Zakładkowo-czytelniczy zawrót głowy, czyli o moich zwyczajach książkowych słów kilka!
Natalia Nowak-Lewandowska z bloga "Książką po łapkach" zaprosiła mnie do wzięcia udziału w stworzonym przez nią cyklu pt. "Zakładkowo-czytelniczy zawrót głowy". Moim zadaniem było opowiedzieć Wam, jakie zwyczaje czytelnicze celebruje w mojej książkowej pasji, oraz jakie zakładki pomagają mi nie pogubić się w czytanych codziennie lekturach. A jak już zdążyliście zauważyć, uwielbiam robić zdjęcia związane z książkami, dlatego też zapraszam Was na odsłonę tego cyklu w moim wydaniu. Ten sam wpis znajdziecie na blogu Natalii :)
Zakładki
Posiadam
w domu wiele zakładek do książek. Największą ilośc stanowią te
otrzymane od wydawnictw, które zgodnie z moją tendencją zbieracza
składuję w pudełku. W swojej kolekcji posiadam jednak kilka
oryginalnych zakładek, które możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej. Generalnie nie przywiązuje większej wagi do wyglądu zakładek, ważne bym miała zawsze coś pod ręką, aby zaznaczyć miejsce przerwania lektury.
Obecnie,
od około trzech lat do każdej, czytanej przeze mnie książki używam stale jednej i tej samej zakładki. Zakładka to, to prezent od mojej przyjaciółki,
która przywiozła ją dla mnie z Gdańska. I muszę przyznać,
że sama
się dziwię, iż tak długo wytrzymała moje rozległe czytelnicze wojaże.
Gdzie
najczęściej
czytam?
Z
tego względu, iż mieszkam dość daleko od mojego miejsca pracy,
dojazdy komunikacją miejską zajmują mi około 3 godzin dziennie.
Czas ten poświęcam więc w pełni na czytanie. A
czytam zarówno w tramwaju, w autobusie czy na przystanku. I właśnie
w tych miejscach najczęściej możecie spotkać
mnie z nosem w książce.
Często przy lekturze towarzyszy mi także strażnik mojej domowej biblioteki, czyli
kot Felicjan, który usilnie domaga się pieszczot właśnie wtedy,
gdy zaczynam pasjonującą lekturę. I jeśli nie wiecie, jak oduczyć psa szczekania w domu, mogę wypożyczyć Wam mojego Felicjana. On na pewno sobie poradzi z tym zagadnieniem doskonale, bowiem moje dwa, duże psy zachowują się przy nim jak rasowe aniołki.
Bardzo
często również podczas czytania towarzyszy mi moja ulubiona
filiżanka, z której piję pobudzającą zmysły kawę.
W okresie letnim dużą część wolnego czasu spędzam na tarasie. Wieczorami zapalam swoja ulubioną waniliową świeczkę, przykrywam się kocem i czytam...
Czasami również czytam w swoim starym hamaku. Uwielbiam w szczególności poświęcać się lekturze letnimi wieczorami, gdy cykanie świerszczy odpręża, a szum drzew zaprasza do przeczytania kolejnej strony.
Jako
takich rytuałów nie praktykuję!
- Nie czytam kilku książek jednocześnie. Zawsze zaczynam nową, gdy skończę czytać poprzednią.
- Nigdy nie oszpeciłabym książki zagięciem strony czy też mazaniem po niej – dla mnie to swoiste świętokradztwo. Dla zaznaczenia istotnych fragmentów czy cytatów używam wyłącznie zakładek indeksujących lub samoprzylepnych karteczek.
- Nie zaglądam nigdy na początku swojej przygody z daną książką do jej ostatniej strony. I nie rozumiem tego zwyczaju.
- Nie okładam książek, lubię oryginalne okładki.
- Nie czytam w wannie.
Wiecie
co jednak lubię najbardziej? Sobotnie, letnie wieczory z
książka i aromatyczną kawą. Mogłabym tak spędzić cale swoje
życie, gdyby tylko płacili mi za czytanie i pisanie o książkach!
