Mirosława Kareta - "Kolorowe szkiełka"
18:44
36
2013
,
Kareta Mirosława
,
Polacy nie gęsi czyli czytajmy polską literaturę II
,
Zysk i S-ka
"Każda
chwila to takie kolorowe szkiełko. Zielone, czerwone, żółte,
niebieskie albo czarne... Sama w sobie nic nie znaczy, ot, trochę
wrażeń, emocji... Ale wszystkie one razem, złożone w jedną
całość, nabierają sensu i tworzą obraz..."
Czym
jest szczęście? Dla każdego z nas słowo to skrywa inną prawdę.
Czasami los pokazuje nam, że warto walczyć o własne zadowolenie z
życia. Czasami jednak uczy nas również pokory i przeprowadza
swoistą lekcję. Nie zawsze bowiem nasze szczęście jest tożsame
ze szczęściem bliskich nam osób. Jedno jest pewne, nic nie dzieje
się bez przyczyny, a życiem nie rządzi przypadek.
O
autorce niniejszej książki nie znalazłam praktycznie żadnej
informacji. Wiem jedynie, że wydała w 2012 roku powieść
pt. "Raj od kuchni" i prawdopodobnie jest dziennikarką.
Trzydziestoletnia
Marta to absolwentka historii sztuki, która jak wielu dzisiejszych
młodych ludzi nie pracuje w swoim zawodzie – jest bowiem sekretarką w
kancelarii prawnej. Bohaterka jest również mieszkanką starej
kamienicy na krakowskim Kazimierzu, a jej związek z lekarzem Adamem
pozbawiony jest iskry namiętności. Pewnego dnia w życiu Marty
wszystko się zmienia. Poczęstowanie pączkami sześcioletniego
chłopca Adriana, zaniedbanego syna narkomanki z jej kamienicy
zapoczątkowuje szereg nieprzewidywalnych zdarzeń. Spotkanie to
zmienia jej życie i osób wokół niej.
Mirosława
Kareta napisała powieść, którą zaliczyć można do kanonu
literatury obyczajowej. Autorka porusza w swojej książce szereg
problemów, które dotykają dzisiejszych ludzi. A problemów tych
jest naprawdę wiele jak na jedną książkę: uzależnienia
narkotykowe i alkoholowe, porzucenie dziecka, adopcja, zdrada czy
bezwarunkowa miłość do matki. Bohaterowie wykreowani na potrzeby
fabuły są w dużej mierze przedstawicielami konkretnej grupy
społecznej. Oczywiście na pierwszy plan wysuwa się wątek
patologicznej rodziny w której wychowuje się mały Adrian. Autorce
bezsprzecznie udało się przedstawić psychologiczny mechanizm
bezwarunkowej miłości dziecka do swojej matki. Czytelnik śledzący
losy sześcioletniego Adriana uzmysławia sobie jak wstrząsającym
jest fakt, że pomimo wielkiej winy matki, dla chłopca jest ona
najważniejszą osobą na świecie. Przy perypetiach małego bohatera
autorka stawia pytanie, które czytelnik zmuszony jest roztrząsnąć
we własnym sumieniu: Czy lepiej raz na zawsze oddzielać dzieci od
ich patologicznych rodziców, czy może jednak dać takim ludziom
szansę? Pytanie pozostawione bez odpowiedzi, gdyż nawet zakończenie
nie przedstawia do końca jasnego rozstrzygnięcia. Przyznam, że kwestia ta
najbardziej mnie nurtowała przy lekturze powieści. Trzeba również
zaznaczyć, iż Mirosława Kareta przeanalizowała zasady jakie
panują w naszym kraju odnośnie rodzin zastępczych. Temat trudny,
skłaniający do szerokiej polemiki.
