"Śnieg przykryje śnieg" – Levi Henriksen
Recenzja przedpremierowa
Premiera książki - 14 styczeń 2015 r.
"Człowiekowi
nigdy nie udaje się odpokutować swoich grzechów, człowiek staje
się swoimi grzechami i niesie je ze sobą, z każdym krokiem
zbliżając się do sosnowej skrzyni".
Jestem dopiero na początku swojej czytelniczej podróży po norweskiej literaturze, dlatego też po książce - opatrzonej dość dziwnym tytułem "Śnieg przykryje śnieg" - nie wiedziałam kompletnie czego się spodziewać. I w taki właśnie, dość niekonwencjonalny sposób podeszłam do tej lektury - bez konkretnych oczekiwań. I chyba obrałam dobrą strategię.
Levi Henriksen
to norweski dziennikarz i muzyk. Autor debiutował w 2002 r. zbiorem
opowiadań pt. "Gorączka". Przez dłuższy okres był
dziennikarzem w lokalnych gazetach, obecnie zaś pisze dla
ogólnokrajowego dziennika "Aftenposten". Jako muzyk gra na
gitarze basowej, oraz komponuje i pisze teksty piosenek. Książka
"Śnieg przykryje śnieg" miała swoją premierę w 2004 r.
otrzymując Nagrodę Norweskich Księgarzy.
Trzydziestosiedmioletni Dan Kaspersen na dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem, wraca do Skogli - rodzinnej wioski, po odsiedzeniu dwuletniego wyroku za przemyt narkotyków. Bohater powraca, by uczestniczyć w pogrzebie swojego brata Jakoba, który z nieznanych przyczyn popełnił samobójstwo. Dan nie potrafi pojąć dlaczego brat targnął się na własne życie, dlatego też planuje sprzedać rodzinny dom i zacząć wszystko od nowa gdzieś poza rodzinną miejscowością. Niespodziewanie jednak, w jego życiu pojawia się kobieta oraz nieznane wcześniej fakty z życia brata, które nie pozwalają mu tak szybko wyjechać z wioski.
Powieść Leviego Henriksena to nie kryminał, i nie thriller psychologiczny, jak można sądzić po opisie fabuły na okładce i jej zjawiskowej grafice. Czym więc jest ta książka? "Śnieg przykryje śnieg" to powieść obyczajowa z szeroko zaakcentowanym portretem psychologicznym - dlatego cieszę się, że do lektury książki tego norweskiego pisarza podeszłam bez skonkretyzowanych oczekiwań. Owszem, okładka i opis fabuły przywodziły mi na myśl thriller, jednak dzięki mojej nieosłabionej czujności wolałam poczekać na rozwój wydarzeń. Jeśli więc oczekujecie po tym dziele wartkiej akcji czy niesamowicie wciągającej intrygi kryminalnej, to możecie się srodze zawieść. Element kryminalny bowiem pojawia się, ale stanowi jedynie tło do głównej płaszczyzny powieści, czyli analizy psychologicznej człowieka będącego na życiowym rozstaju dróg.
Historia Dana, człowieka z kryminalną przeszłością, który będąc w więzieniu traci najbliższą sobie osobę – to gorzka opowieść o nieukrywanym żalu, wszechobecnej tęsknocie i tej najważniejszej potrzebie, jaką każdy z nas w sobie nosi – potrzebie bliskości drugiego człowieka w codziennym zmaganiu się z życiem. Uczuć tych w powieści nie brakuje, a autor dodatkowo podsyca je wcale nie tanim sentymentalizmem i sporą dawką melancholii. Myślę, że główny bohater może wzbudzać przeróżne uczucia, jednak nie da się zaprzeczyć, że jego widoczna wrażliwość emanuje swoistą prawdziwością, którą się po prostu wyczuwa podczas lektury.
