Zimowy festiwal książek w Biedronce i moje zdobycze
Niestety nie udało mi się upolować książki Deana Koontza na biedronkowych półkach. Zaliczyłam trzy sklepy i w żadnym nie było tytułu tego autora, nad czym oczywiście ubolewam. Jak to u mnie bywa, musiałam sobie tę porażkę jakoś wynagrodzić. I chyba domyślacie się jak? :)
W każdym ze sklepów, jakie odwiedziłam były zupełnie inne książki i uwierzcie mi, że trudno było nie skusić się na więcej tytułów za 9,90 zł. Tym bardziej, że były to w większości pełnoformatowe wydania w twardej oprawie. Moje zdobycze przedstawiają się więc następująco:
Nora Roberts - "Poszukiwania" (do mojej kolekcji książek Nory Roberts)
C. J. Box - "Droga ucieczki"
James Patterson - "Detektywi z Private"
Oprócz tego, skusiłam się również na jedną książkę w kieszonkowym formacie, którą bardzo szybko zainteresował się mój Felek :)
Abbi Glines - "Spróbujmy jeszcze raz"
W ostatnich dniach, pod moim facebookowym ogłoszeniem o kiermaszu w biedronce, otrzymałam dość krytyczny komentarz, którego wymowa była następująca: kupując książki w marketach, po tak niskiej cenie (poniżej kosztów wydania), dokonujemy niegodnego czynu. Wręcz okradamy wydawcę...
Przyznam, że nieco się zdziwiłam takim podejściem do sprawy, gdyż biorąc pod uwagę bardzo wysokie ceny książek w naszym kraju w stosunku do dość niskich zarobków - trudno nie skusić się na książkę za 9,90 zł, którą można legalnie kupić w sklepie. I nie chce mi się wierzyć, że nikt na tym nie zarabia... Co o tym sądzicie?
Przyznam, że nieco się zdziwiłam takim podejściem do sprawy, gdyż biorąc pod uwagę bardzo wysokie ceny książek w naszym kraju w stosunku do dość niskich zarobków - trudno nie skusić się na książkę za 9,90 zł, którą można legalnie kupić w sklepie. I nie chce mi się wierzyć, że nikt na tym nie zarabia... Co o tym sądzicie?
Jestem również ciekawa, co Wam udało się zdobyć na zimowym festiwalu książek w Biedronce?
Ja póki co kupiłem jedną pozycję - "Zwrot: jak zaczął się renesans", ale w tym tygodniu zamierzam coś upolować.
OdpowiedzUsuńBędę jutro w Biedronce i zobaczymy czy jeszcze coś zostało.
OdpowiedzUsuńJa tym razem nie polowałam na nic :) Myślę, że nikt by nie wstawiał książek do marketów, jeśli by na tym nie zarabiał. W końcu pieniądz goni pieniądz. Dodatkowo jest to forma podnoszenia sprzedaży, bo przyjdziesz po książkę to może kupisz do niej czekoladę, albo zrobisz zakupy na tydzień do domu, bo komu by się chciało chodzić po kilku sklepach.
OdpowiedzUsuńNie byłam w Biedronce, żaden tytuł aż tak mnie nie skusił bym po kontuzji nogi udała się do marketu.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie upolowałaś wymarzonej książki, ale widzę że i tak było warto.
Moje zdanie? Nie kradniemy tych książek, tylko kupujemy. Nie ważne gdzie, ale uczciwie płacimy za książkę po wystawionej cenie. Żaden sklep chyba nie mógłby okradać wydawnictw...oficjalnie do tego.
Mi niestety nic nie udało się zdobyć, łącznie odwiedziłem cztery Biedronki w dwóch miastach oddalonych od siebie o 100 km i we wszystkich na przestrzeni tygodnia nie było nic ciekawego, jedynie Eragon mnie zainteresował, ale była jedynie druga i trzecia część. Niestety odpuściłem. :(
OdpowiedzUsuńJa jak zawsze upolowałam sobie coś, a dokładnie dwa tytuły "Płomień strachu" i "Ulicę szalonej rzeki":)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy w tym kraju ktoś robi coś, co się nie opłaca...Książki w Biedronce rozchodzą się jak świeże bułeczki, a nie każdego stać, aby kupować w Empiku czy innej księgarni.
