Ireneusz Gębski - "Moja żmija"
18:26
16
2013
,
Gębski Ireneusz
,
Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza
,
Polacy nie gęsi czyli czytajmy polską literaturę
"Słowa kobiety są bardziej ulotne niż pył, ale jednak go przypominają,
gdyż jak on osiadają grubą warstwą."
"Ludzie listy piszą..." -
tak śpiewali w ubiegłym wieku Skaldowie. W dobie obecnego, XXI wieku ludzie nie piszą już
listów papierowych, co nie oznacza, że nie piszą w ogóle. Współczesne listy wysyłamy bowiem drogę
elektroniczną. Czy taka korespondencja może przerodzić się w coś
poważniejszego? Autor niniejszej książki, postanowił podjąć się tego właśnie wątku.
Ireneusz Gębski to dziennikarz i
pisarz, który debiutował w 1982 r. Wiele swoich tekstów prozatorskich i
aforyzmów zamieszczał na łamach różnorakiej prasy. Autor może być znany
szerszemu gronu czytelników z dwóch powieści, które wydał: autobiograficzną "Spowiedź bezrobotnego" (2009) oraz "W cieniu Sheratona" (2011). Pisarz jak sam siebie określa to wielbiciel kobiet, miłośnik książek oraz amator
podróży zagranicznych.
Najnowsza książka Ireneusza
Gębskiego jest wymieszaniem gatunkowym: powieści epistolarnej z opowiadaniami. Bohaterami
utworu są dwie osoby. Krystyna, emigrantka mieszkająca i pracująca w Wielkiej
Brytanii, blisko Liverpoolu. Studiująca zaocznie w kraju i posiadająca długi
staż małżeński oraz córkę w Polsce. Zbyszek to wojskowy na emeryturze,
przebywający w Polsce i pracujący w oddziale polskiej firmy, mający żonę.
Bohaterowie poznają się w wirtualnym świecie na jednym z wielu portali
społecznościowych. Wymiana między nimi listów elektronicznych trwa nieprzerwanie
dwa lata. Dwa lata przesycone erotyzmem, niedomówieniami oraz wielkim niezdecydowaniem.
Przedstawiona przez autora
historia elektronicznego romansu nie jest autentyczna. Ireneusz Gębski nie znalazł w zakupionym
laptopie pliku z zapisanymi listami. Wstęp do historii Zbyszka i Krystyny
nawiązujący do autentyczności opisanych wydarzeń, ma za zadanie zaciekawić czytelnika,
łaknącego prawdziwych emocji. Trzeba przyznać, że to dobry zabieg, dzięki
któremu autor wzbudza kontrowersję dotyczącą ujawniania tajemnicy prywatnej
korespondencji.
"Moja żmija" jest powieścią skonstruowaną
na bazie listów, które dosyć często przeplatają się z fragmentami opowiadań. Krótkie formy tworzone przez
dwójkę bohaterów mają wydźwięk mocno erotyczny. Trzeba przyznać, że w każdym z
przedstawionych utworów czytelnik znajdzie więcej erotyzmu niż we wszystkich
listach wysyłanych pomiędzy internetowymi "kochankami". I to właśnie główny
mankament części epistolarnej najnowszej książki Ireneusza Gębskiego. Opowiadania
erotyczne (tak na marginesie publikowane w okresie 1992-1994 w miesięczniku "Sexodrama") są bardzo dobre i z przyjemnością się je czyta. Autor właśnie w
tych krótkich formach ukazał swój warsztat pisarski i z pewnością dla nich warto
zajrzeć do książki.
W korespondencji Krystyny i Zbyszka brakuje iskry, namiętności
i polotu. Ich listy są naszpikowane sztucznością, a nie tego spodziewa się
czytelnik. Wydawałoby się, że dwójka osób, nie znających się w rzeczywistości i
nawiązująca kontakt wyłącznie elektroniczny, będzie miała więcej odwagi do
poruszania tematów na co dzień wstydliwych i zakazanych. Na tym tle o wiele
bardziej niekorzystnie wypada kreacja
Krystyny, bohaterki niezdecydowanej i mało sympatycznej.
Ireneusz Gębski swoim najnowszym
dziełem udowadnia, iż kruche więzi stworzone na bazie relacji wyłącznie
internetowej, nie mają szans na szczęśliwe zakończenie. Co więcej, często
kończą się źle dla jednej ze stron, pozostawiając niesmak. Autor ukazuje
również przewagę erotyzmu w opowiadaniach, które swoją różnorodnością,
wzbudzają wiele barwnych emocji. Jeśli macie ochotę na taką właśnie lekturę, to
zachęcam.
Ireneusz Gębski |
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorowi
Recenzja bierze udział w WYZWANIU
Książkę czytałam i moje odczucia z tej lektury są zbliżone do twoich. Niestety nie zachwyciła mnie ta historia, ale opowiadania erotyczne, jak najbardziej.
OdpowiedzUsuńHmm jak znajdę w bibliotece to zabiorę do domku :)
OdpowiedzUsuńhttp://qltura.blogspot.com
Ni czytałam książki, ale spotkałam wiele recenzji :) Jak dla mnie książka nie jest zbyt interesująca.
OdpowiedzUsuńczytając Twoją recenzję przypomniałam sobie moją znajomą, która na fali popularności portali społecznościowych nawiązała taki wirtualny romans, ot, historia o niej, oczywiście bez happy endu
OdpowiedzUsuń"Przedstawiona przez autora historia elektronicznego romansu nie jest autentyczna. Ireneusz Gębski nie znalazł w zakupionym laptopie pliku z zapisanymi listami."
OdpowiedzUsuńCzyżby po tym, jak na innym blogu potraktowaliśmy te mejle jako autentyczne i rozkminialiśmy, jak to się ma do tajemnicy korespondencji, autor teraz życzył sobie by wyraźnie zaznaczać, że całość jest wytworem fikcji literackiej? ;)
Ta informacja to właśnie wynik dyskusji o jakiej piszesz. Autor w komentarzu napisał wówczas, że to jedynie fikcja literacka, stąd moja uwaga na ten temat.
UsuńKsiążka nie dla mnie, nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńLubię powieści epistolarne i ta książka zwróciła moją uwagę. Żeby tylko mieć na nią fundusze i czas... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie zainteresowała mnie niestety ta historia, więc odpuszczam.
OdpowiedzUsuń..szczerze, sama treść może i nie jest poruszająca, ale ta książka otwiera drzwi dyskusji społecznej związanej z wirtualnymi relacjami miedzy ludźmi. Czy relacja głównych bohaterów zakrawa na zdradę? ..taka moja mała dygresja
OdpowiedzUsuńCiekawa tematyka, byc moze kiedys przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTy to potrafisz rozbudzić babską ciekawość
OdpowiedzUsuńHm, sama nie wiem, jakoś nie jestem przekonana.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie ciekawią Twoje wrażenia z "Wyspy z mgły...":)
Nie lubię powieści skonstruowanej na bazie listów, więc tej pozycji podziękuję.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, bo z jednej strony mam ochotę przeczytać, ale z drugiej ten brak polotu i iskry jednak mnie zniechęca:)
OdpowiedzUsuńPołączenie powieści epistolarnej z opowiadaniami, to nie moje klimaty, więc tym razem spasuję.
OdpowiedzUsuń