Lucia – "Dziennik badante czyli Italia pod podszewką"
12:55
24
2013
,
Kleinert Lucyna
,
Novae Res
,
Okiem cudzoziemki
,
Polacy nie gęsi czyli czytajmy polską literaturę
"Cudowna Italia, tak cudowna, że natychmiast byś się do niej
przeprowadziła, ma kilka twarzy."
Ostatnimi czasy zdarzało mi się
dość często zaglądać do literatury emigracyjnej, której autorzy skupiali się
głównie na trudach pracy zarobkowej i klimatyzowaniu w obcym kraju.
Książka, którą dzisiaj wam przedstawię, ukazuje
życie na emigracji z zupełnie innej perspektywy. Słoneczna Italia bowiem
zagościła na stałe w sercu autorki, mimo przeżycia na tej ziemi wielu ciężkich i
frustrujących chwil.
Lucyna Kleinert, rocznik 1947, w
wieku dwudziestu dwóch lat wyjechała wraz mężem na Śląsk. Od tego czasu na stałe
mieszka w Chorzowie, będąc szczęśliwą matką syna i córki oraz posiadaczką dwóch
kotów. Początkowo autorka jako Lucia zamieszczała swoje wpisy w dziennikach
Twojego Stylu i tam właśnie narodził się pomysł na spisanie wspomnień w formie
książkowej. Obecnie Lucia prowadzi blog "Poza granicami Polski i nie tylko",
którego znajdziecie tutaj: luciabloxitalia.blox.pl.
Do wyjazdu za granicę zmusiła
Lucynę jak wszystkich naszych rodaków oczywiście sytuacja materialna. Upadek
firmy i namnożenie kredytów nie zostawiły jej innego wyjścia. Autorka wyjechała
do Italii, by pełnić tam funkcję polskiej badante czyli opiekunki osób
starszych. Podczas jej pobytu na obczyźnie, trzy osoby dla których świadczyła
usługi pielęgnacyjne przeniosły się do lepszego świata. Lucia w swojej książce
opisuje codzienne zmagania ze starszym małżeństwem Włochów, Rity i Mario. Jej
wspomnienia z pracy przeplatane są relacjami z cudownych chwil spędzonych w
towarzystwie ukochanego Włocha, nazywanego P. Chwil, które ukazują czytelnikowi
blaski i cienie pięknych Włoch.
Książka Lucyny Kleinert wyróżnia
się na tle innych utworów o tematyce emigracyjnej, jakie do tej pory czytałam. W
jej wspomnieniach przeważa optymizm i radość z każdego przeżytego dnia w
ukochanym mieście Ascoli Piceno czyli mieście 100 wież. Autorka zaraża
czytelnika ufnością w przyszłość i nadzieją na lepsze jutro. Nie łamie jej nawet obraz nieudanej starości,
który otacza ją na co dzień. 86-letnia Rita z zaawansowaną sklerozą czy
przykuty do łóżka Mario, potrafią nadszarpnąć cierpliwość Lucii do wszelkich
możliwych granic.
W przeważającej większości "Dziennik badante" to odkrywanie piękna słonecznych Włoch. Wraz z autorką
zostaniecie przeniesieni do małych, urokliwych miasteczek, które zachwycą was
swoimi zabytkami i pachnącymi kawiarniami z których wydobywa się kuszący aromat
włoskiej kawy. Wraz z autorką zobaczycie wiekowe kościoły i placyki, których
historię w przejrzysty i treściwy sposób, przedstawiono na łamach książki. W
pewnych momentach czułam, że przenoszę się do tego kraju, zawierającego w sobie
tak wiele sprzeczności.
W dzienniku nie mogło również
zabraknąć wątku kulinarnego, tak ważnego dla wszystkich Włochów. I na tym polu
się nie zawiodłam, w książce bowiem znajdziecie mnóstwo przepisów na włoskie
specjały, które zaostrzą wasz apetyt w trakcie czytania. Chcecie skosztować
tortu mimoza czy może gołębicy wielkanocnej? Przepisy na te ciasta i wiele innych znajdziecie w
książce. Autorka dużo uwagi poświęciła
również obyczajowości mieszkańców Włoch. Dowiecie się dlaczego w Italii wielu
starszych ludzi cierpi na choroby psychiczne, jaki jest prawdziwy Włoch według
subiektywnej oceny autorki, czy jak wygląda włoska służba zdrowia.
"Dziennik badante czyli Italia
pod podszewką" jest książką prawdziwą. Autorka nie czaruje nas żadnymi
farmazonami, nie usiłuje koloryzować rzeczywistości. Ukazuje swoją miłość do
Włoch, taką jaka naprawdę jest. Miłość, która posiada chwile zwątpienia i
chwile radości. Styl pisania Lucyny Kleinert z pewnością trafi do rzeszy
odbiorców, gdyż czytając utwór, ma się wrażenie śledzenia internetowego
dziennika dojrzałej osoby.
Autorka wydała swoją książkę na
cztery lata przed swoimi siedemdziesiątymi urodzinami. To niebywałe, że dopiero
teraz czytelnicy dowiedzą się o jej niezwykłym talencie opisywania własnych
doświadczeń. To oznacza również, że mimo wielu trudności wszystko jest możliwe,
jeśli tylko bardzo tego chcemy.
Jeśli kochacie Italię to lektura "Dziennika badante" będzie dla was wspaniałym prezentem. Prezentem, otrzymanym
od naszej rodaczki, która poznała życie na włoskiej obczyźnie. Nie musimy
przecież czytać jedynie zagranicznej literatury traktującej o tym temacie. Przekonacie
się, że sami również potrafimy pięknie i prawdziwie pisać o tym zakątku na
naszym kontynencie. A jeśli nie kochacie Włoch, to może po lekturze książki
zapragniecie wyjechać w podróż do tego kraju. Ja nabrałam na to wielkiej
ochoty. Polecam.