Ja jednak odpuściłam sobie polowanie :-)
OdpowiedzUsuńZa to z wielką radością zamówiłam kilka grubszych książek w bibliotece i o ile czas i studia pozwolą, to mam zamiar je przeczytać :)
Zdobyczy niestety brak - w mojej Biedronce książek tym razem nie było, a na dalsze wycieczki nie miałam niestety czasu :)
OdpowiedzUsuńZbulwersował mnie natomiast ten komentarz dotyczący okradania wydawcy. Zastanawiam się, kto jak nie wydawca sprzedaje książki do Biedronki? Czyżby Biedronka sama je sobie drukowała? Bzdura totalna ! Jeśli wydawca sprzedaje, to znaczy że mu się to opłaca i coś na tym zarabia - na pewno mniej niżby chciał, ale rekompensuje to sobie ilością sprzedanych książek. A już na pewno nie my jesteśmy złodziejami - my tylko korzystamy z ogólnie dostępnych ofert.
U mnie podobnie, czyli nic ciekawego, więc przynajmniej nie musiałam ze sobą walczyć i zastanawiać się "kupić, czy nie kupić". Oczywiście zgadzam się z Małgosią, że komentarz na temat kupowanie książek w marketach był zupełnie zbędny... Niech ta osoba się czepia tych, co ściągają za darmo audiobooki i e-booki. Może korzystanie z biblioteki to też zbrodnia? Trzeba się również zastanowić, jaki jest faktyczny koszt wyprodukowania książki i ile na tym zarabia autor, wydawca, a ile księgarnia? Poza tym w księgarniach też zdarza mi się kupować książki za 10 zł i mniej i zamierzam tak robić nadal. ;)
UsuńNiezłe zdobycze, ale na razie nic z nich dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńja jeszcze nie miałam okazji odwiedzić Biedronki.
OdpowiedzUsuńKomentarz mnie rozwalił. Ktoś przecież te książki do Biedry "wrzucił" i ktoś wyraził zgodę na taką cenę. Fakt jest taki, że książki w naszym kraju są dość drogie i nic dziwnego, że ludzie chwytają się takich okazji. Ale tekst z okradaniem wydawcy? Masakra
Uważam, że kupowanie książek po takiej cenie na napędzanie rynku. Bo widocznie te tytuły im się tak dobrze nie sprzedawały w oryginalnych cenach, więc by nie było, aż tak dużych strat to dają je po niższej i nagle nakład wykupiony :P
OdpowiedzUsuńMoje zdobycze: "Biała Masajka", "Niebezpieczne związki", "Burka miłości". Pełne wydania, twarde oprawy, cena 9,90, jestem happy :)
OdpowiedzUsuńTo niech ta osoba od tego komentarza kupuje książki po normalnej cenie, ja niestety nie mam wiele pieniędzy i w miejsce jednej książki mogę kupić kilka - jak większość statystycznych czytelników. Dla mnie wydawać tyle kasy to głupota, ale co kto lubi...
OdpowiedzUsuńAkurat teraz nic dla siebie jakoś nie znalazłam, za to na poprzedni festiwalu się nieźle obłowiłam. Z resztą już i tak wydałam "książkowy fundusz" na ten miesiąc niestety :(
OdpowiedzUsuńNie udałam się na mini-polowanie. Nie zgadzam się jednak z tym, że okradamy w takim wypadku wydawcę. Czym w takim razie jest pożyczanie książek od znajomych, z biblioteki?
OdpowiedzUsuńcałkiem ciekawe pozycje :)
OdpowiedzUsuńJa tym razem sobie darowałam książkowe zdobycze z biedronki, ale śledzę stronę sklepu i jak tylko będą miały się pojawić jakieś książki, które będę chciała mieć to na pewno odwiedzę sklep ;)
OdpowiedzUsuńNora Roberts - bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńO rety, nie mogę, w takich chwilach czuję, jak moje postanowienie topnieje...
OdpowiedzUsuńJames Patterson - piękna perełka :)
OdpowiedzUsuńJa na razie się powstrzymałam, bo mam w domu jeszcze książki "do przeczytania" + te z biblioteki, ale kuszą strasznie...
OdpowiedzUsuńSprawdziłam w mojej biedronce i niestety nie było nic ciekawego. Jedynie Chmielewska, ale w kieszonkowym wydaniu :) Co do okradania, sama jestem pod tym względem rozdarta.