Muszę przyznać, że od samego początku zaintrygował mnie symbolizm tytułu książki Henriksena. Pozornie bowiem wydawać by się mogło, że tytuł ten jest bezpośrednim odniesieniem do klimatu Norwegii, czyli miejsca w którym dzieje się akcja powieści. Jeśli jednak bardziej by się zagłębić w te słowa, można odnaleźć ich drugie dno w postaci trudnego ukrycia, a wręcz zapomnienia o przeszłości. Jeśli bowiem śnieg przykryje śnieg, to co tak naprawdę się zmieni? Nic. Długo zastanawiałam się nad metaforą tytułu i biorąc pod uwagę całą fabułę książki, taki właśnie wniosek mi się nasunął. Mogę Wam również zdradzić, że zakończenie losów Dana pozwala sądzić, że piękny, biały śnieg padający z nieba może czasami przykryć ten brudny, zalegający ulicę. Czasami się to na szczęście udaje.
Warto wspomnieć o tym, iż wydawnictwo zastosowało przy promocji książki Henriksena ciekawą strategię. Otóż do powieści dołączono pięć zakładek, włożonych w kolejności chronologicznej, w odpowiednie strony książki. Na każdej z nich zamieszczono symbole, odnoszące się stricte do fabuły powieści. To bardzo ciekawy i oryginalny zabieg.
Trzydziestosiedmioletni Dan Kaspersen na dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem, wraca do Skogli - rodzinnej wioski, po odsiedzeniu dwuletniego wyroku za przemyt narkotyków. Bohater powraca, by uczestniczyć w pogrzebie swojego brata Jakoba, który z nieznanych przyczyn popełnił samobójstwo. Dan nie potrafi pojąć dlaczego brat targnął się na własne życie, dlatego też planuje sprzedać rodzinny dom i zacząć wszystko od nowa gdzieś poza rodzinną miejscowością. Niespodziewanie jednak, w jego życiu pojawia się kobieta oraz nieznane wcześniej fakty z życia brata, które nie pozwalają mu tak szybko wyjechać z wioski.
Powieść Leviego Henriksena to nie kryminał, i nie thriller psychologiczny, jak można sądzić po opisie fabuły na okładce i jej zjawiskowej grafice. Czym więc jest ta książka? "Śnieg przykryje śnieg" to powieść obyczajowa z szeroko zaakcentowanym portretem psychologicznym - dlatego cieszę się, że do lektury książki tego norweskiego pisarza podeszłam bez skonkretyzowanych oczekiwań. Owszem, okładka i opis fabuły przywodziły mi na myśl thriller, jednak dzięki mojej nieosłabionej czujności wolałam poczekać na rozwój wydarzeń. Jeśli więc oczekujecie po tym dziele wartkiej akcji czy niesamowicie wciągającej intrygi kryminalnej, to możecie się srodze zawieść. Element kryminalny bowiem pojawia się, ale stanowi jedynie tło do głównej płaszczyzny powieści, czyli analizy psychologicznej człowieka będącego na życiowym rozstaju dróg.
Historia Dana, człowieka z kryminalną przeszłością, który będąc w więzieniu traci najbliższą sobie osobę – to gorzka opowieść o nieukrywanym żalu, wszechobecnej tęsknocie i tej najważniejszej potrzebie, jaką każdy z nas w sobie nosi – potrzebie bliskości drugiego człowieka w codziennym zmaganiu się z życiem. Uczuć tych w powieści nie brakuje, a autor dodatkowo podsyca je wcale nie tanim sentymentalizmem i sporą dawką melancholii. Myślę, że główny bohater może wzbudzać przeróżne uczucia, jednak nie da się zaprzeczyć, że jego widoczna wrażliwość emanuje swoistą prawdziwością, którą się po prostu wyczuwa podczas lektury.