"To właśnie jest ten smak Italii, którego nie da żadna wycieczka ani
żadne wczasy. W to trzeba się zanurzyć w całości i wtedy możemy pogadać, jak
tam w tej Italii naprawdę jest."
Lucyna Kleinert |
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce
Recenzja tygodnia (14.04.2014 r. - 20.04.2014 r.) na portalu Park Literacki
Recenzja bierze udział w WYZWANIU
Nie przepadam za literaturą emigracyjną, ale za to bardzo lubię filmy i książki o Italii. Trzeba będzie to przemyśleć.
OdpowiedzUsuńBrzmi zachęcająco
OdpowiedzUsuńObawiam się, że tematyka nie zainteresuje mnie na tyle, by sięgnąć po książkę. Niemniej nie zarzekam się, że nigdy nie przeczytam, bo może się jednak skuszę w przyszłości :)
OdpowiedzUsuń,, To oznacza również, że mimo wielu trudności wszystko jest możliwe, jeśli tylko bardzo tego chcemy".
OdpowiedzUsuńTak właśnie jest.
Twoja recenzja przypomniała mi mój ulubiony film ,,Pod słońcem Toskanii". To powiedzenie tam się też sprawdza.
Świetna recenzja :)
OdpowiedzUsuńWłochy pokochałam już dawno temu, więc bez względu na tematykę książki z Italią w tle uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Włochy i wszytko, co z nim związane. Bardzo chciałbym poznać ten kraj a na chwilę obecną zadowolę się przeczytaniem "Dziennika badante czyli Italia pod podszewką".
OdpowiedzUsuńSądząc po wieku autorki juz niedługo to ona będzie "nadszarpywać cierpliwość do wszelkich możliwych granic"...Rekomendacja, że autorka cieszyła się życiem w ramionach ukochanego Włocha doprowadzając do śmierci troje swoich pacjentów brzmi na pewno zachęcająco dla nekrofilów, ale ja niestety do nich nie należę.
OdpowiedzUsuńAutorka nie doprowadziła do śmierci trojga swoich pacjentów. To naturalna kolej rzeczy, że w pewnym wieku ludzie umierają. A to że Lucia cieszyła i cieszy się życiem, jest godne podziwu. Jeśli chodzi o nekrofilów to raczej podniecają ich zmarłe ciała, a nie dobre książki.
UsuńNie mówię nie, może kiedyś :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ta książka nieco ,,odczaruje" mi Włochy, które ostatnimi czasy są w literaturze przedstawiane bardzo sztampowo i jednakowo.
OdpowiedzUsuńTa pozycja raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńAleż jestem ciekawa Twojej recenzji książki "cień przeszłości" :)
Uwielbiam Włochy, chociaż nigdy tam nie byłam (ale kiedyś pojadę, w końcu marzenia trzeba realizować;)), więc to książka jak najbardziej dla mnie:)
OdpowiedzUsuńRecenzja bella, książka niestety nie dla mnie, chociaż nie ukrywam, że Italia to piękny i fascynujący kraj.
OdpowiedzUsuńz Twoich słów wynika, że autorka książki to twarda babka, więcej takich zaradnych i odważnych ludzi!
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńRecenzja jak zawsze ciekawa! Bardzo lubię książki o takiej tematyce, dlatego dopisuję ją do listy pozycji, które zamierzam zdobyć i przeczytać:)
Faktycznie wiele jest książek o kobietach emigrujących do pięknej Italii, ale takich "słonecznych" książek nigdy nie jest za wiele. Ta pozycja wydaje się być wyjątkowa, właśnie ze względu na to, że jest oparta na faktach i co więcej, napisała ją nasza rodaczka. Nie pozostaje mi nic innego jak poszukiwanie tej książki na księgarnianych i bibliotecznych półkach.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię, że piszesz takie wyczerpujące i długie recenzje! :-)
Italia to nie dla mnie
OdpowiedzUsuńCzasem lubię sięgnąć po tego typu książki więc być może i tą przeczytam. Z tego co piszesz na pewno warto :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie ta historia jest inna niż wszystkie. Zazwyczaj powieści o tej tematyce są przesycone smutkiem, a od razu widać, że ta kobieta jest szczęśliwym człowiekiem.
OdpowiedzUsuńOminęłabym tę książkę bez przeczytania o czym ona jest. Ale, że lubię czytać Twoje teksty - przeczytałam. I mam ochotę na książkę.
OdpowiedzUsuńO, widzę, że u Ciebie dziś też polska literatura :) To fajnie.
OdpowiedzUsuńO tej pani wcześniej nie słyszałam, nie przypominam sobie też by mi się obiła o ucho jej książka, aczkolwiek Twoja recenzja brzmi bardzo ciekawie. Mam w planach naukę j. włoskiego, w przyszłym roku lub za rok, także z chęcią do takiej literatury sięgnę :)
Włochy lubię i wszystko to, co z nimi związane. Chciałabym kiedyś poznać ten kraj i wierzę, że może to się w przyszłości uda, a tymczasem chętnie wyruszę w wirtualną podróż do Italii po przez lekturę "Dziennika badante".
OdpowiedzUsuńJa tez dziekuje za komentarze, ktore nie ukrywam czytam z ciekawoscia.
OdpowiedzUsuńJa lucia autorka wspomnianych wspomnien i oczywiscie pozdrawiam serdecznie z Italii, ktora od dwoch dni pokazuje oblicze i sloneczne i deszczowe . Nie mniej zawsze, jest urokliwa:)L