Jill Mansell – "Tylko ty!"
"Czasem
sny są tak prawdziwe, że wydają się rzeczywistością. A czasem
to życie, zupełnie niespodziewanie, staje się tak surrealistyczne,
że zaczynasz zastanawiać się, czy przypadkiem nie śnisz".
Słyszeliście
kiedykolwiek o nowym gatunku powieści zwanym chic lit? Jeśli nie,
to nie martwcie się tym za bardzo, ja również nie miałam pojęcia
o istnieniu tegoż gatunku. To bowiem dość nowe określenie
współczesnego romansu, który oczywiście kończy się wyczekiwanym
przez czytelnika happy-endem. Nazwa pochodzi od słowa "chic"
czyli laseczka oraz "lit" czyli literatura. Gatunek ten
narodził się w drugiej połowie lat 90 w Wielkiej Brytanii i
przeniknął do Stanów Zjednoczonych. Powieść "Tylko ty!" jak
się okazuje jest sztandarowym przedstawicielem lekkiej literatury
popularnej dla kobiet właśnie w gatunku chic lit.
Jill Mansell to angielska pisarka, specjalizująca się w tworzeniu powieści romantycznych. Autorka dorastała w Cotswolds, a przed rozpoczęciem kariery pisarskiej pracowała w szpitalu. Od 1992 r. stała się pełnoetatową pisarką. Książki Jill Mansell to bestsellery popularne na całym świecie, których łączny nakład wynosi ponad pięć milionów egzemplarzy. Pisarka obecnie mieszka w Bristolu wraz ze swoim mężem i dziećmi.
Cleo Quinn to dobiegająca trzydziestki i wykonująca niezbyt popularny zawód dla jej płci dziewczyna, mieszkająca w małym miasteczku. Bohaterka jest bowiem szoferem i pomimo niezbyt ciekawych doświadczeń z płcią przeciwną buduje swój związek z Willem, cudownym i przystojnym mężczyzną. Jej spokój zostaje nagle zburzony, gdy w mieście pojawia się znany rzeźbiarz – Johny LaVentura, kolega z dzieciństwa i jednocześnie zaciekły wróg Cleo. Tak zaczyna się historia ukazująca perypetie miłosne bohaterki oraz kilkorga jej przyjaciół.
Na początku zaznaczę, iż oceniać tę powieść można wyłącznie w kategoriach lekkiej powieści obyczajowo-romansowej. I tylko w obszarze tego kanonu gatunkowego można wnioskować o jej wartości literackiej. W "Tylko ty!" pojawia kilka elementów, których nie może zabraknąć w tego typu książce. Jest więc dobiegająca do magicznej liczby trzydziestu lat bohaterka z wieloma kompleksami. Jest przystojny, seksowny i bogaty mężczyzna elektryzujący każdą przedstawicielkę płci pięknej. Są również drugoplanowi bohaterowie w postaci starszej siostry Cleo – Abby, w której małżeństwo wkracza nieoczekiwana osoba, oraz przyjaciel Ash – nieśmiały i mało atrakcyjny, ale za to uwielbiany dj radiowy. Perypetie życiowe głównej bohaterki, przeplatają się z problemami bliskich jej osób. Tak naprawdę cała powieść Jill Mansell to historie kilku osób, w których tematem przewodnim jest oczywiście miłość. Wątek oklepany i dość przewidywalny, jednak tak pożądany przez miliony czytelniczek na całym świecie. Nie będzie tajemnicą fakt, że autorka przygotowała dla wszystkich swoich bohaterów szczęśliwe zakończenia. I chyba tego właśnie się oczekuje po tego typu literaturze - łatwej, lekkiej i przyjemnej.
Jill Mansell stworzyła fabułę okraszoną dużą dawką humoru, która w połączeniu z lekkim stylem i prostym słownictwem staje się przyjemną lekturą, nie wymagającą wysilania intelektu czytelnika. Nie do końca może satysfakcjonować zakończenie w którym mnogość wątków przedstawionych w książce przyćmiła trochę główny motyw uczucia pomiędzy Cleo, a Johnym LaVenturą. Jednakże dość barwni bohaterowie i ich perypetie miłosne, których wykreowała autorka stanowią dobrą odskocznię od codzienności.