Muszę przyznać, że od samego początku zaintrygował mnie symbolizm tytułu książki Henriksena. Pozornie bowiem wydawać by się mogło, że tytuł ten jest bezpośrednim odniesieniem do klimatu Norwegii, czyli miejsca w którym dzieje się akcja powieści. Jeśli jednak bardziej by się zagłębić w te słowa, można odnaleźć ich drugie dno w postaci trudnego ukrycia, a wręcz zapomnienia o przeszłości. Jeśli bowiem śnieg przykryje śnieg, to co tak naprawdę się zmieni? Nic. Długo zastanawiałam się nad metaforą tytułu i biorąc pod uwagę całą fabułę książki, taki właśnie wniosek mi się nasunął. Mogę Wam również zdradzić, że zakończenie losów Dana pozwala sądzić, że piękny, biały śnieg padający z nieba może czasami przykryć ten brudny, zalegający ulicę. Czasami się to na szczęście udaje.
Warto wspomnieć o tym, iż wydawnictwo zastosowało przy promocji książki Henriksena ciekawą strategię. Otóż do powieści dołączono pięć zakładek, włożonych w kolejności chronologicznej, w odpowiednie strony książki. Na każdej z nich zamieszczono symbole, odnoszące się stricte do fabuły powieści. To bardzo ciekawy i oryginalny zabieg.
"Śnieg
przykryje śnieg" to tocząca się niespiesznym torem historia o
wzajemnym wybaczeniu, sile miłości i odkupieniu grzechów. To
dojrzała i wzruszająca proza, która skłania do przemyśleń i refleksji natury egzystencjalnej. Polecam ją wyłącznie miłośnikom
surowego, norweskiego klimatu.
Levi Henriksen |
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Smak Słowa
Fajna strategia z tymi zakładkami :) Kolejna pozytywna dzisiaj recenzja tej książki, mam chęć ją przeczytać!
OdpowiedzUsuńZakładki intrygują, ja uwielbiam takie rzeczy XD
OdpowiedzUsuńNie przepadam za literaturą skandynawską, więc nie wiem czy sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńCzekałam z niecierpliwością na Twoją recenzję tej książki i cieszę się, że tak dobrze wypadła w Twoich oczach. Ja oczywiście mam w planach zapoznać się z egzemplarzem. A zakładki to fajny pomysł, myślę ze mogą przyciągnąć nie jednego czytelnika :)
OdpowiedzUsuńMiłośniczką norweskiego klimatu akurat nie jestem, ale Twoja recenzja zachęca do zapoznania się z tą książką. A co do zakładek to rzeczywiście bardzo oryginalny zabieg :)
OdpowiedzUsuńCzy mi się wydaje, czy ty ostatnio dość często trafiasz na książki skupione bardziej na portrecie psychologicznym bohatera?
OdpowiedzUsuńFabuła mnie zainteresowała, więc jak będzie okazja to chętnie sięgnę.
Niebawem i ja będę czytać tę książkę. Mam nadzieję, że przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście sam tytuł jest nieco dziwny, a przez to intrygujący i przyciągający uwagę. Nie czytuję norweskich książek, jak pewnie z reszta zauważyłaś, ale jeśli kiedyś zachce mi się podobnej lektury, będę pamiętała o tym "Śniegu..." :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że i Tobie ta książka przypadła do gustu. Widziałam kilka mniej przychylnych opinii i już się zastanawiałam, czy tylko mi się ta książka podoba. :) Okazuje się, że na szczęście nie. Podejrzewam, że Ci, co się zawiedli, liczyli na coś zupełnie innego. Czasami lepiej się na nic nie nastawiać.
OdpowiedzUsuńSurowy i norweski klimat niedługo będzie mi dość znany :) Rozejrzę się za tą książką, i te zakładki są całkiem ciekawe :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę na oku :)
OdpowiedzUsuńCzytałam parę recenzji i jestem na tak! To zdecydowanie moje klimaty :). Lubie takie wybuchowe mieszanki, trochę kryminału, trochę obyczajówki i trochę powieści psychologicznej. Do tego surowy norweski klimat. Czegóż chcieć więcej? :)
OdpowiedzUsuńA te zakładki to świetna strategia promocyjna. Tym bardziej chcę mieć tą książkę :D.