Należałoby
również zatrzymać się dłużej nad główną bohaterką Martą,
której kreacja nie do końca spełniła moje oczekiwania. Jej
zagmatwane relacje z mężczyznami i ciągłe zmiany partnera
kontrastują z postawą wobec małego chłopca. Autorka w moim
przekonaniu przedobrzyła z wątkiem miłosnym w którym Marta po
rozstaniu z prawnikiem Przemkiem, wiąże się z Adamem, by za chwilę
znowu wdać się w romans z poprzednim partnerem, a w końcowej fazie
wrócić do Adama. Toż to istna telenowela, a takie niezdecydowanie
nie pasowało mi do obrazu Marty, pełniącej funkcję matki
zastępczej dla Adriana. Gdyby autorka skupiła większą uwagę na
kwestii relacji Marty z chłopcem, powieść na pewno zyskałaby
większą wartość literacką.
Przyznam,
że tytuł powieści mocno mnie zaintrygował i tutaj gratuluję
autorce za tak długie trzymanie czytelnika w niepewności odnośnie
znaczenia słów "kolorowe szkiełka". Oczywiście nie zdradzę
wam tej tajemnicy, mogę tylko podkreślić, iż tytuł trafnie
odzwierciedla przesłanie autorki dla czytelników.
"Kolorowe
szkiełka" to również historia o ludziach takich jak my, którzy
w swoim życiu podejmują różnorakie decyzje. Te trafne jak i
chybione, mające swój skutek w przyszłości. Każdy bohater
powieści zostaje obciążony bagażem doświadczeń, które uczą
czegoś nowego każdego dnia. Autorka ukazuje, że tylko od nas
samych zależy jak potoczy się nasze życie. Przy czym warto
pamiętać, że szczęście jest wartością względną. Muszę
przyznać, że w wielu fragmentach książki autorka obrazowym
językiem i dużym ładunkiem emocjonalnym, wzruszała
mnie. Dlatego też pomimo pewnego niedopracowania, historię Marty i
Adriana należy uznać za udaną.
Jeśli
jesteście zaciekawieni cóż oznaczają tytułowe "Kolorowe
szkiełka" oraz potrzebujecie silnej dawki emocji i trudnych pytań,
zachęcam do lektury. To naprawdę dobra powieść obyczajowa.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu Zysk i S-ka
Recenzja bierze udział w WYZWANIU
Tym razem czuje się mocno zachęcona. Zdecydowanie książka w moim guście, dlatego będę miała ją na uwadze.
OdpowiedzUsuńNiezbyt przepadam za powieściami obyczajowymi.
OdpowiedzUsuńTo zupełnie nie moja bajka. Nie sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! :>
Nie lubię gdy nie ma jasnego rozstrzygnięcia sytuacji i te zmienianie partnerów przez bohaterkę nie przypada mi do gustu, ale książkę będę miała na uwadze :)
OdpowiedzUsuńBędę miała na uwadze, choć niewiele mam teraz czasu na czytanie :(
OdpowiedzUsuńTym razem mówię pas.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu Twojej recenzji zrobiło mi się głupio. Tak ładnie opisałaś tą książkę w porównaniu do mnie. Bo u mnie także pojawiła się właśnie recenzja tej książki.
OdpowiedzUsuńA myślałam, że jednak powiesz o co chodzi z tym tytułem ;) Bardzo ciekawa i zagmatwana lekko historia, ale ja takie lubię :D
OdpowiedzUsuńZ wielką chęcią się z książką zapoznam :)
OdpowiedzUsuńO, spodobała mi się ta książka. Rozejrzę się za nią :)
OdpowiedzUsuńNa Kazimierzu rzeczywiście mieszkają ludzie różnych proweniencji, bardzo różnorodne środowisko. Kolorowy świat, również z odcieniami szarości, niestety.
OdpowiedzUsuńFaktycznie - dużo tych problemów jak na jedną książkę, ale pewnie da się to zgrabnie połączyć.
OdpowiedzUsuńdzień dobry,strona mi się spodobała więc się dopisuję, pozdrawiam i zapraszam na moją stronę
OdpowiedzUsuńVisit my website - dodaj strone
Zaintrygowałaś mnie. Będę tej książki wypatrywać. Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Twoją opinią - jestem dość świeżo po lekturze, sama niedawno umieszczałam swoją opinię na temat "Kolorowych szkiełek".
