Wywiad z Carlą Mori, autorką książki "Krew, pot i łzy"
W ramach cyklu wywiadów z autorami, dzisiaj chciałam wam przedstawić debiutującą pisarkę - Carlę Mori, autorkę powieści "Krew, pot i łzy". Moją recenzję książki możecie znaleźć TUTAJ.
Pod pseudonimem Carli Mori, kryje się polska pisarka, której rodzinnym miastem jest Częstochowa. Autorka określa siebie jako wielbicielkę horrorów klasy "D" oraz filmów akcji. Prywatnie mieszkająca w Anglii gospodyni domowa, żona i matka półtorarocznej córki. "Krew, pot i łzy" to jej debiut literacki.
awiola: Debiutancką książkę "Krew, pot i łzy" napisała Pani pod pseudonimem. Co Panią skłoniło do ukrycia swojej tożsamości?
Carla Mori: Ukrycia? Ja to widzę bardziej, jako nadanie sobie nowej! :) W każdym wywiadzie
odpowiadam na to pytanie podobnie. Dlaczego przybrałam pseudonim? To proste: ponieważ
mogłam to zrobić! :)
Bycie twórcą, czy to malarzem, czy autorem powieści, czy muzykiem, stwarza
wiele możliwości. Wybór pseudonimu to jeden z przywilejów. Ja przyjęłam nowe
nazwisko z kilku powodów. Przede wszystkim po to, żeby oddzielić swoje prywatne
życie od historii moich bohaterów. Nie chciałam, żeby mi grzebano w życiorysie,
próbując przypasować niektóre fakty do kart powieści. A to się i tak dzieje! Z
jakiegoś powodu ludzie są przekonani, że Klara to moje alter ego. Czemu nie
Zuza? Albo Malinowski? Strach pomyśleć, co będzie, kiedy będę miała na koncie
kilka powieści i kilkanaście głównych bohaterek do wyboru! :)
Druga sprawa, równie ważna, to moje prawdziwe nazwisko. Nie ukrywam go specjalnie i myślę, że wystarczy kilka minut, żeby je znaleźć w Sieci. Lubię je bardzo i uważam, że jest lepsze od panieńskiej wersji, ale mimo to, jakieś takie "nieokładkowe". Wobec tego, kiedy tylko nadarzyła się okazja, żeby wymyślić coś ładniejszego, skorzystałam i stworzyłam Carlę.
Druga sprawa, równie ważna, to moje prawdziwe nazwisko. Nie ukrywam go specjalnie i myślę, że wystarczy kilka minut, żeby je znaleźć w Sieci. Lubię je bardzo i uważam, że jest lepsze od panieńskiej wersji, ale mimo to, jakieś takie "nieokładkowe". Wobec tego, kiedy tylko nadarzyła się okazja, żeby wymyślić coś ładniejszego, skorzystałam i stworzyłam Carlę.
awiola: Tematyka powiązań władz kościelnych z czarną magią jest dość
kontrowersyjna. Skąd pomysł na właśnie taką kanwę fabularną?
Carla Mori: Poszukując inspiracji do mojej
powieści o czarnoksiężniku - sprzedawcy magicznych wykładzin (tak, tak, taki był
pierwszy pomysł na "Krew…" :))
trafiłam na ciekawą witrynę internetową. Tam naczytałam się o Szatanie, magii i
innych cudach, no i postanowiłam lekko zboczyć z pierwotnie wybranej ścieżki.
Nie wykorzystałam wszystkiego, wybrałam tylko najbardziej plastyczne wątki, ale
naprawdę polecam lekturę całości. Jeśli ja jestem kontrowersyjna, to co
powiedzieć o tym, w co ludzie rzeczywiście wierzą i na co przedstawiają dowody?
Szczegółowy adres internetowy zamieściłam w posłowiu i tam odsyłam wszystkich
zainteresowanych. Naprawdę warto.
awiola; Czy spotkała się Pani z krytycznymi komentarzami czy wręcz oburzeniem wywołanym
dość dyskusyjnym pomysłem na powieść?
Carla Mori: Właściwie nie. Przynajmniej nie
wprost. Czytuję czasem jakieś nieprzychylne komentarze na temat przedstawienia
kościoła w krzywym zwierciadle, ale jak dotąd były to wypowiedzi osób, które
powieści nie czytały. Dlatego nie zaprzątam sobie tym głowy. Poza tym, jestem
przekonana, że nie mogłam urazić niczyich uczuć religijnych, ponieważ nie
dotykałam w powieści Boga, a jedynie ludzi, dlatego chyba nikt nie powinien być
szczególnie oburzony.
awiola: Pani rodzinna Częstochowa w książce jawi się, jako miejsce wymarłe,
pełne marazmu, wręcz mroczne. Czy tak odbiera Pani klimat tego miasta?
