Kasia Bulicz-Kasprzak - "Meandry miłości"





"Och, żeby się już zakochać, żeby oszaleć z miłości (...)"


Miłość posiada wiele odcieni. Istnieje miłość namiętna, istnieje miłość młodzieńcza, jest również miłość dojrzała. Czasami trudno nam określić jaki rodzaj uczucia zawładnął naszymi zmysłami na danym etapie naszego życia, gdyż granica oddzielająca różne rodzaje miłości jest bardzo cienka. Czasami po prostu trudno nadążyć za meandrami miłości.

Kasia Bulicz-Kasprzak to znana autorka dwóch poczytnych powieści obyczajowych, które spotkały się z ciepłym przyjęciem przez czytelników: "Nie licząc kota, czyli kolejna historia miłosna" oraz "Nalewka zapomnienia, czyli bajka dla nieco starszych dziewczynek". Autorka od dziecka wykazuje uzależnienie od czytania i pisania. Na co dzień mieszka w Sulejówku, zajmuje się wychowaniem syna oraz biega w maratonach. Wywiad z autorką – KLIK.

Koniec XIX wieku, we dworze rodziny Tarczyńskich mieszkańcy przygotowują się na bal. Helena Tarczyńska, najmłodsza z rodzeństwa obok chorowitej Hani i dumnego Henryka, liczy na poznanie mężczyzny, który niczym bohater z romansów, które czyta w tajemnicy przed matką, zawładnie jej sercem. Niespodziewanie na balu pojawia się nowy doktor – czarujący Jan Leonowicz, który rzuca urok jak się okazuje nie tylko na Helenę, ale również na inne panie we dworze. Przed młodą, roztrzepaną szlachcianką wiele chwil, które na zawsze odmienią jej podejście do życia i miłości.

Najnowszą książkę Kasi Bulicz-Kasprzak można zakwalifikować jako gatunek powieści romansowo-historycznej. Przyznam, że obawiałam się czy autorka poradzi sobie fabularnie i przede wszystkim czy zdoła stworzyć klimat sprzyjający temu gatunkowi. Współczesna powieść obyczajowa w obszarze jakiej do tej pory obracała się Kasia to bowiem coś zupełnie innego niż romans historyczny. Moje obawy okazały się jednak bezpodstawne, gdyż "Meandry miłości" przeniosły mnie w dawne czasy konwenansów i flirtów, w których kobiety wychodziły za mąż z różnych powodów, rzadko jednak z miłości. Głównym atutem historii przedstawionej na łamach książki są kreacje bohaterów, którzy przemyślani i trafnie osadzenie w epoce, w której żyli, oddają klimat XIX wieku. Akcja powieści toczy się głównie wokół dwóch głównych bohaterów, czyli Heleny zwanej Lenką oraz Jana. Jednakowoż wprowadzone zostały również wątki poboczne, które urozmaicają fabułę. Różnorakie opisy wplecione w powieść dotyczące przykładowo techniki pieczenia chleba, potęgują realistyczne odwzorowanie życia w tamtych latach.

Głównym tematem powieści jest oczywiście miłość. Miłość przedstawiona w różnych odcieniach, która często skomplikowana i trudna do zrozumienia, powoduje wiele problemów i dylematów moralnych. Nie myślcie jednak, że zakończenie historii Heleny i Jana będzie wam znane już od pierwszej strony, jak to często bywa w romansach historycznych. Wbrew pozorom Kasia Bulicz-Kasprzak zwodzi czytelnika, naprowadzając na fałszywe tropy. Kilkakrotnie przewidywałam dalsze losy szlachcianki i doktora i kilkakrotnie zostałam wyprowadzone w pole. A zakończenie było bardzo trafionym pomysłem, które zaskoczy niejednego czytelnika próbującego go przewidzieć. To co przez antagonistów tego typu literatury jest najbardziej krytykowane, czyli przewidywalne zakończenie, autorka wykorzystała na swoja korzyść. Z pewnością miłosnej historii wykreowanej przez pisarkę nie można zarzucić tej cechy.

"Meandry miłości" to jednak nie tylko miłość. To również ukazanie tła społeczno-obyczajowego tamtej epoki, biedoty i twardego podziału na klasy społeczne. To również wyeksponowanie problemu zubożałej szlachty i próżniactwa ludzi "wyżej urodzonych". To dobry zabieg, który dawkowany w odpowiednich proporcjach podnosi walor literacki całej powieści. Nieskomplikowany język i jasny, klarowny styl to cechy pióra autorki. Warto również dodać, że Kasia Bulicz-Kasprzak powtarza motyw znany z poprzednich jej książek, a mianowicie wprowadza do fabuły zwierzę w postaci konia Heleny – Koniczyny. Liczyłam na taki poboczny wątek.

Nie powiem wam, że najnowsza powieść Kasi Bulicz-Kasprzak to ambitna literatura sięgająca wyżyn literatury. Nie powiem, bo to oczywista nieprawda. "Meandry miłości" to bowiem książka mająca jeden zasadniczy cel, a mianowicie zapewnienia czytelnikowi rozrywki i chwili wytchnienia. Kasia Bulicz-Kasprzak zaskoczyła mnie swoją wciągającą powieścią i poprowadzeniem fabuły. Jak widać niezbadane są meandry myśli autorki. Skusicie się żeby je odkryć?