Myślę, że powieść "Tylko ty!" w pełni zaspokoi gusta czytelniczek sympatyzujących w obszarze powieści romansowo-obyczajowej. Nie znajdziecie w tej książce niczego nowego (może oprócz oryginalnej profesji głównej bohaterki), jednakże lektura ta sprawdzi się doskonale jako niezobowiązujące czytadło i przerwa od bardziej absorbujących książek. Utrzymana w pogodnym tonie, zapewni rozrywkę na kilka godzin.
Jill Mansell to angielska pisarka, specjalizująca się w tworzeniu powieści romantycznych. Autorka dorastała w Cotswolds, a przed rozpoczęciem kariery pisarskiej pracowała w szpitalu. Od 1992 r. stała się pełnoetatową pisarką. Książki Jill Mansell to bestsellery popularne na całym świecie, których łączny nakład wynosi ponad pięć milionów egzemplarzy. Pisarka obecnie mieszka w Bristolu wraz ze swoim mężem i dziećmi.
Cleo Quinn to dobiegająca trzydziestki i wykonująca niezbyt popularny zawód dla jej płci dziewczyna, mieszkająca w małym miasteczku. Bohaterka jest bowiem szoferem i pomimo niezbyt ciekawych doświadczeń z płcią przeciwną buduje swój związek z Willem, cudownym i przystojnym mężczyzną. Jej spokój zostaje nagle zburzony, gdy w mieście pojawia się znany rzeźbiarz – Johny LaVentura, kolega z dzieciństwa i jednocześnie zaciekły wróg Cleo. Tak zaczyna się historia ukazująca perypetie miłosne bohaterki oraz kilkorga jej przyjaciół.
Na początku zaznaczę, iż oceniać tę powieść można wyłącznie w kategoriach lekkiej powieści obyczajowo-romansowej. I tylko w obszarze tego kanonu gatunkowego można wnioskować o jej wartości literackiej. W "Tylko ty!" pojawia kilka elementów, których nie może zabraknąć w tego typu książce. Jest więc dobiegająca do magicznej liczby trzydziestu lat bohaterka z wieloma kompleksami. Jest przystojny, seksowny i bogaty mężczyzna elektryzujący każdą przedstawicielkę płci pięknej. Są również drugoplanowi bohaterowie w postaci starszej siostry Cleo – Abby, w której małżeństwo wkracza nieoczekiwana osoba, oraz przyjaciel Ash – nieśmiały i mało atrakcyjny, ale za to uwielbiany dj radiowy. Perypetie życiowe głównej bohaterki, przeplatają się z problemami bliskich jej osób. Tak naprawdę cała powieść Jill Mansell to historie kilku osób, w których tematem przewodnim jest oczywiście miłość. Wątek oklepany i dość przewidywalny, jednak tak pożądany przez miliony czytelniczek na całym świecie. Nie będzie tajemnicą fakt, że autorka przygotowała dla wszystkich swoich bohaterów szczęśliwe zakończenia. I chyba tego właśnie się oczekuje po tego typu literaturze - łatwej, lekkiej i przyjemnej.
Jill Mansell stworzyła fabułę okraszoną dużą dawką humoru, która w połączeniu z lekkim stylem i prostym słownictwem staje się przyjemną lekturą, nie wymagającą wysilania intelektu czytelnika. Nie do końca może satysfakcjonować zakończenie w którym mnogość wątków przedstawionych w książce przyćmiła trochę główny motyw uczucia pomiędzy Cleo, a Johnym LaVenturą. Jednakże dość barwni bohaterowie i ich perypetie miłosne, których wykreowała autorka stanowią dobrą odskocznię od codzienności.
Myślę, że powieść "Tylko ty!" w pełni zaspokoi gusta czytelniczek sympatyzujących w obszarze powieści romansowo-obyczajowej. Nie znajdziecie w tej książce niczego nowego (może oprócz oryginalnej profesji głównej bohaterki), jednakże lektura ta sprawdzi się doskonale jako niezobowiązujące czytadło i przerwa od bardziej absorbujących książek. Utrzymana w pogodnym tonie, zapewni rozrywkę na kilka godzin.
Jill Mansell |
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat S.A.
Zapowiada się świetnie. Tym razem książka całkowicie w moim guście. Jestem 100 % na tak!!!
OdpowiedzUsuńJa często szukam tego typu książek po lekturach wymagających skupienia i namysłu. Wspaniale przy nich wypoczywam i nabieram sił na kolejne tomiszcza...;)
OdpowiedzUsuńJa raczej spasuję:) Rzadko sięgam po historie miłosne.
