Teresa Oleś-Owczarkowa – "Mrówki w płonącym ognisku"
16:44
20
2013
,
Oleś-Owczarkowa Teresa
,
Polacy nie gęsi czyli czytajmy polską literaturę
,
Wydawnictwo M
"Wszyscy kiedyś wyszliśmy ze wsi do miast. Po drodze do wymarzonych
miejsc każdy z nas musiał pokonać jakieś wały. Jedni zrobili ten wysiłek
wczoraj, drudzy tysiąc lat temu, ale w każdym wypadku musieliśmy przekroczyć
jakąś granicę."
W dzisiejszych czasach przeprowadzka z miasta na wieś uważana jest za
luksus, na który mogą sobie pozwolić wyłącznie najbardziej zamożni ludzie.
Nie jest to jednak taki obraz wsi, o jakim pamiętają starsze pokolenia. Wieś
ewoluuje i zmienia swoje oblicze. I właśnie nad tym zjawiskiem w głównej mierze
pochyla się autorka książki "Mrówki w płonącym ognisku".
Teresa Oleś-Owczarkowa, psycholog, autorka wierszy i fragmentów prozy
publikowanych na łamach "Gościa Niedzielnego", "Źródła" czy "Lamelli".
Autorka debiutowała powieścią pt. "Rauska", mieszka obecnie w Krakowie.
Druga powieść Teresy Oleś-Owczarkowej to wielowymiarowa podróż przez
przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Autorka jako dziecko pozostawiona
przez dorabiających się rodziców u babci, wychowała się w Blanowicach,
niewielkiej powojennej wsi. Tereska była bardzo ciekawskim dzieckiem,
zaglądającym do chałup innych mieszkańców, obserwując ówczesne życie. Dziś, nie
ma już wsi Blanowice, jest za to dzielnica Zawiercia – większego miasta.
Autorka poprzez swoją wędrówkę, obnaża własne przemyślenia, obawy i nadzieje.
Teresa Oleś-Owczarkowa cofa się w przeszłość, ukazując w dość chaotyczny sposób
zapamiętane fragmenty z życia na wsi. Czytelnik zostaje zasypany wieloma
fragmentami opisującymi codzienne życie prostych ludzi. Autorce udało się w trafny sposób sportretować wielu mieszkańców,
którzy mogliby uchodzić za ówczesnych przedstawicieli wiejskiej
społeczności. Wspomnienia małej Tereski to obraz polskiej wsi, której już nie ma. Obraz, w której lampa naftowa
służyła za źródło światła, a religia i pobożność odgrywały niebagatelną
rolę w codziennym życiu. To również obraz biedy, ubóstwa ciemnoty i zacofania
ludzi tworzących lokalną społeczność. Autorka nie bawi się w zachowanie
chronologii, jej wspomnienia nie są usystematyzowane. Paradoksalnie, nie
przeszkadza to w odbiorze książki, gdyż cała jej koncepcja fabularna opiera się
właśnie na takich luźnych wspomnieniach i przemyśleniach.
Powrót autorki do dzieciństwa, powoduje w konsekwencji zasypaniem
czytelnika wieloma przemyśleniami natury filozoficznej i metafizycznej. Teresa
Oleś-Owczarkowa snuje swoje rozważania na temat roli religii w życiu człowieka,
postępu cywilizacyjnego czy obecnych stosunków międzyludzkich, wypieranych
przez wirtualną rzeczywistość. Zadaje pytanie dotyczące zmian na świecie i
wewnątrz ludzkich dusz Porównuje dawną mentalność mieszkańców wsi i dzisiejszą
anonimowość tłumu. Co ważne, wiele refleksji odnosi do własnego życia i
własnych przekonań. Mówi wprost o tym, czego się boi i co ją wzrusza. Wszystko
to ubrane w lekki, gawędziarski styl. Jej wspomnienia wraz z przemyśleniami
dotyczącymi teraźniejszości i przyszłości nakładają się na siebie.
"Mrówki w płonącym ognisku" to również zbiór wielu fragmentów ludowych
piosenek czy pieśni religijnych. W przywoływanych wspomnieniach, autorka używa
dialogów napisanych ówczesną gwarą, co niejednokrotnie zwalnia pęd czytelniczy
odbiorcy książki. To dobry zabieg, który pozwala jeszcze bardziej poczuć
specyficzny klimat ówczesnej wsi i mentalności ludzi w niej mieszkających.
