Randy Alcorn – "Deadline"
"Ludzie dobrowolnie wierzą w pewne rzeczy, ponieważ w przeciwieństwie
do prawdy są one pochlebne, wygodne i popularne. Nie wierzą w inne, gdyż są
niepochlebne, niewygodne i niepopularne. Ale nie ma to żadnego związku z prawdą."
Jednym z patronatów medialnych
tej książki jest czasopismo Focus, z tego też względu przypuszczałam, że nie
będzie to powieść utrzymana w tonie jednego gatunku. Nie spodziewałam się
jednak, że oprócz warstwy typowo sensacyjnej, otrzymam również głęboko rozbudowaną
głębię metafizyczną, która poruszy podstawy niektórych moich poglądów.
Randy Alcorn to amerykański
pisarz, autor osiemnastu książek (których łączny nakład wynosi ponad milion
egzemplarzy), artykułów dla wielu czasopism, jak również wydawca własnego magazynu "Eternal Perspectives".
Alcorn przez czternaście lat był proboszczem, posiada stopnie naukowe z
teologii oraz studiów biblijnych. Prywatnie ojciec dwóch córek oraz dziadek,
często zapraszany do programów telewizyjnych i radiowych.
Jake Wodds, liberalny felietonista
pracujący w gazecie "Tribune", spędza wesołe popołudnie z dwoma starymi przyjaciółmi
– Dociem i Finneyem. Doc to lekarz,
zatwardziały zwolennik aborcji, nie wierzący w Boga i całą wizję boskiego zbawienia
duszy. Finney za to jest aktywnie działającym członkiem ruchu na rzecz obrony
życia, religijny i rodzinny, nakłania swoich przyjaciół do spojrzenia z innej
strony na pewne sprawy. Popołudnie jakich wiele, przynosi ze sobą wielką
tragedię. Podczas jazdy samochodem, trójka przyjaciół na skutek awarii
samochodu, powoduje wypadek samochodowy w wyniku którego Doc i Finney umierają.
Jak się okazuje, awaria samochodu nie była przypadkowa. Jake jako jedyny
ocalony próbuje rozwikłać zagadkę śmierci swoich przyjaciół. Droga, którą
przejdzie aby uzyskać odpowiedź na dręczące go pytania, na zawsze zmieni jego przekonania i poglądy
dotyczące sensu życia.
"Deadline" jest książką, której
fabuła jest dwuwarstwowa. Na pierwszy plan wysuwa się śledztwo związane z
morderstwem przyjaciół głównego bohatera. Druga warstwa fabularna oscyluje na
pograniczu metafizyki, religii i ewolucji ludzkiej duszy. Dlatego też podtytuł
powieści nosi nazwę "Po drugiej stronie życia". Wraz z odkrywaniem przez Jake epilogu
związanego z celowym uszkodzeniem samochodu, czytelnik wraz ze zmarłym
Finney’em odkrywa jak wygląda obiecane przez Boga niebo. Wątek ten jest dość
szeroko rozbudowany, i chociaż niebiańska wizja autora nie do końca może być
zgodna z naszymi wyobrażeniami, nie da się ukryć, że obrazy te zostają na
dłużej w głowie. Wstrząsnąć może natomiast wizja piekła, jaką nakreślił nam
autor, poprzez bytność w nim Doca. To chyba najgorszy obraz piekła w
literaturze z jakim się dotychczas spotkałam. Nie znajdziecie w nim smoły,
ognia czy wiecznych, fizycznych tortur. To coś znacznie gorszego…
"Po pierwsze, śmierć jest najpewniejszą rzeczą w naszym życiu.
Statystyka nigdy się nie zmienia. Sto procent tych, którzy się rodzą, umiera."
Autor w swoim jakże obszernym
dziele, powieść bowiem składa się z pięciuset stron, porusza wiele istotnych i
kluczowych etycznych problemów, z jakimi radzić sobie musi obecnie ludzka
cywilizacja. Mowa tutaj o kontrowersjach dotyczących aborcji, homoseksualizmu
czy kwestii pobierania narządów od ludzi, którym umarł mózg. Randy Alcorn
również odnosi się do prawdy obiektywnej dotyczącej mediów oraz samej
rzetelności dziennikarskiej i stronniczości dziennikarzy. Jego poglądy
uwidocznione na łamach książki, mogą być uznane za skrajnie konserwatywne i
prawicowe. Jednakże z wieloma zarzutami czy dowodami, jakie nam uwidacznia
poprzez wykreowanych przez siebie bohaterów, trudno się nie zgodzić. Szokującym
może być fakt zmiany definicji śmierci. Niewielu z nas zdaje sobie sprawę, że
obecnie to lekarze decydują o tym kto formalnie jest martwy, a kto jeszcze
żywy, by pobrać jego narządy. Tym samym zdefiniowanie śmierci nie jest już tak
oczywiste.
