RetroKONKURS - Wyniki!
Moi Drodzy, chciałam podziękować wszystkim osobom, które uruchomiły swoją wyobraźnię i odpowiedziały na pytanie w moim Retro konkursie, które brzmiało:
Wchodzicie do kawiarni urządzonej w stylu retro. Jaki element wnętrza zwraca Waszą największą uwagę?
Trudno było mi wybrać tylko jedną odpowiedź, gdyż co najmniej kilka zasługiwało na nagrodę w postaci kryminału retro Małgorzaty Kochanowicz....
....nie będę więc przedłużać. Osobą, do której trafi książka jest:
Paweł
A oto jego zachwycająca odpowiedź:
Niezwykle ciężko
odpowiedzieć na to pytanie. Każda knajpka, bądź kawiarnia ma w
sobie coś niepowtarzalnego. Ta „atmosfera miejsca” i pewnego
rodzaju magnetyzm sprawiają, że lokal nabiera cech żywej osoby.
Dopiero wtedy można powiedzieć, że jest to przybytek godzien
polecenia. Wchodząc do kawiarni zwracam zatem uwagę na wiele
rzeczy. Jedną z najważniejszych (choć niematerialną) jest....
dźwięk. Nie mam tutaj na myśli wyłącznie muzyki.
W trakcie czytania tego opisu pozwólmy sobie wspólnie puścić wodze naszej fantazji. Dla pomocy można zamknąć oczy (oczywiście po przeczytaniu). Zacznijmy...
Przechodzimy tą ulicą nieskończoną ilość razy. Nagle dostrzegamy wąskie przejście między sąsiadującymi domami. Dociera do nas niezwykły aromat. Mieszanina kawy i sosnowej żywicy sprawia, że mimowolne kierujemy się w tą stronę. Po przejściu kilku kroków patrzymy z niedowierzaniem. Masywne drewniane drzwi z metalowymi okuciami, wielkie, łukowato wykończone okno i wyrzeźbiony w drewnie szyld, który porusza się z kolejnymi podmuchami wiatru. Nie można się wahać w takiej chwili, trzeba wejść do środka.
Po przekroczeniu progu zalewa nas gama różnorodnych dźwięków. Skrzypiące drzwi wprowadzają przybyszów do prawdziwie magicznego miejsca. Od wejścia słuchać gwar gości, ich głośne rozmowy lub wypowiadane szeptem słowa. Całości dopełnia grający na rozstrojonym pianinie staruszek, który uśmiecha się i mówi: „Czekaliśmy właśnie na ciebie” oraz skrzypiąca pod każdym krokiem sosnowa podłoga.
Zajmując stolik dyskretnie podchodzi do nas kelnerka, która wygląda, jakby właśnie skończyła partnerować Bogartowi w „Casablance”. Jednocześnie dostrzegamy w niej coś z Hanki Ordonówny oraz Rity Hayworth. Składamy zamówienie i czekając na realizację, zaczynamy podziwiać wnętrze. Nie jest bardzo duże, nie spotka się tutaj przesadnych ozdób. Brakuje pozłacanych klamek, czy wielkich żyrandoli. Nie ma również niezrozumiałych przez nikogo rzeźb i obrazów, typowych dla knajpek w stylu „retro”. Co zatem widzimy? Drewnianą podłogę od której bije zapach żywicy, ściany zastawione regałami z książkami i kilkoma starymi fotografiami oraz stoliki zajmujące lwią część miejscach. Na każdym z nich znajduje się lampa, podobne wiszą na ścianach. Nie zmienia to faktu, że w kawiarni panuje półmrok. Jak to możliwe?
Oknem na świat jest wielkie okno. Zostało jednak „przydymione”, co powoduje, że światło wpada do środka w postaci wielu wąskich smug. Nie przeszkadza to w wypiciu kawy podanej z przepyszną szarlotką. Całości towarzyszy muzyka, która tym razem wypływa z stojącego na uboczu patefonu. Niestety nic nie trwa wiecznie i trzeba wrócić do rzeczywistości...
Ta magiczna kawiarnia ma również swoje drugie oblicze. Przychodząc tutaj wieczorem łatwo dostrzeżemy zmiany. Stoliki stoją na uboczu, z pianina płyną jazzowe wariacje, które w kolejnych godzinach stają się ostrzejsze, szarpią duszę, hipnotyzują. Na środku sali nieprzerwanie tańczy kilka par. W powietrzu unosi się zmieszany aromat perfum, papierosowego dymu, lejącego się wina i ludzkiego potu. Wręcz czuć emocje tancerzy, pasję i zazdrość obserwatorów, dumę właścicieli. Przypomina to spelunę w swoim najlepszym wydaniu. Takim pełnym doznać, bodźców, ale bez arogancji, brutalnej przemocy i wulgarności. Nie mają tu miejsca awantury. Czas stanął w miejscu.
Liczy się bowiem tylko „teraz” i kontakt z człowiekiem. W RETROkawiarni. Takiej prawdziwej, w starym, właściwym stylu. Gdzie czasami gra się na akordeonie tango. Ale to już inna historia...
W trakcie czytania tego opisu pozwólmy sobie wspólnie puścić wodze naszej fantazji. Dla pomocy można zamknąć oczy (oczywiście po przeczytaniu). Zacznijmy...