Szkoda, że mieszkasz tak daleko. Byłabyś idealną przyjaciółką.
OdpowiedzUsuńPrzyjaciółką:)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą szkoda, że nikt mnie nie zaprosił do takiej zabawy :)
Ale zwyczaje mamy podobne, choć czytam kilka książek jednocześnie, co nie jest dobrym zwyczajem :)
Nie czytam w wannie, bo jej nie mam, ale tak jak Ty sporo czasu spędzam dojeżdżając i wracając z pracy, a to bezcenny czas do wykorzystania na lekturę :)
Zero notatek w książkach, jest jak chleb, wymaga szacunku i ochrony - moja autorska myśl :)
No i nie masz mojej zakładki, najnowsza Książka pod Patronatem powędruje do Ciebie z zakładką, a nawet dwiema :)
I nadal szukamy dobrego tła do banerka :)
Też mogę czytać tylko jedną książkę na raz :D Za to często patrzę na ostatnie zdanie na samym początku. ("I nie było już nikogo". Ostatnie zdanie było podpisem mordercy...). I lubię czytać w wannie, ale za to rzadko się kąpię w wannie.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę hamaka &>&
Uwielbiam zakładki, mam ich na tony... Właśnie, mam ich na tony, a używam praktycznie tylko jednej - fajniutkiej zakładeczki w psychodeliczne wzorki, którą podesłała mi moja kochana korespondentka :D
Osobiście wolę herbatę od kawy, jestem od niej wręcz uzależniona, ale... kawa też nie jest zła.
kieleckoowszystkim.blogspot.com
Piękne te Twoje zakładki :) Nie martw się, mój kot też sobie ustawił psa i rządzi w domu twardą kocią łapą ;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę ci, że możesz sobie czytać w hamaku :) Piękna kolekcja zakładek!
OdpowiedzUsuńcudne :) ja nie mam żadnej
OdpowiedzUsuńJa też nie praktykuję zwyczajów przez Ciebie przytoczonych :) Masz genialne zakładki :))
OdpowiedzUsuńTeż mam ulubioną zakładkę :) I nie lubię zaginać rogów czy mazać po książkach.
OdpowiedzUsuńTylko czasu dojazdu poniekąd pozazdrościć. Ja do pracy miałam ostatnio 10 minut tramwajem w jedną stronę... no czasami to się zaczynać nie opłaca...
Awiolu, gratuluję wygrania spotkania z Ahern :)
Tego bujanego fotela i kącika na dworze strasznie Ci zazdroszczę :D
OdpowiedzUsuńMi zawsze brakuje zakładek i zaznaczam byle czym xD Koleżanka ostatnio się nade mną zlitowała i dała mi kilka... :D Zazdroszczę Ci tego tarasu - mieszkam w bloku i brakuje mi czegoś takiego. Kilka lat temu chodziłam czytać do parku, ale kręciło się tam za dużo ludzi i mi to przeszkadzało, za mało prywatności :P Co do rytuałów - zawsze, gdy zaglądam na ostatnią stronę, żeby sprawdzić, ile książka ich ma, to wręcz skupiam się na tym, żeby nie zobaczyć choćby jednego słowa z zakończenia. Tak jak Ty, nie rozumiem tych ludzi, którzy czytają ostatnie strony. Ja tu drżę na myśl, że mogłabym sobie popsuć lekturę :o
OdpowiedzUsuńJa też mam spory stos zakładek, jednak z całą pewnością nie tak pokaźny jak Twój :))
OdpowiedzUsuńJaka pokaźna ilość zakładek ! Świetne,zazdroszczę :-) Też nie okładam dodatkowo książek i nie zadzieram rogów.Nienawidzę takiego zwyczaju.Jak można kaleczyć książki ?! ;)
OdpowiedzUsuńWow! Sporo tych zakładek :) Zazdroszczę możliwości czytania w hamaku, a kocurek wygląda groźnie ;) Również nigdy nie zaglądam na ostatnią stronę książki, nie rozumiem tego zwyczaju, ale za to czytam w wannie (bardzo lubię i zawsze uważam, aby nie zamoczyć książki), także dbam książki, nigdy nie zaginam kartek, ani po nich nie marzę, bywa, że odkładam na chwilę książkę, aby przeczytać inną, ale to tylko w wyjątkowych przypadkach ;)
OdpowiedzUsuńCudownie! Zazdroszczę, też zrobię sobie kilka takich zdjęć dla siebie samej. To pełna celebra chwili z książką. To prawda, że takie akcenty mówią coś o nas, zbliżają, też chciałabym mieć taką przyjaciółkę :) Zakładka z Gdańska jest solidna, a fotel? nie za wcześnie na bujany? Ja myślę o takim może za dziesięć lat, a wiosen mam więcej :) Filiżanka też ważna rzecz, kocham filiżanki :) i jeszcze ukochany kot, czy pies grzejący nogi- pełnia szczęścia.