"Być może największe zagrożenie to nie łamanie reguł, ale ich zmiana. Kiedy ulegną zmianie, możesz
stosować się do nowych w przekonaniu, że postępujesz słusznie, ale za każdym
razem twoja nowa prawda to tylko stare kłamstwa."
Autor bardzo ciekawie i realistycznie
naszkicował czytelnikowi ewolucję Jake, od liberalnego, poszukującego
sensu życia dziennikarza, który krytykuje w swoich felietonach wszelkie
przejawy ruchów antyaborcyjnych i pro-life do człowieka, który zaczyna pojmować
karykaturę własnych zachowań, stając się religijnym i wierzącym w rodzinę ojcem
i mężem. Ewolucja głównego bohatera może skłonić czytelnika do rewizji
własnych, niekiedy nie popartych faktami, poglądów i wyobrażeń, dotyczących
wielu etycznych kwestii naszych czasów.
Warsztatowo książka jest bardzo
dobra. Pierwszoosobowa i trzecioosobowa narracja zastosowane w odpowiednich
momentach, potęgują specyficzny klimat powieści. Wydanie jest również godne
zaznaczenia: twarda okładka, duży format, odpowiednia czcionka. Jedynie
rozszerzeniu powinna ulec krótka, w
mojej opinii za krótka notka o książce na tylnej stronie.
"Deadline" czyli "Termin" tłumacząc ten tytuł na polski, jest powieścią
wielowymiarową. Wątek sensacyjno-kryminalny posłużył jedynie autorowi do
zaprezentowania swoich poglądów na wiele kwestii dotyczących etyki i religii.
Posłużył również do skłonienia czytelnika do wewnętrznej dyskusji dotyczącej
własnych wyobrażeń. Nie obawiajcie się, Randy Alcorn nie próbuje was na siłę
przekonać do jego wizji świata. Wręcz przeciwnie, prowokuje i intryguje do
własnych refleksji. To książka zarówno dla ludzi wierzących i niewierzących,
dla ludzi, którzy nie boją się otworzyć umysłu.
"Czy życie naprawdę było aż tak przypadkowe, czy każdy rzut monetą
kontrolowała jakaś dłoń? Czy ktoś w ogóle był w stanie wpłynąć na wynik rzutu i
zmienić bieg swojego życia?"
Randy Alcorn |
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu M
Zapowiada się całkiem ciekawie, lecz i tak zmuszona jestem odmówić, gdyż obecnie mam bardzo duże zaległości czytelnicze i w pierwszej kolejności z nimi się muszę uporać.
OdpowiedzUsuńTo może być uczta literacka. Zrobiłam wczoraj inwentaryzację moich książek i okazało się, że mam spore stosiki do ogarnięcia, ale nie przeszkadza mi to w rozglądaniu się za kolejnymi łupami:)
OdpowiedzUsuńOstatnio coraz więcej czytam kryminałów, a ten wydaje się bardzo ciekawy :) Bardzo podoba mi się te dwa tła (nie wiem jak to ładniej ująć) które się na sobie nakładają :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tą książką.)
OdpowiedzUsuńTa pozycja czeka już u mnie na półce na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę u siebie i nie mogę doczekać się lektury, chociaż akurat mnie format niezbyt odpowiada, jest bardzo nieporęczny. Mam jednak nadzieję, że treść wszystko wynagrodzi :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jak najbardziej w moim guście. Ciekawe tematy porusza Pan Alcorn. Do złudzenia jak :Efekt motyla", takie delikatne pranie mózgu. Myślę, że warto sięgnąć po ten kryminał.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce. Z Twojego opisu zapowiada się ciekawie.A że lubię metafizyczne klimaty,więc poszukam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Coś dla mnie, poszukam tej książki :)
OdpowiedzUsuńTrochę mam mieszane uczucia co do tej książki.Nigdy wcześniej też o niej nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie, może kiedyś
OdpowiedzUsuńCzuję się zachęcony recenzją, będę starał się ją zdobyć :)
OdpowiedzUsuńwątek kryminalny i owszem, ale te metafizyka... nie dla mnie
OdpowiedzUsuńDeadline to ja mam na studiach, raz za razem. Ale może znajdzie się w moim wakacyjnym stosiku :)
OdpowiedzUsuńa ja bardzo bym chciała sięgnąć po tą książkę i wyrobić sobie o niej własną opinię
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńU dołu okładki możemy przeczytać: "Po drugiej stronie żyia". To już druga okładka książki z błędami, na jaką natrafiłem w ostatnim okresie. Smutny znak czasu. W czasach, w których się wychowałem było to nie do pomyślenia. Nawet wewnątrz książki błędy zdarzały się niezwykle rzadko, a jeśli już, zwykle dołączona była errata. Książki dziś wydawane naszpikowane są błędami i to nie tylko zecerskimi, ale stylistycznymi i, o zgrozo, ortograficznymi...
OdpowiedzUsuń