OdpowiedzUsuń"Detektywi z Private" też kupiłam:)
OdpowiedzUsuńKupiłam "Kwiaty na poddaszu", a właściwie mąż kupił (żeby nie było, że to ja nie potrafię się powstrzymać od zakupów :P).
OdpowiedzUsuńCo do kradzieży - bzdura. Kradzież to wpakowanie tej książki do torebki i wyjście z nią bez zapłaty. Bez względu na to, czy się z nią wychodzi z targów, Matrasa, Biedronki czy taniej księgarni. Kradzież to nielegalne ściągnięcie pliku z internetu. Ale nazywanie zakupu kradzieżą jest co najmniej śmieszne.
O jejku, naprawdę szalejesz z tymi zakupami książkowymi - pal licho, że zaległości. Ale gdzie Ty to wszystko trzymasz? :D Niedługo będziesz chyba musiała wynająć swoim książkom osobne mieszkanie :D
OdpowiedzUsuńPiękne nabytki :)
OdpowiedzUsuńTym razem nie wybrałam się do Biedronki, za bardzo "poszalałam" z zakupami książkowymi przed świętami ;)
A do tzw. "okradania wydawców" - nie zgadzam się z tym. Promocje, wyprzedaże, wymiany czy też zakupy w supermarketach - często jest to jedyny sposób, aby potencjalny czytelnik mógł znaleźć w swoim domu nową (wymarzoną) książkę, czy książki...
Po prostu nie wszystkich stać, aby kupować książki w cenach z okładek i wydawcy o tym dobrze wiedzą.
Jestem pod wrażeniem twoich szaleństw zakupowych. Gdzie ty to wszystko upychasz? Może masz jakąś czarodziejską biblioteczkę :)
OdpowiedzUsuńOmijam biedronkę szerokim łukiem. Mam mnóstwo zaległości na półkach.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o okradanie wydawców, to chyba wszystko już zostało powiedziane. Ja nie zgadzam się z takim założeniem. Nie od dziś w marketach i nie tylko sprzedawane są książki w obniżonych cenach. Nie wierzę, że wydawcy nie próbowali by zmienić takiego stanu rzeczy, gdyby ponosili na tym straty. Poza tym może się mylę, ale wydaje mi się, że książkę po niższej cenie kupi więcej osób, więc i tak wyjdą na swoje.
Czekam na kolejną porcję książek, bo tym razem nie znalazłam niczego dla siebie :)
OdpowiedzUsuńPana C.J. Boxa czytałam tylko "Na bezludnym szlaku: i była całkiem ok. Czekam na Twoją recenzję "Drogi ucieczki". :)
OdpowiedzUsuńJak ja chciałam "Spróbujmy jeszcze raz" :-( Ale u nas już dzień po rozpoczęciu promocji nie było :-(
OdpowiedzUsuńJa nic dla siebie nie znalazłam, ale cieszy mnie, że Ty znalazłaś coś dla siebie :)
OdpowiedzUsuńOkradamy wydawcę, co za bzdury... Niektórzy to już sami nie wiedzą, co wymyślać, żeby zwrócić na siebie uwagę.
OdpowiedzUsuńU Ciebie jak zwykle wspaniałe zdobycze :) Ja się skusiłam na "Poszukiwania" :) Co do okradania wydawców, to głupszej rzeczy nie słyszałam... Co jak co, ale wydawcy sobie już krzywdy dać nie zrobią. I na takiej wyprzedaży w dyskoncie pewnie i swoje zarobią. Zresztą lepiej wyprzedać w Biedronce niż wysłać na przemiał... Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę cudownej lektury :)
OdpowiedzUsuńp.s. od 15 stycznia maja być kolejne książki do nabycia w Biedronce za 9,99 zł :)
UsuńFajnie, że ten sklep sprzedaje świetne ksiązki za taką niską cenę :))
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! :)
u nas wykupili wszystko jak leci... ;/
OdpowiedzUsuńprzepiękne zbiory sama się obkupiłam ;D co do komentarza to zawsze jest zależne od tego jak się na to patrzy, z której strony. Taki moloch jak biedronka, a zwykły mały zakład zawsze będą na nierównych prawach. Niestety monopoliści i ogromne sklepy żądzą rynkiem. Ja wolę kupić książkę w biedrze niż jej nie mieć. Może i traci na tym księgarnia, ale czy traci wydawnictwo - wątpię...