Świetna sprawa z tymi zakładkami. Fabuła intrygująca, Norwegia ma niesamowity klimat.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe te zakładki, książka w sumie również :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z tymi zakładkami. :)
OdpowiedzUsuńFajny cytat wybrałaś na początek. Że też ja na to nie wpadłam. :P
Podoba mi się pomysł z zakładkami. Sama książka wydaje się być interesująca :)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że to thriller, obyczajowa tak średnio mnie interesuje.
OdpowiedzUsuńKusisz , kusisz, ale na razie nic nie kupuję, szczególnie, że dziś w Biedronce mocno się rozczarowałam, w dwóch Biedronkach nie znalazłam nic konkretnego, ale ponoć taki rozrzut :((: Mój zapał do zakupów jakoś opadł, albo to chwilowy kryzys :(
OdpowiedzUsuńfajny pomysł z tymi zakładkami:)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że bardzo dobrze zrobiłaś, że podeszłaś do tej książki bez oczekiwań, ja zrobiłam dokładnie na odwrót, czyli nastawiłam się na ten kryminał czy thriller i dlatego trochę się rozczarowałam.
OdpowiedzUsuńCzytałam już kilka pozytywnych recenzji tej powieści, wiec chyba ją przeczytam. Chociaż najpierw chciałabym przeczytać pierwszą książkę autora ;)
OdpowiedzUsuńMam zamiar przeczytać tę książkę i cieszę się, że zostałam ostrzeżona czym ona nie jest i czego mogę się spodziewać. Na pewno byłabym rozczarowana, podchodząc do niej jak do kryminału.
OdpowiedzUsuńja czytałam ostatni duologię ninni schulman z norwegii bodajże też w klimacie śnieżnym ale to jest coś wspaniałego! polecam Ci bardzo - dziewczyna ze śniegiem we włosach i mężczyzna który przestał płakać
OdpowiedzUsuńOstatnio miałam okazję przeczytać "W drodze do domu" tego autora. Ale spodziewając się ciepłych, świątecznych opowiadań trochę się rozczarowałam. Ty nie oczekiwałaś niczego konkretnego i jego twórczość przypadła Ci do gustu. Jestem bardzo ciekawa tej książki. A pomysł z zakładkami - super!
OdpowiedzUsuńPo tytule i okładce bym powiedziała, że to właśnie jakiś kryminał czy coś w tym stylu, a tu taka niespodzianka! W ogóle bym nie pomyślała, że to taka powieść, może być ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńGdzieś już mignęła mi okładka tej książki. Coś czuję, że może być o niej głośno :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie tymi zakładkami, ok, książką też :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście wydawnictwo miało ciekawy pomysł z tymi zakładkami. Zresztą coraz częściej próbują oni nowych metod promocji. To dobrze....
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje mi się interesująca- nie będę oczekiwać rozwiniętego wątku kryminalnego czy dynamicznej akcji, a nastawię się na portret psychologiczny bohatera.
OdpowiedzUsuńPomysł z zakładkami świetny. Mam pozycję w planach.
OdpowiedzUsuńWidzę, że to kolejna książka, która sugeruje kryminał, a nim w 100% nie jest. Dobrze, że się o tym dowiedziałam, bo wiem, czego się spodziewać. Myślę, że kiedyś, kiedyś ją przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńMuszę kiedyś przeczytać tę książkę! Już nie mogę doczekać się premiery!
OdpowiedzUsuńWiem, że na taką gorzką i melancholijną powieść muszę mieć nastrój, którego teraz mi brakuje, ale za jakiś czas chętnie bym po nią sięgnęła. Czuję, że to niejednoznaczna, refleksyjna książka, a takie bardzo cenię.
OdpowiedzUsuńWłaśnie jestem po lekturze tej książki i mimo że nie jest to typowy thriller, jak zapowiada wydawca, to mi się podobała. Zakładki rzeczywiście pomysłowe. A dziś będę miała okazję poznać autora osobiście :)
OdpowiedzUsuń