W książce Teresy Oleś-Owczarkowej znalazłam również pewne przemyślenia i
aluzje, które były ostatnią rzeczą jakiej mogłabym się spodziewać po tego typu
publikacji. Autorka bowiem odnosi się do kwestii pobożności i roli
religii, cofając się do wierzeń pogańskich i idzie jeszcze dalej. W kilku jej
wywodach zauważyć można bowiem echa teorii paleoastronautyki. Są to bardzo
delikatne nawiązania, których czytelnik nie wprawiony i nie obeznany z tym tematem,
może nie zauważyć. Przyznam szczerze, że to największe zaskoczenie podczas
czytania tejże lektury.
"Uwierzyłam, jak każdy, niepełnym przekazom i opartej na nich nauce, myląc
Boskie nakazy moralne z tym niby-Boskim prawem. Bo to prawo nie pochodziło do
Boga. Wszystko wskazuje na to, że stworzyli je opisani w Księdze tajemniczy
przybysze, uznani za bogów."
Publikacja Teresy Oleś-Owczarkowej to krótkie i dłuższe fragmenty, brak rozdziałów i
widocznej chronologii. To książka, którą nazwałabym mocno osobistą, gdyż odsłania
pewne niewidoczne dla innych, zakamarki duszy autorki. Tytuł to metafora, w
której ludzie są przyrównywani do mrówek, a płonące ognisko może być interpretowane na wiele
sposobów. Autorka w swojej książce umożliwia czytelnikowi szerokie
spektrum polemiki z jej własnymi przekonaniami. To również dawno zapomniany
obraz wsi, który być może przywoła w was dawno zapomniane zapachy i smaki.
Lektura mocno refleksyjna i filozoficzna.
"Nie, jeszcze się nie poddaję. Mrówki w płonącym mrowisku też nie tracą
nadziei."
Teresa Oleś-Owczarkowa |
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu M
Recenzja bierze udział w WYZWANIU
Gdzieś już czytałam recenzję tej książki :) na ta chwilę po nią nie sięgnę, ale przyszlosci.. moze, moze;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie podobnie odebrałyśmy tę książkę, do podobnych wniosków udało nam się dojść. Bardzo ciekawa lektura:)
OdpowiedzUsuńdziwny tytuł książki...
OdpowiedzUsuńWspominasz o tym, że brak rozdziałów i widocznej chronologii. Dla mnie to duże uchybienie, więc raczej nie skuszę się na tę książkę tym bardziej, że jakoś między nami nie zaiskrzyło.
OdpowiedzUsuńPodobała mi się ta książka, chyba czuję klimat wsi :)
OdpowiedzUsuńJak widać powieść można wydać w każdym wieku, czyli wszystko przede mną :)
OdpowiedzUsuńCzytałam. Właśnie będę umieszczać recenzję na blogu. Niestety nie odkryłam w tej książce nic urzekającego. Wynudziłam się okropnie.
OdpowiedzUsuńUwielbiam wieś! Co do książki, największą zanętą są dla mnie te przyśpiewki ludowe, które mają swoje miejsce w powieści, autorka idzie śladami Oskara Kolberga?
OdpowiedzUsuńHm, odpuszczę sobie, ale... może kiedyś zmienię zdanie.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba to co o niej napisałaś, ale także i tytuł i okładka mnie bardzo zachęcają. Wszystko na plus - dałabym jej na pewno szansę.
OdpowiedzUsuńTeraz żałuję, że nie wyraziłam chęci zrecenzowania tej książki. Obawiałam się, że będzie nieciekawie i monotonnie, a okazuje się, że autorka popisała się gawędziarskim stylem i rozważaniami filozoficznymi. Będę musiała nadrobić, bo chętnie poznam wieś z przeszłości. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJestem dosyć zaintrygowana tą książką, wygląda dobrze;)
OdpowiedzUsuńKsiążka jak dla mnie była bardzo emocjonalna :)
OdpowiedzUsuńNiestety pozycja nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo, ale to bardzo, intrygująco - wygląda podobnie (urzekająca okładka).
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa pozycja, która spowodowała, że pojawił mi się uśmiech na twarzy stwierdzając fakt że wsie sprzed kilkunastu lat były bardzo podobne do siebie.
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, tyle pozytywnych słów płynie pod adresem tej książki, ale jakoś mnie do końca nie przekonuje, ale nigdy nie mó nigdy, może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńMasz racje w chaotyczny sposób. Czasami ciężko było mi się połapać w tej lekturze. Nie była jednak zła. :)
OdpowiedzUsuńSwoją recenzją zachęciłaś mnie do zapoznania się z tą książką:) Przyznam, że do tej pory o niej nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana, ale może kiedyś :)
OdpowiedzUsuń