OdpowiedzUsuńOjej, to masz daleko do pracy. Ale przynajmniej nie marnujesz czasu;)
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, że to by dopiero było klawe życie: czytać i pisać i... móc z tego żyć :D
ps.też mam fotel bujany, ale jakoś nie umiem się przekonać do czytania na nim, może czas to zmienić?
Piękne zakładki:) jednak Felicjan piekniejszy :) również nie rozumiem zwyczaju zaglądania na ostatnią stronę przed przeczytaniem :)
OdpowiedzUsuńJa często dobieram zakładki pod kolor książki lub jej tematykę. :D Zazdroszczę Ci tego, że masz tyle czasu w jeździe - ja mieszkam w małej miejscowości i każde miejsce to rzut beretem. :(
OdpowiedzUsuńJej, jakoś tak się rozmarzyłam po tym Twoim poście... żyć nie umierać...
OdpowiedzUsuńTeraz wiem, skąd ludzie biorą czas na czytanie - czas dojazdów gdziekolwiek to najlepszy czas na czytanie.
Bardzo mi się podoba Twoja kolekcja. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba Twoja kolekcja. ;)
OdpowiedzUsuńile zakładek! ja przeważnie używam kartki pocztowej, chociaż wczoraj przyniosłam do domu prawdziwą zakładkę do książki :)
OdpowiedzUsuńŚwietny tag! :) Bardzo chętnie zobaczyłabym wersje wszystkich blogerów, których obserwuję :), więc mam nadzieję, że się stanie popularny :). // U mnie używane zakładki mają niezbyt długie życie - do dwóch książek i potem w magiczny sposób wyglądają, jak używane przez sto lat... // Oprócz tego czytania w wannie, to wszystkie twoje nie-zwyczaje uskuteczniam :D. Chociaż zaznaczam i adnotuję raczej w książkach przeznaczonych do nauki (jestem perfekcjonistką, w wypadku reszty nie widzę celu, dla którego byłabym gotowa poświęcić idealny stan książki).
OdpowiedzUsuńRzadko zdarza się, bym użyła przypadkowej "zaznaczaczki", jak mawia moja babcia. Mam kilka zakładek, jednak raczej nie preferuję tych gotowych. Większość tworzę sama. Przyklejam, co mi przyjdzie do głowy. :) Moja zakładka musi mieć duszę. Niektórzy się ze mnie śmieją, że duszy i piękna szukam we wszystkim, ale cóż... :) Do książki najczęściej herbata, czasami cały dzbanek, a zdarza się nawet jakaś przekąska, ale tylko jeśli wiem, że mam wolny dzień i cały spędzę przy książce.
OdpowiedzUsuńSame książki to dla mnie największa świętość. Nie lubię tych wypożyczanych, bo czytam je, zapamiętuje, ale nie mam dowodu, że czytałam. Lubię mieć pozycję na półce. Niestety, książki są piękne, ale drogie, więc jestem zmuszona pożyczać od znajomych, czy z biblioteki.
