"Astrocalendarium 2015" - Krystyna Konaszewska-Rymarkiewicz
"Los każdego z nas może być
scharakteryzowany wyczerpująco jedynie na podstawie indywidualnego
horoskopu urodzeniowego".
Wierzycie w horoskopy? A może powinnam jednak zapytać, czy czytacie horoskopy? Większość z nas bowiem może w astrologię nie wierzyć, jednak z ciekawości i tak przecież zagląda do wróżb opartych na znakach zodiaku. Ze mną jest podobnie, niby nie wierzę, ale jednak przykładam wagę do
znaczenia znaków zodiaku i całej astrologii. Z tego też względu
postanowiłam przetestować kalendarz astrologiczny na bieżący rok.
Po zakończeniu pierwszego miesiąca, w którym każdego dnia
kalendarz ten służył mi swoją pomocą mogę powiedzieć jedno – coś w tych
gwiazdach jednak jest :)
Autorką "Astrocalendarium 2015" jest Krystyna Konaszewska-Rymarkiewicz,
popularna w Polsce i na świecie astrolog, a do tego doktor nauk
przyrodniczych i antropologii Uniwersytetu Jagiellońskiego i
Akademii Medycznej w Krakowie. Jej liczne publikacje opisujące
rozmaite aspekty astrologii cieszą się wielkim uznaniem, a samo "Astrocalendarium" ma już osiemnastoletnią karierę wydawniczą.
Kieszonkowy format, łatwo mieszczący się w torebce – tak właśnie przedstawia się kalendarz astronomiczny Krystyny Konaszewskiej-Rymarkiewicz. Już na samym początku znajdziecie w nim objaśnienie symboli, jakie można spotkać w dalszej części. Dzięki temu już wiem co oznacza słowo sekstyl czy opozycja, a także jakie symbole zostały przyporządkowane do konkretnych planet naszego Układu Słonecznego. Czytając horoskopy, nigdy tak do końca nie wiedziałam, co one oznaczają
Na samym początku zawarto także wykresy przebiegów planet do wyznaczenia aspektów.
Autorka umieściła również w swoim kalendarzu prognozę na 2015 rok dla każdego znaku zodiaku. Przełom, szczęście, bogactwo - jestem ciekawa, czy spełnią się te słowa...
I przechodzimy do części najważniejszej, czyli działu zawierającego każdy dzień 2015 roku z rozpisanym układem planet, aspektach, wibracji liczby, imieninach, godzinach wschodu i zachodu słońca, długości dnia oraz co najważniejsze z krótką wróżbą, swoistą aurą na każdy dzień z miejscem na własne notatki. Jaka jest moja wróżba na dzisiaj? Cóż, ból głowy niestety nie nastrajał mnie w dzisiejszym dniu do kreatywności...
Muszę Wam powiedzieć, że uzależniłam się od
tego kalendarza, bowiem każdego ranka zaglądam sobie do niego i
czytam, jaki dzień mnie czeka. I wiecie co? Wiele razy porady te
były bardzo trafione...
Na końcu kalendarza znajdziecie także mnóstwo dodatków, które wymagają chyba jednak dość zaawansowanej wiedzy astrologicznej. Takie oto wykresy – Efemerydy na każdy miesiąc trochę mnie bowiem przeraziły.
Z ciekawością za to poczytałam o fazach księżyca
i jego wpływie. To pasjonujący temat.
Z pewnością nie można traktować "Astrocalendarium 2015", jako typowego organizera towarzyszącego nam w codziennych zajęciach. To bowiem kalendarz, w którym na pewno nie znajdziecie miejsca na zbyt obszerne notatki, a poza tym jego rola jest zupełnie inna. Polecam oczywiście miłośnikom astrologii i wiedzy ezoterycznej.