Przechodzimy tą ulicą nieskończoną ilość razy. Nagle dostrzegamy wąskie przejście między sąsiadującymi domami. Dociera do nas niezwykły aromat. Mieszanina kawy i sosnowej żywicy sprawia, że mimowolne kierujemy się w tą stronę. Po przejściu kilku kroków patrzymy z niedowierzaniem. Masywne drewniane drzwi z metalowymi okuciami, wielkie, łukowato wykończone okno i wyrzeźbiony w drewnie szyld, który porusza się z kolejnymi podmuchami wiatru. Nie można się wahać w takiej chwili, trzeba wejść do środka.
Po przekroczeniu progu zalewa nas gama różnorodnych dźwięków. Skrzypiące drzwi wprowadzają przybyszów do prawdziwie magicznego miejsca. Od wejścia słuchać gwar gości, ich głośne rozmowy lub wypowiadane szeptem słowa. Całości dopełnia grający na rozstrojonym pianinie staruszek, który uśmiecha się i mówi: „Czekaliśmy właśnie na ciebie” oraz skrzypiąca pod każdym krokiem sosnowa podłoga.
Zajmując stolik dyskretnie podchodzi do nas kelnerka, która wygląda, jakby właśnie skończyła partnerować Bogartowi w „Casablance”. Jednocześnie dostrzegamy w niej coś z Hanki Ordonówny oraz Rity Hayworth. Składamy zamówienie i czekając na realizację, zaczynamy podziwiać wnętrze. Nie jest bardzo duże, nie spotka się tutaj przesadnych ozdób. Brakuje pozłacanych klamek, czy wielkich żyrandoli. Nie ma również niezrozumiałych przez nikogo rzeźb i obrazów, typowych dla knajpek w stylu „retro”. Co zatem widzimy? Drewnianą podłogę od której bije zapach żywicy, ściany zastawione regałami z książkami i kilkoma starymi fotografiami oraz stoliki zajmujące lwią część miejscach. Na każdym z nich znajduje się lampa, podobne wiszą na ścianach. Nie zmienia to faktu, że w kawiarni panuje półmrok. Jak to możliwe?
Oknem na świat jest wielkie okno. Zostało jednak „przydymione”, co powoduje, że światło wpada do środka w postaci wielu wąskich smug. Nie przeszkadza to w wypiciu kawy podanej z przepyszną szarlotką. Całości towarzyszy muzyka, która tym razem wypływa z stojącego na uboczu patefonu. Niestety nic nie trwa wiecznie i trzeba wrócić do rzeczywistości...
Ta magiczna kawiarnia ma również swoje drugie oblicze. Przychodząc tutaj wieczorem łatwo dostrzeżemy zmiany. Stoliki stoją na uboczu, z pianina płyną jazzowe wariacje, które w kolejnych godzinach stają się ostrzejsze, szarpią duszę, hipnotyzują. Na środku sali nieprzerwanie tańczy kilka par. W powietrzu unosi się zmieszany aromat perfum, papierosowego dymu, lejącego się wina i ludzkiego potu. Wręcz czuć emocje tancerzy, pasję i zazdrość obserwatorów, dumę właścicieli. Przypomina to spelunę w swoim najlepszym wydaniu. Takim pełnym doznać, bodźców, ale bez arogancji, brutalnej przemocy i wulgarności. Nie mają tu miejsca awantury. Czas stanął w miejscu.
Liczy się bowiem tylko „teraz” i kontakt z człowiekiem. W RETROkawiarni. Takiej prawdziwej, w starym, właściwym stylu. Gdzie czasami gra się na akordeonie tango. Ale to już inna historia...
Za chwilę wyślę
Pawłowi informację o wygranej, a Wam dziękuję za wszystkie
pomysły, może kiedyś uda mi się je zrealizować :)
Gratuluję wygranej!
OdpowiedzUsuńGratulacje dla zwycięzcy :)
OdpowiedzUsuńGratuluję.
OdpowiedzUsuńGratulacje :)
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGratuluję
OdpowiedzUsuńPs
i czekam na recenzje "Wegetarianki", która w moich oczach jest świetna ;)
Gratulacje dla Pawła ;)
OdpowiedzUsuńGratulacje ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję! :)
OdpowiedzUsuńGratulacje, nagroda zasłużona.
OdpowiedzUsuńGratuluje!
OdpowiedzUsuńPoruszający tekst, poczułam atmosferę magicznej kawiarni Retro Pana Pawła. Gratuluję!
OdpowiedzUsuńwygrana zasłużona! :)
OdpowiedzUsuńPaweł wygrał jak najbardziej zasłużenie :)
OdpowiedzUsuńGratuluję. Bardzo dobry tekst!
OdpowiedzUsuńGratuluję!
OdpowiedzUsuńGratuluję Pawłowi:)
OdpowiedzUsuńBardzo żywa i klimatyczna odpowiedź. Nie znam innych wypowiedzi, ale ta jest utrzymana na bardzo wysokim poziomie:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście ciekawy opis :]
OdpowiedzUsuńGratuluję zasłużonej wygranej!
OdpowiedzUsuńPo takich ocenach, głupio nie odpowiedzieć:) Naprawdę dziękuję i cieszę się, że choć trochę się podobało:) Atmosfera prawie jak na rozdaniu Oskarów:) Teraz nie można nie przeczytać i nie wypada o niej później nie opowiedzieć!
OdpowiedzUsuńKsiążkę przeczytałem i zgodnie z obietnicą chciałbym podzielić się swoimi przemyśleniami na jej temat. :) Zainteresowanych pozwolę sobie zaprosić do siebie na lekturę amatorskiej recenzji. :)
OdpowiedzUsuń