OdpowiedzUsuńBrzmi niebywale ciekawie, czuję, że to coś dla mnie! Tytuł także mi się bardzo podoba.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie jest to książka dla mnie. Tym razem pasuję.
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawie, chociaż zgadzam się, że jakoś liczne romanse nie pasują do kobiety, która chciałabym zaniedbanemu dziecku stworzyć dom. Nie czytałam książki, więc nie wiem czy dokładnie taka była motywacja bohaterki, ale taki wniosek wysnułam z recenzji.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, nawet pomimo tych wspomnianych niedociągnięć. Wierzę Ci, że jest to książka, która pobudzi nasze emocje i zasadzi w nas różne pytania, ale niestety nie sięgnę po nią :)
OdpowiedzUsuńTa kreacja głównej bohaterki trochę mnie zniechęca, bo ostatnio same takie mi się trafiają;) Ale mimo wszystko poszukam tej pozycji.
OdpowiedzUsuńpodoba mi sie cytat i porównanie chwil w życiu człowieka do kolorowych szkiełek :)
OdpowiedzUsuńCzuję się zaciekawiona. Świetny cytat. Myślę że to będzie świetna lektura:)
OdpowiedzUsuńCzytałam już o niej, ale do tej pory nie miałam możliwości, żeby się z nią zapoznać. Muszę to jednak nadrobić.
OdpowiedzUsuńCenię tytuły, które poruszają ważne tematy, a o "Kolorowych szkiełkach" czytałam już sporo dobrego ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że książka idealna dla mnie! Lubię trudne tematy, a ponad to zaintrygowałaś mnie bardzo, co oznaczają te tytułowe "kolorowe szkiełka" :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji poznać tej książki, dopiero teraz pierwszy raz o niej usłyszałam. Ale zaintrygowałaś mnie. Fabuła wydaje się być ciekawa, a zwłaszcza problemy, jakie w niej autorka porusza. Jestem ciekawa, jak je przedstawiła i czy udało jej się to wszystko wiarygodnie i zręcznie połączyć. Martwi mnie tylko to niezdecydowanie głównej bohaterki i jej rozterki miłosne. "Moda na sukces" miała być tylko jedna, a na pewno nie w wersji polskiej, a tym bardziej literacko... No cóż. Przymknę na to oko i sięgnę :)
OdpowiedzUsuńAle mi zrobiłaś smaka na tę książkę.. To dokładnie taki gatunek, jaki lubię najbardziej.
OdpowiedzUsuńO tak! Znalazłam książkę idealna dla siebie! Tytuł zapisuję i mam nadzieję, że po Nowym Roku uda mi się ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńciekawa tematyka...dawno książki obyczajowej nie czytałam...okładka także świetna, a ja recenzją czuję się do niej przekonana;) i moja imienniczka;D
OdpowiedzUsuńLubię powieści obyczajowe, więc być może przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, chętnie bym zajrzała :)
OdpowiedzUsuńO tych romansach Marty to trochę na wyrost napisałaś. Ona była przecież skupiona na dziecku! Z Przemkiem i Adamem spotkała się kilkakrotnie i nigdy nie miało to wpływu na dziecko.
OdpowiedzUsuńzaciekawiona, ale... czy te romanse są przedstawione jak w harlekinach czy pocałunek i na tym koniec? bo nie będę kupować z miłosnymi scenami...
OdpowiedzUsuńNa pewno nie jak w harlekinach, nie ma tam scen miłosnych.
Usuńdziękuję awiola :-)
UsuńPrzypadkowo / w bibliotece / wzielam do reki Pani ksiazke pt Kolorowe szkielka. Zaczelam ja czytac wczoraj i skoncze dzisiaj. Dziekuje Pani za piekna historie, choc nie wiem jescze jak sie skonczy,za jej urok i tresc. Odczytalam informacje o Pani w internecie i na pewno kupie Pani nowa ksiazke pt Pokochalam wroga. Dziekuje raz jeszcze i prosze o kolejne, madre, dobre ksiazki tak jak ta , ktora czytam. Serdecznie pozdrawiam, zyczac Pani milych chwil w zyciu i radosci. Lila
OdpowiedzUsuń