Kasia Bulicz-Kasprzak

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce


Recenzja bierze udział w WYZWANIU
http://soy-como-el-viento.blogspot.com/p/polacy-nie-gesi-ii.html




29 komentarzy:

  1. Choć okładka niezbyt do mnie przemawia, Twoja recenzja sprawiła, że czuję się książką zainteresowana. Cieszę się, że stawiasz sprawę jasno i mówisz, że głównym celem tej literatury to zrelaksowanie czytelnika. Być może nie mając takiego komunikatu, nastawiłabym się na tę pozycję, zupełnie inaczej, "za wysoko", a tak wiem, że jest to książka idealna na długie zimowe wieczory, pomagająca się odprężyć i umilająca czas.

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie zazdroszczę Ci tej lektury! Mam nadzieję, że niedługo trafi w moje ręce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam, że recenzja mnie zaciekawiła, bo jest fajne tło historyczne :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. A nawet się skuszę: nieprzewidywalny romans w dawnych, polskich latach, czemu nie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję świetnej recenzji:) Przy odrobinie wolnego czasu chętnie skuszę się na tę pozycję:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nazwisko autorki przewija mi się co i rusz przed oczami, ale nie miałam jeszcze przyjemności zapoznać się z jej pisarstwem. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To chyba nie dla mnie, ale Twoją recenzję jak zwykle przeczytałam z przyjemnością:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetna książka na jesienny/zimowy wieczór. Chętnie bym ją przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
  9. Barrrrrrdzo chętnie bym ją przeczytała, brzmi porywająco!

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj nie, zapachniało ordynatem Michorowskim..., stanowczo się nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Z reguły wolę książki, w których fabuła osadzona jest w bardziej współczesnych realiach, ale mimo to chyba zrobię wyjątek i skuszę się na ową powieść, gdyż jej fabuła szalenie mnie zaintrygowała.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo chciałabym przeczytać. Może kiedyś się uda:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja bardzo chętnie. Zainteresowałaś mnie książką, choć patrząc na okładkę byłam od razu jej przeciwna. Świetna recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochana tu chyba literka ci si pomyliła ;) "zostałam wyprowadzone w pole"

    No ja już się skusiłam, chociaż nie przepadam za romansami historycznymi, i nie żałuje ;) Bardzo mi się ta książka podobała i liczę na to, że Kasia coś jeszcze w tym gatunku ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo dawno nie czytałam romansu historycznego, więc może się skuszę :) W końcu czasami trzeba odpocząć od ulubionych gatunków i sięgnąć po coś innego. Może się mylę, ale polskie pisarki chyba dość rzadko tworzą w tym gatunku, więc tym chętniej przekonam się jak poradziła sobie Kasia Bulicz-Kasprzak :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytałam jedną książkę autorki i miała na celu to, żeby się zrelaksować. Myślę,że z tą jest podobnie, więc może przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  17. okładka nie przekonałaby mnie do przeczytania tej książki, ale Twoja recenzja już tak :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Podpisuję się pod Twoimi słowami:)

    OdpowiedzUsuń
  19. faktycznie jest super

    http://rozaliafashion.blogspot.com/2013/11/waitingfor-winter.html

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie przepadam za romansami historycznymi, ale jeżeli książka przyniesie mi faktycznie "chwile wytchnienia" i będę mogła oderwać się od szarej, listopadowej codzienności, to chętnie ją przeczytam! ; )

    OdpowiedzUsuń
  21. Jeśli trafi w moje ręce to chętnie przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ostatnio mam niebywałą ochotę na właśnie taką literaturę. Sprzyja temu nastrój. Sprzyja i pogoda. Zwłaszcza, że do tej pory z romansem historycznym miałam do czynienia w zasadzie tylko w filmach. A powyższą opisujesz dość interesująco, więc chyba się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie lubię współczesnych romansideł autorstwa Stielle czy Roberts, ale taką powieść obyczajowo - historyczną z chęcią bym przeczytała. Najbardziej fascynują mnie w takich klimatach właśnie wspomniane konwenanse .... Z tego samego powodu lubię też filmy kostiumowe traktujące o minionych czasach. Zdecydowanie będę poszukiwać tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Nigdy nie ukrywałam, że nie przepadam za romansami. Wolę gdy historia miłosna stanowi tło dla całej fabuły, nie narzuca się. Ale muszę przyznać, że Twoja recenzja wyjątkowo mnie zainteresowała i gdybym tylko miała okazję, przeczytałabym "Meandry miłości". Zwłaszcza, że jest to książka polskiej autorki, a ja chętnie nadrobiłabym zaległości w temacie polskiej twórczości :) Jak znajdę tą książkę w korzystnej cenie to może się skuszę, zwłaszcza że później mogłabym ją przekazać mamie, która lubi takie historie :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Skoro można znaleźć tu coś więcej niż tylko miłość, to być może przeczytam. Myślę jednak, że moją teściową ta książka zachwyci dużo bardziej niż mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Widziałam już te książkę i jestem nią bardzo zainteresowana :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger