. Zamowilam ja przez internet poniewaz mieszkam w Wielkiej Brytanii. Po pierwszym przeczytaniu i z nieco uspokojonymi emocjami powrocilam do tej lektury jeszcze raz. To fantastyczna ,wzruszajaca ksiazka o magicznych dziewieciu miesiacach ciazy, pelna poezji,kolorow ,muzyki i swiatla z przepieknymi ilustracjami autorki. To ksiazka dla wszystkich wrazliwych ludzi.Nie tylko kobiety przygotowujacych sie do macierzynstwa ,ale takze mezczyzni powinni przeczytac te historie ,ktora jest niezwykla opowiescia o rodzacym sie zyciu. M. Polonczyk
OdpowiedzUsuńCo za cudo... Zazdroszczę Ci, że miałaś okazję przebyć tę książkową podróż. Aż wzruszyłam się, patrząc na strony tej pozycji - tym bardziej, że starania o dziecko były nieraz okupowane łzami, żalem i smutkiem. Na szczęście opłacało się czekać na mój mały cud, który od 7,5 miesiąca mieszka w moim brzuchu. :)
OdpowiedzUsuńCiiichoooo… miłość się rodzi
OdpowiedzUsuńTa książka to chwila poezji… Zatrzymania się w codziennym biegu. Dokąd tak gonię? Przeciekają przez palce najpiękniejsze chwile, bo nie potrafię ich zauważyć, bo ciągle coś do zrobienia, bo czasu tak mało… A może trzeba tak zwyczajnie przyhamować? Rozejrzeć się dokoła, a może jeszcze bardziej spojrzeć w siebie? Zobaczyć słońce, błękit nieba, turkus morza, zieleń drzew, kwiaty na łące, księżyc i gwiazdy na ciemnym niebie… Ta książka może być przewodnikiem na takie chwile. I to nie tylko dla kobiet. Mężczyźni też mogę z niej wiele się nauczyć… Miłość rodzi się powoli… Nie da się niczego przyspieszyć… Czy mężczyzna myśli o tym, co czuje kobieta, gdy nosi w sobie życie? Albo inaczej: ilu mężczyzn jest w stanie o tym pomyśleć? Ta książka może być okazją do takich refleksji… Jest jedyna i niepowtarzalna, jak jedyne i niepowtarzalne jest każde ludzkie życie od chwili poczęcia… Jak jedyne i niepowtarzalne są przeżycia kobiety, która już jest matką i nosi w sobie nowe życie… To nie jest książka, którą się przeczyta w jedno popołudnie, chociaż jest to jak najbardziej możliwe. To jest książka, do której warto wracać i przy której warto się zatrzymywać często… Smakować myśli, obrazki, wchodzić w siebie, delektować się ciszą… wchodzić w przestrzeń spotkania z Tym, który daje życie… Książka, której potrzeba współczesnemu człowiekowi. Warto, by znalazła miejsce w naszym księgozbiorze.