Kasia Bulicz-Kasprzak - "Meandry miłości"
18:30
29
2013
,
Bulicz-Kasprzak Katarzyna
,
Czarno na Białym
,
Polacy nie gęsi czyli czytajmy polską literaturę II
"Och, żeby się już
zakochać, żeby oszaleć z miłości (...)"
Miłość posiada wiele
odcieni. Istnieje miłość namiętna, istnieje miłość młodzieńcza, jest
również miłość dojrzała. Czasami trudno nam określić jaki
rodzaj uczucia zawładnął naszymi zmysłami na danym etapie naszego
życia, gdyż granica oddzielająca różne rodzaje miłości jest
bardzo cienka. Czasami po prostu trudno nadążyć za meandrami
miłości.
Kasia Bulicz-Kasprzak to
znana autorka dwóch poczytnych powieści obyczajowych, które
spotkały się z ciepłym przyjęciem przez czytelników: "Nie
licząc kota, czyli kolejna historia miłosna" oraz "Nalewka
zapomnienia, czyli bajka dla nieco starszych dziewczynek". Autorka
od dziecka wykazuje uzależnienie od czytania i pisania. Na co dzień
mieszka w Sulejówku, zajmuje się wychowaniem syna oraz biega w
maratonach. Wywiad z autorką – KLIK.
Koniec XIX wieku, we
dworze rodziny Tarczyńskich mieszkańcy przygotowują się na bal.
Helena Tarczyńska, najmłodsza z rodzeństwa obok chorowitej Hani i
dumnego Henryka, liczy na poznanie mężczyzny, który niczym bohater
z romansów, które czyta w tajemnicy przed matką, zawładnie jej
sercem. Niespodziewanie na balu pojawia się nowy doktor –
czarujący Jan Leonowicz, który rzuca urok jak się okazuje nie
tylko na Helenę, ale również na inne panie we dworze. Przed młodą,
roztrzepaną szlachcianką wiele chwil, które na zawsze odmienią
jej podejście do życia i miłości.
Najnowszą książkę
Kasi Bulicz-Kasprzak można zakwalifikować jako gatunek powieści
romansowo-historycznej. Przyznam, że obawiałam się czy autorka
poradzi sobie fabularnie i przede wszystkim czy zdoła stworzyć
klimat sprzyjający temu gatunkowi. Współczesna powieść
obyczajowa w obszarze jakiej do tej pory obracała się Kasia to
bowiem coś zupełnie innego niż romans historyczny. Moje obawy
okazały się jednak bezpodstawne, gdyż "Meandry miłości"
przeniosły mnie w dawne czasy konwenansów i flirtów, w których
kobiety wychodziły za mąż z różnych powodów, rzadko jednak z
miłości. Głównym atutem historii przedstawionej na łamach
książki są kreacje bohaterów, którzy przemyślani i trafnie
osadzenie w epoce, w której żyli, oddają klimat XIX wieku. Akcja
powieści toczy się głównie wokół dwóch głównych bohaterów,
czyli Heleny zwanej Lenką oraz Jana. Jednakowoż wprowadzone zostały
również wątki poboczne, które urozmaicają fabułę. Różnorakie
opisy wplecione w powieść dotyczące przykładowo techniki
pieczenia chleba, potęgują realistyczne odwzorowanie życia w
tamtych latach.
Głównym tematem
powieści jest oczywiście miłość. Miłość przedstawiona w
różnych odcieniach, która często skomplikowana i trudna do
zrozumienia, powoduje wiele problemów i dylematów moralnych. Nie
myślcie jednak, że zakończenie historii Heleny i Jana będzie wam
znane już od pierwszej strony, jak to często bywa w romansach
historycznych. Wbrew pozorom Kasia Bulicz-Kasprzak zwodzi czytelnika,
naprowadzając na fałszywe tropy. Kilkakrotnie przewidywałam dalsze
losy szlachcianki i doktora i kilkakrotnie zostałam wyprowadzone w
pole. A zakończenie było bardzo trafionym pomysłem, które
zaskoczy niejednego czytelnika próbującego go przewidzieć. To co
przez antagonistów tego typu literatury jest najbardziej
krytykowane, czyli przewidywalne zakończenie, autorka wykorzystała
na swoja korzyść. Z pewnością miłosnej historii wykreowanej
przez pisarkę nie można zarzucić tej cechy.
"Meandry miłości"
to jednak nie tylko miłość. To również ukazanie tła
społeczno-obyczajowego tamtej epoki, biedoty i twardego podziału na
klasy społeczne. To również wyeksponowanie problemu zubożałej
szlachty i próżniactwa ludzi "wyżej urodzonych". To dobry
zabieg, który dawkowany w odpowiednich proporcjach podnosi walor
literacki całej powieści. Nieskomplikowany język i jasny, klarowny
styl to cechy pióra autorki. Warto również dodać, że Kasia
Bulicz-Kasprzak powtarza motyw znany z poprzednich jej książek, a
mianowicie wprowadza do fabuły zwierzę w postaci konia Heleny –
Koniczyny. Liczyłam na taki poboczny wątek.
Nie powiem wam, że
najnowsza powieść Kasi Bulicz-Kasprzak to ambitna literatura
sięgająca wyżyn literatury. Nie powiem, bo to oczywista nieprawda. "Meandry miłości" to bowiem książka mająca jeden zasadniczy
cel, a mianowicie zapewnienia czytelnikowi rozrywki i chwili
wytchnienia. Kasia Bulicz-Kasprzak zaskoczyła mnie swoją wciągającą
powieścią i poprowadzeniem fabuły. Jak widać niezbadane są
meandry myśli autorki. Skusicie się żeby je odkryć?