Również mam wiele zakładek i też kolekcjonuję je w pudełku. I nareszcie ktoś, kto czyta tylko jedną książkę naraz, dziękuję! :D
OdpowiedzUsuńJak ja Ci zazdroszczę takiego hamaku ! :)
OdpowiedzUsuńdobrze, że nie jeździsz do pracy autem jako kierowca ;)
OdpowiedzUsuńAleż fajnie czytało mi się Twojego posta :).
OdpowiedzUsuńI w niektórych momentach fajnie byłoby być Tobą ... np. na hamaku :).
3 godziny to sporo czasu. Nie wyobrażam sobie codziennie tyle czasu spędzać w komunikacji miejskiej, choć pewnie z czasem bym się przyzwyczaiła. Ja nie przywiązuję większej wagi do zakładek, choć mam swoje ulubione z kotami. Resztę mogę wydawać.
OdpowiedzUsuńNa Twoim miejscu w ogóle nie ruszałabym się z tego fotela bujanego...genialne miejsce do czytania :) Zaś latem - obowiązkowo hamak :)
OdpowiedzUsuńJaki masz śliczny taras, bo drewniany, marzy mi się taki. I jeszcze fotel bujany, i hamak, same cudowności:)
OdpowiedzUsuńZakładkę mam jedną ulubioną i też jest z Gdańska, przywiozłam ją sobie z Domu Uphagena i dbam jak o największy skarb, bo mam sentyment do tej wycieczki.
Piękny taras i przede wszystkim hamak. Zawsze marzyłam o hamaku, w którym mogłabym poczytać :), ale to na razie nierealne.
OdpowiedzUsuńFaktycznie dużo czasu spędzasz w komunikacji miejskiej i bardzo przyjemnie czytało się o Twoich zwyczajach czytelniczych.
Ale masz piękny taras, zazdroszczę ;) Ja też uwielbiam czytać na łonie natury, gdzie cisza i spokój i tylko słychać cykanie świerszczy.
OdpowiedzUsuńa oczy Cię nie bolą od takiego ciągłego czytania?:)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post! Zakładki są wspaniałe.
OdpowiedzUsuńJa niestety nie mogę czytać jadąc ze względu na chorobę lokomocyjną. Zakładek mam kilka, w tym ulubione to taka zakładka z misiem i druga - z aniołkiem.
A lubię zaznaczać w książkach ołówkiem.... Taka słabość.
Miejsca do czytania mam. Niedawno kupiłam sobie wreszcie dużą stojącą lampę do czytania w fotelu, co mnie bardzo cieszy.
Pozdrawiam
Ja też zbieram zakładki ;). Co prawda nie mam ich jeszcze tyle co Ty, ale też już mam całkiem pokaźną ilość ;).
OdpowiedzUsuńMam podobne nawyki do Ciebie. Nie czytam wielu książek na raz. Jak skończę jedną, dopiero zabieram się za następną. W wannie też nie czytam, co to w ogóle za pomysł :D... Ależ Ci zazdroszczę tego hamaka, sama bym w takim poczytała ;).
Wow ile masz zakładek! Ja mam tylko 4, a i tak zazwyczaj zapominam o nich, bo prawie zawsze zapamiętuję stronę, na której skończyłam czytać ;)
OdpowiedzUsuńUrocze te zakładki :)
OdpowiedzUsuńKochana mam prośbę... Czy mogłabyś poklikać u mnie w linki w najnowszym poście z Dresslink ? Byłabym ogromnie wdzięczna ! :) Z góry dziękuję ! :)
Zakładki śliczne, ale przede wszystkim zazdroszczę Ci tych miejsc do czytania, marzę o tarasie z wygodnym fotelem czytelniczym :))
OdpowiedzUsuńTez uwielbiam piękne zakładki do książek. Ja dopiero zaczynam
OdpowiedzUsuńhttp://epilog-zaczytana-joana.blogspot.com/search/label/Zak%C5%82adki
Pozdrawiam
Widzę, że mamy podobne książkowe zwyczaje! :) A ile Ty masz tych zakładek, wow wow wow! Zazdrość mnie zżera :)
OdpowiedzUsuńtaki hamak to świetna sprawa!