Za możliwość korzystania z kalendarza dziękuję Wydawnictwu Studio Astropsychologii
Nie wierzę w horoskopy :)
OdpowiedzUsuńpodobnie jak koleżanka, nie wierzę w horoskopy ;)
UsuńJa również sceptycznie podchodzę do horoskopów.
UsuńNie wierzę w horoskopy. Jedynie raz lub dwa razy na rok bierzemy z przyjaciółką najbliższą gazetę i śmiejemy się z tych wróżb. Zwykły kalendarz z zdecydowanie mi wystarcza.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, w horoskopy nie wierzę, ale czasem lubię sobie poczytać co tam niby ma mnie lub moich znajomych spotkać. :) Pytanie tylko skąd u wielu ludzi takie zainteresowanie, skoro niby nie wierzą.
OdpowiedzUsuńSama kiedyś wymyślałam horoskopy do szkolnej gazetki. Wiem mniej więcej jak się je pisze i jak zrobić, żeby pasowały prawie do każdego. Nie skorzystam, wiec z tego kalendarza :)
OdpowiedzUsuńNie ufam horoskopom, ale jako ciekawostkę mogłabym mieć taki kalendarz w swojej torebce :)
OdpowiedzUsuńZ przymrużeniem oka można przejrzeć. Choć jestem sceptyczna ;)
OdpowiedzUsuńNie wierzę w horoskopy. ;)
OdpowiedzUsuńNie wierzę w horoskopy, ale czasem lubie coś poczytać :)
OdpowiedzUsuńNie za bardzo wierzę w horoskopy, ale to może być po prostu fajna zabawa.
OdpowiedzUsuńNie daję wiary takim rzeczom, więc szkoda mi marnować na nie czas.
OdpowiedzUsuńW prasie, jaką teraz czytuję, horoskopów nie ma, ale kiedyś lubiłam do nich zajrzeć, ot tak, z czystej ciekawości i żeby się uśmiechnąć;)
OdpowiedzUsuńSuper, że zrecenzowałaś te pozycję, bo znalazłam podobną w Matrasie i ostrzyłam sobie ząbki :) horoskopów nie czytam nigdy, ale wpływ gwiazd, księżyca itp. to jednak ciekawy temat i wcale żadne zabobony. A co do 10 lutego całkowita racja, mogłam nie wychodzić z domu ;)
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu przeczytam swój horoskop z czystej ciekawości co takiego napisali, ale nigdy w nie nie wierzyłam :)
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałam horoskopy, ale teraz już w nie nie wierzę :-)
OdpowiedzUsuńKompletnie nie wierzę w takie cuda, ale znam kogoś, komu mogę sprezentować taki kalendarz ;)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie, choć gdy bardzo mi się nudzi to ulituję się nad horoskopami z gazet i przeczytam, co mi tam "wróżą" :D
OdpowiedzUsuńOj, takie rzeczy to zdecydowanie nie dla mnie, dla mnie horoskopy to strata czasu. Chyba że czyta się je w gronie znajomych dla śmiechu:)
OdpowiedzUsuńoj nie moje tematy:)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa pozycja dla wielbicieli tematu ☺ ja na samą myśl o horoskopach mam gesią skórkę ☺
OdpowiedzUsuńMiałyśmy taki kalendarz na 2013 rok, całkiem fajna rzecz :)
OdpowiedzUsuńcoś dla mojej cioci....
OdpowiedzUsuńJak kartkuje te kalendarze Pani Krystyny to odnoszę wrażenie ze 90 procent dni w roku to "bardzo trudne tranzyty" i "złe aury planetarne" - jakby się człowiek sugerował tym co wypisuje Znamienita Astrolog (wiedzę zaiste ma ogromną! ) to chyba nic tylko leżeć z głową pod kocem i czekać na kolejny może lepszy rok :) Chyba więc wszystko zależy od interpretacji - dla jednego kwadratura to aktywujący, dynamiczny aspekt, dla drugiego zagrożenia i złe apsekty.
OdpowiedzUsuń