"Jesień w Brukseli" - Katarzyna Targosz
"Setki, tysiące, miliony nici łączących
ludzi i zdarzenia. Efekt motyla. Połączenia, których zwykle nie
dostrzegamy".
Łatwo się w życiu
pogubić, zejść z obranej drogi, popełnić wiele błędów, które
rzutują na naszą dalszą egzystencję. O wiele trudniej naprawić swoje porażki i
potraktować je jako lekcję, która zawsze czegoś uczy. O tym i również o
innych ważnych rzeczach pisze w swojej drugiej książce Katarzyna Targosz.
Książce, która nieco przewrotnym tytułem, już na samym
wstępie zaskakuje.
Katarzyna Targosz to
Ślązaczka, urodzona w 1982 r. w Tarnowskich Górach. Jest
absolwentką hotelarstwa na SHMS w Caux-sur-Mountreux oraz geografii
na Uniwersytecie Jagiellońskim. Autorka uwielbia fotografię,
podróże, niebanalną architekturę i oczywiście pisanie. Prywatnie
szczęśliwa żona i matka małego górala, mieszkająca obecnie w
Bukowinie Tatrzańskiej. Jej debiutem literackim była powieść pt. "Wiosna po wiedeńsku".
Konstancja, zdolna i
młoda graficzka dopiero co rozstała się ze swoim chłopakiem,
który zamiast ją wielbić i kochać, postanowił wyjechać do
Tybetu aby znaleźć duchową równowagę. Bohaterka mieszka na
jednym z ekskluzywnych, krakowskich osiedli, nazywanym Brukselą. Po utracie pracy i faceta próbuje na nowo ułożyć swoje
życie, a pomagają jej w tym przyjaciółka Eliza oraz szalony brat
Przemek. Konstancja nie spodziewa się, jakie decyzje w najbliższej przyszłości przyjdzie jej niespodziewanie podjąć.
"Jesień w Brukseli" to powieść, o której mogłabym powiedzieć, że napisano ją ku pokrzepieniu
serc, bowiem to książka o tym, jak szybko można popełnić głupie
błędy, ale również o tym, że można te błędy naprawić.
Konstancja bowiem co chwilę podejmuje złe decyzje, mające wpływ
na jej dalsze życie. Decyzje dotyczące romansu ze swoim szefem,
ciągłego imprezowania, niezbyt miłego traktowania starszych osób czy chociażby
nieliczenia się z uczuciami innych. Wszystkie jej poczynania mają
swoje konsekwencje, które na pewnym etapie zaczynają ją czegoś
uczyć. I myślę, że to główne przesłanie książki Katarzyny Targosz. Przesłanie
mówiące o tym, iż warto naprawiać swoje nierozważne decyzje i warto także przyznać się do błędu oraz spróbować żyć inaczej.
Konstancja,
trzydziestoletnia singielka to postać nieco przerysowana, ale także kreacja bardzo zapadająca w pamięć. I można mieć wobec
niej dość ambiwalentne uczucia, bowiem bohaterka ta często swoimi
zachowaniami irytuje oraz zdumiewa niedojrzałością. Z pewnością wobec tej
postaci nie można przejść obojętnie i muszę przyznać, że podczas lektury książki kilkakrotnie miałam ochotę zwyczajnie przywołać ją do porządku. Warto również podkreślić, iż Katarzyna Targosz w przypadku bohaterki zastosowała trafiony zabieg, bowiem wprowadziła jej pierwszoosobową narrację, umożliwiając tym samym czytelnikowi "wejście do głowy" Konstancji. Dzięki temu o wiele łatwiej zrozumieć jej
szalony tok rozumowania i genezę niektórych, życiowych decyzji.
Cała fabuła powieści
Katarzyny Targosz oscyluje w dość krótkim przedziale czasowym,
bowiem Konstancję poznajemy 19 września, a żegnamy się z nią 31
grudnia. I trzeba przyznać, że w czasie tych paru miesięcy dzieje
się naprawdę wiele – pojawia się miłość, tajemnica i wątek
sensacyjny. Pojawiają się także barwne postacie, jak chociażby
nieobliczalny brat głównej bohaterki, czyli kreacja, która
najbardziej zaskakuje nieprzewidywalną metamorfozą. Na początku książki bowiem nie wyobrażałam sobie połączenia typu: Konstancja, Przemek i na przykład rodzinne ferie zimowe. I zostałam zaskoczona, bowiem brat Konstancji okazał się bardzo uczuciowym i rodzinnym człowiekiem. Ciekawą postacią jest także sąsiad Kropidlak, który wzbudzał we mnie
sporą dozę wzruszenia i smutku. Wszystkie te elementy połączone
ze sobą w jedną całość, sprawiły, że powieść tę czyta się naprawdę szybko. A
duża ilość dialogów jeszcze bardziej potęguje to wrażenie.