OdpowiedzUsuńIle zakładek! Też kiedyś tyle miałam, ale teraz są upchnięte w jakichś książkach w czeluściach mojej biblioteczki i mało prawdopodobnie, by wszystkie zostały odnalezione. Zostawię to przyszłych pokoleniom XD
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie cierpię jak ktoś odkłada książkę na czytanej stronie grzbietem do góry. Powstają potem na nim nieładne pęknięcia. A zakładką mam jedną ulubioną w kształcie piórka :) Zawsze zastanawiałam się, kiedy masz czas tyle czytać, ale trzygodzinne dojazdy sporo tłumaczą ;)
OdpowiedzUsuńSuper są te Twoje książkowe praktyki:) Ja niestety nie mam tarasu ale za to posiadam balkon, na którym wiosną i latem spędzam (w tygodniu) każdą wolną chwilę oczywiście z książką. Nie wyobrażam sobie też abym mogła beż książki jechać komunikacją miejską, taki czas to czas stracony, zwłaszcza, że codziennie do pracy jeżdżę ok 45 min, więc coż innego mogłaby robić ;) Co do rzeczy, których nie toleruję to napewno jakiekolwiek zaznaczanie i mazanie a także bardzo pilnuję aby moje książki były czyste i zadbane, dlatego też zawsze gonię córki aby myły ręce przed czytaniem i całkowicie im zabraniam czytania podczas jedzenia. Ogólnie staram się moim dzieciom wpoić szacunek do książek taki jakiego mnie nauczyłą moja mama.
OdpowiedzUsuńTaki hamak to musi być rewelacyjna opcja na letnie popołudnia i wieczory :) Sama nie mam możliwości na sprawienie sobie takiego cuda, a w zasadzie na jego zawieszenie, a szkoda bo na świeżym powietrzu czytam sporo :)
OdpowiedzUsuńJa mam jedną zakładkę, taką fajną z magnesem, uwielbiam ją, co nie zmienia faktu, że stale gubię :-p Tą z sowami chętnie bym zaadoptowała, świetna jest. Bogata ta kolekcja.
OdpowiedzUsuńTak twoja ulubiona filiżanka ;) Ja akurat czytam kilka książek na raz gdyż (nie wiem dlaczego) ale czytanie tylko jednej mnie nudzi ;)
OdpowiedzUsuńO, czytanie na tarasie - super! Szkoda, że ja nie mam takiego miejsca, nie lubię, jak mi słońce świeci na ksiązkę ;) a zakładki piękne, ja mam ich niewiele i głównie te zrobione przeze mnie, resztę rozdaję
OdpowiedzUsuńzakładki i miejsca do czytania przepiękne. Sama jestem zbieraczem zakładkowym ;)
OdpowiedzUsuńPiękny zbiór zakładek ;) Potrafię czytać kilka książek jednocześnie i w zupełności mi to nie przeszkadza, dodatkowo lubię mieszać gatunki ;) Za to nigdy nie niszczę książek, bo dla mnie mazanie po nich chociażby ołówkiem oraz zaginanie rogów jest po prostu niszczeniem. Zakładka z Gdańska jest cudowna :)
OdpowiedzUsuńAle masz piękne miejsce do czytania! :)
OdpowiedzUsuńJa też swego czasu prezentowałam u siebie moją silnie zdewastowana już zakładkę, do której ogromnie się przywiązałam :)
OdpowiedzUsuńI podobnie jak Ty nigdy nie czytam kilku książek naraz. Nie potrafiłabym.
Taras masz prześliczny. Aż chce się tam usiąść i poczytać lub porozmawiać o książkach :)