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam książkę o podobnej formule.. miłość i szczęśliwe zakończenie.. Nie da się ukryć, że przychodzi taki moment, gdy chętnie sięga się po tego typu pozycje, więc może i po tę rekomendowaną przez Ciebie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńWydaje się lekką i przyjemną lekturką.
OdpowiedzUsuńAktualnie mam już wiele takich lekkich powieści w swoich planach, ale może kiedyś przeczytam i tę :)
OdpowiedzUsuńKusisz, o kusisz...
OdpowiedzUsuńPo ostatnich perypetiach z ciężkim kalibrem literackim taka lekka historyjka bardzo by mi się przydała.
OdpowiedzUsuńChic lit? Pierwsze słyszę. :D
OdpowiedzUsuńEwunia wyjęła mi to z ust!!! :P
UsuńTeż pierwszy raz słyszę o chic lit, ale to dobrze, że takie książki są. Fajnie jest od czasu do czasu poczytać coś lekkiego :)
OdpowiedzUsuńChic lit to taka bardziej wyposzczona nazwa na komedię romantyczną znaną od wieków :D Ale z pewnością stosując taką terminologię jest się bardziej chic :D
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o romans to tylko film, za takimi książkami nie przepadam
OdpowiedzUsuńI ja z chęcią bym po nią sięgnął
OdpowiedzUsuńod czasu do czasu lubię sięgać po takie historie, także zapamiętam sobie tytuł :)
OdpowiedzUsuńMoże nie do końca moja bajka. Niemniej na jesienny/zimowy relaks przy kominku... czemu nie? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTrafiona w mój gust :D Jak najbardzie tak!
OdpowiedzUsuńNiestety określenie chic lit poznałam przy okazji czytania powieści Karoliny Macios pt. "Wszyscy mężczyźni mojego kota" i raczej fanką takich opowieści nie zostanę. Rozumiem, że można się odprężyć i odpocząć od innych książek, ale na razie twórczość Jill Mansell zostawię w spokoju.
OdpowiedzUsuńNa chandrę jak znalazł :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się okładka:P Taka wiosenna:) Chic lit? Ja również nie znałam do tej pory tego określenia:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałabym coś lekkiego:)
OdpowiedzUsuńMam już wiele podobnych książek, ale ciągle nie zniechęcam się do tego gatunku :)
OdpowiedzUsuńTematyka romansowa niespecjalnie przypada mi do gustu, muszę mieć wenę na tego typu książki, a niestety takowa rzadko mnie dopada.
OdpowiedzUsuńCoś autorstwa Jill Mansell już czytałam i podobało mi się, więc nie mam nic przeciwko kolejnej sympatycznej lekturze:)
OdpowiedzUsuńZaskakują mnie te nowe nazwy gatunków... Ale ten akurat nie należy do moich ulubionych, więc czuję się usprawiedliwiona:)
OdpowiedzUsuńChyba muszę się skusić, bo nie ma nic lepszego niż przyjemna lektura obyczajowa z romansem w tle :)
OdpowiedzUsuńTakie obyczajówki to ja lubie na leniwe dni )
OdpowiedzUsuńNie, chyba sobie odpuszczę...
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja jak zwykle wyczerpująca i gruntowna, ale samą lekturę sobie odpuszczę, bo romans nie jest w moim guście, jakkolwiek dziwnie to brzmi :)
OdpowiedzUsuńCzytałam niedawno inną powieść tej autorki, "Spacer w parku" i bardzo mi się podobała, właśnie dzięki temu, że mogłam się przy niej odprężyć. Po pozostałe jej powieści też pewnie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńW ogóle nie wiedziałam, że powieść miłosna zakończona happy endem nazywa się chic lit ;D fajnie dowiedzieć się nowych rzeczy ;D ja od szczęśliwych opowiastek wolę dramaty... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Lubię sięgnąć po lekki umilacz czasu, ale ta książka raczej mnie nie zainteresuje. Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńAż tak bardzo nie będę poszukiwać, ale jak wpadnie w moje ręce to czemu nie- umilanie czasu lekturą z happy endem mile widziane :)
OdpowiedzUsuńKolejne nowe określenie, ile to człowiek jeszcze musi się nauczyć :P, zdecydowanie okres jesienny jest dla mnie takim okresem, że chętnie bym widziała u siebie na półce taką literaturę :)
OdpowiedzUsuń