Carla Mori: I tak, i nie. Częstochowa ma
bardzo specyficzny klimat. Mało kto wie, że dla ogromnej części jej
mieszkańców, całe to pielgrzymkowe zamieszanie jej wyłącznie utrapieniem. W
mieście korki, śpiewy od świtu, msza w głośnikach na głównej ulicy, zabrudzone
bramy, smród, i pielgrzymi oburzeni, jeśli nie wpuścisz ich do własnej
łazienki, żeby się wykąpali na twój koszt. A miasto nic z tego nie ma.
Poza sezonem pielgrzymkowym,
Częstochowa staje się normalnym, trochę prowincjonalnym miastem, w którym
niewiele jest i niewiele się dzieje. Ale dla mnie to i tak zawsze będzie "moje
miasto". Chętnie tam wracam i z przyjemnością patrzę na kolejne próby, jakie
władze miasta podejmują, żeby ożywić wizerunek Częstochowy i jej mieszkańców.
Myślę, że na widoczne zmiany potrzeba czasu, ale mam nadzieję, że kiedyś
doczekam się Częstochowy, z której będę mogła być dumna.
awiola: Twórczość Grahama Mastertona jest dla Pani wzorem. Którą książkę tego
poczytnego autora poleciłaby Pani swoim czytelnikom?
Carla Mori: Na pewno "Ciało i krew". To był
pierwszy tytuł Mastertona, jaki wpadł mi w ręce i do dziś darzę go szczególnym
sentymentem. Marzę, że kiedyś uda mi się zbliżyć do kunsztu mojego mistrza i
zaserwować swoim czytelnikom dzieło, godne porównania z powieściami tego
autora.
awiola: Wiem, że planuje Pani napisać kontynuację debiutu. Czy możemy
dowiedzieć się jakichś szczegółów na ten temat?
Carla Mori: Tak? A skąd Pani wie? Bo ja się
jeszcze nie zdecydowałam. :)
A poważnie, jeszcze w trakcie pisania "Krwi…" miałam pewien pomysł na kolejną
powieść, zupełnie oderwaną od mojego debiutu. Później, szybko okazało się, że
czytelnicy chcą wiedzieć, co było dalej. Przez jakiś czas stałam w rozkroku, z
jednej strony obmyślając dalsze losy bohaterów "Krwi…", a z drugiej mając w
pamięci plany dotyczące zupełnie nowej historii. Ostatecznie kontynuacja
przygód Klary, Zuzy i Malinowskiego, będzie musiała poczekać, ale zarzuciłam
też pomysł na drugą powieść. Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta, dlatego
zrealizuję teraz jeszcze inny, trzeci projekt i mam nadzieję, że nie zawiodę
czytelników. Kwestia kolejnej części "Krwi…" pozostaje zatem otwarta, ale
przecież nigdzie nie jest napisane, że między pierwszym, a drugim tomem, nie
może się zdarzyć coś całkowicie innego.
awiola: Nie mieszka Pani w kraju. Czy Pani zdaniem czytelnictwo w Anglii jest
bardziej popularnym zajęciem niż ma to miejsce w Polsce?
Carla Mori: Wydaje mi się, że tak, ale nie
czuję się ekspertem w tej dziedzinie. Musiałabym przejrzeć stosowne statystyki.
Faktem jest, że w UK modnie jest czytać i kupować książki. To widać. Ludzie
czytają w metrze i na ławce w parku. Matki, kołyszą nogą wózki, a nosy mają
wciśnięte w opasłe tomiska. To jest dobry trend, bez względu na to, co się
czyta. Może wkrótce ta moda dotrze i do nas. Mam nadzieję.
awiola: W wolnych chwilach Carla Mori preferuje oglądać filmy. Jaki horror w
ostatnim czasie wywarł na Pani wielkie wrażenie?
Carla Mori: To jest dobre pytanie. Muszę się
zastanowić. Na pewno "Fritt vilt", na który wpadłam już kilka miesięcy temu i
jakoś nie mogę o nim zapomnieć. "Martwy i pogrzebany"- absolutny majstersztyk i
klasyk gatunku, do którego chętnie powracam. "Sinister" był niezły, a po
remake’u "Martwego zła" chyba spodziewałam się czegoś więcej. To tyle, z
zachwytów, ale chcę wspomnieć jeszcze o przykrym doświadczeniu ostatnich
miesięcy. Jeśli zastanawialiście się nad hiszpańskim hitem sezonu, pt. "Mama",
to naprawdę odradzam. Przez tę godzinę czterdzieści, lepiej coś przeczytajcie,
poważnie.
awiola: Co się zmieniło w życiu Carli
Mori od czasu wydania pierwszej książki? Czego się nauczyła?