"Jesień w Brukseli" to druga książka Katarzyny Targosz, która mnie nie zawiodła.
Proza tej autorki zwyczajnie do mnie trafia i mam wrażenie, że
pisarka przemyca do swoich dzieł, kawałek własnego życia. Jeśli
lubicie taką literaturę, ze sporą gamą różnorodnych postaci i
niezbyt idealną bohaterką, zachęcam Was do lektury tej powieści.
Katarzyna Targosz |
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce
Musze ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMłoda graficzka? W takim razie to coś dla mnie:)
OdpowiedzUsuńChyba najbardziej przekonuje mnie nieidealna bohaterka. Nienawidzę wyidealizowanych postaci. Poza tym okładka jest przepiękna!
OdpowiedzUsuńChętnie porozglądam się za tą książką ;)
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom, ja bardzo lubię takie bohaterki, które ma się ochotę trzepnąć przez głowę, żeby się opamiętały;) Dłużej wtedy pamiętam takie książki:) Skoro mówisz, że Konstancja irytuje, to mam ochotę doświadczyć tego na własnej skórze:)
OdpowiedzUsuńPS. Bardzo podoba mi się imię Konstancja, jest takie dostojne:)
Nie czytałam nic tej pisarki, ale osobiście wolę inne lektury.
OdpowiedzUsuńZainteresowała mnie ta książka i z chęcią ją przeczytam ;-)
OdpowiedzUsuńZastanowię się nad tym tytułem. Skoro polecasz, musi coś być w tym tytule, choć nie jestem przekonana do tematyki.
OdpowiedzUsuńTwój opis mnie zachęcił, więc kto wie :)
OdpowiedzUsuńpiękna okładka
OdpowiedzUsuńśliczna kobieta z autorki
OdpowiedzUsuńNiedługo się za nią zabiorę. Też czytałam "Wiosnę po wiedeńsku" i mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam... bardzo lubię kiedy główny bohater budzi emocje i nawet czasem irytuje... nie znam prozy Katarzyny Targosz, jednak po lekturze Twojej recenzji z pewnością przeczytam tę książkę :))
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości tej autorki, ale będę miała ją na uwadze za jakiś czas, jak tylko uporam się z obecnymi zaległościami.czytelniczymi.
OdpowiedzUsuńTrudno mi teraz stwierdzić czy chciałabym tę książkę poznać. Z jednej strony tak, ale z drugiej obawiam się, że będzie mnie irytować niedojrzałość bohaterki. Niemniej nie mówię nie :)
OdpowiedzUsuńJak ja Ci zazdroszczę czytania tych wszystkich książek! Ach! Ja przy każdej zasypiam, nawet nie skończyłam Dlaczego faceci kochają Zołzy, choć powinnam!!!! Mnie każdy błąd uczy, zmienia, choć to ciężka praca. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKażdy popełnia błędy małe lub duże-chętnie przeczytam książkę:)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotykam się z tym nazwiskiem!
OdpowiedzUsuńWarto poznać!
Myślę, że książka mogłaby mi się spodobać, dlatego na pewno się za nią rozejrzę :D
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawa lektura :) z chęcią sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki pani Kasi, ale widzę, że warto. Muszę zapisać sobie jej naziwsko i przy okazji zakupić jedną, albo drugą powieść.
OdpowiedzUsuńNa razie mam inne lany czytelnicze, ale kto wie, może kiedyś.
OdpowiedzUsuńOkładka rzuciła mi się w oczy, jednak czekałam na więcej opinii, zwłaszcza subiektywnych :D Będę na nią polować, bo lubię poznawać twórczość naszych rodzimych autorów. :)
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona tematyka:) Na pewno przeczytam... z wypiekami na twarzy;)
OdpowiedzUsuńwłaśnie się za nią zabrałam, wróżę jej ze 2 do 3 wieczorów i koniec, a po takiej recenzji to już bankowo ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam na wdechu, dokończyłam na wydechu. Mam dokładnie takie same spostrzeżenia, jak Ty po przeczytaniu całej powieści i identyczne odczucia, jeśli chodzi o główną bohaterkę. Chwilami widziałam już, jak kopię ją w tyłek, żeby się ocknęła.
OdpowiedzUsuńKsiążkę dosłownie pochłonęłam, tak samo jak pierwszą powieść Kasi. I polecam ją wszystkim :)