Kasia Bulicz-Kasprzak |
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce
Recenzja bierze udział w WYZWANIU
Choć okładka niezbyt do mnie przemawia, Twoja recenzja sprawiła, że czuję się książką zainteresowana. Cieszę się, że stawiasz sprawę jasno i mówisz, że głównym celem tej literatury to zrelaksowanie czytelnika. Być może nie mając takiego komunikatu, nastawiłabym się na tę pozycję, zupełnie inaczej, "za wysoko", a tak wiem, że jest to książka idealna na długie zimowe wieczory, pomagająca się odprężyć i umilająca czas.
OdpowiedzUsuńStrasznie zazdroszczę Ci tej lektury! Mam nadzieję, że niedługo trafi w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że recenzja mnie zaciekawiła, bo jest fajne tło historyczne :-)
OdpowiedzUsuńA nawet się skuszę: nieprzewidywalny romans w dawnych, polskich latach, czemu nie :)
OdpowiedzUsuńGratuluję świetnej recenzji:) Przy odrobinie wolnego czasu chętnie skuszę się na tę pozycję:)
OdpowiedzUsuńNazwisko autorki przewija mi się co i rusz przed oczami, ale nie miałam jeszcze przyjemności zapoznać się z jej pisarstwem. :)
OdpowiedzUsuńTo chyba nie dla mnie, ale Twoją recenzję jak zwykle przeczytałam z przyjemnością:)
OdpowiedzUsuńŚwietna książka na jesienny/zimowy wieczór. Chętnie bym ją przeczytała.
OdpowiedzUsuńBarrrrrrdzo chętnie bym ją przeczytała, brzmi porywająco!
OdpowiedzUsuńOj nie, zapachniało ordynatem Michorowskim..., stanowczo się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńZ reguły wolę książki, w których fabuła osadzona jest w bardziej współczesnych realiach, ale mimo to chyba zrobię wyjątek i skuszę się na ową powieść, gdyż jej fabuła szalenie mnie zaintrygowała.
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym przeczytać. Może kiedyś się uda:)
OdpowiedzUsuńJa bardzo chętnie. Zainteresowałaś mnie książką, choć patrząc na okładkę byłam od razu jej przeciwna. Świetna recenzja :)
OdpowiedzUsuńKochana tu chyba literka ci si pomyliła ;) "zostałam wyprowadzone w pole"
OdpowiedzUsuńNo ja już się skusiłam, chociaż nie przepadam za romansami historycznymi, i nie żałuje ;) Bardzo mi się ta książka podobała i liczę na to, że Kasia coś jeszcze w tym gatunku ;)
Bardzo dawno nie czytałam romansu historycznego, więc może się skuszę :) W końcu czasami trzeba odpocząć od ulubionych gatunków i sięgnąć po coś innego. Może się mylę, ale polskie pisarki chyba dość rzadko tworzą w tym gatunku, więc tym chętniej przekonam się jak poradziła sobie Kasia Bulicz-Kasprzak :)
OdpowiedzUsuńCzytałam jedną książkę autorki i miała na celu to, żeby się zrelaksować. Myślę,że z tą jest podobnie, więc może przeczytam:)
OdpowiedzUsuńRozejrzę się za tą ksiażką :D
OdpowiedzUsuńokładka nie przekonałaby mnie do przeczytania tej książki, ale Twoja recenzja już tak :)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod Twoimi słowami:)
OdpowiedzUsuńChętnie spędzę z nią wieczór
OdpowiedzUsuńfaktycznie jest super
OdpowiedzUsuńhttp://rozaliafashion.blogspot.com/2013/11/waitingfor-winter.html
Nie przepadam za romansami historycznymi, ale jeżeli książka przyniesie mi faktycznie "chwile wytchnienia" i będę mogła oderwać się od szarej, listopadowej codzienności, to chętnie ją przeczytam! ; )
OdpowiedzUsuńJeśli trafi w moje ręce to chętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńOstatnio mam niebywałą ochotę na właśnie taką literaturę. Sprzyja temu nastrój. Sprzyja i pogoda. Zwłaszcza, że do tej pory z romansem historycznym miałam do czynienia w zasadzie tylko w filmach. A powyższą opisujesz dość interesująco, więc chyba się skuszę.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie lubię współczesnych romansideł autorstwa Stielle czy Roberts, ale taką powieść obyczajowo - historyczną z chęcią bym przeczytała. Najbardziej fascynują mnie w takich klimatach właśnie wspomniane konwenanse .... Z tego samego powodu lubię też filmy kostiumowe traktujące o minionych czasach. Zdecydowanie będę poszukiwać tej książki :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie ukrywałam, że nie przepadam za romansami. Wolę gdy historia miłosna stanowi tło dla całej fabuły, nie narzuca się. Ale muszę przyznać, że Twoja recenzja wyjątkowo mnie zainteresowała i gdybym tylko miała okazję, przeczytałabym "Meandry miłości". Zwłaszcza, że jest to książka polskiej autorki, a ja chętnie nadrobiłabym zaległości w temacie polskiej twórczości :) Jak znajdę tą książkę w korzystnej cenie to może się skuszę, zwłaszcza że później mogłabym ją przekazać mamie, która lubi takie historie :)
OdpowiedzUsuńSkoro można znaleźć tu coś więcej niż tylko miłość, to być może przeczytam. Myślę jednak, że moją teściową ta książka zachwyci dużo bardziej niż mnie:)
OdpowiedzUsuńWidziałam już te książkę i jestem nią bardzo zainteresowana :)
OdpowiedzUsuń