OdpowiedzUsuńNorę Roberts z chęcią bym kupiła:)
OdpowiedzUsuńJa tym razem nie kupiłam nic w Biedronce. Ale wydanie kieszonkowe "Spróbujmy jeszcze raz" nabyłam poprzednim razem :).
OdpowiedzUsuńDetektywi z Private chyba mam, ale nie jestem pewne. Jakąś książkę tego autora na pewno posiadam.
OdpowiedzUsuńOdnośnie okradania wydawców to myślę, że nie są stratni, bo sprzedadzą więcej w niższej cenie.
Ja postanowiłam nic nie kupować, i tak za dużo książek czeka na swoją kolej ;)
OdpowiedzUsuńOstatnia z Twoich zdobyczy bardzo mnie zainteresowała, co do stwierdzenia, że okradamy, żaden market bez zgody wydawcy nie umieści książek w sprzedaży, więc nie rozumiem jak ktoś śmie tak twierdzić! Sama ostatnio w biedronie zakupiłam kwiaty na poddaszu, moja miała bardzo małe zaopatrzenie :/ może w większych miastach jest lepiej.
OdpowiedzUsuńPopieram wypowiedź Niekończących się Marzeń. Żadne to okradanie! To zwykła, legalna przyjemność kupienia ulubionej książki w cenie niższej, niż w księgarni.
OdpowiedzUsuńAbbi Glines - "Spróbujmy jeszcze raz" - chcę :3
OdpowiedzUsuńCiekawe zdobycze :)
OdpowiedzUsuńNie znam żadnej książki którą Tobie udało się upolować :)
OdpowiedzUsuńJa tym razem nic nie zdobyłam ale trzeba przyznać że książka za 10zł to genialna okazja
Pozdrawiam i zapraszam do mnie INNA
happy1forever.blogspot.com
Ja jestem za takim kupowaniem. Tylko ostatnio mnie moje Biedronki wkurzyły. Mianowicie chodzi o to że miałam zaplanowaną listę książek. Upolowałam z tego tylko na jedną, resztę dokupiłam. Wygrzebałam z wszystkich trzech stosów najlepsze jakie były. Co się dowiaduję moja koleżanka również zakupiła w następny dzień i to jeszcze takie które bardziej pragnęłam. Teraz tok rozumowania "jak ona je znalazła, skoro ja przeszukałam dosłownie wszystko. Ludzie dokładają chyba w następnych dniach kolejne książki, akurat wtedy jak już nie miałam dostępu dojazdu. Co za gnojki. :D
OdpowiedzUsuńRównież wybrałam się na polowanie, ale niestety byłam w trzech Biedronkach i również w żadnej nie było pozycji, które planowałam kupić.
OdpowiedzUsuńJa jutro będę w Biedronce, może jeszcze coś upoluję:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz mnie rozśmieszył... Przecież nikogo nie okradamy, śmiem twierdzić, że to wydawnictwa czasami okradają nas, więc to nic złego, że kupujemy książki na promocjach. Przecież same księgarnie też mają promocje - dzisiaj upolowałam "Pracownię naprawiania życia" za 10 zł, 70% obniżka w matrasie...
OdpowiedzUsuńNie byłam na polowaniu :) A co do opinii: Ktoś kto wydaje takie negatywne opinie o jakich piszesz w poscie powinien chyba przemysleć sprawę, bo z takim myśleniem to takze nie powinno być bibliotek, gdyż są tam książki za darmo... Jezeli są w sprzedaży książki za 10 zł legalnie to widocznie komuś to się opłaca. Książki w Polsce są drogie w stosunku do zarobków i dobrze że można kupić dobre książki za niewielką cenę :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam książki Pattersona ;)
OdpowiedzUsuńZszokowałaś mnie teraz tym komentarzem... dlaczego niby okradamy wydawcę? Skoro sklep sprzedaje książkę za 9.90 to widocznie mu się to opłaca. Ponadto ja nie lubię płacić za książki po 50 zł, nie każdego na to stać, a jesli trafia się taka okazja, by mieć świetna lekturę za bezcen, to dlaczego tego nie skorzystać?
OdpowiedzUsuńA ja oczywiście zapomniałam pójść do Biedronki ;) Świetne zdobycze :) Też jestem zdania, że nie jest to kradzież, tylko zakup w promocyjnej cenie.
OdpowiedzUsuń