Carla Mori: Od czasu ukazania się "Krwi…" minęły trzy miesiące i w moim życiu
właściwie niewiele się zmieniło. Oczywiście teraz, do codziennego sprawdzania
poczty i konta na facebook’u dołączył rytuał przeglądania Sieci w poszukiwaniu
kolejnych recenzji. Zawsze czytam je z wypiekami na twarzy, ale dzień, w którym
ktoś zmiesza mnie z błotem, na szczęście jeszcze nie nadszedł. Czasem wymieniam
maile z przemiłymi blogerkami, albo udzielam im wywiadu :), podpisałam też kilka egzemplarzy mojej
powieści. Spełniło się moje marzenie i teraz łatwiej mi uwierzyć, że chcieć, to
móc. Nauczyłam się, że nie można żyć na wyspie Kiedyś Będę (to chyba z "Poranku
kojota"). Jeśli chcesz coś w życiu zrobić, po prostu zacznij to robić. I nie
zastanawiaj się, co ludzie powiedzą, bo to przecież nie jest ich życie.
awiola: Jak ocenia Pani rynek
wydawniczy w Polsce?
Carla Mori: Chyba nie mam zdania. W Polsce mało się wydaje, bo też ludzie mało
czytają. Nie jestem ekonomistą, ale tak to chyba działa. Nie jest łatwo się
przebić, jeśli nie ma się znanego nazwiska, bo nawet Ci najbardziej poczytni
autorzy sprzedają tylko kilkadziesiąt tysięcy egzemplarzy. To nie jest dużo,
jak na trzydzieści osiem milionów Polaków. Ale z drugiej strony nie jest chyba
tak źle, skoro Carla Mori znalazła wydawcę. Może nikt mnie nie ustawia tuż przy
kasie w księgarni, bo tam jest miejsce dla Kinga, dla Grocholi i dla
Chodakowskiej, ale mnie wystarczy, że leżę sobie gdzieś tam na półce. :)
awiola: Jakich rad udzieliłaby Pani
początkującym pisarzom?
Carla Mori: Sama jestem początkująca, więc chyba nie powinnam nikomu doradzać.
Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to: nie przestawajcie czytać! Czytajcie to,
co lubicie i to, co Was inspiruje, czasem nawet to, o czym wiecie, że jest do
bani, żeby wiedzieć, jakich błędów nie powielać.
awiola: Co na koniec chciałby Pani
przekazać czytelnikom mojego bloga?
Carla Mori: Nie bierzcie życia za bardzo na serio, bo od tego siwieją włosy. :) Starajcie się patrzeć w przyszłość
optymistycznie, z pozycji Stworzenia i Stwórcy. Jeśli czegoś naprawdę chcecie,
nie bójcie się po to sięgnąć. Wiara w siebie to już połowa sukcesu.
Dziękuję autorce za udzielenie odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Mam pewność, że niebawem znowu usłyszymy o Carli Mori. Obecnie zaś polecam przeczytać debiut autorki pt. "Krew, pot i łzy", wydany nakładem Wydawnictwa Oficynka.
Wspaniały wywiad. Szczególnie spodobało mi się przesłanie autorki do nas, żeby nie brać życia za bardzo na serio, bo od tego siwieją włosy.
OdpowiedzUsuńU mnie też niedługo będzie wywiad z panią Mori, ale to już wiesz:-)
Bardzo interesujący wywiad. Nabrałam ochotę na przeczytanie książki Pani Mori:)
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad, gratuluję :)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że mogłam przeczytać rozmowę z autorką
OdpowiedzUsuńNie potrafię wyjaśnić dlaczego, ale Carla Mori nie wzbudziła we mnie sympatii choć bardzo chętnie przeczytam jej debiut. Taki mały paradoks:)
OdpowiedzUsuńgratuluję wywiadu, a książkę chętnie bym przeczytała. bardzo lubię takie klimaty;p
OdpowiedzUsuńInteresujący wywiad :), mam chrapkę na ksiąążkę "Krew, pot i łzy" ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad. :) Książka jeszcze przede mną, ale wkrótce może nadrobię zaległości ;)
OdpowiedzUsuńWywiad bardzo mi się podoba. Dzięki niemu nabrałam też dużej sympatii do autorki i chociaż książkę i tak miałam w planach, to teraz z jeszcze większą ciekawością po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam wywiady u Ciebie
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy wywiad no i poznałam nową autorkę, zapraszam http://qltura.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCzytałam bardzo dużo pozytywnych recenzji tej książki, a Twój wywiad zachęcił mnie już do końca! No i... chyba zaraz kupię tę książkę ;-)
OdpowiedzUsuńhappy to say that the webmaster has done a very good job here live casino | live casino online
OdpowiedzUsuń